piątek, 31 października 2014

14. You're that matters to me.




Narrator's POV:



Chłopak pocierając plecy dziewczyny, starał się w ten sposób jakoś ją uspokoić. Cisza brała nad wszystkim górę, w ich głowach rozbrzmiewały myśli dotyczące podziemia i tego całego gówna. Justin tworząc swój plan, czuł się niezręcznie. Okłamywał osobę, która w żaden sposób go nie zraniła, ona była najlepszym, co go w życiu spotkało. Znali się krótko, ale to nie zmieniało faktu, że wiedział, że jest wyjątkowa i drugiej takiej nie znajdzie. Mógłby myśleć nad swoim planem tysiące razy, jednak wiedział, że w końcu ona będzie musiała się jakoś dowiedzieć. W jego głowie panował totalny chaos, co było widać na pierwszy rzut oka, szczególnie zauważała to brązowooka piękna dziewczyna, której nie miał w ogóle dość. Zadawała mu mnóstwo pytań, wiedząc, że coś cholernego go gryzie, jednak on ciągle ją zbywał. Był świadomy, że tego w ten sposób nie może załatwić. Chciał wymazać wszystko, co złe ze swojego życia i powiedzieć jej, żeby nie zwątpiła w to, co on do niej czuje w najróżniejszych sytuacjach. Brunetka była sprytna, nie dało jej się tak łatwo oszukać, ale Justin potrafił zbudować mur, przez który nikogo nie dopuszczał do swoich myśli. Był w jakimś sensie zamknięty w sobie, nie potrafił mówić otwarcie o tym, co go dręczy. Zawsze podchodził do życia z podejściem, które często dawało mu niezłego kopa w dupę, ale co on na to mógł? Czuł, że taki jest i nikt, ani nic nie jest wstanie go poukładać. On sam nie potrafił tego zrobić. Często czuł się jak na pieprzonym rollercoasterze, bo kiedy coś wychodziło my idealnie.. W końcu spadał na sam dół i od nowa musiał się wspinać. To był dla niego ogromny ciężar. Zawsze zastanawiał się, co takie zrobił, że ma takie życie. Nic nie składało się w całość, jedynym miejscem, w którym mógł jakoś odreagować było podziemie lub łóżko jakiejś przypadkowej laski. Od kiedy pojawiła się Katy, zmieniło się jego nastawienie. Zaczął bardziej pozytywnie patrzeć w przyszłość i cieszył się idealnymi chwilami tak jakby to były jego ostatnie. Tego chłopaka martwiła tylko jeszcze jedna, jedyna rzecz.
Dziewczyna, która pojawiła się nagle i zmieniła jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, może zniknąć. Może po prostu odejść po tym, czego się dowie.
Mówcie, co chcecie. Ten chłopak, o którym jest mowa może być dla was skończoną pizdą, ale dla Katy stał on się bardzo istotną osobą.
Czy oni rozwiążą swoje problemy tak, żeby nie zranić siebie nawzajem?
 Czy przeszłość Katy wróci, a Justin nie będzie w stanie jej udźwignąć?  



Katy's POV:


