Katy's POV:
Obudziłam się, wypoczęta i zadowolona. Leżałam przykryta puszystym kocem na łóżku, zgadnijcie kto leżał obok. Dotknęłam delikatnie policzka Justina, który jeszcze słodko spał. Oddychał spokojnie, wtulony we mnie z delikatnie otwartą buzią. Często wyglądał uroczo, ale jeszcze nigdy aż tak. Awww.
Wygramoliłam się po cichu z łóżka i poszłam skorzystać z jego łazienki. Zasnęliśmy po południu, więc która może być teraz godzina? Od razu wyciągnęłam swój telefon i spojrzałam na zegarek.
Było po osiemnastej, Justin jeszcze spał, więc postanowiłam poprawić swoje włosy i makijaż. Wyciągnęłam z torebki kilka potrzebnych rzeczy i zaczęłam się zastanawiać jak zasnęliśmy. Kiedy się pocałowaliśmy, rozmawialiśmy jeszcze na kilka tematów, jednak potem nastała całkiem przyjemna cisza i Justin wtulił się we mnie. Pewnie wtedy już zasnęłam, bo dalej nic nie pamiętam, ale wiem, że spanie z kimś jest dużo lepsze od spania samemu. Czułam, że jest ktoś obok, czułam się bezpieczna i taka potrzebna. Dawno tego w moim życiu nie było.
Szczerze nie spodziewałam się tego, Justin pokazał mi jaki jest naprawdę. Wychodzi na to, że to naprawdę cudowny chłopak i kiedy tylko myślę, że on leży tam w łóżku, a ja mogę iść go przytulić aż chcę mi się żyć. On mi się podoba, to prawda, jednak nie robię sobie żadnej nadziei. Chcę po prostu go obok siebie, lubię jego towarzystwo, sposób w jaki ze mną rozmawia i żartuję. Jest niesamowity, dawno nie spotkałam takiego chłopaka.
Przeczesałam delikatnie swoje włosy i zrobiłam na głowie luźnego kucyka, żeby było mi wygodnie. Kiedy puściłam wodę w kranie i spojrzałam w lustro, wiedziałam kogoś całkiem innego. Z jednej strony czułam się źle, okłamywałam swoich przyjaciół, a z tej drugiej strony czułam, że żyje. Obok Justina wszystko było jakieś lepsze, jego spokojny głos, silne ramiona i śmiech, który doprowadzał mnie do szaleństwa. Dawno nie czułam się tak dobrze przy chłopaku, z nim nie da się po prostu nudzić. Miałam mieszane uczucia, byłam ciekawa jak to wszystko się potoczy podczas finału, ale też nie chciałam tego wiedzieć. Wiem, że moje myśli to jeden wielki chaos, ale co ja mogę z tym zrobić? Po prostu boję się, ale jestem ciekawa, wydaję mi się, że najlepszym wyjściem byłoby gdyby czas stanął w miejscu. On jest wspaniały, sprawia, że czuję się dobrze. W jego ramionach czuje się bezpiecznie, czuję, że jest on wstanie obronić mnie od tego, co złe i nie dopuści, żeby ktoś mnie zranił.
Przeczesałam delikatnie swoje włosy i zrobiłam na głowie luźnego kucyka, żeby było mi wygodnie. Kiedy puściłam wodę w kranie i spojrzałam w lustro, wiedziałam kogoś całkiem innego. Z jednej strony czułam się źle, okłamywałam swoich przyjaciół, a z tej drugiej strony czułam, że żyje. Obok Justina wszystko było jakieś lepsze, jego spokojny głos, silne ramiona i śmiech, który doprowadzał mnie do szaleństwa. Dawno nie czułam się tak dobrze przy chłopaku, z nim nie da się po prostu nudzić. Miałam mieszane uczucia, byłam ciekawa jak to wszystko się potoczy podczas finału, ale też nie chciałam tego wiedzieć. Wiem, że moje myśli to jeden wielki chaos, ale co ja mogę z tym zrobić? Po prostu boję się, ale jestem ciekawa, wydaję mi się, że najlepszym wyjściem byłoby gdyby czas stanął w miejscu. On jest wspaniały, sprawia, że czuję się dobrze. W jego ramionach czuje się bezpiecznie, czuję, że jest on wstanie obronić mnie od tego, co złe i nie dopuści, żeby ktoś mnie zranił.
Sam mówił, że się martwi, to chyba coś znaczy, prawda?
Poprawiłam swój makijaż delikatnie i kiedy stwierdziłam, że wyglądam w miarę dobrze, wyszłam z łazienki. Justin leżał na łóżku oparty na swoich łokciach, jego włosy były w totalnym, jednak naprawdę seksownym nieładzie. Uśmiechnęłam się do niego łobuzersko i usiadłam wygodnie na łóżku.
-Zasnęłaś ze mną, a teraz nawet się do mnie nie przytulisz?- zaśmiał się i wypchnął uroczo dolną wargę. Jęknęłam w duchu, podniecał mnie sposób w jaki mówił i w jaki mnie dotykał. Ułożyłam się wygodnie obok niego i już po chwili szatyn przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że czułam idealnie bijące od niego ciepło.
-Spaliśmy z dwie godziny, wiesz o tym?- zaśmiałam się, kiedy chłopak ziewnął.
-Wiem to i wiem też, że to były jedne z najlepszych godzin snu mojego życia.- powiedział i schował ponownie głową w zgięcie mojej szyi, zostawiając tam mokre pocałunki, które wysłały mnie do innego świata. On miał to, o czym inni chłopacy mogą tylko pomarzyć, jego dłonie, które kładzie pewnie na moim ciele w ogóle mnie nie peszą. On wszystko robi delikatnie i co najważniejsze.. nie narzuca mi się.
Justin ssał delikatnie moją szyję i gładził mój policzek swoją dłonią. To wystarczyło, żeby odesłał mnie do całkiem innego świata, moje myśli i to, co mnie martwiło odpłynęło. Skupiłam i tylko i wyłącznie na nim, na jego pewnych ruchach i rozgrzanych ustach na mojej szyi. Sprawiał, że chciałam coraz więcej, a kiedy wyczuł, że całkowicie mu się poddałam podniósł moje ciało i usadził wygodnie na sobie.
Katy jesteś tego wszystkiego pewna? On chcę Cię zranić, halo, obudź się.
Justin's POV:
Podniosłem drobne ciało Katy, żeby posadzić ją rozkrokiem na sobie. Wiedziałem, że posuwam się daleko i to wcale nie jest część planu, ale cholera. Ta dziewczyna sprawia, że wariuję, ma ciało, za które można zabić i sam w sposób w jaki się rusza mnie podnieca.
-Jesteś piękna.- wyszeptałem jej do ucha między pocałunkami.
Dziewczyna złapała moje ręce, które od razu odrzuciła na bok i przejęła kontrolę. Wplotła palce w moje włosy, delikatnie ciągnąc za ich końce i przygryzała płatek mojego ucha tak, że aż cicho jęknąłem. Chciałem tego, cholernie chciałem i wiedziałem, że ona też tego chcę.
Zsunąłem ręce na jej tyłek i mocno go ścisnąłem, przez co Katy jęknęła, dając mi tym dostęp do jej buzi. Nasze języki walczyły o dominację, całowała mnie tak jak jeszcze nikt tego nie robił. Zsuwała się po mnie nisko, ale nie odrywała naszych ust od siebie. Wiedziała czego chce i to mi się najbardziej podobało. Zjechałem dłonią na jej cycki, które były idealne. Katy siedziała na mnie i między pocałunkami bawiła się moimi włosami. Wiedziałem, że długo nie wytrzymam, ona mnie za bardzo podnieciła. Chciałem, żeby był finał.
Przewróciłem ją tak, że teraz ja nad nią górowałem. Składając mokre pocałunki na jej trochę odkrytym biuście, zacząłem rozpinać swoje spodnie. Dziewczyna na początku zaśmiała się słodko i spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi oczami.
-Na to trzeba sobie trochę zapracować, skarbie.- mruknęła mi do ucha.
Myślałem, że muszę jeszcze ją podniecić, więc zjechałem po jej odkrytym udzie. Dochodząc do jej krótkich szortów, spojrzałem na nią czekając na pozwolenie.
-Wiem, że tego chcesz.- mruknąłem i pochyliłem się nad nią.
-Niekoniecznie.- odpowiedziała krótko.
-To po, co było to wszystko?- warknąłem trochę zirytowany, że nie jest jak inne laski.
-Justin, ja nie jestem zabawką do pieprzenia.- syknęła.
-Zabawką może nie, ale do pieprzenia to jesteś na pewno.- nie mogłem opanować złości, która wzięła nade mną górę.
Zawsze każda dziewczyna, którą potraktowałem jak śmiecia albo dawała mi to czego chcę albo po prostu mnie spoliczkowała. Katy zachowała się całkiem inaczej, co trochę mnie podłamało. W jej oczach od razu pojawił się smutek i schodząc z mojego łóżka sięgnęła po swoją torebkę i wyszła, zostawiając mnie samego w pustym pokoju. Słyszałem jak zbiegła szybko ze schodów i dopiero po jakiejś chwili uświadomiłem sobie, co się stało.
Katy's POV:
Po tym, co się stało wybiegłam szybko z pokoju. Moje myśli krążyły tylko wokół tego, co powiedział i jak mnie potraktował. Jeszcze kilka godzin temu czułam się wyjątkowa i bezpieczna, jednak w jednej chwili on sprawił, że poczułam się jak skończona szmata. Nie sądziłam, że taki jest, zachowywał się wcześniej całkiem inaczej. Najwidoczniej to była tylko taka gra, żeby dobrać się do moich majtek. Może byłam dla niego jakimś niedostępnym celem, który chciał zdobyć? Nie wiem.
