czwartek, 28 sierpnia 2014

11. Boyfriend.


Katy's POV:



-Gotowa na zajebistą zabawę?- spytał zadziornie, po czym położył dłoń na moim udzie i ruszyliśmy.
Zerknęłam w stronę Justina i od razu uśmiechnęłam się delikatnie. Wyglądał na wyluzowanego, nie było żadnej niezręcznej ciszy, więc postanowiłam również się wyluzować, zapomnieć o tych dziwnych akcjach i po prostu dobrze się bawić.
-Gdzie jedziemy?- spytałam, Justin od razu na mnie spojrzał, zlustrował mnie wzrokiem i oblizał delikatnie wargi. Muszę przyznać, że wyglądał niesamowicie seksownie kiedy to robił.
-Moi znajomi będą w takim jednym klubie, wątpię, że znasz.- odpowiedział mi, pokiwałam głową i zerknęłam przez okno. Zachowywaliśmy się normalnie, zero rywalizacji, nienawiści i tych innych gówien, których miałam dość. Justin nic mi nie zrobił, więc dlaczego miałabym go nienawidzić? To chore, że ludzie z podziemia traktują siebie w ten sposób, pomimo tego, że mają tą samą pasję.
Szatyn trzymał kierownicę lewą ręką, przyglądałam się jego tatuażom, które musiały mieć dla niego szczególne znaczenie. Wyglądały naprawdę profesjonalnie, wszystko ze sobą współgrało. Zauważyłam, że często nosi czarne bluzki i bardzo dobrze. Wygląda w nich tak seksownie, że czasami ciężko się powstrzymać, mam ochotę po prostu odwrócić głowę w jego stronę i przyglądać się dokładnie wszystkiemu. Jego szyja, idealnie postawione włosy i usta, które delikatnie przegryzał, co pewnie robił nieświadomie. Nie jestem pewna, czy on zdaje sobie sprawę z tego, że ma w sobie coś tak cholernie wyjątkowego. Ciągnie mnie do niego i to jest najgorsze. Nie chcę wyjść na idiotkę, w tym momencie jadę z nim samochodem i nie mogę przestać się na niego patrzeć. To głupie.
Mam nadzieje, że ja chociaż w małym stopniu się mu podobam. Nie robię sobie głupiej nadziei, bo nic do niego nie czuję, po prostu jest przystojny, ale fajnie by było, gdybym ja też miała coś w sobie, co mu się podoba. To normalne, że chcę mu się podobać, prawda?
Powiedzcie, że tak, bo jeśli nie to coś jest ze mną nie tak.
Zaśmiałam się kiedy Justin zaczął cicho śpiewać jakąś piosenkę z radia, chociaż muszę przyznać, że mu to wychodziło. Kurwa, co ty jeszcze potrafisz robić?
-No co?- zaśmiał się i szturchnął mnie delikatnie ramieniem.
-Nie no nic.- uśmiechnęłam się, po czym pokręciłam głową w śmiechu. On nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo słodko wyglądał. Pewnie próbuje być ciągle seksowny, ale kiedy unosi kąciki swoich ust do góry i spuszcza wzrok, bo robi się nieśmiały… Jest najsłodszym mężczyzną na świecie.
-Nie wiem o co ci chodzi.- zrobił minę w stylu, wcale-przed-chwilą-nie-śpiewałem-i-nie-uśmiechałem-się-jak-debil.
-Awww.- wyrwało mi się, po czym położyłam dłoń na ustach, nie wierząc, że naprawdę to powiedziałam patrząc na niego. Był uroczy i kiedy próbował udawać, że taki nie jest to robił się jeszcze bardziej uroczy. Rozumiecie mój problem? To naprawdę słodkie, że taki chłopak, który wydaje się niebezpieczny, potrafi się tak słodko uśmiechać, śmiać czy zachowywać.
-Dobra wystarczy.- zatrzymał samochód i uśmiechnął się łobuzersko. Oho, wrócił seksowny Justin.
Otworzyłam drzwi od samochodu i kiedy jedną nogę postawiłam już na drodze, odwróciłam się w jego stronę.
-A ty, co? Podziwiasz widoki?- spytałam, kiedy złapałam Justina na przyglądaniu się mi. Położyłam torebkę na siedzeniu i wysiadłam z samochodu. Kiedy zatrzasnęłam drzwi na mojej twarzy pojawił się uśmiech, Justin chyba się otrząsnął, bo zrobił to samo, co ja. Podszedł do mnie, co zajęło mu kilka sekund i położył dłoń na moich plecach. Był ode mnie dużo wyższy, więc zaczęłam sobie wyobrażać jakbyśmy wyglądali jakbym nie założyła wysokich butów. Jego głupia mina, po tym jak złapałam go na przyglądaniu się mi, zmieniła się na ten seksowny uśmiech. Wyglądał jakby cieszył się, że idę z nim na tą imprezę, więc to mnie jeszcze bardziej rozluźniło.
Dochodziliśmy już do klubu, który roznosiła głośna muzyka. Justin miał rację, nie znałam tego miejsca, ale wyglądało w porządku. Ważne, żebym dobrze się bawiła i żeby Justin niczego nie próbował, bo nie jestem dziwką na jedną noc. Jeśli okażę się dupkiem to muszę przyznać, że będę zawiedziona po tym jak słodko zachowywał się w aucie. On miał naprawdę, co minutę inny humor albo śmiał się albo patrzył na mnie jakby chciał mnie pieprzyć. Nie rozumiałam tego, ale i tak czułam się dobrze, bo nie robił niczego, co sprawiłoby, żebym była zakłopotana. Jeśli będziemy tańczyć to może być całkiem śmiesznie. Dwóch tancerzy, dwa inne zespoły.. ciekawe jak to się skończy.
Kiedy dotarliśmy już do drzwi klubu, Justin odwrócił mnie w swoją stronę przez, co stałam dokładnie naprzeciwko niego. Czułam jego zapach, który sprawiał, że odpływałam, ale na szczęście, szatyn trzymał mnie delikatnie w talii.
-Katy, posłuchaj to jest duży klub. Kręcą się w nim różni ludzie, więc proszę Cię, trzymaj się ciągle mnie. Nie chcę, żeby coś Ci się stało, bo w końcu ja Cię tu zabrałem.- powiedział patrząc mi w oczy.
Patrzyłam na niego trochę zdziwiona, ale już po chwili się odezwałam.
-Jasne, postaram się być grzeczna.- puściłam mu oczko i weszłam do klubu.
Justin wszedł od razu za mną, muzyka naprawdę roznosiła to miejsce. Było pełno ludzi tańczących na środku, reszta siedziała przy barze. Impreza jak impreza, pełno pijanych ludzi, większość ocierała się znacząco o siebie, co jakoś mi nie przeszkadzało. Powiedzmy, że jestem przyzwyczajona do takich widoków i nie wydaje mi się to dziwne. Justin objął mnie w talii, szliśmy w stronę baru, żeby coś zamówić. Patrzyłam na niego, on jednak szukał wzrokiem kogoś znajomego. Zatrzymał wzrok na niektórych laskach, co jakoś mnie nie zdenerwowało. Przyszliśmy razem na imprezę, więc to nic nie znaczy.
W końcu zatrzymaliśmy się przy większej grupie ludzi, Justin przywitał się ze swoimi kumplami. Przedstawiał mnie nim, co było dosyć niezręczne, ale to nic. Nie znałam tych chłopaków, nie byli z podziemia, co mnie cieszyło.
Mój humor popsuł się właśnie w tym momencie.
-Katy, to jest Alexis…-zaczął, ale ona nie dała mu skończyć.
-My się już chyba znamy.- powiedziała z wrednym wyrazem twarzy, jej głos, który był niesamowicie irytujący nakłonił mnie do przewrócenia oczami. Justin zaśmiał się kiedy to zobaczył i uśmiechnął się do mnie, co wyglądało jakby czuł to samo, co ja. Oh, błagam, ona ma głos jakby ktoś jej wsadził jabłko do gardła.
Alexis zauważyła, że najwidoczniej nie jestem zachwycona tym, że tu jest, więc próbowała jakoś mnie zdenerwować.
-Justin, mówiłeś jej o nas?- zachichotała idiotycznie i zawiesiła się na szyi chłopaka.
Szatyn zabrał rękę z mojej talii przez, co jęknęłam w duchu, bo było mi tak strasznie wygodnie.
-Nie ma żadnych nas, skarbie.- ściągnął bez żadnego uczucia jej ręce i znowu zwrócił wzrok na mnie.
-Idziemy?- spytał tonem, którego nie użył w kierunku Alexis. Sposób w jaki ze mną rozmawiał był miły.
-Jasne.- uśmiechnęłam się do niego, a kiedy pociągnął mnie w stronę baru, zauważyłam jego tatuaż za uchem.
-Klucz wiolinowy?- spytałam zaciekawiona i usiadłam na krześle przy barze.
-Tak, kocham muzykę.- odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc, bo był zajęty zamawianiem drinków dla nas. Ja pokiwałam jedynie głową i sięgnęłam po napój.
-Przepraszam Cię za Alexis.- posłał mi przepraszające spojrzenie i napił się swojego drinka.
-Czekaj, ale czemu mnie przepraszasz?- spytałam ze zdezorientowaną miną.
-Ona jest, hm, specyficzna i lubi sobie wmawiać, że jest moją dziewczyną.- parsknął śmiechem i spojrzał na mnie.
