wtorek, 30 września 2014

13. Should’ve been adjusted to my life.




Katy's POV: 


Obudziłam się, wypoczęta i zadowolona. Leżałam przykryta puszystym kocem na łóżku, zgadnijcie kto leżał obok. Dotknęłam delikatnie policzka Justina, który jeszcze słodko spał. Oddychał spokojnie, wtulony we mnie z delikatnie otwartą buzią. Często wyglądał uroczo, ale jeszcze nigdy aż tak. Awww.
Wygramoliłam się po cichu z łóżka i poszłam skorzystać z jego łazienki. Zasnęliśmy po południu, więc która może być teraz godzina? Od razu wyciągnęłam swój telefon i spojrzałam na zegarek.
Było po osiemnastej, Justin jeszcze spał, więc postanowiłam poprawić swoje włosy i makijaż. Wyciągnęłam z torebki kilka potrzebnych rzeczy i zaczęłam się zastanawiać jak zasnęliśmy. Kiedy się pocałowaliśmy, rozmawialiśmy jeszcze na kilka tematów, jednak potem nastała całkiem przyjemna cisza i Justin wtulił się we mnie. Pewnie wtedy już zasnęłam, bo dalej nic nie pamiętam, ale wiem, że spanie z kimś jest dużo lepsze od spania samemu. Czułam, że jest ktoś obok, czułam się bezpieczna i taka potrzebna. Dawno tego w moim życiu nie było. 
Szczerze nie spodziewałam się tego, Justin pokazał mi jaki jest naprawdę. Wychodzi na to, że to naprawdę cudowny chłopak i kiedy tylko myślę, że on leży tam w łóżku, a ja mogę iść go przytulić aż chcę mi się żyć. On mi się podoba, to prawda, jednak nie robię sobie żadnej nadziei. Chcę po prostu go obok siebie, lubię jego towarzystwo, sposób w jaki ze mną rozmawia i żartuję. Jest niesamowity, dawno nie spotkałam takiego chłopaka.
Przeczesałam delikatnie swoje włosy i zrobiłam na głowie luźnego kucyka, żeby było mi wygodnie. Kiedy puściłam wodę w kranie i spojrzałam w lustro, wiedziałam kogoś całkiem innego. Z jednej strony czułam się źle, okłamywałam swoich przyjaciół, a z tej drugiej strony czułam, że żyje. Obok Justina wszystko było jakieś lepsze, jego spokojny głos, silne ramiona i śmiech, który doprowadzał mnie do szaleństwa. Dawno nie czułam się tak dobrze przy chłopaku, z nim nie da się po prostu nudzić. Miałam mieszane uczucia, byłam ciekawa jak to wszystko się potoczy podczas finału, ale też nie chciałam tego wiedzieć. Wiem, że moje myśli to jeden wielki chaos, ale co ja mogę z tym zrobić? Po prostu boję się, ale jestem ciekawa, wydaję mi się, że najlepszym wyjściem byłoby gdyby czas stanął w miejscu. On jest wspaniały, sprawia, że czuję się dobrze. W jego ramionach czuje się bezpiecznie, czuję, że jest on wstanie obronić mnie od tego, co złe i nie dopuści, żeby ktoś mnie zranił.
Sam mówił, że się martwi, to chyba coś znaczy, prawda? 
Poprawiłam swój makijaż delikatnie i kiedy stwierdziłam, że wyglądam w miarę dobrze, wyszłam z łazienki. Justin leżał na łóżku oparty na swoich łokciach, jego włosy były w totalnym, jednak naprawdę seksownym nieładzie. Uśmiechnęłam się do niego łobuzersko i usiadłam wygodnie na łóżku.
-Zasnęłaś ze mną, a teraz nawet się do mnie nie przytulisz?- zaśmiał się i wypchnął uroczo dolną wargę. Jęknęłam w duchu, podniecał mnie sposób w jaki mówił i w jaki mnie dotykał. Ułożyłam się wygodnie obok niego i już po chwili szatyn przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że czułam idealnie bijące od niego ciepło.
-Spaliśmy z dwie godziny, wiesz o tym?- zaśmiałam się, kiedy chłopak ziewnął.
-Wiem to i wiem też, że to były jedne z najlepszych godzin snu mojego życia.- powiedział i schował ponownie głową w zgięcie mojej szyi, zostawiając tam mokre pocałunki, które wysłały mnie do innego świata. On miał to, o czym inni chłopacy mogą tylko pomarzyć, jego dłonie, które kładzie pewnie na moim ciele w ogóle mnie nie peszą. On wszystko robi delikatnie i co najważniejsze.. nie narzuca mi się.
Justin ssał delikatnie moją szyję i gładził mój policzek swoją dłonią. To wystarczyło, żeby odesłał mnie do całkiem innego świata, moje myśli i to, co mnie martwiło odpłynęło. Skupiłam i tylko i wyłącznie na nim, na jego pewnych ruchach i rozgrzanych ustach na mojej szyi. Sprawiał, że chciałam coraz więcej, a kiedy wyczuł, że całkowicie mu się poddałam podniósł moje ciało i usadził wygodnie na sobie.

Katy jesteś tego wszystkiego pewna? On chcę Cię zranić, halo, obudź się.


Justin's POV:



Podniosłem drobne ciało Katy, żeby posadzić ją rozkrokiem na sobie. Wiedziałem, że posuwam się daleko i to wcale nie jest część planu, ale cholera. Ta dziewczyna sprawia, że wariuję, ma ciało, za które można zabić i sam w sposób w jaki się rusza mnie podnieca.
-Jesteś piękna.- wyszeptałem jej do ucha między pocałunkami.
Dziewczyna złapała moje ręce, które od razu odrzuciła na bok i przejęła kontrolę. Wplotła palce w moje włosy, delikatnie ciągnąc za ich końce i przygryzała płatek mojego ucha tak, że aż cicho jęknąłem. Chciałem tego, cholernie chciałem i wiedziałem, że ona też tego chcę.
Zsunąłem ręce na jej tyłek i mocno go ścisnąłem, przez co Katy jęknęła, dając mi tym dostęp do jej buzi. Nasze języki walczyły o dominację, całowała mnie tak jak jeszcze nikt tego nie robił. Zsuwała się po mnie nisko, ale nie odrywała naszych ust od siebie. Wiedziała czego chce i to mi się najbardziej podobało. Zjechałem dłonią na jej cycki, które były idealne. Katy siedziała na mnie i między pocałunkami bawiła się moimi włosami. Wiedziałem, że długo nie wytrzymam, ona mnie za bardzo podnieciła. Chciałem, żeby był finał.
Przewróciłem ją tak, że teraz ja nad nią górowałem. Składając mokre pocałunki na jej trochę odkrytym biuście, zacząłem rozpinać swoje spodnie. Dziewczyna na początku zaśmiała się słodko i spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi oczami.
-Na to trzeba sobie trochę zapracować, skarbie.- mruknęła mi do ucha.
Myślałem, że muszę jeszcze ją podniecić, więc zjechałem po jej odkrytym udzie. Dochodząc do jej krótkich szortów, spojrzałem na nią czekając na pozwolenie.
-Wiem, że tego chcesz.- mruknąłem i pochyliłem się nad nią.
-Niekoniecznie.- odpowiedziała krótko.
-To po, co było to wszystko?- warknąłem trochę zirytowany, że nie jest jak inne laski.
-Justin, ja nie jestem zabawką do pieprzenia.- syknęła.
-Zabawką może nie, ale do pieprzenia to jesteś na pewno.- nie mogłem opanować złości, która wzięła nade mną górę.
Zawsze każda dziewczyna, którą potraktowałem jak śmiecia albo dawała mi to czego chcę albo po prostu mnie spoliczkowała. Katy zachowała się całkiem inaczej, co trochę mnie podłamało. W jej oczach od razu pojawił się smutek i schodząc z mojego łóżka sięgnęła po swoją torebkę i wyszła, zostawiając mnie samego w pustym pokoju. Słyszałem jak zbiegła szybko ze schodów i dopiero po jakiejś chwili uświadomiłem sobie, co się stało.




Katy's POV:



Po tym, co się stało wybiegłam szybko z pokoju. Moje myśli krążyły tylko wokół tego, co powiedział i jak mnie potraktował. Jeszcze kilka godzin temu czułam się wyjątkowa i bezpieczna, jednak w jednej chwili on sprawił, że poczułam się jak skończona szmata. Nie sądziłam, że taki jest, zachowywał się wcześniej całkiem inaczej. Najwidoczniej to była tylko taka gra, żeby dobrać się do moich majtek. Może byłam dla niego jakimś niedostępnym celem, który chciał zdobyć? Nie wiem.
Kiedy usłyszałam, że chłopak schodzi po schodach, szybko wytarłam swoje mokre od łez policzki i zakładałam już drugiego buta.
Justin podszedł bliżej, jednak nic nie mówił, atmosfera była napięta, a on jedynie, co zrobił to głośno wypuścił powietrze.
-Spójrz na mnie.- po chwili jego głos, który był taki jak kiedyś, cichy i spokojny- wypełnił pokój.
Nie odezwałam się ani nie zrobiłam tego, co mi kazał. Nie chciałam patrzeć mu w oczy, nie chciałam, żeby widział, że to doprowadziło mnie do płaczu. Nie chciałam, żeby widział, że jestem taka słaba.
-Katy, proszę, spójrz na mnie.- jego głos nie był już wypełniony jadem, tylko bólem.
Niechętnie podniosłam głowę i spojrzałam w jego piękne karmelowe oczy, które sprawiały, że serce zaczynało bić mi szybciej.
Szatyn przetarł twarz dłonią i wciągnął powietrze, żeby się uspokoić i dobrać dobrze wszystko w słowa.
-Nie musisz nic przecież mówić, wszystko już wiem.- powiedziałam smutno, patrząc na swoje buty.
Powstrzymywałam łzy, które i tak bez powrotu wydostały się na wierzch i bezsilnie spłynęły po moich policzkach.
Justin zrobił krok bliżej mnie i złapał mój podbródek, żebym ponownie na niego spojrzała.
-Zostaw mnie.- wyrwałam się z jego uścisku i zrobiłam krok w tył.
Spojrzałam na drzwi, które były jakieś dziesięć kroków ode mnie. Czułam na sobie jego wzrok, nie wiedziałam, co myśli. To, co powiedział strasznie mnie zraniło.
-Katy.- powiedział, ale ja go zignorowałam.
-Katy, proszę.- ponownie chciał, żebym na niego spojrzała.
Bez humoru się zaśmiałam i dalej patrzyłam w dół, nie wierząc, że chłopak, który kilka minut temu zmieszał mnie z błotem ma czelność o coś jeszcze prosić.
-Katy, kurwa spójrz na mnie!- krzyknął i wyrzucił ręce w powietrze sfrustrowany.
Na chwilę zapadła cisza. Byłam w szoku, nie widziałam go jeszcze tak zdenerwowanego. Bałam się tego i przerażał mnie fakt, że wszystko zmieniło się na przełomie kilku minut.
-Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym na Ciebie patrzyła?- smutno powiedziałam, patrząc mu w oczy.
Chłopak otworzył na chwilę usta, chcąc coś powiedzieć, ale najwidoczniej moje łzy zmieniły sytuacje.
-Chcesz mi jeszcze raz powiedzieć, że jestem od pieprzenia czy może chcesz popatrzeć na swoje dzieło?- powiedziałam cicho, łzy ciągle zamazywały mi obraz, ale dawałam mu dobry widok na to, co ze mną zrobił. Nie chciałam udawać już silnej, wolałam pokazać mu jak bardzo mnie to zabolało.
-Katy, to nie tak..- cicho powiedział i podrapał się w kark z zakłopotaniem.
-A jak?- zaskoczyłam go.
-Ja...- zaczął, ale po krótkiej chwili przerwał i zamknął usta.
-Wszystko jest już jasne, Justin.- podniosłam torebkę i zrobiłam krok w tył, żeby być bliżej drzwi.
-Ja byłam tylko po to, żeby się ze mną pieprzyć, ale Ci nie wyszło, rozumiem.- ponownie się odezwałam.
-Nie wiem jaki był twój cel, może chciałeś mnie zranić, jeśli tak to gratuluję. Jesteś w tym mistrzem.- wymusiłam uśmiech i ostatni raz na niego spojrzałam, stojąc już przy klamce.
-Katy, pozwól mi chociaż Cię odwieźć.- ból w jego głosie był słyszalny, jednak nie chciałam się na to nabrać. -To niebezpieczna dzielnica.- dodał patrząc mi w oczy i zrobił krok bliżej mnie.
Pokręciłam od razu głową i obróciłam się tyłem do niego.
-Cześć Justin, jestem pewna, że jeszcze znajdziesz dzisiaj jakąś na tą noc.- wyszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Wzięłam kilka głębokich wdechów, żeby nie rozpłakać się na dobre, chciałam być jak najszybciej w swoim domu. Nie wierzyłam w cały obrót tej sprawy. Spałam dzisiaj z nim słodko kilka godzin, on mnie przytulał i zachowywał się jak ideał chłopaka, a później? Nie mam do tego słów.
Szłam pustą ulicą, z domów słychać było tylko jakieś gówniane krzyki i kłótnie, które miałam w dupie. On miał rację, znałam tą dzielnice i wiedziałam, że jest niebezpieczna, jednak nie chciałam, żeby mnie podwoził. Koniec z bawieniem się mną, dam sobie radę sama.
Szłam ulicą szukając jakiejś pieprzonej taksówki, jednak po żadnej nie było śladu. Ugh, jak na złość.
Żal do Justina po jakimś czasie zniknął i zastąpiła go złość. Nie chciałam pamiętać tego, co się stało, jednak to zajmowało wszystkie moje myśli.
Usłyszałam za sobą jakiś samochód, szybko zeszłam na bok i nawet nie obracając się za siebie, szłam odważnie. Auto zwolniło przy mnie, co trochę mnie zdezorientowało, więc spojrzałam w bok.
Przyciemniona szyba znajomego mi samochodu zjechała na dół. Przez chwilę nie wierzyłam własnym oczom, ale później to do mnie dotarło.
-Luke?- spytałam zdziwiona zatrzymując się przy aucie.
-Będziesz tak gadać czy wsiądziesz? Zgaduje, że jest Ci zimno.- uśmiechnął się chłopak, co dodało mi trochę otuchy i odwzajemniłam gest.
Zrobiłam tak jak kazał, wsiadłam i zapięłam pas bezpieczeństwa po czym odwróciłam się w stronę chłopaka, który siedział, a jego twarz nie okazywała żadnych emocji. Nie wiedziałam, co tutaj robi i skąd pojawił się nagle, kiedy tego potrzebowałam.
-Co ty tutaj w ogóle robisz?- spytałam i wyciągnęłam papierosa, czując ogromną chęć na odstresowanie się.
-To samo pytanie chciałem zadać Tobie.- spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Ale ja zadałam je pierwsza.- droczyłam się z nim.
Luke wypchnął wargę, wiedząc, że przegrał ze mną tą bitwę i westchnął głośno.
-Byłem w okolicy, chciałem pojechać tą drogą do Jake'a i tak wpadłem na Ciebie.- poddał się.
-Ahh no popatrz, co za przypadek.- uśmiechnęłam się sztucznie, wiedziałam, że coś kręci. -A tak serio?-spytałam.
-Mówię serio, czego byś jeszcze chciała.- zaśmiał się niezręcznie.
Wzruszyłam ramionami, bo szczerze mnie to nie obchodziło. Miałam gorsze zmartwienia jak na ten moment.
-A ty?- spytał i zerknął na mnie.
-Co ja?- przegryzłam nerwowo wargę. Ugh, musisz się tego oduczyć, Katy.
-No, co tutaj robisz?- spytał ponownie i uchylił okno, żeby dym z papierosa się ulotnił.
-Byłam u znajomego, czy to ma jakieś znaczenie?- powiedziałam nie dbając już o to wszystko.
-Jakieś ma.- przyznał bez wahania.
-A nie powinno.- dalej ciągnęłam temat tym wrednym tonem.
-Katy, nie graj ze mną w tą grę. Dobrze wiesz, że chcę po prostu dobrze.- dodał i to mnie podłamało, bo miał rację. Wyżywałam się na nim za to, co zrobił mi Justin, a tak naprawdę nie powinnam, bo on przyjechał tu i uratował mi dupę.
-Przepraszam.- przyznałam się i oparłam głowę o szybę.
-Moja dziewczynka.- powiedział przesłodzonym tonem, co mnie rozśmieszyło, więc kilka sekund śmiałam się z tego jak to powiedział, a on mi zawtórował.
-Tęskniłem za tym.- przyznał szczerze i zatrzymał samochód.
-Za czym dokładniej?- spytałam i rozejrzałam się po pustym parkingu.
-Za zwykłym byciem przy Tobie. Ostatnio zawaliłem i jestem tego świadomy, ale chcę Ci udowodnić, że nie myślę tak jak powiedziałem. Katy, dobrze wiem, że zabolało Cię to jak cholera i przepraszam, ale zazdrość wzięła nade mną górę. Nie chciałem..- powiedział patrząc na mnie, wiedziałam, że wszystko, co mówi jest prawdą. Chciałam, żeby było między nami dobrze, bo to mój przyjaciel.
-Rozumiem.- powiedziałam cicho, patrząc chwilę przed siebie. -Zdaję sobie sprawę, że coś do mnie czujesz, a widok mnie tańczącej z jakimś chłopakiem po prostu Cię zawiódł. Wszystko wiem i rozumiem, nie mam już Ci tego za złe.- przyznałam szczerze i delikatnie go przytuliłam, żeby upewnić go, że naprawdę jest dobrze.
-Dziękuje, już się bałem, że nigdy nie usiądziesz tą swoją chudą dupą w moim samochodzie i nie będziemy spędzać czasu tak jak dawniej.- zaśmialiśmy się głośno na to, co powiedział i żartobliwie uderzyłam go w ramię.
-To niemożliwe, bo lubię twoje towarzystwo.- puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się łobuzersko.
Luke na chwile pozwolił zapomnieć mi o Justinie, oderwał moje myśli od niego, jednak to w jakimś stopniu mnie męczyło. Nie wiedziałam, co z nami będzie. Z nami? Katy czy ty myślisz, że wy w ogóle coś tworzyliście?- pomyślałam i poczułam się jak idiotka.
-Odwieźć Cię do domu?- spytał, kiedy trwaliśmy kilka minut w całkiem przyjemnej ciszy, która pozwoliła mi ogarnąć kilka myśli.
-Tak, tego potrzebuję.- powiedziałam na głos swoje myśli i od razu się za to skarciłam.
-Coś się stało?- od razu spytał zmartwiony.
-Luke, wszystko dobrze, jestem trochę zmęczona i to tyle.- skłamałam.
-No dobrze, cokolwiek powiesz, mała.- uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy jego białym samochodem w stronę mojego mieszkania. Znowu chcesz kłamać z powodu Justina, Katy? 
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, której potrzebowałam. Nie chciałam z nikim rozmawiać na ten temat. Wiedziałam, że jadę do domu, żeby zaszyć się w swoim łóżku, a to nie jest dobre wyjście, ale co ja na to mogę. Taka już jestem.
Nigdy nie potrafiłam rozwiązywać problemów inaczej, najlepszym wyjściem byłoby pójście na imprezę i zapomnienie o tym całym gównie z Justinem, ale nie. To nie jest to, co ja zrobię.
Chłopak zatrzymał samochód na wielkim parkingu obok mojego domu i spojrzał na mnie.
-Zobaczymy się gdzieś jutro?- spytałam, żeby jakoś zająć czas.
-Jasne, z tego, co wiem jutro mamy trening, więc po nim można gdzieś wyskoczyć.- uśmiechnął się.
-Jasne.- odwzajemniłam delikatnie gest. -Dzięki za to, że mnie podwiozłeś. Pozdrów ode mnie chłopaków.- dodałam.
Brunet przytulił mnie mocno w samochodzie tak jak zwykle to robił na pożegnanie.
-Trzymaj się, mała.- pożegnał się i odjechał kiedy wysiadłam.