Leżeliśmy w przyjemnej ciszy, Justin opiekuńczo leżąc za mną, pocierał mój policzek. Nie wiem skąd wiedział, co mnie uspokaja i nie mam pojęcia jak mu się udawało to wszystko robić, ale przysięgam, że robił to doskonale. Nasze ciała idealnie wpasowały się w siebie, oplótł mnie ramieniem i cicho oddychał przy moim uchu. Byłam zaskoczona wszystkimi wydarzeniami, nasza kłótnia, jego przeprosiny i to.. jak zostałam jego dziewczynom. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Jestem jego dziewczyną, a on jest mój. Tylko mój. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale szczerze muszę przyznać, że to mi się podobało. Justin miał w sobie coś, co sprawiało, że myślałam o nim w każdej możliwej sekundzie. Wcześniej odrzucałam od siebie te myśli, wmawiałam sobie, że jest on nic niewartym dupkie. To była nieprawda. W nim jest coś czego jeszcze nie poznałam, to siedzi głęboko w nim i widać, że on boi się to odkryć. Chce mu w tym pomóc i wierzę, że mi się uda.
-Justin?- obróciłam się cicho w jego stronę i spojrzałam mu w oczy, po czym złapałam za koniec jego bluzy.
-Tak?- chłopak od razu mruknął i spojrzał na mnie pytająco. Wyglądał naprawdę uroczo z rozczochranymi włosami, zwykłą bluzą i senną miną. Widać było, że jest zmęczony.
-Obiecujesz, że nigdy mnie nie zranisz?- spojrzałam na niego z delikatnym smutkiem w oczach, mogłam na chwile poczuć się jak mała dziewczynka.
Chłopak trochę zdziwiony moim pytaniem, przegryzł nerwowo wargę i oblizał swoje spierzchnięte usta. Kochanie, od dzisiaj to moja robota.- pomyślałam sobie w oczekiwaniu na odpowiedź.
-Obiecuję.- odpowiedział pewnie, ale czułam jednak narastający niepokój z jego strony. Coś go martwiło, nie wiedziałam o co chodzi, ale też nie chciałam pytać, bo to mogłoby go zdenerwować.
-Katy, zależy mi na Tobie, nie musisz się wszystkim przejmować, po prostu się zrelaksuj.- powiedział, kiedy ja nic nie mówiłam tylko patrzyłam tępo przed siebie.
Szatyn przyciągnął mnie bliżej siebie, byłam pewna, że jesteśmy tak blisko, że nawet kartki papieru nikt nie był w stanie między nami wcisnąć.
-Wszystko w porządku?- spytał po chwili, a ja spojrzałam na jego usta, oblizując przy tym swoje.
-Tak, jestem po prostu zmęczona, nic więcej.- schowałam wargi na chwile do środka, żeby po chwili je słodko wypchać.
-Nie rób tego.- na jego twarzy pojawił się w sekundę łobuzerski uśmiech.
Oh, on zdecydowanie zmienia za często nastroje.
-Czego?- zdezorientowana przegryzłam wargę i zmarszczyłam brwi.
-Nie chowaj swoich ust, bo nie mogę robić tego.- powiedział, a zanim zdążyłam przetworzyć to w swojej głowie, jego gorące wargi już muskały moje. Tego uczucia nie dało się opisać w żaden sposób. W moim brzuchu od razu wybuchło stado motyli, wplotłam palce w jego włosy podniecając go tym jeszcze bardziej. Jeśli to w ogóle było możliwe. Czułam jego miętowy oddech na całym swoim ciele, jego klatka piersiowa, która doprowadzała mnie do szaleństwa unosiła się w górę i w dół w szybkim tempie. Jęknęłam mu w usta, kiedy odgarnął mi włosy i zaczął dłonią masować moje boki. Czułam się idealnie, wszystko ze sobą współgrało. Jego usta przy moich i rozgrzane ciało, które pragnęłam z każdą cholerną sekundą bardziej. Miałam ochotę zedrzeć z niego wszystkie ciuchy, ale wtedy szatyn zajął mnie pogłębianiem pocałunku, który mógł jak dla mnie trwać wieczność. Przejechałam zachłannie językiem po jego dolnej wardze, prosząc o dostęp, który od razu mi dał. Nasze języki droczyły się chwile ze sobą, po czym zaczęły namiętnie się kosztować. Z każdą sekundą coraz bardziej chciałam mieć go całego w sobie. Chciałam czuć naszą bliskość, której najwidoczniej on również potrzebował. Seksownie ciągnąc za moją wargę, klepnął mnie delikatnie w tyłek, co wystrzeliło adrenalinę w moich żyłach. Moje myśli krążyły wokół tego jak idealnie mi z nim było, sprawiał, że odlatywałam, jego usta i dłonie za każdym razem odsyłały mnie do raju, w którym tworzyliśmy swoją historię. Pragnęłam go całą sobą.