-To co.- wzruszyłam obojętnie ramionami. –Nawet jeśli by nią była to nie mam z tym nic wspólnego.- dodałam i spojrzałam na niego. Trochę nie rozumiałam tego po, co mi to powiedział. Nawet jeśli ona byłaby jego dziewczyną to, co jmi do tego?
Justin patrzył na mnie, nie wiedziałam o czym dokładnie myślał, ale wyglądał jakby przetwarzał to, co przed chwilą powiedziałam.
-No nie wiem czy nie masz z tym nic wspólnego.- ponownie uśmiechnął się zadziornie, co zaczęło mnie irytować, więc przewróciłam już drugi raz tego wieczoru oczami i spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
-Co niby ja mam z tym wspólnego?- uniosłam jedną brew i parsknęłam, czekając na odpowiedź.
-No nie wiem, może to, że jesteś ze mną na imprezie.- wzruszył ramionami i zamówił następne drinki.
-Gdyby ona była twoją dziewczyną, nawet byś mnie tu nie zaprosił.- powiedziałam pewnie i zwróciłam uwagę na chłopaka, który mi się przyglądał.
-Racja, ale ja się nie bawię w związki, więc.- spojrzał również w stronę chłopaka i oblizał usta w jakiś nerwowy sposób.
-Ja tak samo, więc nie wiem, nawet o czym my rozmawiamy.- odpowiedziałam ostro przez, co trochę się skrzywił.
Wybacz kochanie.
Upiłam do końca swojego drugiego drinka i wstałam z krzesła. Nie czułam się jeszcze pijana, byłam przyzwyczajona do imprez i alkoholu, więc nie tak łatwo jest mnie upić.
-Idziemy potańczyć, czy będziesz tak siedział?- spytałam zadziornie, kołysałam się do rytmu muzyki nie przejmując się niczym.
Chłopak zlustrował mnie już chyba trzeci raz tego wieczoru i podszedł do mnie. Ciągnął mnie za rękę na parkiet, było pełno ludzi, ale naprawdę mi to nie przeszkadzało. Leciała jedna z moich ulubionych piosenek. Cóż za zbieg okoliczności.
Justin położył dłonie nad moim tyłkiem, co mnie trochę zdziwiło, jednak nie narzekałam. Myślałam, że będzie posuwał się dalej, jednak odpowiadało mi to, że traktował mnie z szacunkiem.
Wsunęłam palce w jego włosy i muszę przyznać, że w dotyku są tak samo idealne. Justin wsunął głowę w zgięcie mojej szyi, czułam jak spokojnie oddychał, co było czymś innym. Nie pamiętam, kiedy byłam blisko z chłopakiem i pomimo tego, że to był tylko taniec, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Piosenka nie była wolna, jednak my tańczyliśmy trochę inaczej niż reszta. To on zaczął, bo gdyby nie wtulił mnie w siebie to po prostu bym tańczyła. Jego silne ramiona oplatały mnie w pasie, ludzie, którzy na nas wpadali nie przeszkadzali mi w ogóle, bo szatyn trzymał mnie mocno przy sobie. Wyglądało jakby naprawdę się martwił i nie chciał, żeby ktoś mnie dotknął. A to już jest dziwne, bo nawet nic dla niego nie znaczę.
-Wiesz, że jesteś przepiękna?- spytał patrząc mi się w oczy, po czym schował pojedynczy kosmyk włosów za moje ucho. Na moje policzki wkradł się delikatny rumieniec, ale na szczęście było ciemno i on nie zauważył, że to trochę mnie zawstydziło. Nie lubię, kiedy chłopak widzi, że jego komplementy mnie jakoś szczególnie ruszają. Chcę, żeby ludzie myśleli, że jestem naprawdę pewna siebie. Nie potrafię zachowywać się jak taka nieśmiała Katy, po prostu jestem inna.
-Ty też jesteś niczego sobie.- zaśmiałam się cicho i puściłam mu oczko.
Nie było w ogóle niezręcznie, myślałam, że nie będziemy mieć żadnego tematu do rozmowy, ale jednak to mnie zaskoczyło. Ciągle o czymś mówiliśmy, nawet zwykłe śmianie się z siebie nawzajem było fajne.  
-Justin, um, ja pójdę do łazienki, dobrze?- odsunęłam go od siebie i pokazałam ręką w kierunku toalety.
-Jasne, będę czekać przy barze.- pokazał mi rząd swoich idealnych zębów i odwrócił się w stronę swoich kumpli i... Alexis. Ugh, czy ja już mówiłam jak bardzo jej nie lubię? Ona odstrasza swoim wyrazem twarzy, a co dopiero głosem. Nie wiem jak Justin z nią wytrzymuje w jednym zespole.
Przepychałam się przez ludzi, których ciągle było coraz więcej. Kolejka w toalecie była duża, więc ja w spokoju mogłam poprawić swoje włosy. Nie myślcie, że tak bardzo przejmuje się wyglądem i tym, co Justin pomyśli. Ja po prostu musiałam chociaż na chwilę zostać sama i się wyłączyć, dziwne było jego zachowanie i to mnie martwiło. Wcześniej był jakiś agresywny, a teraz? Teraz zachowuje się jakbyśmy byli na jakiejś randce, to dziwne, ale nie będę narzekać. Najważniejsze, że jest dobrze i impreza zapowiada się naprawdę zajebiście.
Kiedy wyszłam z toalety musiałam przejść przez grupkę facetów może o kilka lat starszych ode mnie. To nie tak, że zwróciłam na nich uwagę, bo mi się podobali, po prostu Justin mówił mi, że mam się go trzymać przez całą imprezę. A teraz, co Katy? Teraz to idziesz sama i ponad dziesięciu napalonych gości Cię mierzy. Brawo.
Jakoś przepchnęłam się przez grupkę bez szwanku i kiedy szłam już pewnie w kierunku Justina, który siedział spokojnie przy barze, ktoś za mną złapał moje biodra i pociągnął w swoją stronę.
-Co jest? Nie wiesz mała, że takie laski jak Ty nie powinny przychodzić tu same?- spytał ochrypły, nieznajomy głos. Facet pochylał się nad moim uchem przez, co czułam jego gorący oddech.
-Puszczaj mnie, kurwa.- warknęłam ostro i przy wyrywaniu się mu, uderzyłam go jak najmocniej z łokcia w brzuch.
Lepiej ze mną nie zadzieraj, ja wiem, co robić.- pomyślałam, kiedy usiadłam już koło Justina i zerkałam w stronę zginającego się z bólu kolesia.
-Coś nie tak?- spytał Justin i podał mi czerwonego drinka.
-Dzięki, ale wszystko w porządku. Miałeś rację, że kręci się tu dużo nieprzyjemnych kolesi.- zaśmiałam się i upiłam łyka swojego napoju. Chłopak patrzył na mnie jakby chciał szukać jakiś zadrapań.
-Justin, mówię, że wszystko w porządku.- zapewniłam go, żeby się uspokoił. To nie pierwszy raz, kiedy coś takiego mi się przydarza, więc wiem, co robić.
-Co Ci zrobił?- spytał ostrzejszym tonem.
-Nic takiego, to jak uderzyłeś mną o ścianę w podziemiu bardziej bolało, więc spójrz.- pokazałam ręką na siebie. -Jakoś żyję.- dodałam i założyłam nogę na nogę, dumna z tego, że mu to wypomniałam.
Justin ułożył usta w literę „o” i patrzył na mnie zdziwiony.
-No co? Myślisz, że zapomniałam czy nie wiem kim był ten chłopak?- zaśmiałam się naprawdę głośno, bo to, że był zdziwiony było niesamowicie zabawne. Ja wiem, że on myślał, że ja jestem jakaś cicha i się wszystkiego boje, ale o nie. Nie jestem taka, nigdy nie byłam.
-Nie wierzę, że mi to wypominasz!- krzyknął śmiejąc się przy tym razem ze mną.
Mówiłam już, że kiedy się śmieje jest niesamowicie słodki?
-Uwierz.- uśmiechnęłam się zadziornie i zwróciłam się w stronę barmana. -Dwa razy to samo, ale tym razem mocniejsze, bo mu się nigdy nie uda mnie upić.- powiedziałam barmanowi, pokazując na Justina. Chłopak koło trzydziestki zaśmiał się i zaczął robić nam drinki.
-Nie sądziłem, że taka jesteś.- przerwał ciszę Justin i patrzył na mnie zdziwiony, jednak z jego twarzy nie znikał ten seksowny uśmiech.
-Jaka?- spytałam odwzajemniając uśmiech.
-Zadziorna.- odpowiedział mi i ponownie zlustrował mnie wzrokiem.
-Ugh, możesz przestać to robić?- uderzyłam go żartobliwie w ramię.
-Nie mogę nic na to poradzić, po prostu jesteś piękna.- powiedział pewnie, a jego mina wyglądała jak wcale-nie-jest-mi-przykro.
-Cokolwiek.- sapnęłam.
Justin patrzył na mnie i czekał, kiedy skończę tego drinka. Nie pamiętam ile dokładnie wypiłam, ale czułam się dobrze. Nie byłam jakaś wstawiona, co mnie cieszyło, bo kiedy jestem pijana to robię i mówię głupie rzeczy, a przy Justinie... No sami wiecie o co chodzi.
-Wstawaj, wychodzimy.- chłopak wstał i zsunął mnie delikatnie z wysokiego krzesła przy barzę.
-Ale czekaj, czemu? Ja chcę tańczyć!- zrobiłam minę tak jak robią małe dziewczynki. Naprawdę chciałam zostać i jeszcze potańczyć.
-Obiecuję, że zabiorę Cię w miejsce, w którym będziesz się dużo lepiej bawić.- powiedział i wyszliśmy razem z klubu