Justin's POV:


Kończąc już kolejnego z rzędu papierosa zastanawiałem się jak naprawić to, co zjebałem. Zawsze traktowałem dziewczyny jak gówno, bo nigdy one mnie nie obchodziły, były tylko jakimś celem albo zwykłym zapomnieniem i przyjemnością na noc. Katy była inna, zaciekawiła mnie i w jakiś sposób lubiłem ją narzekającą na wszystko w moim aucie. Obrażała się i była nieznośna, ale dalej mnie do niej ciągnęło. Pomijając cały pieprzony plan, ona była w jakiś sposób dla mnie istotna. Głupio jest mi to przyznać przed samym sobą, a co dopiero przed kimś innym, ale cholera, lubię ją. 
Sposób w jaki patrzyła na mnie tymi swoimi smutnymi oczami za to, co powiedziałem łamał mi serce. Nie potrafię nazwać, nawet tego jak wtedy się czułem, ale wiem, że gdybym mógł zabrać od niej cały ten ból, zrobiłby to. Ona nie zdaje sobie sprawy z kim spędza czas. Jestem pieprzonym dupkiem, który nie potrafi trzymać się osób, na których mu zależy. Zawsze potrafiłem wszystko spieprzyć i później jeszcze bardziej za to siebie nienawidzić. Nie ma, co się oszukiwać. Zraniłem ją, ale to byłem prawdziwy ja. Taki właśnie jestem, czasami biorą mnie za ideał kochającego i opiekuńczego chłopaka, a czasami za największego dupka pod tym pieprzonym słońcem. Tego nie da się zmienić, taki mam charakter. Czułem jednak wewnętrzną potrzebę naprawienia tego, żałowałem, że w taki sposób ją potraktowałem i chciałem jej to pokazać. Nigdy nie potrafiłem przegrywać, zawsze chciałem być najlepszy i nienawidzę kiedy ktoś chcę nade mną górować. Katy odmówiła mi i dlatego potraktowałem ją jak gówno, ja tak naprawdę nie mam o niej takiego zdania. Wiem, że to dziewczyna, która się szanuje i jest warta czegoś więcej. To, co powiedziałem to tylko i wyłącznie moje pieprzone ego, które tego nie zniosło. Nie panuję nad złością, ona przejmuje mnie całego i nie wiem, co wtedy robię. To trudne, żeby grać dwie osoby w jednym i dlatego powoli się gubię. Moje myśli od kilku dni to chaos, mam ochotę pieprzyć ten plan, ale kurwa nie mogę. Coś dalej trzyma mnie przy wygranej i nie wiem czy to przypadkiem nie jest większe od tego, że po prostu lubię Katy. Nie jestem pewny czy jest warto ryzykować tak ważny finał dla dziewczyny. Albo zwycięstwo, kasa i zadowolenie grupy albo ona. To trudna decyzja biorąc pod uwagę, że wszystko potrafię spierdolić i będąc przy niej ona i tak kopnie mnie w końcu w dupę.
Jak na ten moment zostawię myśli dotyczące planu i po prostu naprawię to, co zjebałem.

**

Opierałem się o poręcz od schodów pożarowych. Było to blisko jej mieszkania, wiedziałem, że ją tu spotkam, kiedy wróci, bo jechałem z taką prędkością, że nie było możliwości, żeby była przede mną. Kończąc fajkę, z którymi ewidentnie dzisiaj przesadziłem rozglądałem się na boki. Miałem na sobie czarną skórzaną kurtkę, więc ciężko było mnie zauważyć, biorąc pod uwagę, że nie było tu żadnych lamp. Kiedy minęło już kilkanaście minut, a po Katy nie było śladu, zacząłem się martwić. Moja dzielnica jest niebezpieczna i przy szukaniu zwykłej taksówki mogło jej się stać coś niedobrego. Kiedy wyciągnąłem telefon, żeby do niej zadzwonić, kilka metrów dalej podjechało białe audi, w którym kto siedział? Właśnie ona. Dziewczyna o najpiękniejszych oczach i najlepszej figurze jaką widziałem. Zauważyłem, że za kierownicą siedział jakiś chłopak, ona uśmiechnęła się do niego i na pożegnanie czule się przytulili. Sam nie wiem dlaczego, ale coś się we mnie zagotowało. Cieszyłem się, że jest cała i zdrowa, jednak wolałbym, żeby siedziała w moim aucie, a nie tego kretyna, który z piskiem opon odjechał. Wyrzucając niedopałek obserwowałem dziewczynę, która patrząc w dół szła w stronę mieszkania. Nie spodziewała się, że tu będę i tak właśnie miało być. Chciałem na spokojnie z nią to wyjaśnić, ale trochę bałem się, że złość czy zazdrość weźmie nade mną górę.
Katy z każdym krokiem była coraz bliżej mnie, kiedy już miałem się odezwać ona podniosła głowę i mnie zauważyła. Wymalowany na jej twarzy smutek i zdziwienie uderzył z podwójną siłą mnie w twarz. Otworzyłem usta, żeby już coś powiedzieć, jednak ona od razu podniosła rękę w górę, co oznaczało, że mam się zamknąć i szła dalej w stronę domu. Podbiegłem do niej i stając dokładnie naprzeciwko niej, zablokowałem jej przejście.
-Odsuń się, chcę iść już do domu.- powiedziała, a jej każde słowo było wypełnione złością.
-Nie puszczę Cię dopóki ze mną nie porozmawiasz.- wzmocniłem ucisk wokół jej bioder, żeby mi się nie wyrwała.
-Odpuść sobie, Bieber.- splunęła. -Znam już te wasze wymówki i pieprzone przeprosiny, wszyscy jesteście tacy sami.- ostrym tonem dodała i odepchnęła mnie z całą siłą od siebie.
-Jakoś w stosunku tego kolesia nie byłaś taka ostra.- gromadziła się we mnie złość.
-Bo ten "koleś"- zrobiła cudzysłów podkreślając to jak go nazwałem. -Nie potraktował mnie jak dziwkę, w odróżnieniu od innych dupków.- warknęła i zrobiła kilka kroków, ale ponownie zablokowałem jej przejście, więc się cofnęła.
-Nie nazywaj mnie tak, bo gówno wiesz.- również warknąłem coraz bardziej zdenerwowany.
-Tak? Oświeć mnie, kurwa.- była ostra, a to jeszcze bardziej sprawiało, że była seksowna.
-Nie przyszedłem Ci się tłumaczyć, chciałem przeprosić.- zirytowany jęknąłem, nie będę jej mówić o tym, co czuję i dlaczego zachowuję się tak w stosunku do osób, na których mi zależy.
-W takim razie nie wiem, po co tutaj przyszedłeś.- przewróciła oczami jak suka i ponownie otworzyła usta, ale jej przerwałem.
-Bo mi zależy.- przyznałem czując się jak skończony idiota, bo naprawdę nie potrafię rozmawiać o tym, co czuję.
-Słucham?- spytała.
-Powiedziałem kurwa, że mi zależy! Czego do cholery w tym nie zrozumiałaś?- warknąłem i uderzyłem z całej siły w ścianę, która była obok.
Katy otworzyła tylko usta zszokowana moim zachowaniem i nie zdziwiłbym się jakby się mnie wystraszyła. Ona stała jednak prosto i po chwili ciszy podeszła do mnie i spoliczkowała mnie tak, że aż krew w moich żyłach się zmroziła.
-Ogarnij się i zobacz, co nam robisz.- powiedziała cicho.
Obróciłem się na pięcie i chodząc chwilę w kółko, ciągnąłem za końcówki swoich włosów, żeby jak najszybciej się uspokoić, co mi nigdy nie wychodziło za dobrze.
-Przepraszam.- zacząłem. -Przepraszam, nie wiem, co się kurwa ze mną dzieje.- zacząłem, ale zauważyłem, że Katy chciała coś powiedzieć, więc przerwałem.
-Wiesz.. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że przepraszasz mnie za to, co czujesz i jaki jesteś.- zaśmiała się bez humoru, jednak wiedziałem, że w taki sposób próbowała ukryć smutek.
-Nie powiedziałeś tego w złości, zazdrości czy w czymś innym. Ty masz takie podejście do każdej dziewczyny, taki jesteś i skończ to ukrywać.- kontynuowała.
-A ty taka nie jesteś.- skończyłem za nią.
-Skąd wiesz?- spytała.
-Bo to widać, nie oczekiwałem od Ciebie, że się ze mną prześpisz. Kompletnie nie o to mi chodziło.- patrzyłem przed siebie zamyślony.
-Więc o co Ci chodzi?- zaczęła iść pewnie w moją stronę. Z każdym krokiem była coraz bliżej, stałem w miejscu i czekałem na to, co miało się stać.
-Czego ode mnie oczekujesz i kim dla Ciebie jestem?- zadawała kolejne pytania.
-No powiedz mi, Justinie Bieberze, śmiało.- patrzyła mi prosto w oczy, co sprawiało, że miękły mi kolana i czułem się jak pizda.
Schowałem pojedynczy kosmyk jej włosów za ucho i odezwałem się, pewny tego, co ma się zaraz stać.
-Mówią, że czyny udowadniają więcej niż słowa, więc..- powiedziałem, po czym położyłem delikatnie dłoń na jej policzku i złączyłem nasze usta w takim pocałunku, który zapamiętamy oboje do końca życia. Przegryzałem jej wargę, delikatnie za nią ciągnąć. Nasze języki toczyły zawziętą walkę, zatraciliśmy się w tym, a kiedy Katy wsunęła palce w moje włosy, odpłynąłem całkowicie. Złapałem za jej biodra i uniosłem w górę, żeby trzymać ją w górze. Brunetka owinęła nogi wokół mnie, staliśmy na środku pustej ulicy i nic nas nie obchodziło. Oderwaliśmy się od siebie dosłownie na kilka sekund, żeby zaczerpnąć powietrza i ponownie złączyliśmy nasze usta. Całowała mnie tak jakby miało nie być jutra, jakby robiła to ostatni raz, całowała mnie tak.. jak nikt mnie nie całował. To uświadomiło mi, że jest warta tego, żeby zostawić ten cholerny plan. 
Trwaliśmy tak, jej usta przy moich i jej ciepło, które czułem. To było idealne połączenie i nigdy nie pomyślałbym, że będę czuł się szczęśliwy w takiej sytuacji z dziewczyną.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie, spokojnie postawiłem ją na ziemie i opierając czoło przy jej czole, zamknąłem oczy.
-Obiecuję, że to się nie powtórzy, bo jesteś tego warta.- powiedziałem pewny tych słów.
Dziewczyna rozluźniła się pod moim dotykiem i całkowicie odpuściła. Złość odeszła w zapomnienie i najważniejsze było teraz to, co sobie uświadomiłem. Przez ten pocałunek mogłem dosłownie przekazać jej to, co czuję. Nie było w tym w ogóle kłamstwa, prawda i nic więcej.
-Jeszcze raz przepraszam.- zacząłem, ale ona mnie uciszyła kolejnym pocałunkiem. Tym razem był on krótki, ale słodki, który też w jakiś sposób uświadomił mi kogo trzymam w ramionach.
To dziewczyna, która zniosła moje chujowe zachowanie w podziemiu, dziewczyna, która okłamuje swoich przyjaciół dla mnie, dziewczyna, która nie boi się rywalizacji i co najważniejsze.. Dziewczyna, która zaakceptowała prawdziwego mnie. Jaki ja byłem ślepy, że nie doceniałem tego, co ona dla mnie robi. Przecież to było widać, że jej na mnie zależy.
-Chodź.- powiedziała, kiedy skończyliśmy się całować i pociągnęła mnie w stronę swojego mieszkania.
Zrobiłem tak jak mówiła, objąłem ją opiekuńczo ramieniem i przyciągnąłem do siebie, żeby pocałować ją w czubek głowy. Szliśmy do jej mieszkania szczęśliwi, panowała między nami przyjemna cisza i naprawdę miałem ochotę zatrzymać się w czasie, bo było idealnie. Nie chciałem, żeby coś nam przerywało.