Kiedy usłyszałam, że chłopak schodzi po schodach, szybko wytarłam swoje mokre od łez policzki i zakładałam już drugiego buta.
Justin podszedł bliżej, jednak nic nie mówił, atmosfera była napięta, a on jedynie, co zrobił to głośno wypuścił powietrze.
-Spójrz na mnie.- po chwili jego głos, który był taki jak kiedyś, cichy i spokojny- wypełnił pokój.
Nie odezwałam się ani nie zrobiłam tego, co mi kazał. Nie chciałam patrzeć mu w oczy, nie chciałam, żeby widział, że to doprowadziło mnie do płaczu. Nie chciałam, żeby widział, że jestem taka słaba.
-Katy, proszę, spójrz na mnie.- jego głos nie był już wypełniony jadem, tylko bólem.
Niechętnie podniosłam głowę i spojrzałam w jego piękne karmelowe oczy, które sprawiały, że serce zaczynało bić mi szybciej.
Szatyn przetarł twarz dłonią i wciągnął powietrze, żeby się uspokoić i dobrać dobrze wszystko w słowa.
-Nie musisz nic przecież mówić, wszystko już wiem.- powiedziałam smutno, patrząc na swoje buty.
Powstrzymywałam łzy, które i tak bez powrotu wydostały się na wierzch i bezsilnie spłynęły po moich policzkach.
Justin zrobił krok bliżej mnie i złapał mój podbródek, żebym ponownie na niego spojrzała.
-Zostaw mnie.- wyrwałam się z jego uścisku i zrobiłam krok w tył.
Spojrzałam na drzwi, które były jakieś dziesięć kroków ode mnie. Czułam na sobie jego wzrok, nie wiedziałam, co myśli. To, co powiedział strasznie mnie zraniło.
-Katy.- powiedział, ale ja go zignorowałam.
-Katy, proszę.- ponownie chciał, żebym na niego spojrzała.
Bez humoru się zaśmiałam i dalej patrzyłam w dół, nie wierząc, że chłopak, który kilka minut temu zmieszał mnie z błotem ma czelność o coś jeszcze prosić.
-Katy, kurwa spójrz na mnie!- krzyknął i wyrzucił ręce w powietrze sfrustrowany.
Na chwilę zapadła cisza. Byłam w szoku, nie widziałam go jeszcze tak zdenerwowanego. Bałam się tego i przerażał mnie fakt, że wszystko zmieniło się na przełomie kilku minut.
-Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym na Ciebie patrzyła?- smutno powiedziałam, patrząc mu w oczy.
Chłopak otworzył na chwilę usta, chcąc coś powiedzieć, ale najwidoczniej moje łzy zmieniły sytuacje.
-Chcesz mi jeszcze raz powiedzieć, że jestem od pieprzenia czy może chcesz popatrzeć na swoje dzieło?- powiedziałam cicho, łzy ciągle zamazywały mi obraz, ale dawałam mu dobry widok na to, co ze mną zrobił. Nie chciałam udawać już silnej, wolałam pokazać mu jak bardzo mnie to zabolało.
-Katy, to nie tak..- cicho powiedział i podrapał się w kark z zakłopotaniem.
-A jak?- zaskoczyłam go.
-Ja...- zaczął, ale po krótkiej chwili przerwał i zamknął usta.
-Wszystko jest już jasne, Justin.- podniosłam torebkę i zrobiłam krok w tył, żeby być bliżej drzwi.
-Ja byłam tylko po to, żeby się ze mną pieprzyć, ale Ci nie wyszło, rozumiem.- ponownie się odezwałam.
-Nie wiem jaki był twój cel, może chciałeś mnie zranić, jeśli tak to gratuluję. Jesteś w tym mistrzem.- wymusiłam uśmiech i ostatni raz na niego spojrzałam, stojąc już przy klamce.
-Katy, pozwól mi chociaż Cię odwieźć.- ból w jego głosie był słyszalny, jednak nie chciałam się na to nabrać. -To niebezpieczna dzielnica.- dodał patrząc mi w oczy i zrobił krok bliżej mnie.
Pokręciłam od razu głową i obróciłam się tyłem do niego.
-Cześć Justin, jestem pewna, że jeszcze znajdziesz dzisiaj jakąś na tą noc.- wyszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Wzięłam kilka głębokich wdechów, żeby nie rozpłakać się na dobre, chciałam być jak najszybciej w swoim domu. Nie wierzyłam w cały obrót tej sprawy. Spałam dzisiaj z nim słodko kilka godzin, on mnie przytulał i zachowywał się jak ideał chłopaka, a później? Nie mam do tego słów.
Szłam pustą ulicą, z domów słychać było tylko jakieś gówniane krzyki i kłótnie, które miałam w dupie. On miał rację, znałam tą dzielnice i wiedziałam, że jest niebezpieczna, jednak nie chciałam, żeby mnie podwoził. Koniec z bawieniem się mną, dam sobie radę sama.
Szłam ulicą szukając jakiejś pieprzonej taksówki, jednak po żadnej nie było śladu. Ugh, jak na złość.
Żal do Justina po jakimś czasie zniknął i zastąpiła go złość. Nie chciałam pamiętać tego, co się stało, jednak to zajmowało wszystkie moje myśli.
Usłyszałam za sobą jakiś samochód, szybko zeszłam na bok i nawet nie obracając się za siebie, szłam odważnie. Auto zwolniło przy mnie, co trochę mnie zdezorientowało, więc spojrzałam w bok.
Przyciemniona szyba znajomego mi samochodu zjechała na dół. Przez chwilę nie wierzyłam własnym oczom, ale później to do mnie dotarło.
-Luke?- spytałam zdziwiona zatrzymując się przy aucie.
-Będziesz tak gadać czy wsiądziesz? Zgaduje, że jest Ci zimno.- uśmiechnął się chłopak, co dodało mi trochę otuchy i odwzajemniłam gest.
Zrobiłam tak jak kazał, wsiadłam i zapięłam pas bezpieczeństwa po czym odwróciłam się w stronę chłopaka, który siedział, a jego twarz nie okazywała żadnych emocji. Nie wiedziałam, co tutaj robi i skąd pojawił się nagle, kiedy tego potrzebowałam.
-Co ty tutaj w ogóle robisz?- spytałam i wyciągnęłam papierosa, czując ogromną chęć na odstresowanie się.
-To samo pytanie chciałem zadać Tobie.- spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Ale ja zadałam je pierwsza.- droczyłam się z nim.
Luke wypchnął wargę, wiedząc, że przegrał ze mną tą bitwę i westchnął głośno.
-Byłem w okolicy, chciałem pojechać tą drogą do Jake'a i tak wpadłem na Ciebie.- poddał się.
-Ahh no popatrz, co za przypadek.- uśmiechnęłam się sztucznie, wiedziałam, że coś kręci. -A tak serio?-spytałam.
-Mówię serio, czego byś jeszcze chciała.- zaśmiał się niezręcznie.
Wzruszyłam ramionami, bo szczerze mnie to nie obchodziło. Miałam gorsze zmartwienia jak na ten moment.
-A ty?- spytał i zerknął na mnie.
-Co ja?- przegryzłam nerwowo wargę. Ugh, musisz się tego oduczyć, Katy.
-No, co tutaj robisz?- spytał ponownie i uchylił okno, żeby dym z papierosa się ulotnił.
-Byłam u znajomego, czy to ma jakieś znaczenie?- powiedziałam nie dbając już o to wszystko.
-Jakieś ma.- przyznał bez wahania.
-A nie powinno.- dalej ciągnęłam temat tym wrednym tonem.
-Katy, nie graj ze mną w tą grę. Dobrze wiesz, że chcę po prostu dobrze.- dodał i to mnie podłamało, bo miał rację. Wyżywałam się na nim za to, co zrobił mi Justin, a tak naprawdę nie powinnam, bo on przyjechał tu i uratował mi dupę.
-Przepraszam.- przyznałam się i oparłam głowę o szybę.
-Moja dziewczynka.- powiedział przesłodzonym tonem, co mnie rozśmieszyło, więc kilka sekund śmiałam się z tego jak to powiedział, a on mi zawtórował.
-Tęskniłem za tym.- przyznał szczerze i zatrzymał samochód.
-Za czym dokładniej?- spytałam i rozejrzałam się po pustym parkingu.
-Za zwykłym byciem przy Tobie. Ostatnio zawaliłem i jestem tego świadomy, ale chcę Ci udowodnić, że nie myślę tak jak powiedziałem. Katy, dobrze wiem, że zabolało Cię to jak cholera i przepraszam, ale zazdrość wzięła nade mną górę. Nie chciałem..- powiedział patrząc na mnie, wiedziałam, że wszystko, co mówi jest prawdą. Chciałam, żeby było między nami dobrze, bo to mój przyjaciel.
-Rozumiem.- powiedziałam cicho, patrząc chwilę przed siebie. -Zdaję sobie sprawę, że coś do mnie czujesz, a widok mnie tańczącej z jakimś chłopakiem po prostu Cię zawiódł. Wszystko wiem i rozumiem, nie mam już Ci tego za złe.- przyznałam szczerze i delikatnie go przytuliłam, żeby upewnić go, że naprawdę jest dobrze.
-Dziękuje, już się bałem, że nigdy nie usiądziesz tą swoją chudą dupą w moim samochodzie i nie będziemy spędzać czasu tak jak dawniej.- zaśmialiśmy się głośno na to, co powiedział i żartobliwie uderzyłam go w ramię.
-To niemożliwe, bo lubię twoje towarzystwo.- puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się łobuzersko.