Justin's POV:



Pogłębiłem pocałunek, zaczęło robić się naprawdę gorąco. Katy napierała na mnie swoim drobnym ciałem, położyłem dłonie na jej biodrach i kiedy tylko wygodnie usiadła na mnie, jęknąłem jej w usta. Ta dziewczyna nie zdawała sobie sprawy jak bardzo mnie podniecała. Każdy jej ruch sprawiał, że chciałem zedrzeć z siebie wszystkie ciuchy i pokazać jej jak to jest być w raju. Wiedziałem jednak, że to nie jest słuszne. To, co do niej czuje to nie jest tylko jakaś głupia chęć jej i mnie nago. Ja wiem, że mi na niej zależy i wolę z tym poczekać, żeby udowodnić jej, że nie jestem jak reszta i potrafię żyć bez tego, bo nie o to tylko chodzi w związkach. Zwolniłem tępo i pogłaskałem ją opiekuńczo po plecach.
-Katy, nie...-powiedziałem, kiedy dziewczyna złapała za skrawek mojej koszulki.
-Ale jak to, nie?- sapnęła smutno, zawiedziona, że ją odrzuciłem.
-Po prostu to nie jest teraz czas na to, nie śpieszmy się tak.-jęknąłem sam nie wierząc, że odmówiłem
 dziewczynie, do której coś czuję.
-Powiedz po prostu, że Ci nie wystarczam..-smutno mówiła i przegryzła wargę, odsuwając się ode mnie na tyle, żebym mógł spojrzeć w jej przepełnione smutkiem oczy.
Zamurowało mnie. Dziewczyna cicho wypuściła powietrze, nic nie mówiła i ona chyba rzeczywiście wierzyła w to, co powiedziała przed chwilą.
-Kochanie, to nie jest prawda.- powiedziałem łapiąc jej podbródek i kierując jej małą buzię w moją stronę. Chciałem, żeby na mnie patrzyła, chciałem, żeby widziała, że nie kłamie.
-Jest.- powiedziała cicho, zerkając w dół, zawstydzona. Była taka niewinna.
-Katy, skarbie, posłuchaj.- powiedziałem i usiadłem wygodnie, biorąc ją na swoje kolana opiekuńczo.-Nie ma żadnej innej dziewczyny, jesteś tylko Ty i to, że tego nie chcę teraz robić to dowód na to, że traktuję Cię jak kogoś naprawdę wyjątkowego w moim życiu. Chcę, żebyś wiedziała, co do Ciebie czuje i nigdy w to nie wątpiła, zrozum mnie. Widzę, że jesteś zraniona, że boisz się odrzucenia, a to wszystko na pewno przez przeszłość, która kiedyś musiała Cię mocno dotknąć.- sapnąłem. -Ale ja taki nie chcę być, nie chcę ranić i robić wszystkiego szybko, bo jesteś warta dużo więcej. Zasługujesz na to i uwierz, że jeszcze mi podziękujesz, bo robię to dla nas. Proszę zrozum to, ja naprawdę tego chcę, ale chcę też udowodnić sobie i Tobie, że jesteśmy dużo więcej warci i to może poczekać.-dodałem, patrząc w jej oczy.
-Justin..-zaczęła, ale przerwałem jej pocałunkiem, który z wielką chęcią odwzajemniła.
-Przepraszam.- szepnęła po chwili i musnęła słodko kącik moich ust. Była tą dziewczyną, która sprawiała, że coś w moim brzuchu się przewracało.
-Nie musisz mnie przepraszać, kochanie. Po prostu nie wątp w to, że naprawdę coś nas łączy.- łobuzersko się uśmiechnąłem i puściłem jej zadziornie oczko, a przez to zebrałem od niej uderzenie w ramię. Pokręciłem w śmiechu głową i pocierałem miejsce, gdzie wcześniej zadała cios, żeby pokazać jej, że to mnie niby boli.
-Justin, jesteś dupkiem!- krzyknęła i stłumiła śmiech, już po chwili znalazła się na mnie. Uderzała tymi swoimi małymi piąstkami w mój tors, a ja nie mogłem się opanować. To było komiczne.
-Kochanie, może kiedyś nauczysz się bić.- złapałem jej piąstki i pocałowałem w czoło.
-Dalej dupek..- powiedziała między niezręcznymi kaszlnięciami.
-Co powiedziałaś?- zaśmiałem się.
-Justin Drew Bieber, przed chwilą ja-wskazała na siebie palcem.-Katy Jones, nazwałam Cię dupkiem i bardzo mi z tym dobrze.- zaśmiała się na cały dom. Była taka piękna.