Poruszała się idealnie, każdy jej krok był pewny. Nie zdawała sobie sprawy z tego jak piękna jest. Zabiłbym tego, który naruszył by tą niewinność. Mówię tylko tym językiem, który ona rozumie, pokazuję jej ile dla mnie znaczy. Ona jest tylko moja. Zapamiętajcie. Ty wiesz kochanie, co zrobić, żebym śnił o Tobie całą noc. Zawsze możesz do mnie zadzwonić, nawet gdybym nie odbierał możesz do mnie przyjść. Czuj się bezpieczna w moich ramionach, bo nie zamierzam Cię skrzywdzić nigdy więcej.


Katy zaprowadziła mnie do swojego mieszkania, które było naprawdę przytulne. Rozejrzałem się i kiedy usiadłem na łóżku, piękna dziewczyna stała już w kuchni. Poruszała się swobodnie, nieświadoma tego, że moje oczy są pełne pożądania. Była idealna. 
Zapatrzony nie myślałem o niczym, tylko i wyłącznie o niej. Tylko ona mogła zajmować wszystkie moje myśli. Była tego warta.
-Podziwiasz widoki?- z zamyślenia wyrwała mnie Katy.
-Słucham?- spytałem, nie wiedząc o czym wcześniej mówiła.
Dziewczyna jedynie zaśmiała się i pokręciła głową, wyciągając jakiś sok.
-Pytałam kilka razy czy chcesz herbatę, ale byłeś zajęty gapieniem się na mnie.- zaśmiała się i wlała pomarańczowy sok do szklanek.
-Przepraszam, to nie jest moja wina, że zajmujesz wszystkie moje myśli, mała.- mruknąłem opierając się na łokciach.
-Tak?- spytała tym swoim seksownych głosem. -Jesteś pewny?- dodała, kiedy usiadła tuż obok mnie z pochyloną głową na bok.
-Mhm.- jedynie mruknąłem, czując ogromną chęć jej ust przy moich.
Spojrzałem jej w oczy po czym ona zerknęła na moje usta. Zdenerwowany oblizałem je i zbliżyłem się powoli do niej. Kiedy jej wargi muskały czule moje, chciałem pokazać jej coś więcej. Coś, czego jeszcze jej nie pokazywałem. Coś, czego nie pokazywałem żadnej dziewczynie. 
Zdecydowany objąłem ją jedną ręką w pasie, a drugą gładziłem jej rozgrzaną skórą na policzku. Była perfekcyjna we wszystkim, co robiła. Serce biło mi szybciej, kiedy sama dotykała mnie w taki sam sposób jaki ją. Była jak narkotyk. 
-Katy?- spytałem, kiedy przerwaliśmy ten gorący pocałunek.
-Tak?- odezwała się od razu, a jej gorący oddech uderzał o moją skórę.
-Kim był ten chłopak, który Cię odwiózł?- spytałem.
Brunetka przegryzła nerwowo wargę i oblizała usta. Czekając na jej odpowiedź, zaczynałem się stresować.
-To członek grupy, mój przyjaciel.- odpowiedziała, a kiedy usłyszałem słowo "grupa" coś w moim brzuchu wywinęło podwójnego fikołka.
-Rozumiem.- pokiwałem głową i odgarnąłem jej długie włosy, żeby widzieć każdy najmniejszy szczegół jej twarzy.
Jak zwykle moje cholerne życie i pieprzone wyczucie czasu musiało dać znać akurat teraz. Wyciagnąłem telefon, żeby sprawdzić wiadomość.


Wiadomość od: Ryan:

Stary, finał w podziemiu jest jednak jutro. Startujemy o 22, mam nadzieje, że wszystko załatwiłeś. 


wysłano: 23:21


-Coś się stało?- spytała zmartwiona, kiedy zobaczyła mój wyraz twarzy.
-Um..- zakłopotany tym, że muszę jej powiedzieć o czymś gdzie mamy rywalizować podrapałem się niezręcznie w kark. -Finał w podziemiu znów został przełożony. Jutro start o dwudziestej drugiej.- powiedziałem ochrypłym głosem, a dziewczyna zamarła. Zesztywniała od razu, kiedy powiedziałem słowo finał. Jej wyraz twarzy całkowicie się zmienił i widać było, że jest zmartwiona.
-Ale jak to? Przecież była jakaś bójka, mieli przełożyć to gówno.- mruknęła zdenerwowana.
-Shh, kochanie, będzie dobrze, jasne?- powiedziałem, wiedząc dobrze jaki jest mój plan i moja rola.
-Tak, oczywiście.- powiedziała z pełnym sarkazmem, ale postanowiłem to zignorować.
Przytuliłem ją i uświadomiłem sobie, że dziewczyna obok to jest naprawdę zajebista sprawa. Tym bardziej, kiedy łączy Cię coś więcej niż seks.
-Justin, możemy się czymś zająć? Nie chcę myśleć o jutrze.- przerwała ciszę i podniosła się z łóżka.
-Cokolwiek powiesz, mała.- mruknąłem również wstając.
-Ugh.- mruknęła zirytowana.
-Powiedziałem coś nie tak?- spytałem, podążając za jej drobnym ciałem w stronę kuchni.
-Nie, po prostu Luke powiedział dzisiaj do mnie dokładnie to samo.- mówiła to trochę znudzona.
-Luke?- zacisnąłem niekontrolowanie szczękę.
-Ta, Luke. Ten sam, co jest ze mną w zespole i ten sam, co mnie dzisiaj odwiózł, kojarzysz?- zaśmiała się, przypominając mi, że o tym już mówiliśmy.
-Racja. Po jaką cholerę on tak do Ciebie powiedział?- spytałem zazdrosny w jakiś dziwny sposób o dziewczynę, która nawet nie była moja.
-Nie wiem, pewnie dlatego, że zna mnie kupę lat i jakoś tak zdarza mu się mówić.- wzruszyła ramionami i wrzuciła pudełko z popcornem do mikrofalówki.
Napiąłem mięśnie i zacisnąłem szczękę, patrząc tępo w podłogę, Katy musiała zauważyć, że coś jest nie tak, bo już po chwili jej ciało było przy moim. Kiedy położyła dłoń na moim policzku i kazała mi spojrzeć w swoje oczy, momentalnie złagodniałem.
-Justin, nie ma niczego o czym być nie wiedział, jasne?- uspakajała mnie, co trochę pomogło, jednak dalej miałem przed oczami jakiegoś kolesia u jej boku.
-Nie możesz być taki zazdrosny.- wyciągnęła popcorn i wsypała go do miski.
-Dlaczego niby?- spytałem i ruszyłem do sypialni za nią.
-Bo nawet nie jesteś moim chłopakiem.- zbiła mnie tym całkowicie z tropu.
-A chciałabyś, żebym był?- również ją zaskoczyłem.
-Zadaj to pytanie inaczej.- powiedziała uśmiechając się łobuzersko.
-Katy, kochanie, czy chciałabyś, żebym był twoim chłopakiem?- zapytałem pewny tego, że tak chciała, żeby to zabrzmiało.
-Inaczej.- droczyła się ze mną.
-Katy, czy chciałabyś budzić się obok mnie każdego ranka, czy chciałabyś, żebym przytulał Cię i całował gdzie tylko będziesz chciała, czy chciałabyś, żebym oglądał z Tobą gwiazdy i robił rzeczy, które sprawią, że będziesz czuła się najbardziej potrzebna na świecie, czy chciałabyś, żebym mówił Ci jak piękna jesteś, czy chciałabyś, żebym był zazdrosny o każdego dupka, który się do Ciebie zbliży, czy chciałabyś spać w moim ciuchach i latać po moim mieszkaniu w samej bieliźnie.. Katy, czy chciałabyś być moją dziewczyną?- spytałem patrząc jej w oczy, trzymając dłonie na jej policzkach.
Dziewczyna z uśmiechem, którego jeszcze nie znałem, popchnęła mnie delikatnie na łóżko i siadając na mnie rozkrokiem, powiedziała.
-Mówią, że czyny udowadniają więcej niż słowa, więc.. -powtórzyła dokładnie, co ja przed pocałunkiem, który miał pokazać jak bardzo mi na niej zależy.
Brunetka otuliła mnie swoimi rękami i wsuwając dłonie we włosy, złączyła nasze usta. Ten pocałunek był tak samo czuły jak ten wcześniejszy. Pokazała mi to samo, co ja pokazałem jej wcześniej. Bawiła się moimi włosami i szarpała delikatnie za ich końce, wiedziała, że to mnie uspokaja. Z moim warg przerzuciła się na szczękę, którą w każdym miejscu obdarowała pocałunkiem. Jej usta sprawiały, że nie myślałem o niczym więcej tylko o tym, jakim pieprzonym szczęściarzem jestem.
-Rozumiem, że to oznacza, że jesteś moja?- spytałem zadziornie i szturchałem nosem jej szyje.
-Tylko twoja.- dodała i opadła swoim perfekcyjnym ciałem na mnie.