Luke na chwile pozwolił zapomnieć mi o Justinie, oderwał moje myśli od niego, jednak to w jakimś stopniu mnie męczyło. Nie wiedziałam, co z nami będzie. Z nami? Katy czy ty myślisz, że wy w ogóle coś tworzyliście?- pomyślałam i poczułam się jak idiotka.
-Odwieźć Cię do domu?- spytał, kiedy trwaliśmy kilka minut w całkiem przyjemnej ciszy, która pozwoliła mi ogarnąć kilka myśli.
-Tak, tego potrzebuję.- powiedziałam na głos swoje myśli i od razu się za to skarciłam.
-Coś się stało?- od razu spytał zmartwiony.
-Luke, wszystko dobrze, jestem trochę zmęczona i to tyle.- skłamałam.
-No dobrze, cokolwiek powiesz, mała.- uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy jego białym samochodem w stronę mojego mieszkania. Znowu chcesz kłamać z powodu Justina, Katy?
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, której potrzebowałam. Nie chciałam z nikim rozmawiać na ten temat. Wiedziałam, że jadę do domu, żeby zaszyć się w swoim łóżku, a to nie jest dobre wyjście, ale co ja na to mogę. Taka już jestem.
Nigdy nie potrafiłam rozwiązywać problemów inaczej, najlepszym wyjściem byłoby pójście na imprezę i zapomnienie o tym całym gównie z Justinem, ale nie. To nie jest to, co ja zrobię.
Chłopak zatrzymał samochód na wielkim parkingu obok mojego domu i spojrzał na mnie.
-Zobaczymy się gdzieś jutro?- spytałam, żeby jakoś zająć czas.
-Jasne, z tego, co wiem jutro mamy trening, więc po nim można gdzieś wyskoczyć.- uśmiechnął się.
-Jasne.- odwzajemniłam delikatnie gest. -Dzięki za to, że mnie podwiozłeś. Pozdrów ode mnie chłopaków.- dodałam.
Brunet przytulił mnie mocno w samochodzie tak jak zwykle to robił na pożegnanie.
-Trzymaj się, mała.- pożegnał się i odjechał kiedy wysiadłam.
Justin's POV:
Kończąc już kolejnego z rzędu papierosa zastanawiałem się jak naprawić to, co zjebałem. Zawsze traktowałem dziewczyny jak gówno, bo nigdy one mnie nie obchodziły, były tylko jakimś celem albo zwykłym zapomnieniem i przyjemnością na noc. Katy była inna, zaciekawiła mnie i w jakiś sposób lubiłem ją narzekającą na wszystko w moim aucie. Obrażała się i była nieznośna, ale dalej mnie do niej ciągnęło. Pomijając cały pieprzony plan, ona była w jakiś sposób dla mnie istotna. Głupio jest mi to przyznać przed samym sobą, a co dopiero przed kimś innym, ale cholera, lubię ją.
Sposób w jaki patrzyła na mnie tymi swoimi smutnymi oczami za to, co powiedziałem łamał mi serce. Nie potrafię nazwać, nawet tego jak wtedy się czułem, ale wiem, że gdybym mógł zabrać od niej cały ten ból, zrobiłby to. Ona nie zdaje sobie sprawy z kim spędza czas. Jestem pieprzonym dupkiem, który nie potrafi trzymać się osób, na których mu zależy. Zawsze potrafiłem wszystko spieprzyć i później jeszcze bardziej za to siebie nienawidzić. Nie ma, co się oszukiwać. Zraniłem ją, ale to byłem prawdziwy ja. Taki właśnie jestem, czasami biorą mnie za ideał kochającego i opiekuńczego chłopaka, a czasami za największego dupka pod tym pieprzonym słońcem. Tego nie da się zmienić, taki mam charakter. Czułem jednak wewnętrzną potrzebę naprawienia tego, żałowałem, że w taki sposób ją potraktowałem i chciałem jej to pokazać. Nigdy nie potrafiłem przegrywać, zawsze chciałem być najlepszy i nienawidzę kiedy ktoś chcę nade mną górować. Katy odmówiła mi i dlatego potraktowałem ją jak gówno, ja tak naprawdę nie mam o niej takiego zdania. Wiem, że to dziewczyna, która się szanuje i jest warta czegoś więcej. To, co powiedziałem to tylko i wyłącznie moje pieprzone ego, które tego nie zniosło. Nie panuję nad złością, ona przejmuje mnie całego i nie wiem, co wtedy robię. To trudne, żeby grać dwie osoby w jednym i dlatego powoli się gubię. Moje myśli od kilku dni to chaos, mam ochotę pieprzyć ten plan, ale kurwa nie mogę. Coś dalej trzyma mnie przy wygranej i nie wiem czy to przypadkiem nie jest większe od tego, że po prostu lubię Katy. Nie jestem pewny czy jest warto ryzykować tak ważny finał dla dziewczyny. Albo zwycięstwo, kasa i zadowolenie grupy albo ona. To trudna decyzja biorąc pod uwagę, że wszystko potrafię spierdolić i będąc przy niej ona i tak kopnie mnie w końcu w dupę.
Jak na ten moment zostawię myśli dotyczące planu i po prostu naprawię to, co zjebałem.
**
Opierałem się o poręcz od schodów pożarowych. Było to blisko jej mieszkania, wiedziałem, że ją tu spotkam, kiedy wróci, bo jechałem z taką prędkością, że nie było możliwości, żeby była przede mną. Kończąc fajkę, z którymi ewidentnie dzisiaj przesadziłem rozglądałem się na boki. Miałem na sobie czarną skórzaną kurtkę, więc ciężko było mnie zauważyć, biorąc pod uwagę, że nie było tu żadnych lamp. Kiedy minęło już kilkanaście minut, a po Katy nie było śladu, zacząłem się martwić. Moja dzielnica jest niebezpieczna i przy szukaniu zwykłej taksówki mogło jej się stać coś niedobrego. Kiedy wyciągnąłem telefon, żeby do niej zadzwonić, kilka metrów dalej podjechało białe audi, w którym kto siedział? Właśnie ona. Dziewczyna o najpiękniejszych oczach i najlepszej figurze jaką widziałem. Zauważyłem, że za kierownicą siedział jakiś chłopak, ona uśmiechnęła się do niego i na pożegnanie czule się przytulili. Sam nie wiem dlaczego, ale coś się we mnie zagotowało. Cieszyłem się, że jest cała i zdrowa, jednak wolałbym, żeby siedziała w moim aucie, a nie tego kretyna, który z piskiem opon odjechał. Wyrzucając niedopałek obserwowałem dziewczynę, która patrząc w dół szła w stronę mieszkania. Nie spodziewała się, że tu będę i tak właśnie miało być. Chciałem na spokojnie z nią to wyjaśnić, ale trochę bałem się, że złość czy zazdrość weźmie nade mną górę.
Katy z każdym krokiem była coraz bliżej mnie, kiedy już miałem się odezwać ona podniosła głowę i mnie zauważyła. Wymalowany na jej twarzy smutek i zdziwienie uderzył z podwójną siłą mnie w twarz. Otworzyłem usta, żeby już coś powiedzieć, jednak ona od razu podniosła rękę w górę, co oznaczało, że mam się zamknąć i szła dalej w stronę domu. Podbiegłem do niej i stając dokładnie naprzeciwko niej, zablokowałem jej przejście.
-Odsuń się, chcę iść już do domu.- powiedziała, a jej każde słowo było wypełnione złością.
-Nie puszczę Cię dopóki ze mną nie porozmawiasz.- wzmocniłem ucisk wokół jej bioder, żeby mi się nie wyrwała.
-Odpuść sobie, Bieber.- splunęła. -Znam już te wasze wymówki i pieprzone przeprosiny, wszyscy jesteście tacy sami.- ostrym tonem dodała i odepchnęła mnie z całą siłą od siebie.
-Jakoś w stosunku tego kolesia nie byłaś taka ostra.- gromadziła się we mnie złość.
-Bo ten "koleś"- zrobiła cudzysłów podkreślając to jak go nazwałem. -Nie potraktował mnie jak dziwkę, w odróżnieniu od innych dupków.- warknęła i zrobiła kilka kroków, ale ponownie zablokowałem jej przejście, więc się cofnęła.
-Nie nazywaj mnie tak, bo gówno wiesz.- również warknąłem coraz bardziej zdenerwowany.
-Tak? Oświeć mnie, kurwa.- była ostra, a to jeszcze bardziej sprawiało, że była seksowna.
-Nie przyszedłem Ci się tłumaczyć, chciałem przeprosić.- zirytowany jęknąłem, nie będę jej mówić o tym, co czuję i dlaczego zachowuję się tak w stosunku do osób, na których mi zależy.
-W takim razie nie wiem, po co tutaj przyszedłeś.- przewróciła oczami jak suka i ponownie otworzyła usta, ale jej przerwałem.
-Bo mi zależy.- przyznałem czując się jak skończony idiota, bo naprawdę nie potrafię rozmawiać o tym, co czuję.
-Słucham?- spytała.
-Powiedziałem kurwa, że mi zależy! Czego do cholery w tym nie zrozumiałaś?- warknąłem i uderzyłem z całej siły w ścianę, która była obok.
Katy otworzyła tylko usta zszokowana moim zachowaniem i nie zdziwiłbym się jakby się mnie wystraszyła. Ona stała jednak prosto i po chwili ciszy podeszła do mnie i spoliczkowała mnie tak, że aż krew w moich żyłach się zmroziła.
-Ogarnij się i zobacz, co nam robisz.- powiedziała cicho.
Obróciłem się na pięcie i chodząc chwilę w kółko, ciągnąłem za końcówki swoich włosów, żeby jak najszybciej się uspokoić, co mi nigdy nie wychodziło za dobrze.