-Odwołaj to kochanie albo stanie Ci się krzywda.- uśmiechnąłem się zadziornie.
-Nigdy.- droczyła się seksownie ze mną, przegryzając co chwilę moje usta.
-Um..-jęknąłem, kiedy zdałem sobie z czegoś sprawę.
Katy podniosła się, wzięła z szafki lusterko i nakierowała je na moją szyję.
-Nie wierzę.- pociągnąłem za końce swoich włosów, patrząc na nią.
-Uwierz, kochanie. Jeszcze dużo rzeczy Cię zaskoczy.- mruknęła najseksowniejszym głosem jaki potrafiła osiągnąć. Wariowałem przy niej.
-Nie wierzę, że ta niby niewinna, słodka Katy zrobiła mi malinkę.- zaśmiałem się, kręcąc głową.
-To seksowne.-stwierdziłem patrząc na nią, opierając się przy tym na łokciach.
-Wiem i romantyczne.-zarumieniła się.
-Jeszcze nigdy nie miałem malinki w kształcie serca. Zawsze wiedziałem, że jesteś wyjątkowa, a wyjątkowi ludzie robią wyjątkowe rzeczy.- uśmiechnąłem się do niej, a ona całkowicie schowała twarz we włosach. Zdaję sobie sprawę, że była czerwona jak pomidor, ale dalej uważam to za słodkie. Zaśmiałem się i przyciągnąłem jej drobne ciało do siebie, czułem bijące od niej ciepło.
-Kocham jak się rumienisz.- szepnąłem jej do ucha, a ona schowała twarz w zgięciu mojej szyi i zachichotała.
-Aww.- zagruchałem.-Zachowujesz się teraz jak mała dziewczynka.- zaśmiałem się i ponownie uderzyła mnie w ramię.
-Nienawidzę Cię.- zaśmiała się.
-Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej.- droczyłem się z nią, co było ostatnio jedną z ulubionych części dnia.
-Kochasz mnie denerwować.- zmrużyła na mnie oczy jak jakiś seryjny morderca, ale i tak była na to zbyt seksowna.
-Kochasz, kiedy to robię.- zadziornie puściłem jej oczko.
-Eh.. Musisz taki być?- spytała, a ja zmarszczyłem zdezorientowany brwi.
-Jaki?
-Taki, że każdym słowem, gestem i ruchem doprowadzasz mnie do szaleństwa. To robi się nieznośne.- zaśmiała się i przejechała dłonią po moim zaroście.
-To jest miłość, skarbie.- ponownie mrugnąłem.
-Znowu to robisz.- pokręciła w cichym śmiechu głową.
-Przyzwyczajaj się, kochanie, bo mam zamiar robić tak już do końca życia.- powiedziałem, a ona tylko otworzyła trochę szerzej oczy, jednak nic nie mówiła.
-Dziękuję.- odezwała się po chwili, bawiąc się moimi palcami.
-Za co?- musnąłem jej policzek.
-Za to, że jesteś i nigdzie się nie wybierasz.- mogłem zauważyć, że przegryza nerwowo wnętrze swojego policzka.
-Tak, dokładnie. Nigdzie się nie wybieram.- zapewniłem ją i ułożyłem po swojej prawej stronie.
Moja dziewczyna jedynie spojrzała na mnie tymi swoimi cudownymi oczami i kilkukrotnie ziewnęła. Nie znam drugiej tak cudownej, słodkiej i w tym samym czasie seksownej, kobiety. Nie znam, to pewne.
-Kochanie, idź się przebierz.- szepnąłem, kiedy czułem jak już odlatuję. Widać było, że jest zmęczona.
-Mhm.- mruknęła i ruszyła w stronę drugiego pokoju, ale zatrzymała się w drzwiach.-Justin, ale ty zostajesz na noc prawda?- spytała, a w jej głosie była prośba.
-Chyba nie myślałaś, że zostawię Cię samą w tym wielkim, ciepłym łóżku.- posłałem jej uśmiech, który od razu odwzajemniła i zniknęła w drzwiach.
Podniosłem się z łóżka i rozbierając się do samych bokserek, stanąłem w oknie z papierosem w ustach. Zaciągając się i pozwalając mu przejść przez cały mój organizm, jęknąłem. Jest już po północy, co oznaczało, że nadszedł dzień wielkiego finału. To, co zrobię na pewno kogoś zrani, ale ja muszę to zrobić. Musze trzymać się planu.