**


Justin przez całą drogę nie dawał za wygraną. Nie chciał powiedzieć mi gdzie mnie zabiera, co było męczące, bo jestem bardzo ciekawa.
-Powiesz mi, gdzie jesteśmy?- spytałam cicho kiedy zaparkował samochód na jakimś pustym parkingu.
-Nie bądź taka ciekawa, to niespodzianka.- zaśmiał się i wyciągnął paczkę papierosów.
Postanowiłam zrobić to samo, wyciągnęłam paczkę swoich miętowych fajek i kiedy wyszłam z auta, oparłam się wygodnie o maskę.
-Tylko nie zarysuj, ojciec mnie zabiję.- zaśmiał się, wiedziałam, że to żart i to jego samochód.
-Ha ha ha, śmieszne Bieber.- udawałam rozbawioną.
-Oh, Katy nie bądź taka niemiła, wiem, że mnie uwielbiasz, po prostu jesteś zła, bo nie mówię Ci gdzie jesteśmy.- uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie bądź taki pewny siebie.- powiedziałam i już po chwili na moje usta wkradł się delikatny uśmiech.
Jak on to robi?
-Chodź, bo zaraz nie wytrzymasz.- powiedział i zaczął iść w jakimś kierunku.
Szłam za nim zamyślona, zastanawiałam się gdzie taki chłopak jak on może mnie zabrać. Na początku myślałam, że będzie czekał na nas jakiś motocykl lub sportowy samochód. Do głowy wpadały mi też różne kluby z shisha lub innymi takimi, jednak to gdzie mnie zabrał mnie zaskoczyło. Przechodziliśmy przez park, którego nie znałam jednak pomimo nocy był bardzo ładny. Różne podświetlane fontanny i ścieżki, które prowadziły w różne miejsca.
-Chodź tutaj i pochyl się.- powiedział, kiedy złapał mnie w talii i przeszliśmy przez jakieś krzaki.
Przed nami był mostek, pod nim płynęła rzeczka. Klimat tego miejsca był niesamowity.
-Tego się nie spodziewałaś, co?- zaśmiał się i usiadł na mostku, po czym poklepał miejsce obok, co miało mnie zachęcić, żeby usiąść.
-Nie, raczej nie.- zaśmiałam się również i oparłam głowę o barierkę.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, ale nie takiej niezręcznej. To byłą przyjemna cisza, której chyba ja i on potrzebowaliśmy.
-Często tu przychodzisz?- spytałam po chwili.
-Czasami, lubię tutaj przyjść i pomyśleć. To jest chyba jedyne miejsce w Nowym Yorku, w którym nie jest głośno.- uśmiechnął się do mnie, a ja tylko pokiwałam głową, żeby pokazać, że wiem dokładnie o co mu chodzi.
Sama mam takie miejsca, w które lubię przychodzić i pomyśleć.
-Dlaczego przypomniała Ci się sytuacja z podziemia? Jeśli jesteś na mnie zła za to, to przepraszam.- wzruszył ramionami jakby to, że bez powodu uderzył mną o ścianę nie miało znaczenia.
-Wszystko okej.-skłamałam. -Często zdarzają mi się takie sytuacje.- dodałam żartobliwie, żeby rozluźnić atmosferę.
Chłopak spojrzał się na mnie, oblizał usta i zaczął nad czymś chyba poważnie myśleć. Ja siedziałam i powstrzymywałam ziewnięcia. Byłam zmęczona, ta noc była udana, impreza i to miejsce, w które Justin mnie zabrał.. To wszystko naprawdę wyszło świetnie, jednak było przed trzecią, więc zaczynałam już robić się naprawdę senna.
-Wracamy zaraz? Jestem śpiąca?- spytałam i ziewnęłam cicho, po czym moja głowa niekontrolowanie oparła się o ramię Justina.
-Jasne, jesteś słodka, kiedy jesteś śpiąca.- zaśmiał się i kiedy wstał z ziemi, wyciągnął rękę w moją stronę, żeby pomóc mi wstać.
-Jestem wszystko tylko nie słodka.- skarciłam go i ruszyliśmy w stronę samochodu.



**



-Jesteś pewna, że tutaj mam Cię wysadzić?- spytał Justin, który najwidoczniej wolał odwieść mnie pod sam dom.
-Tak, mam tylko kilka minut drogi do domu, dam sobie radę.- uśmiechnęłam się blado.
-Dobrze, ale jeszcze razem zapalimy.- posłał mi swój łobuzerski uśmiech, który chyba będzie śnił mi się przez całą noc.
Wysiedliśmy z samochodu, ja ponownie oparłam się wygodnie o maskę samochodu i w ciszy paliłam fajkę. Słyszałam jak Justin spokojnie oddycha. Nie wiem jak on dał radę prowadzić po tych drinkach i do tego walczyć ze snem, bo ja już wymiękałam.
-Dziękuję za dzisiaj.- przerwałam ciszę i kiedy wyrzuciłam papierosa na chodnik, chciałam obrócić się na pięcie i pójść w swoim kierunku, jednak coś mnie zatrzymało.
Szatyn złapał moją ręką i pociągnął delikatnie w swoją stronę. Na moim zimnym policzku zostawił krótkiego, ale słodkiego całusa.
-Ja też dziękuje Katy.- uśmiechnął się do mnie w ten już mi znany sposób i zrobił kilka kroków w tył, żeby wrócić do swojego auta.
Pomachałam mu, kiedy siedział już za kierownicą i ruszyłam w stronę swojego mieszkania.
Ten czas, który z nim spędziłam naprawdę mi się podobał, w ogóle się nie nudziłam i trochę go poznałam. Czułam jednak, że coś jest nie tak, że jest za pięknie. Sama nie wiem.
Justin wydaję się być naprawdę w porządku, jednak ta nagła zmiana jest naprawdę podejrzana. Wcześniej był całkiem inny, teraz to ideał chłopaka. Jest taki opiekuńczy, a nawet dobrze się nie znamy. Nie chcę się do niego przywiązywać, bo za dużo razy się przejechałam na ludziach.

A co jeśli jemu tak samo podobała się ta noc?


Justin's POV:


Czas, który spędziłem z Katy był częścią mojego planu. Wszystko to sobie ustaliłem, chciałem, żeby czuła się bezpieczna i żeby myślała, że tak bardzo się o nią martwię. Tak naprawdę w ogóle tak nie było, nie znam jej i ona nic takiego dla mnie nie znaczy, jednak muszę przyznać, że jest coś w tej dziewczynie, co mi się podoba. Ona ma to, czego nie ma nikt inny i ciągnie mnie do niej niesamowicie. Cały czas muszę trzymać się planu, żeby nie zawieść swojego zespołu, ale jeśli mam się przyznać przed samym sobą? Ten czas z nią, te rozmowy i wygłupianie się... To mi się naprawdę podobało. W ogóle się nie męczyłem, ona ciągle opowiadała coś ciekawego, żartowała sobie i nie obrażała się kiedy robiłem jakieś rzeczy. Widać, że dziewczyna jest pewna siebie i to mi się właśnie w niej podoba najbardziej. Jest stanowcza, potrafi sobie sama poradzić w różnych sytuacjach, a do tego sposób w jaki się porusza..
Ona jest tak seksowna, że sam sobie się dziwie, że nie rzuciłem tego planu w cholerę. Jestem niestety takim typem osoby, która ma tendencje do spieprzenia wszystkiego, czego dotknie. Mniej więcej też z tego powodu cały czas trzymam się planu. Nawet jeśli chciałbym się z nią spotykać to to by nie wypaliło. Taki jestem.
No i obiecałem mojej grupie, oni na mnie liczą, nie mogę ich teraz zostawić na lodzie tak po prostu, bo spodobała mi się jakaś laska. Muszę trzymać się tego cholernego planu, a potem zapomnieć. Trudno.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą muszę przyznać. Cały wieczór trzymałem się planu, ale była jedna sytuacja, którą zrobiłem spontanicznie. Sam do teraz nie wiem, dlaczego to zrobiłem i co mnie do tego nakłoniło, ale czułem po prostu, że chcę to zrobić.
Kiedy ona podziękowała za to wyjście to ja na pożegnanie ją zatrzymałem i dałem jej niby zwykłego buziaka w policzek. Właśnie, niby zwykłego.
Nie jestem tym typem chłopaka, który na pożegnanie całuje dziewczynę w policzek, więc naprawdę nie wiem czemu to zrobiłem. Kiedy ona się uśmiecha to ja też to robię.

Co jeśli ona naprawdę mi się podoba? 



Luke's POV:



Wróciłem do mieszkania już dawno, kiedy Katy wsiadła do tego auta i odjechała w mojej głowie zapanował jeden wielki chaos. Nie wiedziałem, że ma kogoś znajomego z kim wychodzi przed północą, nigdy się nie chwaliła. Było mi głupio za to, co powiedziałem, więc dlatego pojechałem ją przeprosić, ale widzę, że ona kogoś ma i jakiekolwiek moje szanse u niej, przepadły. Najpierw sam zjebałem, bo nie potrafiłem się opanować pod wpływem alkoholu, a teraz ona sobie się z kimś spotyka i nic nam o tym nie mówi. O nie.
Mógłbym tak po prostu spytać, ale wiem, że ona nie lubi, kiedy wtrącam się w jej życie, więc sam się dowiem.
Odpuściłbym, ale nie jeśli chodzi o nią.
Za bardzo kurwa ją kocham.



~*~


Niespodzianka! Już mamy 11 rozdział, misiaki!
Pod rozdziałem 10 bardzo szybko uzbierały się komentarze, które bardzo mnie zmotywowały, więc oto jest! 11 rozdział specjalnie dla was, kochani!
Chciałabym powiedzieć wam, że was uwielbiam, kiedy czytam komentarze od was to od razu mam lepszy humor! Po prostu czytam, czytam i mam niesamowity banan na mordzie! :*
Proszę was, jeśli możecie mi w ten sposób pomóc to rozsyłajcie mojego bloga na twitterze, to dużo da!
Samej ciężko jest mi go reklamować, a z wasza pomocą może być nas dużo więcej! <3
Jesteście niesamowici, jeśli jeszcze nie skomentowaliście 10 rozdziału to proszę zróbcie to, z wielką chęcią poczytam! 


*OBSERWUJCIE
*ROZSYŁAJCIE BLOGA
*KOMENTUJCIE


Kocham was xx


PROSZĘ, NAPISZCIE W KOMENTARZU, CO MYŚLICIE O CAŁYM ROZDZIALE, CO WAM SIĘ NAJBARDZIEJ PODOBAŁO, CZEGO SPODZIEWACIE SIĘ W 12 ROZDZIALE I JAK MYŚLICIE, CO JUSTIN TAK NAPRAWDĘ ZROBI/CZUJE DO KATY!