-Przepraszam.- zacząłem. -Przepraszam, nie wiem, co się kurwa ze mną dzieje.- zacząłem, ale zauważyłem, że Katy chciała coś powiedzieć, więc przerwałem.
-Wiesz.. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że przepraszasz mnie za to, co czujesz i jaki jesteś.- zaśmiała się bez humoru, jednak wiedziałem, że w taki sposób próbowała ukryć smutek.
-Nie powiedziałeś tego w złości, zazdrości czy w czymś innym. Ty masz takie podejście do każdej dziewczyny, taki jesteś i skończ to ukrywać.- kontynuowała.
-A ty taka nie jesteś.- skończyłem za nią.
-Skąd wiesz?- spytała.
-Bo to widać, nie oczekiwałem od Ciebie, że się ze mną prześpisz. Kompletnie nie o to mi chodziło.- patrzyłem przed siebie zamyślony.
-Więc o co Ci chodzi?- zaczęła iść pewnie w moją stronę. Z każdym krokiem była coraz bliżej, stałem w miejscu i czekałem na to, co miało się stać.
-Czego ode mnie oczekujesz i kim dla Ciebie jestem?- zadawała kolejne pytania.
-No powiedz mi, Justinie Bieberze, śmiało.- patrzyła mi prosto w oczy, co sprawiało, że miękły mi kolana i czułem się jak pizda.
Schowałem pojedynczy kosmyk jej włosów za ucho i odezwałem się, pewny tego, co ma się zaraz stać.
-Mówią, że czyny udowadniają więcej niż słowa, więc..- powiedziałem, po czym położyłem delikatnie dłoń na jej policzku i złączyłem nasze usta w takim pocałunku, który zapamiętamy oboje do końca życia. Przegryzałem jej wargę, delikatnie za nią ciągnąć. Nasze języki toczyły zawziętą walkę, zatraciliśmy się w tym, a kiedy Katy wsunęła palce w moje włosy, odpłynąłem całkowicie. Złapałem za jej biodra i uniosłem w górę, żeby trzymać ją w górze. Brunetka owinęła nogi wokół mnie, staliśmy na środku pustej ulicy i nic nas nie obchodziło. Oderwaliśmy się od siebie dosłownie na kilka sekund, żeby zaczerpnąć powietrza i ponownie złączyliśmy nasze usta. Całowała mnie tak jakby miało nie być jutra, jakby robiła to ostatni raz, całowała mnie tak.. jak nikt mnie nie całował. To uświadomiło mi, że jest warta tego, żeby zostawić ten cholerny plan.
Trwaliśmy tak, jej usta przy moich i jej ciepło, które czułem. To było idealne połączenie i nigdy nie pomyślałbym, że będę czuł się szczęśliwy w takiej sytuacji z dziewczyną.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie, spokojnie postawiłem ją na ziemie i opierając czoło przy jej czole, zamknąłem oczy.
-Obiecuję, że to się nie powtórzy, bo jesteś tego warta.- powiedziałem pewny tych słów.
Dziewczyna rozluźniła się pod moim dotykiem i całkowicie odpuściła. Złość odeszła w zapomnienie i najważniejsze było teraz to, co sobie uświadomiłem. Przez ten pocałunek mogłem dosłownie przekazać jej to, co czuję. Nie było w tym w ogóle kłamstwa, prawda i nic więcej.
-Jeszcze raz przepraszam.- zacząłem, ale ona mnie uciszyła kolejnym pocałunkiem. Tym razem był on krótki, ale słodki, który też w jakiś sposób uświadomił mi kogo trzymam w ramionach.
To dziewczyna, która zniosła moje chujowe zachowanie w podziemiu, dziewczyna, która okłamuje swoich przyjaciół dla mnie, dziewczyna, która nie boi się rywalizacji i co najważniejsze.. Dziewczyna, która zaakceptowała prawdziwego mnie. Jaki ja byłem ślepy, że nie doceniałem tego, co ona dla mnie robi. Przecież to było widać, że jej na mnie zależy.
-Chodź.- powiedziała, kiedy skończyliśmy się całować i pociągnęła mnie w stronę swojego mieszkania.
Zrobiłem tak jak mówiła, objąłem ją opiekuńczo ramieniem i przyciągnąłem do siebie, żeby pocałować ją w czubek głowy. Szliśmy do jej mieszkania szczęśliwi, panowała między nami przyjemna cisza i naprawdę miałem ochotę zatrzymać się w czasie, bo było idealnie. Nie chciałem, żeby coś nam przerywało.
Poruszała się idealnie, każdy jej krok był pewny. Nie zdawała sobie sprawy z tego jak piękna jest. Zabiłbym tego, który naruszył by tą niewinność. Mówię tylko tym językiem, który ona rozumie, pokazuję jej ile dla mnie znaczy. Ona jest tylko moja. Zapamiętajcie. Ty wiesz kochanie, co zrobić, żebym śnił o Tobie całą noc. Zawsze możesz do mnie zadzwonić, nawet gdybym nie odbierał możesz do mnie przyjść. Czuj się bezpieczna w moich ramionach, bo nie zamierzam Cię skrzywdzić nigdy więcej.
Katy zaprowadziła mnie do swojego mieszkania, które było naprawdę przytulne. Rozejrzałem się i kiedy usiadłem na łóżku, piękna dziewczyna stała już w kuchni. Poruszała się swobodnie, nieświadoma tego, że moje oczy są pełne pożądania. Była idealna.
Zapatrzony nie myślałem o niczym, tylko i wyłącznie o niej. Tylko ona mogła zajmować wszystkie moje myśli. Była tego warta.
-Podziwiasz widoki?- z zamyślenia wyrwała mnie Katy.
-Słucham?- spytałem, nie wiedząc o czym wcześniej mówiła.
Dziewczyna jedynie zaśmiała się i pokręciła głową, wyciągając jakiś sok.
-Pytałam kilka razy czy chcesz herbatę, ale byłeś zajęty gapieniem się na mnie.- zaśmiała się i wlała pomarańczowy sok do szklanek.
-Przepraszam, to nie jest moja wina, że zajmujesz wszystkie moje myśli, mała.- mruknąłem opierając się na łokciach.
-Tak?- spytała tym swoim seksownych głosem. -Jesteś pewny?- dodała, kiedy usiadła tuż obok mnie z pochyloną głową na bok.
-Mhm.- jedynie mruknąłem, czując ogromną chęć jej ust przy moich.
Spojrzałem jej w oczy po czym ona zerknęła na moje usta. Zdenerwowany oblizałem je i zbliżyłem się powoli do niej. Kiedy jej wargi muskały czule moje, chciałem pokazać jej coś więcej. Coś, czego jeszcze jej nie pokazywałem. Coś, czego nie pokazywałem żadnej dziewczynie.
Zdecydowany objąłem ją jedną ręką w pasie, a drugą gładziłem jej rozgrzaną skórą na policzku. Była perfekcyjna we wszystkim, co robiła. Serce biło mi szybciej, kiedy sama dotykała mnie w taki sam sposób jaki ją. Była jak narkotyk.
-Katy?- spytałem, kiedy przerwaliśmy ten gorący pocałunek.
-Tak?- odezwała się od razu, a jej gorący oddech uderzał o moją skórę.
-Kim był ten chłopak, który Cię odwiózł?- spytałem.
Brunetka przegryzła nerwowo wargę i oblizała usta. Czekając na jej odpowiedź, zaczynałem się stresować.
-To członek grupy, mój przyjaciel.- odpowiedziała, a kiedy usłyszałem słowo "grupa" coś w moim brzuchu wywinęło podwójnego fikołka.
-Rozumiem.- pokiwałem głową i odgarnąłem jej długie włosy, żeby widzieć każdy najmniejszy szczegół jej twarzy.
Jak zwykle moje cholerne życie i pieprzone wyczucie czasu musiało dać znać akurat teraz. Wyciagnąłem telefon, żeby sprawdzić wiadomość.
Wiadomość od: Ryan:
Stary, finał w podziemiu jest jednak jutro. Startujemy o 22, mam nadzieje, że wszystko załatwiłeś.
wysłano: 23:21
-Coś się stało?- spytała zmartwiona, kiedy zobaczyła mój wyraz twarzy.
-Um..- zakłopotany tym, że muszę jej powiedzieć o czymś gdzie mamy rywalizować podrapałem się niezręcznie w kark. -Finał w podziemiu znów został przełożony. Jutro start o dwudziestej drugiej.- powiedziałem ochrypłym głosem, a dziewczyna zamarła. Zesztywniała od razu, kiedy powiedziałem słowo finał. Jej wyraz twarzy całkowicie się zmienił i widać było, że jest zmartwiona.
-Ale jak to? Przecież była jakaś bójka, mieli przełożyć to gówno.- mruknęła zdenerwowana.
-Shh, kochanie, będzie dobrze, jasne?- powiedziałem, wiedząc dobrze jaki jest mój plan i moja rola.
-Tak, oczywiście.- powiedziała z pełnym sarkazmem, ale postanowiłem to zignorować.
Przytuliłem ją i uświadomiłem sobie, że dziewczyna obok to jest naprawdę zajebista sprawa. Tym bardziej, kiedy łączy Cię coś więcej niż seks.
-Justin, możemy się czymś zająć? Nie chcę myśleć o jutrze.- przerwała ciszę i podniosła się z łóżka.
-Cokolwiek powiesz, mała.- mruknąłem również wstając.
-Ugh.- mruknęła zirytowana.
-Powiedziałem coś nie tak?- spytałem, podążając za jej drobnym ciałem w stronę kuchni.
-Nie, po prostu Luke powiedział dzisiaj do mnie dokładnie to samo.- mówiła to trochę znudzona.
-Luke?- zacisnąłem niekontrolowanie szczękę.