Tylko, którego planu Justin? Chcesz zatrzymać dziewczynę, która jest dla Ciebie ważna dla głupiej wygranej? A może wymyśliłeś coś innego?



Katy's POV:


Wybrałam z szafy jakieś zwykłe ciuchy do spania, byłam naprawdę zmęczona, więc już jakoś nic mnie nie obchodziło. Uwielbiałam się z nim droczyć, to doprowadzało mnie do szaleństwa. Myślałam, że ta noc spędzę na wymyślaniu cudownych scenariuszy z nim w głównej roli, ale jednak się myliłam. Mam coś dużo lepszego, ponieważ zostałam jego dziewczyną, a on cała noc będzie obok i jak sam powiedział- Nigdzie się nie wybiera. Sama nie wierze w to wszystko, ale naprawdę mi na nim zależy. Kiedy się uśmiecha, coś w moim brzuchu wywija  podwójnego fikołka, ja po prostu godzinami mogę siedzieć i na niego patrzeć, mogę słuchać jego żartobliwych docinek i patrzeć jak puszcza mi tak zadziornie oczko. Kocham z nim spędzać czas, jest idealnie, kiedy jest obok, przysięgam. Cały ten wieczór był idealny, te rzeczy, które mi powiedział były szczere, wierzę w to. Ja po prostu to czuję.
Ściągnęłam stanik i zakładając czarną bokserkę, przegryzłam wargę. Nie mogę go tak prowokować, ale co mi tam- kocham się z nim droczyć. Włosy związałam w niechlujnego, luźnego koka i ubrałam jeszcze krótkie spodenki dresowe, w których kiedyś lubiłam grać w kosza. Tak, wiem, co sobie myślicie, ja i kosz, ale hej! Byłam całkiem niezła!
Po wykonaniu różnych czynności w łazience, wróciłam do pokoju, w którym czekał na mnie mój mężczyzna. Czujecie to podekscytowanie?
Justin w samych bokserkach od Calvin'a Klein'a opierał się o okno, paląc fajkę. Miałam idealny widok na jego tyłek, ale zdecydowanie wolałam jego uśmiech. Przegryzłam wargę, żeby pozbyć się tych gorących scenariuszy, ale proszę nie oceniajcie mnie. Ten chłopak był najseksowniejszym człowiekiem na ziemi, jego ciało, tatuaże, każdy centymetr jego szyi i sposób w jaki dotykał.. To powinno być zakazane, nie mogę tak grzeszyć. Skradając się dalej, byłam coraz bliżej Justina, chciałam go wystraszyć, jednak boom...
-Podziwiasz widoki kochanie?- powiedział, nawet nie obracając się w moją stronę. Musiałam mnie usłyszeć, cholera..
-Nie musisz się skradać, żeby na mnie popatrzeć.- mrugnął do mnie, kiedy już obrócił się przodem. -To wszystko jest dla Ciebie, możesz robić z tym, co chcesz.- dodał i przegryzł wargę zauważając najwidoczniej, że jestem bez stanika.
-Cóż, akurat tutaj Cię zdziwię, bo chciałam Cię tylko wystraszyć.- tłumaczyłam się.
-Oh, tak. Jeśli to wytłumaczenie sprawi, że poczujesz się lepiej, kochanie..- zaczął ponownie się ze mną droczyć.
-Naprawdę chciałam Cię wystraszyć!- wyrzuciłam ręce w górę, śmiejąc się przy tym.
-A przy okazji miałaś dobry widok na mój tyłek, co?- przegryzł wargę i wyrzucił papierosa.
-Oh, oczywiście i wiesz co? Jest całkiem niezły.- puściłam mu oczko, kładąc swoje dłonie na jego nagim torsie.
-Nigdy nie widziałaś lepszego.- snuł po mojej szyi, nosem.
Jęknęłam, przegryzając wargę i odsunęłam go od siebie.
-Nie rób tego.- powiedziałam stanowczo.