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

10. I need you to shine in my life





Justin's POV:



Zajmowałem się swoimi sprawami, jednak spokoju nie dawała mi sprawa Katy. Niby to tylko głupi plan, mam to załatwić i zostawić w cholerę, ale jednak coś mnie przy tym trzymało. Cieszyłem się, że ona rzeczywiście nabrała się, że jestem jednak „dobrym człowiekiem”. To była oczywiście tylko gra z mojej strony, tak naprawdę jestem dupkiem i nie obchodzą mnie uczucia innych, ale zrobiło mi się jakoś dobrze na myśl, że ona uważa, że jestem jednak w porządku. Sam tego nie rozumiem. Napisała, że źle mnie oceniła, a to już połowa sukcesu, bo już zmienia o mnie zdanie na lepsze. Jak już mówiłem wcześniej, pomógłbym jej, nawet jeśli nie miałbym w tym żadnego interesu. Ten koleś, co ją napadł pozwolił mi bardziej się do niej zbliżyć i to jest akurat plus. To dużo ułatwi i nie będę musiał długo bawić się w tym gównie, co jest fajne, bo nie mam ochoty biegać za jakąś laską. Nie lubię się przywiązywać, to tyle. Jednak, Katy ma coś w sobie, nigdy nie poznałem takiej dziewczyny. Kiedy jest obok, chcę zadawać jej pytania, chcę wiedzieć co lubi i jak się czuję. To idiotyczne, czuje się jak jakaś cipa. To dziwne, bo nigdy nie obchodziło mnie, co u kogo słychać. Zawsze zajmuję się sobą i tym, czy mi wszystko dobrze wyjdzie. Jestem pieprzonym egoistą, macie rację. Doszedłem do wniosku, że Katy wydaje mi się taka interesująca, bo poznaliśmy się w podziemiu. Ona jest "zakazana", nawet gdyby chciał, nie mogę się do niej zbliżyć. Chociaż nawet mi na tym nie zależy. Mężczyzna taki jak ja zawsze chcę tego, co jest dla niego nieosiągalne. W sytuacji z Katy, muszę jednak się powstrzymać i wykorzystać ją tylko do interesów, znajdę sobie inną laskę na jedną noc. Jestem facetem i normalne jest to, że patrzę na kobietę w taki sposób. Ona jest cholernie seksowna i to muszę przyznać. Jej pełne usta, które przygryza i oblizuję, nawet nieświadoma tego, jak bardzo mam ochotę ją pieprzyć kiedy to robi. To słodkie. Nie, Justin. To seksowne. Jej włosy, które układają się w taki dziwny, ale jednak świetny sposób. Tak, zwracam na to uwagę. Ona jest naprawdę gorąca. Sam nie wiem, co ona ma takiego w sobie, że ja- Justin Bieber, myślę o niej w wolnej chwili. Nigdy nie pakuję się w jakieś romantyczne rzeczy i związki. Nie obchodzi mnie miłość, po prostu w nią nie wierzę. Jest tylko kilka rzeczy, które kocham.
Pieniądze, taniec i dobry seks.
Z zamyślenia wyrwał mnie mój telefon.
-Ryan.- przeczytałem na głos to, co wyświetliło się na ekranie. Odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha, żeby usłyszeć głos mojego przyjaciela.
-Stary, wymyśliłeś coś? Stoimy już na czymś?- spytał szybko i westchnął głośno, najwidoczniej ciekawy i trochę zdenerwowany. Miałem dla niego dobre wieści, bo sprawa z Katy posunęła się już o kilka kroków do przodu, więc byłem spokojny. Ryan spytał mnie, czy na czymś stoimy, a ja w sumie do końca sam tego nie wiedziałem.
-Siema.- powiedziałem krótko i zaciągnąłem się papierosem. -Jest lepiej niż było, rozmawiałem z nią i powinno być dobrze. Zostaw to mi, stary. -powiedziałem mu tylko tyle, żeby nie zdradzać żadnych szczegółów. Nie chciało mi się opowiadać o całym zdarzeniu i o tym jak ją odwiozłem. Ryan to mój przyjaciel od dzieciaka, zna mnie bardzo dobrze, więc chciałem uniknąć tego tematu. Nie wiedziałem dokładnie sam, co myślę o Katy i tej całej sprawie. Czasami się wahałem i nie chciałem, żeby on to wyczuł, bo to narobiłoby większego syfu.
-Jasne, dobrze, że coś zrobiłeś.- odparł spokojniej, a ja tylko przewróciłem oczami. Zawsze mi się udaję., więc..
-Jak będę miał coś nowego, dam znać. Do finału jeszcze kilka dni.-przerwałem ciszę.
-Dobra. Ta kasa musi być nasza, pamiętaj.- powiedział stanowczo, pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy. Nie potrzebowałem wiedzieć niczego więcej. To ja podejmowałem ostateczne decyzje w moim zespole, czułem się odpowiedzialny za to wszystko. Jestem gotowy udawać przed Katy największą cipę na świecie, tylko po to, żeby mi zaufała i nie mogła dostać się na finał, w sobotę. Kiedy nie ma chociaż jednej osoby z zespołu, nawet nie ma mowy o pokazie. To nie wchodzi w grę, więc po to właśnie ten plan. W tym finale będzie zespół mój, Katy i jakiegoś chłopaka, z którym wygramy bez problemu. To żałosne, Justin, że musisz oszukiwać, żeby być zwycięzcą. Twoja matka nie byłaby z Ciebie dumna. Wychowywała Cię inaczej, synu.- dogryzł mi głos mojego ojca, który zapamiętam do końca życia. Byłem bardzo związany ze swoimi rodzicami, ale teraz to już nieważne. Nie mamy kontaktu i wcale się im nie dziwie... Kto chciałby mieć takiego syna jak ja? - zadałem sobie to pytanie, po czym uderzyłem z całej siły w ścianę, przez emocję, które mną sterowały. Nie mogłem myśleć o rodzicach, to mnie niszczy..
Teraz muszę zająć się Katy.





Katy's POV:



Po wysłaniu do Justina tej wiadomości, dużo myślałam nad tym czy rzeczywiście dobrze zrobiłam. Czy powinnam przyznawać się mu, że po tym jak mi pomógł zmieniłam o nim zdanie? Możliwe, że nie, ale nic już teraz nie zrobię.
Zerkałam ciekawa, co jakiś czas na wyświetlacz mojego telefonu. Justin nic nie napisał, ale część mnie się z tego cieszyła. Jeśli byśmy pisali to miałabym nowe tematy do obmyślenia, a jak na ten moment mam ich całkiem sporo. Moi przyjaciele dalej się nie odezwali, co mnie trochę martwiło. Luke przegiął i to, że się upił wcale go nie usprawiedliwiało. Każdy powinien mieć jakąś granice, a on wypił tak dużo, że powiedział coś, czego będzie żałować. Jeśli mu w ogóle przypomnę.
Justin jest jedną wielką zagadką. Ma trudny charakter i widać to po nim. On jest takim wyzwaniem, z którym chciałabym się zmierzyć. Coś mnie do niego ciągnie, jest niedostępny, a ja zawsze chcę mieć to, czego nie mogę. Już jako mała dziewczynka byłam uparta, więc wątpię, że zostawię tak po prostu temat Justina. Muszę go poznać.
On naprawdę mnie zaciekawił, w aucie chciałam zadawać mu mnóstwo pytań na jednym tchu. Chciałam słyszeć jak mówi coś tym swoim seksownym, ochrypłym głosem. Nie mam pojęcia czemu tego chciałam, to bezsensu. Chłopak ma po prostu coś wyjątkowego w sobie, co podoba się nie tylko mi. Widziałam już kilka razy jak dziewczyny na niego zerkają. On jest bogiem seksu, to prawda. Jest coś, czego nie potrafię zrozumieć. Wcześniejsze zachowanie Justina było całkiem inne, agresja w jego oczach, sposób w jaki na mnie patrzył.. Czułam się jak taka mała bezbronna dziewczynka, którą każdy tylko pomiata i wykorzystuje. Ludzie raz mnie kochają, a raz nienawidzą. Luke również nieźle namotał, wiem, że coś do mnie czuje i wiem, że był pijany, ale żeby od razu nazywać mnie dziwką? 
To bolało, z ust kogoś kogo kochasz takie rzeczy bolą najbardziej. 
Jesteś pewna, że możesz na kimś polegać, a on później wbija nóż w twoje plecy. 
Brzmi znajomo, mam rację?
 Jestem pewna, że Luke będzie tego żałował, domyślam się również, że nie panował nad sobą, ale to nie zmienia tego, że to zabolało jak cholera. Ciągle widzę go przed sobą, takiego pijanego, z głupim uśmieszkiem.. W ogóle nie był świadomy tego jak bardzo mnie to dotknie. Gdyby nie to, że Justin pojawił się w idealnym miejscu, mogłabym naprawdę źle wyjść z tamtej sytuacji. Kiedy ten mężczyzna mnie dotykał, miałam wszędzie ciarki, w głowie miałam najgorsze scenariusze. To było okropne, ale kiedy zobaczyłam jak Justin się wystraszył i od razu zareagował, pomyślałam, że.. On wcale nie jest taki jak myślałam.
Przewracałam się na łóżku patrząc w sufit. Nie chciało mi się spać, to wszystko mnie męczyło, więc nawet nie było mowy o spokojnym zaśnięciu. Było coraz bliżej do soboty, czyli do finału, w którym razem z Justinem będę rywalizować o te pieprzone pieniądze. Coraz bardziej chciałam zrezygnować z pracy w podziemiu. Razem z moimi przyjaciółmi dużo pracowaliśmy nad tym, co mamy teraz, ale jaki jest w tym sens? Ja po prostu nie jestem szczęśliwa. Czasami chciałabym gdzieś uciec, kocham ich, ale nikt więcej mnie tu nie trzyma. Do przeszłości nie chcę wracać, to za bardzo boli. Nie ma dla mnie miejsca w tamtym życiu, które miałam. Zmieniłam się, chciałam zarabiać na siebie i uciec z tego piekła, które fundował mi Taylor i co? Udało mi się, a teraz znowu chcę się poddać… Jestem beznadziejna. Zawsze byłam.
Wytarłam kilka łez, które spłynęły po moich policzkach z czystej bezsilności. Potrzebowałam kogoś obok, teraz. Osoby, której mogę powiedzieć wszystko, która mnie przytuli i powie „Nie płacz, ja tu jestem i nigdzie się nie wybieram. Nie skrzywdzę Cię.” Jestem pewna, że wy tego też potrzebujecie. Chcecie czuć się doceniani i kochani, ale również chcecie dawać to innym. Teraz kiedy opowiadam Ci moją historię, możliwe, że płaczesz lub po prostu po twoich policzkach spływają słone łzy, ale wiesz co? To nie znaczy od razu, że jesteś beznadziejny. Wszyscy potrzebujemy jakieś bliskości i kiedy nie dajemy rady.. Po prostu emocje biorą nad nami górę, nie bój się płakać przy osobach, które kochasz. Oni to zrozumieją, wiedzą jak to jest, bo każdy ma jakieś słabości i potrzeby. Miłość to jest ciężki temat. Pamiętam jak to jest kochać i wiem też dobrze jak to jest być kochanym. Niestety, ale często trafiamy na ludzi, którzy ranią, zapominają i wyrzucają nas ze swojego życia. Uważam, że wszystko dzieje się po coś, jeśli uczucie wygasa… Może to nie było to? Może czeka na Ciebie ktoś inny? Ktoś, kto będzie w stanie dać Ci więcej niż sobie tylko wymarzysz? Ktoś, kto sprawi, że będziesz czuła się bezpieczna. Wierzę w to i dlatego staram się zawsze podnosić i iść przed siebie z głową do góry. Takie jest życie, nie zawsze będzie pięknie i tak jak my chcemy. Ale kiedy tylko nadejdzie szczęście, zaczniemy doceniać każdą cudowną minutę. O to w tym wszystkim chodzi. Takie jest życie. Wiem dobrze, że ciężko jest spać w nocy, wiem też, że ciężko idzie się w miejsca bez tych ludzi, co kiedyś, ale to wszystko ma jakiś sens. W całym naszym życiu szukamy ludzi, którzy będą dla nas. Będą nas kochać i opiekować się nami. Ja właśnie szukam takich osób, chcę dawać i dostawać coś, co będzie dla mnie najprzyjemniejszym uczuciem na świecie. Jestem jeszcze młoda, mam dopiero osiemnaście lat i sama uczę się na swoich błędach. Nienawidzę kiedy ktoś mnie zostawia, bo nie jestem zabawką, którą można się znudzić. Jednak najbardziej nie znoszę tego, kiedy ktoś mnie okłamuję i udaję kogoś innego. Po prostu nie mogę tego przeżyć.
Leżałam na łóżku cały czas zamyślona, sytuacja z tym całym napadem wydawała mi się podejrzana. Justin tak nagle się pojawił i mi pomógł, to było naprawdę dziwne. On był wtedy zmartwiony, zachowywał się tak jakby to było rzeczywiście niespodziewane i przez czysty przypadek pojawił się we właściwym miejscu i o właściwym czasie. Wcześniej przez myśl przechodziły mi takie głupie rzeczy, że on mógł to wszystko ustawić, ale to, że wyglądał na zmartwionego wszystko wyjaśnia. Ja po prostu musiałam go źle ocenić, bo ten chłopak jest naprawdę w porządku. Był zdenerwowany, kiedy ten facet położył na mnie swoje łapy i z agresją wymierzał w jego stronę ciosy. Potrafię zauważyć kiedy ktoś udaję i to jak Justin zareagował zapewnia mnie tylko, że to ja musiałam się pomylić. Z jednej strony było mi głupio, że widziałam go w takim złym świetle, a z drugiej cieszyłam się, że okazało się, że jest inny. W samochodzie zerkał na mnie, był trochę spięty i kiedy spojrzał w moje oczy to malowało się w nich coś całkiem innego.  Kiedy wpadliśmy na siebie na mieście, jego oczy były tak jakby ciemne, pełne złości, a w aucie to było coś całkiem innego. Wyglądał jakby miał wyrzuty sumienia lub jakby było mu niesamowicie mnie żal. Nigdy nie lubiłam kiedy ktoś się nade mną użalał, więc jeśli był taki miły, bo wcześniej obcy facet chciał mnie zgwałcić to nie podoba mi się ta sytuacja. Wolę myśleć, że Justin jest taki naprawdę. Chcę być pewna, że ona jest normalny, chcę go poznać. Coś mnie do niego ciągnie, nie mam pojęcia co to jest, nigdy czegoś takiego nie czułam. Nie znam go, wydaje się tajemniczy i taki zakazany. Dlaczego zawsze chcę mieć coś, co jest dla mnie trudne do zdobycia? Coś mi się wydaję, że Justin ma podobnie- pomyślałam kiedy zobaczyłam kolejną wiadomość od niego.