**

Jak myślicie, co zrobi Justin w finale? Czy on rzeczywiście porzucił swój plan?  

**


Proszę bardzo, mamy 13 rozdział, misie!
Jaty moments jak wam się podobają? Ja jestem szczęśliwa, bo wszystko idzie tak jak chcę, ale mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie naprawdę dużo komentarzy, bo jest on najdłuższym rozdziałem ze wszystkich.
Starałam się i naprawdę ważne jest dla mnie wasze zdanie, więc błagam was, rozpiszcie się, bo ja to pisałam kilka dni :)

Kocham was, nie zawiedźcie mnie, bo z tego fanfiction czerpie najwięcej przyjemności, a wy możecie mnie naprawdę uszczęśliwić.



PISZCIE, CO SĄDZICIE I CZY JUŻ POKOCHALIŚCIE JATY :) 










poniedziałek, 8 września 2014

12. Girl you know you want me.




Justin's POV:



Zaspany ruszyłem w stronę łazienki. Przemyłem twarz i kiedy spojrzałem w lustro od razu zacząłem się zastanawiać ile ja do cholery spałem. Do domu wróciłem po trzeciej w nocy, kiedy Katy wysłała mi wiadomość, że doszła już do swojego mieszkania. Może kiedyś się wyśpisz, Justin?- zadałem sobie to pytanie i już po chwili stałem pod prysznicem, który miał mnie orzeźwić. Gorąca woda spływała po moim ciele, moje myśli nagle odpłynęły razem z nią. Wyłączyłem się, postanowiłem chodź na chwile się odprężyć. Ciężko było mi udawać ciągle kogoś kim nie jestem. Katy jest w porządku, a ja mieszam jej w głowię i wciągam ją w te całe gówno dla własnych potrzeb. Jednak zacząłem już plan, więc teraz tego nie przerwę.
Już po kilku minutach wycierałem się ręcznikiem, chciałem na chwile zapomnieć, jednak kiepsko mi to wyszło, bo moje wszystkie myśli krążyły wokół Katy.
Cholera.
Wyszedłem z łazienki, kierując się w stronę swojej sypialni przeczesałem swoje mokre włosy, które nie były już idealnie postawione. Wilgotne, opadały na moje czoło, dużo dziewczyn uważa to za słodkie, nie wiem czemu. Mogę być seksowny, ale nie słodki.
Jeszcze cztery dni do finału, sam nie wiem czy uda mi się ten cały plan. W cztery dni dziewczyna ma zaufać mi do tego stopnia, żeby być ze mną w noc finału? Moim zadaniem jest, żeby nie dojechała do podziemia, to nie jest trudne, jednak czy ona będzie chciała spędzać ze mną czas przed finałem? Może będzie ze swoją grupą cały dzień? O nie, nie dopuszczę do tego.
Wyciągnąłem telefon, musiałem ciągle działać i spędzać z nią jak najwięcej czasu.
-Cześć, Katy.- przywitałem się, kiedy dziewczyna odebrała.
-O, cześć Justin.- powiedziała, trochę zdziwiona, jednak mogłem się domyślić, że na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Słuchaj, chciałem spytać, co dzisiaj robisz?- spytałem trochę zdenerwowany, bo jeśli ona nie będzie miała czasu to wtedy, ja będę miał mniej czasu, żeby się przywiązała i mi zaufała.
-Hm, teraz wychodzę z przyjaciółmi, może później?- powiedziała po chwili.
-Jasne, mogę przyjechać po Ciebie koło piętnastej?- spytałem.
-Dobra, będę tam gdzie wczoraj mnie wysadziłeś, hej.- zaśmiała się cicho przez, co na mojej twarzy pojawił się również mały uśmiech. Bieber, robisz się coraz większą ciotą.
-Cześć.- zaśmiałem się również i rozłączyłem.
Awww, jak słodko. Nie.
Zacząłem wybierać szybko ciuchy. Sięgnąłem po szare spodnie, biały T-shirt z wyciętym lekko dekoltem i czarną bluzę. Na nogi wsunąłem czarne supry, nie chciało mi się robić włosów, więc pozostawiłem je w takim nieładzie. Kiedy wsiadłem do samochodu i ruszyłem, miałem w głowie tylko jedną rzecz.
Wiem, co pomoże mi się odstresować i zapomnieć.
Wysłałem wiadomość do Alexis, która mówiła o tym, że zaraz u niej będę. Nie obchodziło mnie, co robi. Ona nigdy mi nie odmawia, więc mogę przyjeżdżać, kiedy chcę. Nie traktuję jej jednak z szacunkiem, bo ona dobrze wie, że łączy nas tylko seks, a dalej w to brnie. Jest we mnie wpatrzona, widzi to, że ją wykorzystuje, jednak cały czas jest chętna. Dziwka.
Wybaczcie, ale innego określenia dla niej nie znajdę.
Katy w żadnym stopniu nie jest jak ona, można z nią porozmawiać czy się po prostu dobrze bawić. Spędziliśmy razem jeden wieczór, a ja już domyślam się jaka jest. Na pewno nie jest dziwką jak Alexis.
A nawet jeśli jest to, co Cię to Bieber obchodzi, przecież ona jest tylko częścią planu, mam rację?- dogryzł mi głos w mojej głowie.
Oh, nie oszukuj się, lubisz tą laskę.- ponownie mi dogryzł przez, co pokręciłem głową, żeby odrzucić od siebie wszystko, co jest związane z Katy.
Wsiadłem w samochód i odjechałem z piskiem opon. W głowię miałem tylko Alexis czekającą na mnie w łóżku.



Katy's POV:



Szczerze się przyznam, że zdziwił mnie telefon od Justina. Myślałam, że to jeden wieczór, że po prostu chciał zabrać jakąś nową laskę na imprezę i to tyle. A teraz? Dzwoni i znowu chcę się spotkać. Sama nie wiem, o co mu chodzi i skąd taka zmiana, ale nie będę narzekać. Lubię jego towarzystwo i w sumie nie mam nic lepszego do roboty. Teraz idę już spotkać się z przyjaciółmi, ale później jestem wolna. Bieber, co ty kombinujesz?
Szłam przez miasto pełne ludzi, niektórzy szli za rękę szczęśliwi, co powodowało mały mętlik w mojej głowię. Nigdy nie byłam z takim chłopakiem, który by mnie dobrze traktował. Zawsze zakochiwałam się w chłopakach, którzy nie chcieli mnie uszczęśliwiać. Mam kilka takich historii... Na przykład Taylor.
Ale to przeszłość, trzeba o tym zapomnieć i po prostu żyć dalej. Taylor niedawno pojawił się w moim życiu ponownie, ale ja nie chcę dać mu kolejnej szansy. Nic już do niego nie czuję i nie ufam mu. Związek z nim zostawił po sobie ślad do dzisiaj, nie chcę wracać do czegoś, co mnie smuci i rani. Boję się trochę zakochać, dla mnie to naprawdę silne uczucie i kiedy będę darzyć nim nieodpowiednią osobę, będę cierpiała. Taka niestety jest prawda, ludzie są podli i częściej myślą o sobie niż o innych. Nigdy nie chciałam dawać żadnej nadziei Luke'owi, bo po prostu nic do niego nie czuje. Wiem dobrze jak to jest starać się o kogoś i nie chcę, żeby on myślał, że kiedykolwiek zostaniemy parą. Z tego właśnie powodu często go odpycham, chcę po prostu dla niego dobrze. Dziwi mnie trochę zachowanie Justina, spotkaliśmy się i on się od razu martwi. Nie rozumiem tego, ale nie będę przecież zadawać mu głupich pytać, bo może taki po prostu jest. No i w sumie to całkiem miłe z jego strony, że chcę, żebym napisała, kiedy dojdę bezpiecznie do mieszkania i tak dalej..
 Mam nadzieję, że on niczego nie próbuje i to wszystko zastanie tak jak jest, bo nie chcę mieć chłopaka. A co dopiero chłopaka z podziemia z przeciwnej drużyny. O nie, nie.
Otworzyłam drzwi od mojej ulubionej restauracji i już wchodząc, zauważyłam swoich przyjaciół. To jedno z naszych ulubionych miejsc, więc zawsze zajmujemy ten sam stolik.
-Cześć wam.- przywitałam się i przytuliłam każdego po kolei.
-Hej, co tak długo?- spytał Jake.
-Sama nie wiem, może wyszłam później z domu.- wzruszyłam ramionami i usiadłam z nimi przy stole.
-Co chcesz zjeść?- spytał mnie Luke, kiedy wstał, żeby podejść do kelnera i coś domówić.
-To co zawsze.- uśmiechnęłam się do niego, pomimo tego, co powiedział to dalej jest moim przyjacielem i traktuje go jak brata. Nie będę miała mu za złe do końca życia, że w złości i do tego jeszcze pijany powiedział kilka ostrych słów. Jasne, że to zabolało, ale dam sobie radę.
On odwzajemnił gest, ale zachowywał się jakoś inaczej. Może pamięta to, co powiedział i jest mu teraz głupio. Nie mam pojęcia.
-Słyszałaś o akcji w podziemiu?- spytała Lily, przez co spojrzałam na nią od razu.
-Jaka znowu akcja?- spytałam ciekawa.
-Jakiś zespół miał ze sobą niezłe starcie, organizatorzy przenieśli nasz finał na środę, czyli za tydzień.- powiedziała po czym wszyscy westchnęli cicho.
Byliśmy już zmęczeni tą ciągłą rywalizacją, mamy tego dosyć.
-Ale wiadomo, co się dokładniej stało?- pytałam dalej przyjaciół, zaciekawiona.
-Doszło do bójki, pewnie polała się krew i teraz trzeba poczekać kilka dni, bo policja może się kręcić.- odpowiedział mi Mike, po czym od razu pokiwałam głową, co oznaczało, że wiem, o co chodzi. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz takie coś się dzieje w podziemiu. To nie nowość, idzie przywyknąć.
Spojrzałam w stronę kelnera, który szedł z moim zamówieniem. Zawsze kiedy tu jesteśmy to zamawiam spaghetti, jest genialne.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się krótko do kelnera i zabrałam się za jedzenie tak jak reszta.
Luke zerkał na mnie, naprawdę nie wiedziałam, o co mu chodzi. Zaczęło mnie to irytować, bo widać było, że o coś mu jest.
-Coś nie tak?- spytałam, kiedy złapałam Luke na gapieniu się na mnie.
-Nie, wszystko w porządku.- odpowiedział zmieszany i wymusił delikatny uśmiech przez, co przewróciłam oczami.
-Widzę, że coś Ci nie odpowiada.- powiedziałam ostrym tonem przez, co moi przyjaciele wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami. Nie wiedzieli o mojej kłótni z Luke'iem i niech tak lepiej zostanie. Wszyscy mieli by mu za złe, że zachował się jak dupek, a ja nie potrzebuję zamieszenia. Jest mi to zbędne, naprawdę.
Po chwili podniosłam się i powiedziałam ciche „przepraszam” po czym odeszłam od stołu. Szłam powoli w kierunku łazienki, nie miałam pojęcia, co jest z nim nie tak, ale irytował mnie. Luke za dużo sobie pozwala, zdecydowanie.
Spojrzałam w lustro w łazience, po czym cicho wypuściłam powietrze. Musiałam ochłonąć, ciężko udawać przed nimi, że wszystko jest w porządku. Nie potrafię za bardzo kłamać i nie lubię tego robić, jeśli z Justinem coś by się wydało, a oni zapytaliby się mnie wprost.. Sama nie wiem, co bym powiedziała. Dziwi mnie fakt, że ta cała Alexis z Justina grupy tak normalnie zareagowała na to, że on zabrał mnie na imprezę. Ja nie potrafię im się do tego przyznać, wiem, że oni nie spotykają się z konkurencją i ja też tego robić nie mogę. Jestem najmłodsza i tak naprawdę mam najmniej do gadania. To cholernie głupie, że im nic nie mówię, ale czasami tak trzeba. Czasami trzeba ukrywać, niektóre rzeczy.
Spojrzałam ostatni raz w lustro i wzięłam głęboki wdech po czym wyszłam trochę zdezorientowana. Kiedy szłam w kierunku naszego stolika, usłyszałam jak ktoś wchodzi do restauracji. Obróciłam się za siebie i to, co zobaczyłam prawie zwaliło mnie z nóg. Co on tutaj z nią robi do cholery?
Przyśpieszyłam i jak gdyby nigdy nic, usiadłam ponownie przy stole.
-Gdzie byłaś?- spytał Luke, kiedy tylko usiadłam.
-Ja pierdole w toalecie, czy ty kurwa za każdym razem musisz wszystko wiedzieć? Gówno Cię to obchodzi.- warknęłam ostro, zapadła cisza. Nie spodziewali się tego, że tak na niego naskoczę, ale ja po prostu mam dość jego pytań. Nie musi wszystkiego wiedzieć, nie przesadzajmy, to chore. Rzuciłam na stół banknot za mój obiad i wstałam.
-Zobaczymy się może jutro, dzisiaj już nie mam humoru, cześć.- odeszłam od stołu i zdenerwowana ruszyłam do wyjścia. Byłam coraz bliżej stolika Justina i Alexis, oni mnie nie widzieli, kiedy tu wchodzili. Przeszłam obok nich i patrząc na Justina, który trzymał rękę na odkrytym udzie Alexis, powiedziałam ciche.
-Cześć.- i wyszłam z restauracji, zatrzaskując za sobą drzwi.
Po moim policzku nie spływały żadne pieprzone łzy, nie byłam smutna. Byłam zła.
Luke naprawdę przegina, czasami zachowuje się jakby był moim pieprzonym mężem. Chcę i musi wszystko wiedzieć. Gdzie byłam, co robiłam i na dodatek z kim. Jest cholernie denerwujący.
Nie mam obowiązku spowiadać się mu, więc niech po prostu się pieprzy. Wkurwił mnie.
Nienawidzę, kiedy ktoś jest taki ciekawy, to moje cholerne życie, jasne?
A do tego jeszcze Justin. Poważnie? Co to za dzień, że wszyscy mnie wkurwiają.
Gadał na tą Alexis jak na ostatnią sukę, a teraz zabiera ją do restauracji. Może i jestem zazdrosna, sama nie wiem, co czuję, po prostu się zdenerwowałam. Kiedy mnie zobaczył, wyglądał jakby zrobiło mu się głupio. O co temu chłopakowi chodzi, do cholery nie jestem ślepa. Jeśli chcę lecieć na dwa fronty to niech od razu spierdala.
Usiadłam zdenerwowana na ławce i westchnęłam głośno. Czy zawsze musi być coś, co będzie mnie denerwować? Czy nie może być po prostu ciągle dobrze?
Siedziałam w tym miejscu kilkanaście dobrych minut, zamyślona. Miałam mętlik w głowie jeśli chodzi o Justina. Po co zabierał mnie na tą imprezę, przecież widać, że między nim a tą laską coś jest. Gdzie w tym wszystkim ja mam miejsce, po co mnie w to miesza. Muszę z nim porozmawiać, tym razem poważnie i bez myślenia o konsekwencjach. W dupie mam to, co on sobie o mnie pomyśli, po prostu powiem mu jak dla mnie to wszystko wygląda.
Zaczęłam iść w umówione miejsce, nie pisałam do Justina ani nic z tych rzeczy. Umówiliśmy się, więc po prostu idę tam, bo za kilka minut będzie piętnasta.
Usiadłam z kubkiem kawy na murku przy parkingu. Machałam nogami, które słodko wisiały nad ziemią. Z zamyślenia oderwało mnie auto, które podjechało szybko na pusty parking. Z samochodu wysiadł Justin. Czy muszę mówić jak wyglądał? Seksownie jak zwykle.
-Cześć, shawty.- mrugnął do mnie, kiedy wyciągnął z bagażnika swoją kurtkę i wdrapał się na murek.
Wystarczył moment, a po moich plecach przeszedł dreszcz. On tylko koło mnie usiadł, poczułam jego perfekcyjne perfumy i w brzuchu wybuchło mi stado motyli. Chyba zaczynam przyzwyczajać się do tego uczucia.
-Hej.- powiedziałam krótko i dalej patrzyłam na swoje nogi, którymi machałam w górę i w dół jak mała dziewczynka.
-Długo już tutaj siedzisz?- spytał i zarzucił na moje ramiona jego kurtkę, żeby było mi ciepło.
Byłam na niego zła, więc średnio chciało mi się rozmawiać. Chciałam, żeby to zauważył, nie zamierzałam ani trochę się wysilać. Niech sam się stara o podtrzymanie rozmowy.
Jednak muszę przyznać, że gest z kurtką był uroczy.
-Ej, mała co jest?- szturchnął mnie delikatnie ramieniem i zrobił tą swoją słodką minę.
Ugh. Katy, proszę tylko nie wymięknij.
-Nic, gdzie mnie zabierasz tym razem.- zmieniłam szybko temat i zeskoczyłam z murka.
-Gdzie tylko chcesz.- oplótł mnie swoim ramieniem w pasie i w ten sposób doszliśmy do auta.
Czy mówiłam już jak strasznie bezpiecznie się czuję, kiedy on tak robi?
Wsiadłam do samochodu bez słowa, zapięłam pas i od razu odwróciłam głowę w stronę okna. Chciałam, żeby czuł się niezręcznie. Chciałam, żeby wiedział, że coś jest nie tak.
Justin usiadł za kierownicą i od razu ruszył, nawet nie położył ręki na moim udzie. Idź sobie do tej dziwki, ona na pewno pozwoli Ci położyć na sobie łapy.
Jechaliśmy kilka minut w ciszy, aż w końcu on to przerwał.
-Powiesz mi, co się stało dzisiaj w tej restauracji?- spytał, kontem oka wiedziałam, że na mnie patrzy, ale ja nie zamierzałam zrobić tego samego.
-Mało ważne.- wzruszyłam obojętnie ramionami i zaczęłam z nudów kręcić kosmyk swoich włosów na palcu.
-Jak dla mnie to jest ważne, wyglądałaś na zdenerwowaną.- sapnął, najwidoczniej zmęczony moją obojętnością.
-Pokłóciłam się z kumplem, mówiłam, że mało ważne.- przewróciłam oczami i westchnęłam zirytowana.
-Wytłumaczysz mi kurwa, o co Ci chodzi?- warknął ostro i zatrzymał auto na poboczu.
Byliśmy na jakieś dzielnicy, wokół nie było żadnych samochodów ani domów, więc byliśmy sami.
-To pytanie zadaj lepiej sobie.- rzuciłam ostro i wyszłam z samochodu, po czym zatrzasnęłam drzwi.
Kiedy szłam już przed siebie, gotowa na powrót do domu na pieszo, jego ręka mnie zatrzymała.
-O czym ty mówisz?- spytał już trochę łagodniejszym tonem, jego oczy złagodniały. Trwaliśmy w takiej ciszy kilka sekund, patrzyłam na niego ciągle. Nie zamierzałam oderwać od niego chociaż na chwilę wzroku. Wiedziałam, co robi i o czym chcę z nim rozmawiać. Koniec bawienia się moimi uczuciami, zawsze każdy to robił, ale nie teraz.
-Zabrałeś mnie na imprezę, wyśmiałeś Alexis, kiedy mówiła, że jesteście razem, chciałeś się dzisiaj spotkać, spędzić ze mną czas. Wczoraj pokazałeś mi swoje wyjątkowe miejsce, w którym lubisz pomyśleć o jakiś sprawach. Mówisz, że się o mnie martwisz, chcesz, żebym pisała, kiedy będę już bezpieczna w domu, o co chodzi?- spytałam ze szklankami w oczach. On raczej tego nie zauważył, jednak kiedy to wszystko powiedziałam, sama zdałam sobie sprawę, że on zachowuję się jakby mu zależało. A mi też zależy... Nie wiem dlaczego.
-Kiedy robisz te wszystkie rzeczy, na drugi dzień widzę Cię z tą laską w restauracji. Trzymasz swoją rękę na jej udzie i patrzysz na nią jakbyś miał ochotę ją pieprzyć.- zaczęłam trochę ostrzej. -O co chodzi Justin, jeśli chcesz się mną zabawić to daj sobie spokój. Nie jestem dziwką na jedną noc.- powiedziałam smutno.
Justin patrzył na mnie cały czas, nawet na chwilę nie spuścił wzroku. Po zrobił to.
On naprawdę to zrobił.
Stało się, złączył nasze usta w krótkim, ale pełnym uczuć pocałunku. To trwało chwilę, ale przysięgam, że gdybym mogła to bym to powtórzyła. Sama nie wiem jak to opisać, on całuje.. Idealnie.
Jego delikatne wargi muskały słodko moje. To uczucie było inne, on oplótł mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Czułam się inaczej, przez ten pocałunek cała zaczęłam drżeć. On trzymał mnie i patrzył w moje oczy, żeby powiedzieć mi coś najwidoczniej ważnego.
-Wiem, że nie jesteś dziwką na jedną noc.- zaczął spokojnie, ciągle utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. -Wiem też, że to wszystko tak wygląda, ale z Alexis nie jest tak jak myślisz. Ona jest częścią mojego zespołu, przyjaźnimy się i nic więcej.- powiedział przekonująco i nie wiem dlaczego, ale uwierzyłam w to wszystko. Może rzeczywiście trochę przesadziłam?
-Masz rację, nie powinnam w ogóle być zła, bo nawet jeśli byś się z nią spotykał to ja nie mam z tym nic wspólnego.- powiedziałam i spojrzałam na jego oczy, które ponownie nabrały cieplejszych barw.
-A ja sądzę inaczej.- uśmiechnął się w ten swój sposób, za którym już trochę się stęskniłam i wtulił mnie na chwilę w siebie.
-Gdzie jedziemy?- spytałam po chwili i zachwiałam się na nogach, kiedy mnie puścił i na mnie spojrzał.
-A gdzie masz ochotę jechać?- spytał i oparł się o tył swojego auta.
-Obojętne mi to jest, ja nawet mogę jechać do głupiego parku.
-Ej! Parki nie są głupie, ja tam lubię w nich przebywać.- zaśmiał się i zrobił tą swoją minę w stylu ałć-to-bolało.
-Jesteś słodki.-zaśmiałam się i poszłam do samochodu.
Justin ruszył z piskiem opon i odwrócił głowę w moją stronę.
-Kochanie, zapamiętaj. Jestem wszystko, tylko nie słodki.- powiedział w tak seksowny sposób, że miałam ochotę rozebrać się i zatrzymać samochód.