-Czego?- zrobił tą swoją głupią minę, która mówiła nie-wiem-o-czym-mówisz.
-Wiesz dobrze, o co mi chodzi.- wskazałam na niego palcem i zamknęłam okno, kierując się do wygodnego łóżka.
-Mówisz o tym, że mam nie sprawiać, że będziesz w kilka sekund dla mnie mokra?- spytał zadziornie, łapiąc mnie od tyłu i przyciągając do siebie czym sprawił, że idealnie czułam na tyłku jego "męskość".
Jęknęłam cicho i obróciłam się w tak, żeby nasze twarze były kilka centymetrów od siebie. W pokoju było ciemno, jednak mogłam się domyślić, że Justin przegryza zadziornie wargę.
-Robisz to specjalnie.- jęknęłam ponownie.
-Ale co?- spytał ochrypłym głosem, który kochałam.
-Podniecasz mnie.- powiedziała prosto z mostu.
-Ty to robisz cały czas i jakoś tak nie narzekam jak Ty.- odpowiedział i mogłam się domyślić, że na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
-Oh, nie przesadzaj, nie jestem w tym aż taka dobra.- powiedziałam.
-Jesteś tego pewna?- spytał i zarzucił moja nogę na swoje biodro, żeby móc zbliżyć do mojego krocza swojego twardego penisa. Kiedy tylko poczułam go przy swojej kobiecości, automatycznie głośno jęknęłam, na co Justin oczywiście zachichotał.
-Nigdy nie wątp w to, jak seksowna jesteś.- wymamrotał między pocałunkami, które składał na moim biuście. Zjechałam po jego nagim torsie ręką i zatrzymałam się tuż przed bokserkami.
-A ty nigdy nie wątp w to jak bardzo przez Ciebie wariuję.- wyszeptałam seksownie i będąc jeszcze w ciuchach, usiadłam na nim. Ściągnęłam szybko bokserkę, ukazując mu swoje piersi. W pokoju nie było zapalonego światła, jednak widzieliśmy siebie mniej więcej przez lampy, które były na ulicy.
-Są idealne.- jęknął i złapał moje piersi, całując jedno przy tym delikatnie.
Spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie, widziałam podniecenie w jego oczach. Pragnęliśmy siebie i naprawdę nie było nic, co mogłoby to zatrzymać.
-Wcześniej tego nie chciałam, bo nie wiedziałam, co do mnie czujesz.- powiedziałam i ściągnęłam swoje spodenki, zostając całkowicie naga.
-Ale teraz już wiem i chcę tego.- stanowczo powiedziałam, czekając cierpliwie na to, co powie.
Chłopak przegryzł seksownie wargę, lustrując mnie wzrokiem. To wszystko było jego i on był tego całkowicie świadomy. W kilka sekund znalazł się na mnie, niestety dalej w bokserkach.
-Jesteś tego pewna?- spytał, zabierając kosmyki włosów z mojej twarzy.
-Jak nigdy.- spojrzałam na jego usta.
Chłopak ściągnął swoje bokserki, zabezpieczył się i pochylił nade mną tak, żeby mieć idealny widok na moje oczy.
-Też jestem tego pewny, Katy.-musnął moje wargi słodko, co sprawiło, ze się uśmiechnęłam. Byłam naprawdę szczęśliwa, że sobie zaufaliśmy i on jest teraz tak blisko mnie. Podniecenie i to wszystko, całkowicie nas pochłonęło.
-Okay, jak dawno tego nie robiłaś?- spytał zanim zaczęliśmy, trzymając w jednej dłoni moja pierś, przez, co nie mogłam się skupić. Jęknęłam.
-Nigdy tego nie robiłam.- całkowicie go tym zszokowałam, bo kiedy podniósł głowę miał lekko otworzoną buzię. Był słodki i seksowny w jednym momencie.