Wiadomość od: Justin:

Jeśli czujesz się dobrze, może chciałabyś iść ze mną na imprezę?

Wysłano: 2:12

Przeczytałam wiadomość z otwartą buzią. Byłam trochę zdziwiona jego propozycją, wcześniej zachowywał się całkiem inaczej. Na mojej twarzy już po chwili pojawił się łobuzerski uśmiech, to wszystko działo się szybko i szło w jakimś kierunku. Miałam niezłą okazję, żeby go poznać, a tego naprawdę chciałam. Byłam ciekawa jaki jest, co lubi najbardziej i takie inne rzeczy, który w przypadku innej osoby miałabym w dupie. Nie mam pojęcia, co te chłopak ma w sobie, ale to mnie naprawdę ciekawi. Chcę to wiedzieć, chcę z nim rozmawiać i chcę iść z nim na tą imprezę. Nie mam pojęcia czemu, po co i co mi to da, ale chcę i pójdę. Zerknęłam ponownie na wiadomość i pewna tego, co chcę napisać, po prostu spytałam.

Zależy kiedy i o której.

Wysłano: 2:14

Przegryzłam nerwowo wargę, czekałam niecierpliwie odpowiedź. Nie chciałam, żeby wiedział, że jakoś specjalnie mi zależy, więc postanowiłam poudawać, że średnio mnie to obchodzi. Wiedziałam, że robię źle, nie powinnam z nim w ogóle pisać, ale między tym wszystkim coś było. Może to ciekawość, a może też coś innego. Coś czego bałam się postawić jasno. Zachowywałam się przy nim dziwnie. Niezręcznie i nerwowo poprawiałam włosy, ciągle przegryzałam wargę i zerkałam na niego kiedy tylko był gdzieś w pobliżu. Możliwe, że to przez to, że ten chłopak jest cholernie seksowny, ale nie wydaję mi się, że to jedyny powód. Głupio mi się przyznać przed samą sobą, ale on mi się w jakiś cholerny sposób podoba. To dziecinne Katy, nie znasz go, nie masz pojęcia jakie są jego nawyki. Nawet nie wiesz jak się śmieje.- skarcił mnie głos w mojej głowie, więc od razu wyrwałam się ze swoich myśli i spojrzałam na to, co odpisał Justin.

Wiadomość od: Justin:

Dzisiaj. Jest noc, a impreza zaczyna wieczorem. Dokładniej to po 23, mogę po Ciebie przyjechać, jeśli tylko chcesz.

Wysłano:  2:15

No, Bieber.. Widzę, że Ci zależy, bo coś szybko odpisujesz.- pomyślałam sobie, kiedy Justin już w minutę odpowiedział na moją wiadomość. Zdecydowałam już, że idę, bo to dobra okazja, żeby jakoś go poznać i spędzić z nim czas. Nie, żeby mi jakoś specjalnie na tym zależało, czy coś. Ale chciałam go jeszcze trochę pomęczyć. Nie będzie tak łatwo, kochanie. Przegryzłam wargę, co już było moim nawykiem i wysłałam mu wiadomość.

W sumie czemu nie. Gdyby coś się zmieniło, od razu Ci napiszę.

Wysłano: 2:17

Jęknęłam cicho przez „stado motylków”, które wybuchło w moim brzuchu. Dawno tego nie czułam, to dziwne i dosyć trudne do opisania uczucie. Nie wiedziałam czemu, ale byłam podekscytowana. Serio, Katy? Będziesz cieszyła się z jednego wyjścia z jakimś chłopakiem? Ile ty masz lat?
Ponownie skarcił mnie głos w mojej głowie, który ciągle mi dogryzał. Przewróciłam tylko zirytowana oczami i wsunęłam nogi pod kołdrę. Od razu zrobiło mi się cieplej, więc jęknęłam cichutko. Wtuliłam głowę w poduszkę i już o chwili czułam jak odlatuję. Coraz bardziej odrzucałam od siebie te problemy i przed sobą miałam już tylko widok uśmiechniętego Justina. To był najsłodszy widok jaki widziałam, przysięgam.

**

Przyśpieszyłam i skręciłam w ciemną uliczkę, przede mną szedł szatyn w czarnej bokserce. Jego ramiona były pokryte tatuażami, które znałam. Zaczęłam biec, ponieważ chłopak był coraz dalej. Ciągle wyciągałam ręce w jego stronę. Chciałam go złapać i przytulić, nie potrafiłam opisać tego uczucia. Czułam się bezbronna, on również zaczął biec, nie obrócił się za mną ani raz. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, nawet nie byłam pewna czy go znam. Jednak kiedy oblizał usta, w sposób, który już za pierwszym razem pokochałam… Wiedziałam kim jest.
-Justin, czekaj!- krzyknęłam w jego stronę, jednak to było na nic. Chłopak, nawet mnie nie słyszał. W końcu zmęczona i smutna usiadłam na ławce. Miasto było puste. Nigdzie nie było ludzi, czułam się jakby świat się skończył, a na nim została tylko ja i on, jednak nie wiedziałam gdzie pobiegł. Rozglądałam się bezradna wokół, co niestety nic mi nie dało. Było ciemno, wiał nieprzyjemny wiatr, a ja czułam się taka pusta i samotna. Podciągnęłam kolana do swoje brzucha i schowałam twarz, po czym zaczęłam cicho płakać. Po jakimś czasie ten żałosny płacz zamienił się w głośniejszy szloch. W głowie uderzały głosy, których się bałam.

„On nigdy Cię nie zauważy.”

„W tobie nie ma nic, co by go zainteresowało. Jesteś beznadziejna.”

„Sama widziałaś, że uciekał. On nie chcę Ciebie w swoim życiu. Daj sobie spokój.”