-Ta, Luke. Ten sam, co jest ze mną w zespole i ten sam, co mnie dzisiaj odwiózł, kojarzysz?- zaśmiała się, przypominając mi, że o tym już mówiliśmy.
-Racja. Po jaką cholerę on tak do Ciebie powiedział?- spytałem zazdrosny w jakiś dziwny sposób o dziewczynę, która nawet nie była moja.
-Nie wiem, pewnie dlatego, że zna mnie kupę lat i jakoś tak zdarza mu się mówić.- wzruszyła ramionami i wrzuciła pudełko z popcornem do mikrofalówki.
Napiąłem mięśnie i zacisnąłem szczękę, patrząc tępo w podłogę, Katy musiała zauważyć, że coś jest nie tak, bo już po chwili jej ciało było przy moim. Kiedy położyła dłoń na moim policzku i kazała mi spojrzeć w swoje oczy, momentalnie złagodniałem.
-Justin, nie ma niczego o czym być nie wiedział, jasne?- uspakajała mnie, co trochę pomogło, jednak dalej miałem przed oczami jakiegoś kolesia u jej boku.
-Nie możesz być taki zazdrosny.- wyciągnęła popcorn i wsypała go do miski.
-Dlaczego niby?- spytałem i ruszyłem do sypialni za nią.
-Bo nawet nie jesteś moim chłopakiem.- zbiła mnie tym całkowicie z tropu.
-A chciałabyś, żebym był?- również ją zaskoczyłem.
-Zadaj to pytanie inaczej.- powiedziała uśmiechając się łobuzersko.
-Katy, kochanie, czy chciałabyś, żebym był twoim chłopakiem?- zapytałem pewny tego, że tak chciała, żeby to zabrzmiało.
-Inaczej.- droczyła się ze mną.
-Katy, czy chciałabyś budzić się obok mnie każdego ranka, czy chciałabyś, żebym przytulał Cię i całował gdzie tylko będziesz chciała, czy chciałabyś, żebym oglądał z Tobą gwiazdy i robił rzeczy, które sprawią, że będziesz czuła się najbardziej potrzebna na świecie, czy chciałabyś, żebym mówił Ci jak piękna jesteś, czy chciałabyś, żebym był zazdrosny o każdego dupka, który się do Ciebie zbliży, czy chciałabyś spać w moim ciuchach i latać po moim mieszkaniu w samej bieliźnie.. Katy, czy chciałabyś być moją dziewczyną?- spytałem patrząc jej w oczy, trzymając dłonie na jej policzkach.
Dziewczyna z uśmiechem, którego jeszcze nie znałem, popchnęła mnie delikatnie na łóżko i siadając na mnie rozkrokiem, powiedziała.
-Mówią, że czyny udowadniają więcej niż słowa, więc.. -powtórzyła dokładnie, co ja przed pocałunkiem, który miał pokazać jak bardzo mi na niej zależy.
Brunetka otuliła mnie swoimi rękami i wsuwając dłonie we włosy, złączyła nasze usta. Ten pocałunek był tak samo czuły jak ten wcześniejszy. Pokazała mi to samo, co ja pokazałem jej wcześniej. Bawiła się moimi włosami i szarpała delikatnie za ich końce, wiedziała, że to mnie uspokaja. Z moim warg przerzuciła się na szczękę, którą w każdym miejscu obdarowała pocałunkiem. Jej usta sprawiały, że nie myślałem o niczym więcej tylko o tym, jakim pieprzonym szczęściarzem jestem.
-Rozumiem, że to oznacza, że jesteś moja?- spytałem zadziornie i szturchałem nosem jej szyje.
-Tylko twoja.- dodała i opadła swoim perfekcyjnym ciałem na mnie.
**
Jak myślicie, co zrobi Justin w finale? Czy on rzeczywiście porzucił swój plan?
**
Proszę bardzo, mamy 13 rozdział, misie!
Jaty moments jak wam się podobają? Ja jestem szczęśliwa, bo wszystko idzie tak jak chcę, ale mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie naprawdę dużo komentarzy, bo jest on najdłuższym rozdziałem ze wszystkich.
Starałam się i naprawdę ważne jest dla mnie wasze zdanie, więc błagam was, rozpiszcie się, bo ja to pisałam kilka dni :)
Kocham was, nie zawiedźcie mnie, bo z tego fanfiction czerpie najwięcej przyjemności, a wy możecie mnie naprawdę uszczęśliwić.
PISZCIE, CO SĄDZICIE I CZY JUŻ POKOCHALIŚCIE JATY :)
Poprawiłam swój makijaż delikatnie i kiedy stwierdziłam, że wyglądam w miarę dobrze, wyszłam z łazienki. Justin leżał na łóżku oparty na swoich łokciach, jego włosy były w totalnym, jednak naprawdę seksownym nieładzie. Uśmiechnęłam się do niego łobuzersko i usiadłam wygodnie na łóżku.
-Zasnęłaś ze mną, a teraz nawet się do mnie nie przytulisz?- zaśmiał się i wypchnął uroczo dolną wargę. Jęknęłam w duchu, podniecał mnie sposób w jaki mówił i w jaki mnie dotykał. Ułożyłam się wygodnie obok niego i już po chwili szatyn przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że czułam idealnie bijące od niego ciepło.
-Spaliśmy z dwie godziny, wiesz o tym?- zaśmiałam się, kiedy chłopak ziewnął.
-Wiem to i wiem też, że to były jedne z najlepszych godzin snu mojego życia.- powiedział i schował ponownie głową w zgięcie mojej szyi, zostawiając tam mokre pocałunki, które wysłały mnie do innego świata. On miał to, o czym inni chłopacy mogą tylko pomarzyć, jego dłonie, które kładzie pewnie na moim ciele w ogóle mnie nie peszą. On wszystko robi delikatnie i co najważniejsze.. nie narzuca mi się.
Justin ssał delikatnie moją szyję i gładził mój policzek swoją dłonią. To wystarczyło, żeby odesłał mnie do całkiem innego świata, moje myśli i to, co mnie martwiło odpłynęło. Skupiłam i tylko i wyłącznie na nim, na jego pewnych ruchach i rozgrzanych ustach na mojej szyi. Sprawiał, że chciałam coraz więcej, a kiedy wyczuł, że całkowicie mu się poddałam podniósł moje ciało i usadził wygodnie na sobie.
Katy jesteś tego wszystkiego pewna? On chcę Cię zranić, halo, obudź się.
Justin's POV:
Podniosłem drobne ciało Katy, żeby posadzić ją rozkrokiem na sobie. Wiedziałem, że posuwam się daleko i to wcale nie jest część planu, ale cholera. Ta dziewczyna sprawia, że wariuję, ma ciało, za które można zabić i sam w sposób w jaki się rusza mnie podnieca.
-Jesteś piękna.- wyszeptałem jej do ucha między pocałunkami.
Dziewczyna złapała moje ręce, które od razu odrzuciła na bok i przejęła kontrolę. Wplotła palce w moje włosy, delikatnie ciągnąc za ich końce i przygryzała płatek mojego ucha tak, że aż cicho jęknąłem. Chciałem tego, cholernie chciałem i wiedziałem, że ona też tego chcę.
Zsunąłem ręce na jej tyłek i mocno go ścisnąłem, przez co Katy jęknęła, dając mi tym dostęp do jej buzi. Nasze języki walczyły o dominację, całowała mnie tak jak jeszcze nikt tego nie robił. Zsuwała się po mnie nisko, ale nie odrywała naszych ust od siebie. Wiedziała czego chce i to mi się najbardziej podobało. Zjechałem dłonią na jej cycki, które były idealne. Katy siedziała na mnie i między pocałunkami bawiła się moimi włosami. Wiedziałem, że długo nie wytrzymam, ona mnie za bardzo podnieciła. Chciałem, żeby był finał.
Przewróciłem ją tak, że teraz ja nad nią górowałem. Składając mokre pocałunki na jej trochę odkrytym biuście, zacząłem rozpinać swoje spodnie. Dziewczyna na początku zaśmiała się słodko i spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi oczami.
-Na to trzeba sobie trochę zapracować, skarbie.- mruknęła mi do ucha.
Myślałem, że muszę jeszcze ją podniecić, więc zjechałem po jej odkrytym udzie. Dochodząc do jej krótkich szortów, spojrzałem na nią czekając na pozwolenie.
-Wiem, że tego chcesz.- mruknąłem i pochyliłem się nad nią.
-Niekoniecznie.- odpowiedziała krótko.
-To po, co było to wszystko?- warknąłem trochę zirytowany, że nie jest jak inne laski.
-Justin, ja nie jestem zabawką do pieprzenia.- syknęła.
-Zabawką może nie, ale do pieprzenia to jesteś na pewno.- nie mogłem opanować złości, która wzięła nade mną górę.
Zawsze każda dziewczyna, którą potraktowałem jak śmiecia albo dawała mi to czego chcę albo po prostu mnie spoliczkowała. Katy zachowała się całkiem inaczej, co trochę mnie podłamało. W jej oczach od razu pojawił się smutek i schodząc z mojego łóżka sięgnęła po swoją torebkę i wyszła, zostawiając mnie samego w pustym pokoju. Słyszałem jak zbiegła szybko ze schodów i dopiero po jakiejś chwili uświadomiłem sobie, co się stało.
Katy's POV:
Po tym, co się stało wybiegłam szybko z pokoju. Moje myśli krążyły tylko wokół tego, co powiedział i jak mnie potraktował. Jeszcze kilka godzin temu czułam się wyjątkowa i bezpieczna, jednak w jednej chwili on sprawił, że poczułam się jak skończona szmata. Nie sądziłam, że taki jest, zachowywał się wcześniej całkiem inaczej. Najwidoczniej to była tylko taka gra, żeby dobrać się do moich majtek. Może byłam dla niego jakimś niedostępnym celem, który chciał zdobyć? Nie wiem.