-Naprawdę?- spytał, a ja od razu pokiwałam niewinnie głową.
-Jesteś taka słodka i niewinna, kochanie.- powiedział. -Jestem ogromnym szczęściarzem, że Cię mam.- dodał.
-A ja jestem szczęściarą, bo mam właśnie Ciebie.- mruknęłam, a chłopak złączył nasze usta w pocałunku. Czułam jego bliskość.
-Dobrze, nie bój się, okay? Wejdę powoli, to nie powinno Cię bardzo boleć, jeśli będziesz chciała przerwać, po prostu powiedz.- kciukiem gładził mój policzek. On był taki uroczy i opiekuńczy, tak bardzo martwił się o to jak się czuję. Jak to się stało, że jest właśnie mój..
-Nie będę chciała przerwać.- stanowczo powiedziałam.
-Kochanie, tego nie wiesz, jeśli...- nie pozwoliłam mu skończyć.
-Nie, Justin. Jestem pewna tego, co do Ciebie czuję i chcę to zrobić właśnie z Tobą, rozumiesz?- powiedziałam, chłopak cały czas patrzył w moje oczy. To, że dowiedział się, że jestem dziewicą i chcę, żeby był moim pierwszym na pewno uświadomiło mu, że jest naprawdę dla mnie wyjątkowy.
-Okay, ale obiecaj, że powiesz mi jak będzie coś nie tak.- mruknął i musnął ostatni raz moje wargi.
-Obiecuję.- powiedziałam i pozwoliłam chłopakowi górować nade mną.
Leżałam, a on napierał delikatnie na mnie swoim idealnym ciałem. Patrzył mi ciągle w oczy, oblizałam usta trochę zestresowana, ale pewna tego z kim to robię. Chciałam tego naprawdę bardzo mocno, chciałam to zrobić z nim.
-Będę naprawdę delikatny, postaram się jak mogę.- szepnął, cały czas na mnie patrząc. Po kilku sekundach poczułam jego penisa przy swojej kobiecości. Justin powoli we mnie wchodził, cały czas patrzył na mnie i wiedziałam, że gdybym tylko głośniej jęknęła z bólu, natychmiast by przerwał. Ból był do zniesienia, to, że chłopak który jest dla mnie tak strasznie ważny jest obok i robię to właśnie z nim, mnie uspakajało. Justin gładził mój policzek, cały czas pokazując mi, że jest obok i wszystko będzie dobrze.
-Jeszcze trochę kochanie, wytrzymasz?- spytał, było słychać, że naprawdę się martwi. Pokiwałam pewnie głową i żeby na chwilę zapomnieć o bólu, zaczęłam składać na jego szyi mokre pocałunki. Byłam taka szczęśliwa, to uczucie było nie do opisania. Mimo, że nie czułam przyjemności, bo to mój pierwszy raz to czułam nasza bliskość i to, że nic nas nie rozłączy. Justin wszedł we mnie do końca, zaczął delikatnie się we mnie poruszać, żebym przyzwyczaiła się do jego wielkości, która jak najbardziej mi odpowiadała. Przegryzałam co chwilę wargę, podniecona tym, że byliśmy tak blisko siebie i to było naprawdę wyjątkowe i romantyczne. Chłopak masował moje boki opiekuńczo i cicho jęczał mi do ucha. Wiedziałam, że to musi być dla niego trudne, bo miał na mnie straszną ochotę, jednak robił wszystko powoli i delikatnie, żebym czuła się dobrze. Co kilka minut zerkał na mnie i uśmiechał się, co sprawiło, że byłam z nas dumna. Tak bardzo zbliżyliśmy się do siebie, a te kłótnie tylko doprowadziły do tego, że pokazaliśmy nareszcie sobie, co tak naprawdę nas łączy. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam taka szczęśliwa.