Po moich policzkach zaczęło spływać coraz więcej łez. Nigdy nie czułam się tak bezsilna. Kiedy chciałam podnieść głowę, po prostu nie mogłam.. Nie mogłam, nie miałam siły.
-Dlaczego jestem taka beznadziejna.- szepnęłam bardzo cichutko do siebie, pewna tego, że i tak nikt tego nie usłyszy. Wcześniej nie było wokół mnie nikogo, więc w spokoju mogłam sobie płakać. Po chwili poczułam męską dłoń, która delikatnie podniosła mój podbródek. Przede mną stał Justin, z uśmiechem, który sprawił, że od razu wszystko się rozjaśniło, a wiatr przestał tak mocno wiać.
-Nie jesteś beznadziejna.- usiadł koło mnie i pogłaskał mój policzek. –Nigdy nie myśl, że taka jesteś. –dodał szeptem i delikatnie wtulił mnie w siebie, co sprawiło, że od razu poczułam się dobrze.

**


Obudziłam się otulona mocno kołdrą, miałam bardzo nierówny oddech. Ten sen był tak realistyczny, że aż ciężko było mi się z niego otrząsnąć. Przetarłam leniwie swoje senne oczy i sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić, która jest już godzina. 
14:17- przeczytałam na głos i od razu otworzyłam szeroko buzie w szoku. Przespałam pół dnia, miałam sen z Justinem i dzisiaj idę z nim na imprezę, czy życie nie jest piękne? Zaśmiałam się cicho i podniosłam się leniwie z łóżka, przeciągnęłam się kilka razy w drodze do łazienki i puściłam gorącą wodę, która już po chwili zapełniła moją wannę. To nie tak, że lubię spać cały dzień, po prostu czym dłużej spałam tym mniej zostało mi do imprezy. Muszę przyznać, że jestem ciekawa jak to będzie. Spotkam się z nim poza podziemiem, idziemy na imprezę jak znajomi, a nie konkurencja. Nigdy nie miałam kontaktu z kimś z podziemia, to coś nowego tym bardziej, że wychodzę z najprzystojniejszym facetem na tej pieprzonej ziemi. Przegryzłam wargę na samą myśl o tym wieczorze. To będzie zajebiste.
Weszłam powoli do wanny, żeby przyzwyczaić się do gorącej wody, która parzyła moją skórę. Położyłam się, zrelaksowana od razu wyłączyłam myślenie i skupiłam się na tekście piosenki, którą puściłam przed chwilą. To piosenka o chłopaku, który jest bad boy'em i zakochuje się w dziewczynie, która jest z wyjątkowo bogatej rodziny. Miłość między chłopakiem, a tą dziewczyną jest wyjątkowa i szczera, jednak jej ojciec nie zgadza się na nic, kiedy on prosi ją o rękę. To smutna historia, jednak na koniec wszystko się wyjaśnia i ich miłość to zwycięża i udaje im się osiągnąć to, co chcieli pomimo sprzeciwu innych.

Dokładnie tak.

To podobnie jak jest ze mną i Justinem. Może nie mówimy o miłości, ale też nie możemy się spotykać, a nawet ze sobą rozmawiać. Moi przyjaciele nie byliby z tego zadowoleni i przez to mogłabym się z nimi porządnie pokłócić, oni nie zgadzaliby się na nasze wyjście, jednak jeśli byśmy chcieli to i tak  byśmy się wymknęli i spotkali. To całkiem fajne, tylko szkoda, że sobie to ubzdurałam i idę z nim na imprezę a nie na romantyczną kolację. Moje cudowne życie. Wyczuwacie ten sarkazm?
Po kąpieli otuliłam się puszystym ręcznikiem i usiadłam zamyślona na łóżku. Znając mnie będę siedziała kilka godzin, zastanawiając się, co ubrać po czym i tak skończy się na zwykłych jeansach i bluzce. Nigdy nie wiem, co ubrać na jakieś imprezy, ale przypominając sobie wcześniejsze ubrania Justina, miałam już jakiś pomysł. On zawsze miał na sobie jakiś zwykły t-shirt, jasne lub ciemne jeansy opuszczone nisko w kroku, jakąś czapkę, bluzę czy katanę i supry. Wyglądał w tym zajebiście, nigdy nie miałam tak, żeby chłopak w jeansach i czarnej bluzce przykuwał tak bardzo moją uwagę. On po prostu wyglądał bosko we wszystkim. Kiedy się denerwował wyglądał seksownie, a kiedy uśmiechał.. Po prostu był taki słodki i niewinny, aw. Dobra, daruj sobie Katy. To tylko impreza, jednorazowy wypad, pewnie nie miał z kim iść i zaprosił byle kogo.
Rozczesałam swoje mokre włosy i położyłam się w jakiś luźnych ciuchach na łóżku. Miałam jeszcze kilka godzin, więc postanowiłam spędzić ten czas tak jak lubiłam. Jestem dosyć leniwa, więc włączyłam jakiś bezsensowny film i po prostu leżałam, żeby zabić jakoś czas, który mi się dłużył. 
Postanowiłam zadzwonić do Nicole, nie wiedziałam, co u nich, bo nikt się do mnie nie odezwał. To dziwne, bo tak po prostu zniknęłam, myślałam że będą się martwić, czy coś.
-Cześć Nicole.- powiedziałam kiedy odebrała i od razu delikatnie się uśmiechnęłam. 
-O! Hej, co tam? Coś się zmyłaś z imprezy, coś nie tak?- spytała i słysząc jej głos, byłam pewna, że również się uśmiecha. Nicole jest świetna, zawsze rozmawiamy, kiedy coś jest nie tak, traktuje mnie jak swoją młodszą siostrę, co jest naprawdę fajne. Czuje się taka mała przy niej, bo jest ona ode mnie wyższa o jakieś sześć centymetrów. 
-Źle się czułam, przepraszam, że nie dałam wam znać, ale nie mogłam was znaleźć.- skłamałam przez, co jęknęłam w duchu. Nienawidziłam kłamać, a co dopiero okłamywać ludzi, których kocham. Wiedziałam, jednak, że tak będzie lepiej. Nie chciałam pamiętać sytuacji z Luke'iem, a co dopiero opowiadać to reszcie. Nie ma takiej potrzeby, poradzę sobie z tym sama. Jeśli chodzi o Justina to nawet nie ma mowy, żeby dowiedzieli się, coś na ten temat. Po moim trupie. 
-Tak myślałam właśnie. W sumie nic Cię nie ominęło, wszyscy się najebali i skończyło się jednym wielkim klubem striptizu, więc się zmyliśmy, kiedy zaczynało robić się obleśnie.- powiedziała po czym od razu głośno się roześmiało, co również mnie rozbawiło.
-Czemu mnie to nie dziwi.- śmiałam się razem z przyjaciółką. -Ale czekaj, kto prowadził?- spytałam.
-Jake, on całą imprezę był przy Lily.- ponownie się zaśmiała, ale tym razem tak jakby było coś na rzeczy.
-Mówiłam, że coś jest między tą dwójką!- krzyknęłam podekscytowana, po czym razem z Nicole piszczałyśmy szczęśliwe do telefonu.
Tego mi brakowało. Mam cudownych przyjaciół i rozmowa z nią mi to uświadomiła. Mam wyrzuty sumienia, że dużo rzeczy przed nimi ukrywam, ale jestem dorosła i czasami mam sprawy, które chcę zachować tylko dla siebie. Nie lubię się za bardzo komuś zwierzać, więc często sama męczę się z jakimiś problemami, co jest dużo gorsze.

**

Zerknęłam na zegarek, było przed dwudziestą trzecią, więc byłam gotowa. Na sobie miałam jasne jeansy z wysokim stanem, które idealnie podkreślały mój tyłek. Na górę założyłam biały top i na stopy wybrałam czarne koturny. Wyglądałam normalnie, nic specjalnego, jednak na co dzień tak nie chodzę. 
Kiedy poprawiałam swoje włosy, które postanowiłam zostawić naturalnie rozpuszczone, zadzwonił Justin.
-Cześć, jesteś już gotowa?- spytał tym swoim seksownym głosem, który przyprawił mnie o przyjemny dreszcz.
-Tak, mogę już wychodzić?- spytałam i na moich ustach niekontrolowanie pojawił się uśmiech.
-Jasne, czekam przed mieszkaniem.- powiedział takim innym tonem, którego jeszcze nie znałam. Brzmiało tak jakby miał dobry humor. To twój dobry dzień, Katy. 
Wyszłam z mieszkania i ruszyłam w kierunku samochodu Justina, który zaparkował przed moim mieszkaniem. Otworzyłam drzwi i kiedy usiadłam wygodnie na fotelu, obróciłam głowę w jego stronę, na jego twarzy widniał łobuzerski uśmiech. Kąciki moich ust podniosły się ku górze, bo po prostu sposób w jaki się uśmiechał był zaraźliwy. 
-Gotowa na zajebistą zabawę?- spytał zadziornie, po czym położył dłoń na moim udzie i ruszyliśmy.




Luke's POV:



Było mi strasznie głupio po tym jak potraktowałem Katy na tej imprezie. Byłem o nią niesamowicie zazdrosny, do tego alkohol i to wszystko dodało mi odwagi, więc, żeby poczuć się lepiej wyżyłem się na niej, co nie było dobrym wyjściem. Byłem naprawdę pijany, ale akurat dobrze pamiętam, co powiedziałem i jak bardzo musiało ją to zaboleć, bo od razu uciekła. Właśnie z tego powodu jestem już u niej na parkingu, chcę ją przeprosić i naprawić to, bo zależy mi na niej. Przyjaźnimy się i to, że coś do niej czuje nie może tego zepsuć. Muszę jakoś przeboleć to, że nigdy nie będzie moja. Niestety.
Wysiadłem z samochodu i kierując się już w stronę jej mieszkania, zauważyłem, że kilka metrów przede mną szła właśnie ona. Nie widziała mnie, ale była jakoś inaczej ubrana. Wyglądała niesamowicie. 
Chciałem krzyknąć za nią, ale po chwili ona wsiadła do jakiegoś samochodu i odjechała. Stałem kilka minut i zastanawiałem się z kim pojechała.
Kto to do cholery był? 