Kiedy usłyszałam, że chłopak schodzi po schodach, szybko wytarłam swoje mokre od łez policzki i zakładałam już drugiego buta.
Justin podszedł bliżej, jednak nic nie mówił, atmosfera była napięta, a on jedynie, co zrobił to głośno wypuścił powietrze.
-Spójrz na mnie.- po chwili jego głos, który był taki jak kiedyś, cichy i spokojny- wypełnił pokój.
Nie odezwałam się ani nie zrobiłam tego, co mi kazał. Nie chciałam patrzeć mu w oczy, nie chciałam, żeby widział, że to doprowadziło mnie do płaczu. Nie chciałam, żeby widział, że jestem taka słaba.
-Katy, proszę, spójrz na mnie.- jego głos nie był już wypełniony jadem, tylko bólem.
Niechętnie podniosłam głowę i spojrzałam w jego piękne karmelowe oczy, które sprawiały, że serce zaczynało bić mi szybciej.
Szatyn przetarł twarz dłonią i wciągnął powietrze, żeby się uspokoić i dobrać dobrze wszystko w słowa.
-Nie musisz nic przecież mówić, wszystko już wiem.- powiedziałam smutno, patrząc na swoje buty.
Powstrzymywałam łzy, które i tak bez powrotu wydostały się na wierzch i bezsilnie spłynęły po moich policzkach.
Justin zrobił krok bliżej mnie i złapał mój podbródek, żebym ponownie na niego spojrzała.
-Zostaw mnie.- wyrwałam się z jego uścisku i zrobiłam krok w tył.
Spojrzałam na drzwi, które były jakieś dziesięć kroków ode mnie. Czułam na sobie jego wzrok, nie wiedziałam, co myśli. To, co powiedział strasznie mnie zraniło.
-Katy.- powiedział, ale ja go zignorowałam.
-Katy, proszę.- ponownie chciał, żebym na niego spojrzała.
Bez humoru się zaśmiałam i dalej patrzyłam w dół, nie wierząc, że chłopak, który kilka minut temu zmieszał mnie z błotem ma czelność o coś jeszcze prosić.
-Katy, kurwa spójrz na mnie!- krzyknął i wyrzucił ręce w powietrze sfrustrowany.
Na chwilę zapadła cisza. Byłam w szoku, nie widziałam go jeszcze tak zdenerwowanego. Bałam się tego i przerażał mnie fakt, że wszystko zmieniło się na przełomie kilku minut.
-Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym na Ciebie patrzyła?- smutno powiedziałam, patrząc mu w oczy.
Chłopak otworzył na chwilę usta, chcąc coś powiedzieć, ale najwidoczniej moje łzy zmieniły sytuacje.
-Chcesz mi jeszcze raz powiedzieć, że jestem od pieprzenia czy może chcesz popatrzeć na swoje dzieło?- powiedziałam cicho, łzy ciągle zamazywały mi obraz, ale dawałam mu dobry widok na to, co ze mną zrobił. Nie chciałam udawać już silnej, wolałam pokazać mu jak bardzo mnie to zabolało.
-Katy, to nie tak..- cicho powiedział i podrapał się w kark z zakłopotaniem.
-A jak?- zaskoczyłam go.
-Ja...- zaczął, ale po krótkiej chwili przerwał i zamknął usta.
-Wszystko jest już jasne, Justin.- podniosłam torebkę i zrobiłam krok w tył, żeby być bliżej drzwi.
-Ja byłam tylko po to, żeby się ze mną pieprzyć, ale Ci nie wyszło, rozumiem.- ponownie się odezwałam.
-Nie wiem jaki był twój cel, może chciałeś mnie zranić, jeśli tak to gratuluję. Jesteś w tym mistrzem.- wymusiłam uśmiech i ostatni raz na niego spojrzałam, stojąc już przy klamce.
-Katy, pozwól mi chociaż Cię odwieźć.- ból w jego głosie był słyszalny, jednak nie chciałam się na to nabrać. -To niebezpieczna dzielnica.- dodał patrząc mi w oczy i zrobił krok bliżej mnie.
Pokręciłam od razu głową i obróciłam się tyłem do niego.
-Cześć Justin, jestem pewna, że jeszcze znajdziesz dzisiaj jakąś na tą noc.- wyszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Wzięłam kilka głębokich wdechów, żeby nie rozpłakać się na dobre, chciałam być jak najszybciej w swoim domu. Nie wierzyłam w cały obrót tej sprawy. Spałam dzisiaj z nim słodko kilka godzin, on mnie przytulał i zachowywał się jak ideał chłopaka, a później? Nie mam do tego słów.
Szłam pustą ulicą, z domów słychać było tylko jakieś gówniane krzyki i kłótnie, które miałam w dupie. On miał rację, znałam tą dzielnice i wiedziałam, że jest niebezpieczna, jednak nie chciałam, żeby mnie podwoził. Koniec z bawieniem się mną, dam sobie radę sama.
Szłam ulicą szukając jakiejś pieprzonej taksówki, jednak po żadnej nie było śladu. Ugh, jak na złość.
Żal do Justina po jakimś czasie zniknął i zastąpiła go złość. Nie chciałam pamiętać tego, co się stało, jednak to zajmowało wszystkie moje myśli.
Usłyszałam za sobą jakiś samochód, szybko zeszłam na bok i nawet nie obracając się za siebie, szłam odważnie. Auto zwolniło przy mnie, co trochę mnie zdezorientowało, więc spojrzałam w bok.
Przyciemniona szyba znajomego mi samochodu zjechała na dół. Przez chwilę nie wierzyłam własnym oczom, ale później to do mnie dotarło.
-Luke?- spytałam zdziwiona zatrzymując się przy aucie.
-Będziesz tak gadać czy wsiądziesz? Zgaduje, że jest Ci zimno.- uśmiechnął się chłopak, co dodało mi trochę otuchy i odwzajemniłam gest.
Zrobiłam tak jak kazał, wsiadłam i zapięłam pas bezpieczeństwa po czym odwróciłam się w stronę chłopaka, który siedział, a jego twarz nie okazywała żadnych emocji. Nie wiedziałam, co tutaj robi i skąd pojawił się nagle, kiedy tego potrzebowałam.
-Co ty tutaj w ogóle robisz?- spytałam i wyciągnęłam papierosa, czując ogromną chęć na odstresowanie się.
-To samo pytanie chciałem zadać Tobie.- spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Ale ja zadałam je pierwsza.- droczyłam się z nim.
Luke wypchnął wargę, wiedząc, że przegrał ze mną tą bitwę i westchnął głośno.
-Byłem w okolicy, chciałem pojechać tą drogą do Jake'a i tak wpadłem na Ciebie.- poddał się.
-Ahh no popatrz, co za przypadek.- uśmiechnęłam się sztucznie, wiedziałam, że coś kręci. -A tak serio?-spytałam.
-Mówię serio, czego byś jeszcze chciała.- zaśmiał się niezręcznie.
Wzruszyłam ramionami, bo szczerze mnie to nie obchodziło. Miałam gorsze zmartwienia jak na ten moment.
-A ty?- spytał i zerknął na mnie.
-Co ja?- przegryzłam nerwowo wargę. Ugh, musisz się tego oduczyć, Katy.
-No, co tutaj robisz?- spytał ponownie i uchylił okno, żeby dym z papierosa się ulotnił.
-Byłam u znajomego, czy to ma jakieś znaczenie?- powiedziałam nie dbając już o to wszystko.
-Jakieś ma.- przyznał bez wahania.
-A nie powinno.- dalej ciągnęłam temat tym wrednym tonem.
-Katy, nie graj ze mną w tą grę. Dobrze wiesz, że chcę po prostu dobrze.- dodał i to mnie podłamało, bo miał rację. Wyżywałam się na nim za to, co zrobił mi Justin, a tak naprawdę nie powinnam, bo on przyjechał tu i uratował mi dupę.
-Przepraszam.- przyznałam się i oparłam głowę o szybę.
-Moja dziewczynka.- powiedział przesłodzonym tonem, co mnie rozśmieszyło, więc kilka sekund śmiałam się z tego jak to powiedział, a on mi zawtórował.
-Tęskniłem za tym.- przyznał szczerze i zatrzymał samochód.
-Za czym dokładniej?- spytałam i rozejrzałam się po pustym parkingu.
-Za zwykłym byciem przy Tobie. Ostatnio zawaliłem i jestem tego świadomy, ale chcę Ci udowodnić, że nie myślę tak jak powiedziałem. Katy, dobrze wiem, że zabolało Cię to jak cholera i przepraszam, ale zazdrość wzięła nade mną górę. Nie chciałem..- powiedział patrząc na mnie, wiedziałam, że wszystko, co mówi jest prawdą. Chciałam, żeby było między nami dobrze, bo to mój przyjaciel.
-Rozumiem.- powiedziałam cicho, patrząc chwilę przed siebie. -Zdaję sobie sprawę, że coś do mnie czujesz, a widok mnie tańczącej z jakimś chłopakiem po prostu Cię zawiódł. Wszystko wiem i rozumiem, nie mam już Ci tego za złe.- przyznałam szczerze i delikatnie go przytuliłam, żeby upewnić go, że naprawdę jest dobrze.
-Dziękuje, już się bałem, że nigdy nie usiądziesz tą swoją chudą dupą w moim samochodzie i nie będziemy spędzać czasu tak jak dawniej.- zaśmialiśmy się głośno na to, co powiedział i żartobliwie uderzyłam go w ramię.