Dalej czułam ból, jednak on już trochę odpuszczał, więc postanowiłam, że zrobię coś dla mojego mężczyzny.
-Kochanie.-szepnęłam.
Justin od razu podniósł głowę i spojrzał na mnie, jego oczy dalej były pełne pożądania i podniecenia, masował on i ssał moje piersi, co również powodowało, że wariowałam.
-Szybciej.- jęknęłam.
-Katy, nie..- zaczął, ale położyłam palec przy jego perfekcyjnych ustach.
-Shh, przyśpiesz. Chcę czuć Cię w sobie jeszcze bardziej.
-Cholera, Katy, nie mów do mnie w ten sposób, bo sprawiasz, że mam ochotę robić to z Tobą całą noc. Jesteś cholernie seksowna.- powiedział na jednym oddechu, jego głos był inny. Brzmiał tak, jakby miał zaraz dojść, a tego właśnie chciałam. Wsunęłam palce w jego włosy, wyginając plecy w łuk, po to, żeby pokazać mu jak bardzo czuję się dobrze, dzięki temu co robi. Jęczałam mu przy uchu głośno, nie myśląc o niczym innym. Byliśmy tylko my i nasz świat, który sami sobie stworzyliśmy. Chłopak sapał głośno i na moją prośbę przyśpieszył, jednak dalej starał się być delikatny, co naprawdę mu wychodziło. Jeździłam dłońmi po jego plecach i zawinęłam nogi wokół jego bioder. Justin przybliżył się jeszcze bardziej, poruszał się we mnie z takim uczuciem, wszystko miało swój sens. Jego dłonie na moich piersiach, moje usta przy jego i ta bliskość, której mogłam nie przerywać już nigdy, naprawdę.
-Justin.- pisnęłam i wbiłam swoje paznokcie w jego plecy z podniecenia. Czułam, że jesteśmy już blisko, chciałam tego dla niego i dla siebie.
-Tak, kochanie, właśnie tak.- poruszał się w tym samym tępię, jego oczy patrzyły w moje.
Jęczałam coraz głośniej, między tym wypowiadałam jego imię, co doprowadziło go do jeszcze większego podniecenia.
-Kurwa, już blisko, skarbie.- mruczał, cały mokry i podniecony.
Po kilku sekundach doszliśmy w tym samym czasie, byliśmy na szczycie. Tylko ja i on i to uczucie, którym siebie darzyliśmy. Nie czułam nigdy czegoś jeszcze tak wyjątkowego, to była chwila, ale gdybym mogła zatrzymać czas to chciałabym, żeby to właśnie ta chwila trwała wieczność.
Szatyn opadł na mnie swoim perfekcyjnym ciałem i odgarniając pojedyncze kosmyki włosów z mojej twarzy, otworzył usta.
-Powiedz, mi gdzie byłaś przez te wszystkie lata.- powiedział z uśmiechem całując mnie krótko. Te słowa sprawiły, że naprawdę byłam pewna naszego związku,



Oh, Katy, nie zapominaj o finale.. Nie wiesz, co się jeszcze może wydarzyć.


~*~

Mamy 14 rozdział! *otwiera szampana i polewa wszystkim swoim czytelnikom, których ogrooomnie kocha*
Jesteście najlepsi i o tym bardzo dobrze wiecie, przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie mam już tak dużo czasu jak w wakacje.
Mam dla was małą niespodziankę, którą możliwe niedługo zorganizuję, ale mam do was WIELKĄ PROŚBĘ.
Jestem Belieber i wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, komentarzy jest coraz mniej, a to sprawia, że jest mi przykro, więc proszę niech każdy to skomentuje. Nie ignorujcie mnie, bo ja to wszystko robię dla was i naprawdę mi na tym zależy, chcę wiedzieć ile osób to czyta..

Kocham was xx

Obserwatorzy