~*~


Nareszcie 10!
Jak widzicie rozdział jest dodany po jakiś 2 tygodniach, ale nie ma się, co dziwić. Dopiero wczoraj wieczorem wybiło 30 komentarzy, to przykre, że większość z was olewa moją pracę, wiem, że wam się nie chcę, ale zrozumcie.. Mnie to motywuje, ja nie mam ochoty pisać rozdziału, kiedy po 10 dniach jest dopiero 20 komentarzy..
Musicie to zrozumieć, bo ja piszę rozdziały dla was, więc od was zależy, czy mnie wspieracie czy nie :)
rozdział 11 jestem w stanie dodać nawet za 2/3 dni, ale tak jak mówię.. WSZYSTKO ZALEŻY OD WAS!


*Obserwuj
*Rozsyłaj 
*KOMENTUJ


Kocham was, mam nadzieję, że przeczytacie ten rozdział i docenicie moją pracę, bo pisałam go w jedną noc, ponieważ byłam na obozie i nawet nie miałam kiedy!
Przepraszam za błędy, ale jestem chora i do tego zmęczona :(

PISZCIE, CO WAM SIĘ NAJBARDZIEJ PODOBAŁO W ROZDZIALE I CO MYŚLICIE NA TEMAT JATY, CZEGO OCZEKUJECIE W 11 ROZDZIALE ITD XX

niedziela, 10 sierpnia 2014

9. Make you dance do a spin and a twirl.

  


Justin's POV:




Taniec z Katy był jakiś inny. Kiedy poruszała się tak pewnie przy mnie, zrozumiałem jak dobrą jest aktorką. Jednak jeszcze nie znacie moich możliwości. Udawała taka pewna siebie, a tak naprawdę jej dłonie drżały, kiedy dotykała mojego torsu przy jakiś seksownych ruchach, które naprawdę mi się podobały. Podobały? Cholera, Justin ty siebie słyszysz? Ona była gorąca.- upomniał mnie głos w mojej głowie, po czym od razu spojrzałem w jakimś innym kierunku, żeby wyrzucić ze swojej głowy te myśli. Katy po naszej bitwie na taniec od razu ruszyła w przeciwnym kierunku. Byłem ciekawy, wiec po prostu poszedłem za nią. Jak oparłem się o jakieś przypadkowe auto i spojrzałem w jej kierunku, obok niej stał już jakiś brunet. Chłopak był pijany i przywalał się do niej, jednak nie było widać, żeby była z tego powodu szczęśliwa. Ciągle przewracała figlarnie oczami i widać było, że chciała już mieć święty spokój. Obserwowałem ich, w pewnym momencie jej twarz spoważniała i jednym szybkim ruchem spoliczkowała go. Przegryzłem mocno wargę, zawsze podniecały mnie niegrzeczne dziewczyny. Nie bała się tego chłopaka, w jakimś stopniu podobało mi się to. Od razu odrzuciłem od siebie te myśli i skupiłem się na planie. Masz ją omotać, ona musi Ci zaufać.- powtarzałem sobie, muszę się postarać, żeby się udało i żeby zostawiła tą swoją pieprzoną grupę. Wtedy praca w podziemiu będzie dużo łatwiejsza. Mam taką nadzieję. Nie przywiązuje się do ludzi, chce ją tylko wykorzystać po to, żeby mi było łatwiej. Taki
mam plan i będę się tego trzymać. Nie mogę nawet na chwilę w to zwątpić.
Z zamyślenia wyrwał mnie widok Katy, pędzącej gdzieś w jakąś uliczkę. Ten wieczór nie miał się skończyć w ten sposób, dlatego właśnie wsiadłem w auto i za nią pojechałem. Ta impreza taneczna to dobre miejsce, żeby mnie poznała. Miałem mało czasu na to, żeby się do mnie przekonała i miała o mnie dobre zdanie. Musiałem dopiąć swego. 
Chciałem oczywiście udawać przed nią, ona jest młoda i naiwna. Łatwo będzie sprawić, żeby mi zaufała. Kiedy to już się stanie, będę mógł obrócić ją przeciwko jej przyjaciołom, a wtedy ich grupa się rozpadnie. O to w tym wszystkim chodzi. Trzeba wyeliminować konkurencje.
Odpaliłem samochód i z piskiem opon ruszyłem za zdenerwowaną Katy. Nie martwiłem sią o nią, nic z tych rzeczy, po prostu nie chciałem jej zgubić. Ta dzielnica jest nazywana niebezpieczna nie bez powodu, prawda? Kręci się tu dużo podejrzanych typów, którzy będą chcieli wykorzystać ja w jakiś chory sposób. Przemyślałem to i naprawdę dobrze mi się trafiło. Kiedy wjechałem za nią w ciemną uliczkę, przywalił się do niej jakiś dobrze zbudowany chłopak. Wysiadłem szybko z auta, podbiegłem i zaskakując go.. zadałem cios. Katy od razu wykorzystała okazje i uciekła w
stronę samochodu. Była przerażona i chyba wcale jej się nie dziwie. Nikt nie wie, jakie pieprzone zamiary miał ten koleś. Pomogłem jej i nie było w tym żadnego podstępu. Dzięki tej akcji ona bardziej mi zaufa i będę mógł realizować swój plan. Jednak zrobiłbym to nawet gdybym nie miał z tego żadnych korzyści. To normalne, każdy człowiek powinien tak postąpić i obronić kobietę.
Może i jestem dupkiem, ale zależy mi na kasie i wygranej, a nie na śmierci niewinnej dziewczyny.
Zadałem chłopakowi kilka ciosów i kiedy zostawiłem go na ziemi w kałuży krwi, Katy stała przerażona przy ścianie. Podszedłem do niej szybko i oplotłem jej talię, czego się w ogóle nie spodziewała. Zadrżała delikatnie czując moją dłoń na jej odkrytym biodrze. Schowałem kilka kosmyków jej włosów za ucho, żeby zobaczyć lepiej jej twarz. Nie wiedziałem czy była ranna,
wiec po prostu spojrzałem jej w oczy i spytałem.
-Nic Ci nie jest?- patrzyła na mnie swoimi dużymi i zdecydowanie najpiękniejszymi oczami na tej ziemi. Była zdezorientowana, najwidoczniej wszystko działo się dla niej za szybko. Pokiwała
 tylko przecząco głowa, co mnie uspokoiło. Nie wiem jakbym się zachował gdyby została ranna, pewnie bym jej pomógł, ale jakoś bym się tym nie przejął.
Zaprowadziłem brunetkę do samochodu i kiedy już wsiadła, sam usiadłem wygodnie za kierownicą i nie martwiąc się w ogóle o chłopaka, którego pobiłem- ruszyłem z piskiem opon.
Jechaliśmy w ciszy, sam nie wiedziałem gdzie jechać i co robić, wiec ucieszyłem się w duchy kiedy zatrzymaliśmy się w długim korku. Katy siedziała cicho, w samochodzie była naprawdę nieznośna atmosfera. Nie ma się, co dziwić, bo nasze wcześniejsze spotkania wyglądały trochę inaczej. Trochę?
Spojrzałem na nią katem oka, kiedy poczułem jej wzrok na sobie. Po chwili odważyłem się i odwróciłem głowę w stronę dziewczyny. Patrzyła na mnie smutno, jej oczy były pełne łez, a policzki były delikatnie zaróżowione. Wyglądała pięknie, jej usta, które były posmarowane jakimś błyszczykiem i włosy w takim seksownym nieładnie. Cholera. Plan, Bieber. Trzymaj się planu, bądź miły i normalny, nie możesz jej wyruchać w aucie.- dogryzł mi głos w mojej głowie.
Zacisnąłem mocniej kierownice i odwróciłem wzrok, bo nie wiedziałem jak długo wytrzymam. Ciągle trzymałem się tego pieprzonego planu i ciągle o tym myślałem. Ona ma mi tylko zaufać, mam ją wykorzystać i zostawić, nigdy nie miałem z tym problemu, bo nie obchodzi mnie to, co czują inni. Tylko, że Katy mnie w dziwny sposób zaciekawiła, mam ochotę rozmawiać z nią i wiedzieć o niej różne rzeczy. To dziwne. Już od pierwszego spotkania czuje się jakoś dziwnie. Bieber, ogarnij się. Katy zaczęła wiercić się dziwnie na fotelu i spojrzała przez okno. Zacząłem zastanawiać się, co w niej jest takiego, że tak bardzo chcę ją odkryć. To oczywiste. Katy jest niedostępna dla mnie i dlatego ja tak bardzo chcę jakiegoś kontaktu z nią. Zawsze chcę tego, czego nie powinienem.
 Nie czuję nic do niej i nigdy nie poczuje, jednak jestem facetem i chce dostać to, co wydaje się nieosiągalne. To naturalne, ale musiałem jak najszybciej zacząć odrzucać od siebie głupie pomysły. Nie chcesz jej poznać, chcesz ja tylko wykorzystać do tego, co mówił Ryan, pamiętasz?-zaczął ponownie głos w mojej głowie, a ja nie miałem zamiaru o tym myśleć, po prostu będę trzymać się tego, czego chce i muszę.
Musi mi zaufać i wszystko musi sie udać. Chce tych pieniędzy.
-Gdzie mam Cię zawieźć?- przerwałem ciszę i spojrzałem na nią spokojnie.
-Możesz mnie zawieźć gdzieś blisko mojego mieszkania?- odpowiedziała niepewnie po chwili Katy.
-Jasne, tylko powiedz gdzie mieszkasz.- powiedziałem i delikatnie sie do niej usmiechnalem, co nie było w moim stylu.
Dziewczyna spojrzała na mnie troche zdziwiona i przeczesała nerwowo włosy.
-Zawieź mnie tam, gdzie na siebie wpadliśmy. Powinno być dobrze.- powiedziała cicho i szybko obróciła głowę w stronę szyby, jakby chciała uniknąć tego tematu.
Jechałem powoli autem, bo standardowo były te cholerne korki. Myślałem duzo o tym jakim pieprzonym cudem wpadliśmy wcześniej na siebie w mieście. To był niesamowity przypadek, bo w tak wielkim mieście, wpadłem akurat na nią. Na Katy, która siedzi teraz obok mnie w samochodzie.
Cicho przeklnąłem pod nosem i zatrzymując samochód na środku drogi, wychyliłem się, żeby zobaczyć jak długi jest ten korek.
-Ja pierdole.- warknąłem, nigdy nie byłem cierpliwy.
Dziewczyna spojrzała się na mnie wystraszona, pewnie przez mój ton, który nagle się zmienił. Przeczesałem swoje włosy i wyciągnąłem paczkę fajek. Kiedy paliłem, czułem na sobie jej wzrok.
-Coś nie tak?- spytałem marszcząc brwi, Katy patrzyła na mnie w dziwny sposób. Wyglądała naprawdę seksownie, ale jakoś gówno mnie to obchodziło. Znam wiele dziewczyn, które zapierają dech w piersi. Z Katy to inna sprawa, nie znam jej i nic mnie z nią nie łączy. Musze tylko załatwić to, żeby myślała, ze jestem w porządku. Jej zaufanie może rozwiązać wiele spraw w podziemiu i o to właśnie chodzi.
-Po prostu mnie nie poczęstowałeś.- wzruszyła obojętnie ramionami i spojrzała na paczkę papierosów. Już po chwili wyciągnąłem fajki i ja poczęstowałem. Wypuszczała dym powoli, można powiedzieć, ze się tym bawiła, co sprawiło, ze chciałem wziąć ja na masce tego pieprzonego samochodu. Odchyliła głowę do tylu i kiedy zobaczyła, ze się jej przyglądam, przegryzła nerwowo wargę. Uśmiechnąłem się zadziornie i ponownie ruszyłem autem. To tak na ciebie działam, shawty?
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, czasami tylko zerkała na mnie, a ja na nią. Kiedy byliśmy już na miejscu, Katy szybkim ruchem odpięła pas i spojrzała niezręcznie na mnie.
-To...-zaczęła, jąkając się przy tym. -Dziękuje, za pomoc.- powiedziała nieśmiało i schowała jakiś pojedynczy kosmyk za ucho.
-Jasne, to nic takiego.- uśmiechnąłem się zadziornie i spojrzałem na jej telefon.
-Co?- spytała zdezorientowana, nie domyśliła się o co mi chodzi.
Daj swój telefon.- mruknąłem i położyłem dłoń na jej odkrytym udzie.
-Po co Ci?- zmarszczyła brwi i zerknęła na moja dłoń, która znajdowała się na jej rozgrzanym ciele.
-Po prostu daj.- powiedziałem stanowczo, co podziałało, bo dziewczyna już po chwili dała mi do ręki to, co właśnie chciałem.
Katy przyglądała mi się niepewnie, kiedy używałem jej telefonu, ale jak jej go oddałem, a do mnie przyszła wiadomość, raczej zrozumiała, co zrobiłem. Uśmiechnąłem się delikatnie i ponownie położyłem dłoń na jej udzie.
-Daj znać jakbyś czegoś potrzebowała. -powiedziałem poważnie, żeby wszystko z moim planem wypaliło. Miała mi zaufać, a żeby zaufać komuś trzeba czuć, ze ta osoba jest i się martwi.
Katy jedynie pokiwała głowa, wysiadła i cicho zamknęła za sobą drzwi. Zostałem sam z myślami na temat planu, który musiał wypalić. Nie mogę stawiać nic pomiędzy, liczą się w tym wszystkim tylko pieniądze.
Ona musi czuć, że może na mnie liczyć, żeby jak najszybciej to się udało. Muszę mieć tą kasę, inaczej będę skończony.- pomyślałem kiedy zostałem sam w samochodzie.