Justin's POV:




Wszystko wydaję mi się dziwne, spotykam Katy nawet w głupiej restauracji. Na tak wielkie miasto wpadłem raz akurat na nią i postanowiłem zjeść obiad w tym samym miejscu, co ona. To nie jest normalne.
Te przypadki zdarzają się coraz częściej.
Nie wiedziałem jak wykręcić się ze spotkania z Alexis, ona nie widziała tam Katy, jednak jeśli by zobaczyła to z zazdrości mogłaby zacząć gadać różne rzeczy. Alexis jest zdolna do wszystkiego jeśli chodzi o mnie, nie chcę, żeby Katy się coś stało. Ta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy to fakt, ale to nie znaczy, że przez ten chory plan ma mieć problemy. Nie będę ją mieszał w takie sprawy, które mogą jej zaszkodzić. Ona jest naprawdę miła, zajebiście spędza się z nią czas tylko, że kiedy na nią patrzę... Widzę tylko siebie i swoją grupę jako zwycięzców. Spędzam i robię te wszystkie rzeczy, żeby plan się powiódł. Nie ma nic pomiędzy.
A może jednak coś jest, Justin? Może ty lubisz spędzać z nią czas i patrzeć jak się uśmiecha?- dogryzł mi ten pieprzony głos. Nie jestem taką ciotą, żeby przywiązywać się do jakiejś laski.- powtarzałem sobie.
Ten pocałunek z Katy to też część planu. Wybrałem po prostu taki moment, w którym ona była zdenerwowana, zadawała mnóstwo pytań, a ten pocałunek wszystko zmienił. Złagodniała i od razu polepszył jej się humor. Lubisz jak ona ma dobry humor, Bieber.
Zamknij się, kurwa.

**


Prowadziłem samochód zamyślony, brunetka patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Zdawałem sobie sprawę z tego jak świetną ona jest dziewczyną, jednak nie miałem zamiaru tego wykorzystać. Spieprzył bym to prędzej czy później, więc lepiej się poświęcić i zająć wygraną. Chyba jestem trochę tym zmęczony. Nie lubię udawać, ale jeśli muszę to robię to naprawdę dobrze. Widzę, że ona zaczyna się angażować, widzę jak na mnie patrzy i jak przeżywa moje wyjście z Alexis. Ona jest o mnie zazdrosna, może i jeszcze nic do mnie nie czuję, ale podobam jej się na pewno w jakimś stopniu. Sam jednak nie mogę powiedzieć o niej złego słowa. Jest piękna, mądra, seksowna i szalona. Na pierwszy rzut oka widać, że ona lubi się zabawić. To prawdziwe życie, a nie jakiś romantyczny film. Sam mam ochotę się z nią pieprzyć i jestem pewny, że nie odmówiłaby mi tego, ale przez to wszystko popsuję. Ona musi myśleć, że jestem idealnym kandydatem na chłopaka, z którym będzie spędzać cudowne wieczory. Dziewczyny to lubią i tego zazwyczaj pragną. 