-To niemożliwe, bo lubię twoje towarzystwo.- puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się łobuzersko.
Luke na chwile pozwolił zapomnieć mi o Justinie, oderwał moje myśli od niego, jednak to w jakimś stopniu mnie męczyło. Nie wiedziałam, co z nami będzie. Z nami? Katy czy ty myślisz, że wy w ogóle coś tworzyliście?- pomyślałam i poczułam się jak idiotka.
-Odwieźć Cię do domu?- spytał, kiedy trwaliśmy kilka minut w całkiem przyjemnej ciszy, która pozwoliła mi ogarnąć kilka myśli.
-Tak, tego potrzebuję.- powiedziałam na głos swoje myśli i od razu się za to skarciłam.
-Coś się stało?- od razu spytał zmartwiony.
-Luke, wszystko dobrze, jestem trochę zmęczona i to tyle.- skłamałam.
-No dobrze, cokolwiek powiesz, mała.- uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy jego białym samochodem w stronę mojego mieszkania. Znowu chcesz kłamać z powodu Justina, Katy?
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, której potrzebowałam. Nie chciałam z nikim rozmawiać na ten temat. Wiedziałam, że jadę do domu, żeby zaszyć się w swoim łóżku, a to nie jest dobre wyjście, ale co ja na to mogę. Taka już jestem.
Nigdy nie potrafiłam rozwiązywać problemów inaczej, najlepszym wyjściem byłoby pójście na imprezę i zapomnienie o tym całym gównie z Justinem, ale nie. To nie jest to, co ja zrobię.
Chłopak zatrzymał samochód na wielkim parkingu obok mojego domu i spojrzał na mnie.
-Zobaczymy się gdzieś jutro?- spytałam, żeby jakoś zająć czas.
-Jasne, z tego, co wiem jutro mamy trening, więc po nim można gdzieś wyskoczyć.- uśmiechnął się.
-Jasne.- odwzajemniłam delikatnie gest. -Dzięki za to, że mnie podwiozłeś. Pozdrów ode mnie chłopaków.- dodałam.
Brunet przytulił mnie mocno w samochodzie tak jak zwykle to robił na pożegnanie.
-Trzymaj się, mała.- pożegnał się i odjechał kiedy wysiadłam.
Justin's POV:
Kończąc już kolejnego z rzędu papierosa zastanawiałem się jak naprawić to, co zjebałem. Zawsze traktowałem dziewczyny jak gówno, bo nigdy one mnie nie obchodziły, były tylko jakimś celem albo zwykłym zapomnieniem i przyjemnością na noc. Katy była inna, zaciekawiła mnie i w jakiś sposób lubiłem ją narzekającą na wszystko w moim aucie. Obrażała się i była nieznośna, ale dalej mnie do niej ciągnęło. Pomijając cały pieprzony plan, ona była w jakiś sposób dla mnie istotna. Głupio jest mi to przyznać przed samym sobą, a co dopiero przed kimś innym, ale cholera, lubię ją.
Sposób w jaki patrzyła na mnie tymi swoimi smutnymi oczami za to, co powiedziałem łamał mi serce. Nie potrafię nazwać, nawet tego jak wtedy się czułem, ale wiem, że gdybym mógł zabrać od niej cały ten ból, zrobiłby to. Ona nie zdaje sobie sprawy z kim spędza czas. Jestem pieprzonym dupkiem, który nie potrafi trzymać się osób, na których mu zależy. Zawsze potrafiłem wszystko spieprzyć i później jeszcze bardziej za to siebie nienawidzić. Nie ma, co się oszukiwać. Zraniłem ją, ale to byłem prawdziwy ja. Taki właśnie jestem, czasami biorą mnie za ideał kochającego i opiekuńczego chłopaka, a czasami za największego dupka pod tym pieprzonym słońcem. Tego nie da się zmienić, taki mam charakter. Czułem jednak wewnętrzną potrzebę naprawienia tego, żałowałem, że w taki sposób ją potraktowałem i chciałem jej to pokazać. Nigdy nie potrafiłem przegrywać, zawsze chciałem być najlepszy i nienawidzę kiedy ktoś chcę nade mną górować. Katy odmówiła mi i dlatego potraktowałem ją jak gówno, ja tak naprawdę nie mam o niej takiego zdania. Wiem, że to dziewczyna, która się szanuje i jest warta czegoś więcej. To, co powiedziałem to tylko i wyłącznie moje pieprzone ego, które tego nie zniosło. Nie panuję nad złością, ona przejmuje mnie całego i nie wiem, co wtedy robię. To trudne, żeby grać dwie osoby w jednym i dlatego powoli się gubię. Moje myśli od kilku dni to chaos, mam ochotę pieprzyć ten plan, ale kurwa nie mogę. Coś dalej trzyma mnie przy wygranej i nie wiem czy to przypadkiem nie jest większe od tego, że po prostu lubię Katy. Nie jestem pewny czy jest warto ryzykować tak ważny finał dla dziewczyny. Albo zwycięstwo, kasa i zadowolenie grupy albo ona. To trudna decyzja biorąc pod uwagę, że wszystko potrafię spierdolić i będąc przy niej ona i tak kopnie mnie w końcu w dupę.
Jak na ten moment zostawię myśli dotyczące planu i po prostu naprawię to, co zjebałem.
**
Opierałem się o poręcz od schodów pożarowych. Było to blisko jej mieszkania, wiedziałem, że ją tu spotkam, kiedy wróci, bo jechałem z taką prędkością, że nie było możliwości, żeby była przede mną. Kończąc fajkę, z którymi ewidentnie dzisiaj przesadziłem rozglądałem się na boki. Miałem na sobie czarną skórzaną kurtkę, więc ciężko było mnie zauważyć, biorąc pod uwagę, że nie było tu żadnych lamp. Kiedy minęło już kilkanaście minut, a po Katy nie było śladu, zacząłem się martwić. Moja dzielnica jest niebezpieczna i przy szukaniu zwykłej taksówki mogło jej się stać coś niedobrego. Kiedy wyciągnąłem telefon, żeby do niej zadzwonić, kilka metrów dalej podjechało białe audi, w którym kto siedział? Właśnie ona. Dziewczyna o najpiękniejszych oczach i najlepszej figurze jaką widziałem. Zauważyłem, że za kierownicą siedział jakiś chłopak, ona uśmiechnęła się do niego i na pożegnanie czule się przytulili. Sam nie wiem dlaczego, ale coś się we mnie zagotowało. Cieszyłem się, że jest cała i zdrowa, jednak wolałbym, żeby siedziała w moim aucie, a nie tego kretyna, który z piskiem opon odjechał. Wyrzucając niedopałek obserwowałem dziewczynę, która patrząc w dół szła w stronę mieszkania. Nie spodziewała się, że tu będę i tak właśnie miało być. Chciałem na spokojnie z nią to wyjaśnić, ale trochę bałem się, że złość czy zazdrość weźmie nade mną górę.
Katy z każdym krokiem była coraz bliżej mnie, kiedy już miałem się odezwać ona podniosła głowę i mnie zauważyła. Wymalowany na jej twarzy smutek i zdziwienie uderzył z podwójną siłą mnie w twarz. Otworzyłem usta, żeby już coś powiedzieć, jednak ona od razu podniosła rękę w górę, co oznaczało, że mam się zamknąć i szła dalej w stronę domu. Podbiegłem do niej i stając dokładnie naprzeciwko niej, zablokowałem jej przejście.
-Odsuń się, chcę iść już do domu.- powiedziała, a jej każde słowo było wypełnione złością.
-Nie puszczę Cię dopóki ze mną nie porozmawiasz.- wzmocniłem ucisk wokół jej bioder, żeby mi się nie wyrwała.
-Odpuść sobie, Bieber.- splunęła. -Znam już te wasze wymówki i pieprzone przeprosiny, wszyscy jesteście tacy sami.- ostrym tonem dodała i odepchnęła mnie z całą siłą od siebie.
-Jakoś w stosunku tego kolesia nie byłaś taka ostra.- gromadziła się we mnie złość.
-Bo ten "koleś"- zrobiła cudzysłów podkreślając to jak go nazwałem. -Nie potraktował mnie jak dziwkę, w odróżnieniu od innych dupków.- warknęła i zrobiła kilka kroków, ale ponownie zablokowałem jej przejście, więc się cofnęła.
-Nie nazywaj mnie tak, bo gówno wiesz.- również warknąłem coraz bardziej zdenerwowany.
-Tak? Oświeć mnie, kurwa.- była ostra, a to jeszcze bardziej sprawiało, że była seksowna.
-Nie przyszedłem Ci się tłumaczyć, chciałem przeprosić.- zirytowany jęknąłem, nie będę jej mówić o tym, co czuję i dlaczego zachowuję się tak w stosunku do osób, na których mi zależy.
-W takim razie nie wiem, po co tutaj przyszedłeś.- przewróciła oczami jak suka i ponownie otworzyła usta, ale jej przerwałem.
-Bo mi zależy.- przyznałem czując się jak skończony idiota, bo naprawdę nie potrafię rozmawiać o tym, co czuję.
-Słucham?- spytała.
-Powiedziałem kurwa, że mi zależy! Czego do cholery w tym nie zrozumiałaś?- warknąłem i uderzyłem z całej siły w ścianę, która była obok.
Katy otworzyła tylko usta zszokowana moim zachowaniem i nie zdziwiłbym się jakby się mnie wystraszyła. Ona stała jednak prosto i po chwili ciszy podeszła do mnie i spoliczkowała mnie tak, że aż krew w moich żyłach się zmroziła.
-Ogarnij się i zobacz, co nam robisz.- powiedziała cicho.