Katy's POV:



Kiedy jechałam z Justinem autem, gula w moim gardle rosła z każdą minuta. Zaciskałam pięści i wycierałam łzy tak, żeby tylko on tego nie zauważył. Ten człowiek jeszcze w ostatnie wieczory usiłował w jakiś chory sposób się mnie pozbyć, a teraz? Teraz ratuje mnie i nawet nie wiem jak mam mu dziękować. Byłam i jestem w szoku, wydaję mi się, że to normalne, po tym, co się stało. W głowie miałam jeden wielki bałagan, zadawałam sobie tyle pytań. A co jeśli Justin by się nie zjawił? Co zrobiłby mi ten mężczyzna? Kim on był i czego chciał? 
 Wszystko działo się cholernie szybko, kłótnia z Luke'iem, droga do mojego mieszkania z Justinem autem i te wszystkie myśli w mojej głowie.
  Wszystko dzieje się niesamowicie szybko, za szybko.
Weszłam spokojnie do mieszkania, miałam totalny mętlik w głowie, Justin zachowuje się inaczej niż wcześniej. Przez to mąci mi jeszcze bardziej w głowie, a ja i tak jeszcze nie poskładałam wszystkich myśli w całość. Ten chłopak zmienia swój nastrój i nastawienie chyba, co kilka minut, bo nie mam pojęcia, co o nim myśleć. Obronił mnie, jestem mu za to wdzięczna, ale wciąż zastanawia mnie to, co tam robił. Kiedy pokłóciłam się z Luke'iem, szłam kilka dobrych minut przed siebie. Co do cholery robił tam Justin? Czy te wszystkie nasze spotkania są ustawione, czy tylko mi się tak wydaję?
On nawet nie chciał nic w zamian, po prostu mi pomógł.
 A może jednak Katy? Może Justin jednak będzie miał jakieś korzyści z tego?
Pokręciłam głową, żeby jak najszybciej wyrzucić te wszystkie myśli z głowy. Wstałam i poszłam do łazienki, żeby odprężyć się i zapomnieć chodź na chwilę o tym całym gównie. Nalałam gorącej wody do wanny i kiedy tylko weszłam, od razu się odprężyłam. Nałożyłam na dłonie szmpon i okrężnymi ruchami wmasowywałam go w swoje włosy. Zsunęłam się, żeby zamoczyć się w tej genialnej wodzie  jeszcze bardziej. W pomieszczeniu panowała cisza, której naprawdę potrzebowałam. Przypominałam sobie moją rozmowę z Justinem w jego samochodzie. Podziękowałam mu wtedy, ale byłam strasznie nieśmiała. Tego w sobie nienawidziłam, kiedy tylko pojawiała się nowa osoba, nie miałam pojęcia, co mówić. Tym bardziej, że nie jestem przyzwyczajona, że chłopak, który jest moją konkurencją ratuję moją dupę. Wybaczcie, moje życie na co dzień nie jest takie ciekawe. 
Czułam się inaczej. On rzeczywiście mi pomógł, gdyby nie to, że tam był to nie wiem jak ta sprawa by się skończyła. Przez to właśnie zmieniłam nastawienie, co do Justina i trochę mnie to martwiło. Zamiast myśleć o tym, że wcześniej zachowywał się dziwnie to w głowie miałam tylko tą jego dobrą stronę z dzisiejszej nocy. Katy, żebyś tylko tego nie żałowała.
Zostawiłam sprawę Justina i zajęłam się całkowicie kąpielą.
Zrelaksuj się chociaż na chwilę.


**


Leżałam na łóżku, ubrana w jakieś luźne ciuchy. Kąpiel chociaż trochę pozwoliła mi się zrelaksować, więc teraz już się tak nie zamartwiałam. Justin sprawił, że w jakiś sposób mu zaufałam i to mnie trochę dziwiło, bo wcześniej naprawdę nie chciałam mieć z nim żadnego kontaktu. Kiedy rozmawialiśmy on był taki spokojny, nie zachowywał się agresywnie w stosunku do mnie. Wydawało mi się to dziwne, ale pomyślałam, że może było mu mnie żal, dlatego był taki miły. 
Kiedy przypominałam sobie sposób w jaki się do mnie raz uśmiechnął, zrobiło mi się lepiej. Nie wiem czemu i nie wiem jak on to robi, ale sprawił, że czułam się bezpieczna. Wcześniej to właśnie jego się bałam i nie chciałam go spotkać, a teraz? Teraz gdybym miała wsiąść do jego samochodu to bez zastanowienia bym to zrobiła. 
Katy, jesteś naiwna.- pomyślałam, ale od razu odrzuciłam od siebie tą myśl. Najwidoczniej źle oceniłam Justina i on tak naprawdę jest w porządku. To moja wina.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk wiadomości. Sięgnęłam szybko po telefon i położyłam się na placach wygodnie. Kiedy odblokowywałam ekran, pomyślałam, że to moi przyjaciele, bo przecież zniknęłam bez słowa, a Luke jest za pijany, żeby im coś wyjaśnić.
Spojrzałam w wiadomości, a moje serce od razu przyśpieszyło.


Wiadomość od: Justin:
Jak się czujesz, mała? 

wysłano: 1:36


Przegryzłam wargę patrząc na tą wiadomość i od razu przypomniałam sobie, co się stało w aucie. Dałam Justinowi na chwilę telefon, więc wysłał z mojego numeru do siebie wiadomość, a przy okazji zapisał się w moich kontaktach. Sprytnie, Bieber, sprytnie.
Stuknęłam nerwowo swoimi długimi paznokciami w tył telefonu i zaczęłam zastanawiać się, co mu odpisać. Kiedy to przemyślałam, napisałam dokładnie słowo w słowo.


Jest dobrze. Dziękuje za to, co zrobiłeś i przepraszam. Źle Cię oceniłam.


wysłano: 1:41


Jesteś tego pewna Katy? Co jeśli to tylko gra z jego strony? 


~*~

Cześć misie!
Dodaje ten rozdział naprawdę późno i nawet nie wiecie jak mi głupio, ale to nie moja wina..
Wyjechałam spontanicznie nad jezioro na kilka dni, kiedy wróciłam to mój laptop niestety zaczął się psuć i nie miałam możliwości z niego korzystać. Dzisiaj zaczynam w nocy 10 rozdział i mogę go dodać nawet za dwa dni, ale to zależy też od was, bo chciałabym, żebyście dobili do 40 komentarzy!
Bardzo mi na tym zależy!
Dziękuje za 10 tysięcy wyświetleń, jesteście najlepsi :)


Przepraszam i proszę o komentarze, skoro mam laptopa to już zacznę kolejne rozdziały, teraz wszystko zależy od was!



PISZCIE, CO MYŚLICIE NA TWITTERZE Z HASŁEM:

#BOTDfanfiction


TUTAJ MOŻECIE ZADAWAĆ PYTANIA: ask.fm

Obserwatorzy