-Justin.-spokojny głos Katy wypełnił samochód.
-Tak?- spojrzałem w jej stronę i zauważyłem, że myśli nad czymś intensywnie. 
Dziewczyna przełknęła dosyć głośno ślinę, zerknęła przez okno zatrzymując wzrok i chyba zaczęła bardziej zastanawiać się nad tym, co powiedzieć. 
-Kochanie, śmiało.- zachęciłem ją i przeczesałem trochę zdenerwowany włosy, ciągnąć za ich końce. 
-Co będzie z finałem i podziemiem?- zadała pytanie, którym całkowicie zbiła mnie z tropu.
Wypuściłem niekontrolowanie głośno powietrze i oblizałem zestresowany usta. 
"Nic nie będzie, bo ty nawet nie dotrzesz na ten pieprzony finał."- tak miałem jej powiedzieć? 
-Katy, sam nie wiem, bo nie chcę z tobą rywalizować, ale co mamy zrobić.- wybrnąłem z sytuacji. 
Brunetka pokiwała tylko głową i cicho sapnęła, przez, co poczułem się jak gówno. Nigdy się tak nie zachowywałem, zawsze miałem w dupie innych, o co więc teraz chodzi? 
Przyśpieszyłem, żeby poczuć się trochę lepiej i wyładować w jakiś sposób złość na samego siebie. Przekraczając dozwoloną prędkość i skupiając się na drodze, poczułem na swojej dłoni ciepłą i delikatną dłoń Katy.
-Możesz trochę zwolnić?- spytała tym swoim cichym głosem.
-Daj spokój to tylko prędkość, nie zachowuj się jak dziecko.- powiedziałem pod wpływem emocji, które wzięły nade mną górę. Zawsze przegrywałem w walce o siebie. 
Zatraciłem się na chwilę w szybkiej jeździe, zapominając całkowicie o Katy, która zrobiła coś, co złamało moje serce. Ona oparła głowę o drzwi i z całych sił ściskała pas bezpieczeństwa. Nie miałem pojęcia, że ona aż tak boi się szybko jeździć. 
-Katy, kochanie, ja..- zacząłem, ale już po chwili zabrakło mi słów. 
Postanowiłem, że już nic nie będę mówił, pokażę jej jak dojedziemy, że jest mi przykro i nie chciałem, żeby tak wyszło. Ja naprawdę nie chciałem.
Podjechaliśmy pod mój dom, ona była cały czas w tej samej pozycji pomimo tego, że już kilka minut temu zwolniłem. Kosmyki jej włosów opadały słodko na jej buzię, którą chciałem widzieć uśmiechniętą. Widziałem, że jest wystraszona, więc wysiadłem z samochodu i podchodząc do jej drzwi, wziąłem ją na ręce. Pomimo tego głupiego planu i tego całego gówna z podziemia, ja po prostu czułem, że muszę to zrobić. Sam nie wiem jak to nazwać, bo nigdy nie zachowywałem się tak wobec dziewczyny, zawsze każda była mi obojętna. Ale nie ona.
Nawet dobrze jej nie znam, a po prostu nie chcę patrzeć na nią w takim stanie, wolę kiedy się uśmiecha i śmieje. Jest niewyobrażalnie urocza. 
Zaniosłem Katy do domu, ona wtulona we mnie, schowała bezbronnie buzię w zgięcie mojej szyi. Słyszałem jak spokojnie oddycha i w jakiś dziwny sposób podobało mi się to. Jej ciepłe, drobne ciało przy moim i to poczucie bezpieczeństwa, które jej dawałem. 
Położyłem ją na swoim łóżku i ściągając jej buty, zauważyłem, że przestała się trząść.
-Wszystko w porządku?- spytałem zmartwiony i usiadłem obok niej. Gładziłem delikatnie jej policzek, żeby poczuła, że tu jestem i nie mam zamiaru jej skrzywdzić. 
-Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłem i nie zwolniłem, kiedy prosiłaś. To było bardzo głupie, naprawdę przepraszam.- przerwałem ciszę i spuściłem głowę w dól, bo było mi jakoś dziwnie. Czułem się coraz bardziej jak dupek, ona nie była niczemu winna, a została wybrana na ofiarę całego planu i jeszcze do tego tak ją potraktowałem. To nie jest sprawiedliwe. 
-Jest okej, Justin, nie przejmuj się.- usłyszałem po kilku minutach jej głos, za którym w jakiś sposób się stęskniłem. Lubiłem kiedy mówiła moje imię, kiedy śmiała się w ten uroczy sposób i przedrzeźniała się ze mną. Znamy się tak krótko, a ja już zdążyłem polubić w niej różne rzeczy.
-Powiesz mi dlaczego tak zareagowałaś? Aż tak nie lubisz szybkiej jazdy?- spytałem łagodnym tonem i obserwowałem jej każdy ruch, który sprawiał, że odpływałem. 
To niesamowite, że tak wymiękasz dla tej laski.
Ona usiadła naprzeciwko mnie, trzymała jedną nogę na mojej, a na tak wielkie łóżko, siedzieliśmy wyjątkowo blisko siebie. 
-Jak miałam jakoś piętnaście lat miałam wypadek samochodowy. Przez to boję się tak szybko jeździć, po prostu się tego boję.- powiedziała w końcu, co mnie naprawdę zaskoczyło.
-Wypadek? Jak to się dokładniej stało, z kim jechałaś?- zacząłem pytać, bo ciekawość wzięła nade mną górę. Nie powinienem pytać ją o takie rzeczy, bo nie wyglądała jakby chciało jej się o tym rozmawiać. 
-Jechałam z moim byłym chłopakiem, prosiłam, żeby zwolnił, jednak on nie słuchał. Nie mieliśmy jakiś poważnych obrażeń, kilka zadrapań, jednak ja dalej sądzę, że to był jakiś cud. Przy takiej prędkości i takiej stłuczce to naprawdę to był łagodny wypadek.- Katy powiedziała to wolno i spokojnie. Wyglądała jednak inaczej, wiedziałem, że chcę, żebym myślał, że już ją to nie rusza, jednak głos jej się delikatnie załamał. Takie rzeczy dotykają i zostawiają po sobie ślad na całe życie, to normalne. 
-Rozumiem.- pogłaskałem ją delikatnie po plecach i pocałowałem w czoło. Nie chciałem, żeby zadręczała się tym, trzeba zapomnieć o przeszłości. 
Jednak męczyło mnie jeszcze jedno pytanie, które musiałem zadać.
-A co z tym chłopakiem?- spytałem i podniosłem się, żeby otworzyć okno.
-Pytasz o to dlaczego nie jesteśmy razem?- zadała mi pytanie i sięgnęła po papierosa z paczki, którą wyciągnąłem z kieszeni swoich spodni. 
-Tak.- powiedziałem i schowałem pojedynczy kosmyk włosów za jej ucho.
-Tak wyszło, powiedzmy, że to nie był "zdrowy" związek.- westchnęła i od razu postanowiłem skończyć ten temat, żeby jej nie męczyć. To raczej nie jest dla niej przyjemny temat, więc potrafię sobie odpuścić. 
Leżeliśmy w ciszy, ale to była jedna z najprzyjemniejszych chwil w moim życiu. Naprawdę. 
Ściągnąłem maskę, nie udawałem nikogo, zapomniałem nawet o tym cholernym planie. Wsłuchiwałem się jedynie w jej spokojny oddech, który sprawiał, że czułem się wyjątkowo dobrze. Poznałem w swoim życiu wiele dziewczyn, ale jeszcze żadna nie sprawiła, żebym czuł się tak dobrze. Nie musiałem nic mówić, ta cisza była przyjemna. Muskałem jej delikatnie rozgrzaną skórę na szyi, a on bawiła się moimi włosami. Nie oczekiwała ode mnie niczego. Tylko ja i ona.
Sam nie wiem, co się ze mną dzieje, nie wiem czemu podoba mi się to wszystko, nie wiem, co czuję i co będzie dalej. Nie będę się tym teraz martwić, chcę po prostu zapomnieć. 
-Justin?- ponownie usłyszałem jej delikatny głos, który sprawił, że kąciki moich ust delikatnie uniosły się ku górze.
-Tak, kochanie?- spytałem, używając przy tym słowa kochanie sam z siebie. Po prostu tak chciałem, nie miałem w tym żadnego nieczystego zamiaru.
-Często tak leżysz z dziewczynami?- zadała pytanie, bawiąc się teraz moim nieśmiertelnikiem.
Na dłuższą chwilę zapadła cisza, nie wiedziałem czy dobrze robię. Jeśli jej powiem to stracę to, na co tylko pracowałem, ale z drugiej strony.. Chcę, żeby wiedziała.
-Jeszcze nigdy nie spędzałem z dziewczyną w taki sposób czasu.- powiedziałem szczerze, byłem nawet z siebie dumny. Odkryłem coś czego wcześniej nie znałem. Kiedyś moi rodzice ciągle mówili o tym, żebym zostawił laski na jedną noc i znalazł sobie kogoś kto, nawet bez słów będzie przy mnie. Katy chyba właśnie jest tą osobą, nie jestem do końca pewny, ale tak mi się wydaje. 
Szkoda, Bieber, bo ona jak tylko się dowie o twoim oszustwie, odejdzie.- zaatakowało mnie moje sumienie.
Wtuliłem Katy mocno w siebie, żeby nacieszyć się tymi ostatnimi chwilami i dniami z nią. To nie wyjdzie, uwielbiam jej towarzystwo i chyba nawet ją lubię.. ale źle zacząłem tą znajomość. 
To po prostu się nie może udać..
-Dlaczego udajesz takiego niebezpiecznego i złego chłopaka, wolę kiedy jesteś sobą.- jej głos sprawiał, że czułem się dobrze w środku, a to co powiedziała spowodowało, że ukuło mnie niesamowicie mocno serce. Woli, kiedy jestem sobą? 
Plan to jedna sprawa, ale to, że leżę z najpiękniejszą dziewczyną na ziemi i jestem po prostu sobą to prawda. Teraz nie traktuje tego jako część planu. 
-A i Justin, jeszcze jedno.- zaczęła i podniosła się na łokciach, żeby pochylić się nade mną.
-Tak?- spytałem i oblizałem usta, czekając na dalszy ciąg. 
-Dzięki, że mnie dzisiaj pocałowałeś, bo jeszcze nikt tak zajebiście mnie nie całował.- powiedziała w ten seksowny, ale zarazem uroczy sposób i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.






Mamy 12, misiaki! :) 
Czekam na wasze komentarze, które mnie zmotywują, bo jeśli ich nie będzie to rozdział pojawi później.
Dobrze wiecie jak to jest pracować na coś i nie widzieć efektów, nie mówię teraz, że przy moim ff ich nie ma, ale fajnie jakby wszyscy, którzy czytają mojego bloga zaczęli mnie doceniać. Wtedy na pewno będę szczęśliwa i wy też, bo rozdziały będą dłuższe i ciekawsze. Tu nie chodzi o moje lenistwo, ale jeśli ja czytam wasze komentarze i widzę, że jest ich coraz więcej (a jak na ten moment jest coraz mnie, buu) to mi się po prostu chcę! Chcę prowadzić tego bloga, chcę go skończyć i mam już plan taki, że będziecie sikać po gaciach, ale jest ten jeden warunek..

Komentujcie

Komentujcie 

i jeszcze raz

Komentujcie



P.S Liczę na waszą pomoc, jeden tweet wystarczy, ale to już jakaś reklama dla mojego bloga i mojej ciężkiej pracy, kocham was.




















Obserwatorzy