Obróciłem się na pięcie i chodząc chwilę w kółko, ciągnąłem za końcówki swoich włosów, żeby jak najszybciej się uspokoić, co mi nigdy nie wychodziło za dobrze.
-Przepraszam.- zacząłem. -Przepraszam, nie wiem, co się kurwa ze mną dzieje.- zacząłem, ale zauważyłem, że Katy chciała coś powiedzieć, więc przerwałem.
-Wiesz.. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że przepraszasz mnie za to, co czujesz i jaki jesteś.- zaśmiała się bez humoru, jednak wiedziałem, że w taki sposób próbowała ukryć smutek.
-Nie powiedziałeś tego w złości, zazdrości czy w czymś innym. Ty masz takie podejście do każdej dziewczyny, taki jesteś i skończ to ukrywać.- kontynuowała.
-A ty taka nie jesteś.- skończyłem za nią.
-Skąd wiesz?- spytała.
-Bo to widać, nie oczekiwałem od Ciebie, że się ze mną prześpisz. Kompletnie nie o to mi chodziło.- patrzyłem przed siebie zamyślony.
-Więc o co Ci chodzi?- zaczęła iść pewnie w moją stronę. Z każdym krokiem była coraz bliżej, stałem w miejscu i czekałem na to, co miało się stać.
-Czego ode mnie oczekujesz i kim dla Ciebie jestem?- zadawała kolejne pytania.
-No powiedz mi, Justinie Bieberze, śmiało.- patrzyła mi prosto w oczy, co sprawiało, że miękły mi kolana i czułem się jak pizda.
Schowałem pojedynczy kosmyk jej włosów za ucho i odezwałem się, pewny tego, co ma się zaraz stać.
-Mówią, że czyny udowadniają więcej niż słowa, więc..- powiedziałem, po czym położyłem delikatnie dłoń na jej policzku i złączyłem nasze usta w takim pocałunku, który zapamiętamy oboje do końca życia. Przegryzałem jej wargę, delikatnie za nią ciągnąć. Nasze języki toczyły zawziętą walkę, zatraciliśmy się w tym, a kiedy Katy wsunęła palce w moje włosy, odpłynąłem całkowicie. Złapałem za jej biodra i uniosłem w górę, żeby trzymać ją w górze. Brunetka owinęła nogi wokół mnie, staliśmy na środku pustej ulicy i nic nas nie obchodziło. Oderwaliśmy się od siebie dosłownie na kilka sekund, żeby zaczerpnąć powietrza i ponownie złączyliśmy nasze usta. Całowała mnie tak jakby miało nie być jutra, jakby robiła to ostatni raz, całowała mnie tak.. jak nikt mnie nie całował. To uświadomiło mi, że jest warta tego, żeby zostawić ten cholerny plan.
Trwaliśmy tak, jej usta przy moich i jej ciepło, które czułem. To było idealne połączenie i nigdy nie pomyślałbym, że będę czuł się szczęśliwy w takiej sytuacji z dziewczyną.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie, spokojnie postawiłem ją na ziemie i opierając czoło przy jej czole, zamknąłem oczy.
-Obiecuję, że to się nie powtórzy, bo jesteś tego warta.- powiedziałem pewny tych słów.
Dziewczyna rozluźniła się pod moim dotykiem i całkowicie odpuściła. Złość odeszła w zapomnienie i najważniejsze było teraz to, co sobie uświadomiłem. Przez ten pocałunek mogłem dosłownie przekazać jej to, co czuję. Nie było w tym w ogóle kłamstwa, prawda i nic więcej.
-Jeszcze raz przepraszam.- zacząłem, ale ona mnie uciszyła kolejnym pocałunkiem. Tym razem był on krótki, ale słodki, który też w jakiś sposób uświadomił mi kogo trzymam w ramionach.
To dziewczyna, która zniosła moje chujowe zachowanie w podziemiu, dziewczyna, która okłamuje swoich przyjaciół dla mnie, dziewczyna, która nie boi się rywalizacji i co najważniejsze.. Dziewczyna, która zaakceptowała prawdziwego mnie. Jaki ja byłem ślepy, że nie doceniałem tego, co ona dla mnie robi. Przecież to było widać, że jej na mnie zależy.
-Chodź.- powiedziała, kiedy skończyliśmy się całować i pociągnęła mnie w stronę swojego mieszkania.
Zrobiłem tak jak mówiła, objąłem ją opiekuńczo ramieniem i przyciągnąłem do siebie, żeby pocałować ją w czubek głowy. Szliśmy do jej mieszkania szczęśliwi, panowała między nami przyjemna cisza i naprawdę miałem ochotę zatrzymać się w czasie, bo było idealnie. Nie chciałem, żeby coś nam przerywało.
Poruszała się idealnie, każdy jej krok był pewny. Nie zdawała sobie sprawy z tego jak piękna jest. Zabiłbym tego, który naruszył by tą niewinność. Mówię tylko tym językiem, który ona rozumie, pokazuję jej ile dla mnie znaczy. Ona jest tylko moja. Zapamiętajcie. Ty wiesz kochanie, co zrobić, żebym śnił o Tobie całą noc. Zawsze możesz do mnie zadzwonić, nawet gdybym nie odbierał możesz do mnie przyjść. Czuj się bezpieczna w moich ramionach, bo nie zamierzam Cię skrzywdzić nigdy więcej.
Katy zaprowadziła mnie do swojego mieszkania, które było naprawdę przytulne. Rozejrzałem się i kiedy usiadłem na łóżku, piękna dziewczyna stała już w kuchni. Poruszała się swobodnie, nieświadoma tego, że moje oczy są pełne pożądania. Była idealna.
Zapatrzony nie myślałem o niczym, tylko i wyłącznie o niej. Tylko ona mogła zajmować wszystkie moje myśli. Była tego warta.
-Podziwiasz widoki?- z zamyślenia wyrwała mnie Katy.
-Słucham?- spytałem, nie wiedząc o czym wcześniej mówiła.
Dziewczyna jedynie zaśmiała się i pokręciła głową, wyciągając jakiś sok.
-Pytałam kilka razy czy chcesz herbatę, ale byłeś zajęty gapieniem się na mnie.- zaśmiała się i wlała pomarańczowy sok do szklanek.
-Przepraszam, to nie jest moja wina, że zajmujesz wszystkie moje myśli, mała.- mruknąłem opierając się na łokciach.
-Tak?- spytała tym swoim seksownych głosem. -Jesteś pewny?- dodała, kiedy usiadła tuż obok mnie z pochyloną głową na bok.
-Mhm.- jedynie mruknąłem, czując ogromną chęć jej ust przy moich.
Spojrzałem jej w oczy po czym ona zerknęła na moje usta. Zdenerwowany oblizałem je i zbliżyłem się powoli do niej. Kiedy jej wargi muskały czule moje, chciałem pokazać jej coś więcej. Coś, czego jeszcze jej nie pokazywałem. Coś, czego nie pokazywałem żadnej dziewczynie.
Zdecydowany objąłem ją jedną ręką w pasie, a drugą gładziłem jej rozgrzaną skórą na policzku. Była perfekcyjna we wszystkim, co robiła. Serce biło mi szybciej, kiedy sama dotykała mnie w taki sam sposób jaki ją. Była jak narkotyk.
-Katy?- spytałem, kiedy przerwaliśmy ten gorący pocałunek.
-Tak?- odezwała się od razu, a jej gorący oddech uderzał o moją skórę.
-Kim był ten chłopak, który Cię odwiózł?- spytałem.
Brunetka przegryzła nerwowo wargę i oblizała usta. Czekając na jej odpowiedź, zaczynałem się stresować.
-To członek grupy, mój przyjaciel.- odpowiedziała, a kiedy usłyszałem słowo "grupa" coś w moim brzuchu wywinęło podwójnego fikołka.
-Rozumiem.- pokiwałem głową i odgarnąłem jej długie włosy, żeby widzieć każdy najmniejszy szczegół jej twarzy.
Jak zwykle moje cholerne życie i pieprzone wyczucie czasu musiało dać znać akurat teraz. Wyciagnąłem telefon, żeby sprawdzić wiadomość.
Wiadomość od: Ryan:
Stary, finał w podziemiu jest jednak jutro. Startujemy o 22, mam nadzieje, że wszystko załatwiłeś.
wysłano: 23:21
-Coś się stało?- spytała zmartwiona, kiedy zobaczyła mój wyraz twarzy.
-Um..- zakłopotany tym, że muszę jej powiedzieć o czymś gdzie mamy rywalizować podrapałem się niezręcznie w kark. -Finał w podziemiu znów został przełożony. Jutro start o dwudziestej drugiej.- powiedziałem ochrypłym głosem, a dziewczyna zamarła. Zesztywniała od razu, kiedy powiedziałem słowo finał. Jej wyraz twarzy całkowicie się zmienił i widać było, że jest zmartwiona.
-Ale jak to? Przecież była jakaś bójka, mieli przełożyć to gówno.- mruknęła zdenerwowana.
-Shh, kochanie, będzie dobrze, jasne?- powiedziałem, wiedząc dobrze jaki jest mój plan i moja rola.
-Tak, oczywiście.- powiedziała z pełnym sarkazmem, ale postanowiłem to zignorować.
Przytuliłem ją i uświadomiłem sobie, że dziewczyna obok to jest naprawdę zajebista sprawa. Tym bardziej, kiedy łączy Cię coś więcej niż seks.
-Justin, możemy się czymś zająć? Nie chcę myśleć o jutrze.- przerwała ciszę i podniosła się z łóżka.
-Cokolwiek powiesz, mała.- mruknąłem również wstając.
-Ugh.- mruknęła zirytowana.
-Powiedziałem coś nie tak?- spytałem, podążając za jej drobnym ciałem w stronę kuchni.
-Nie, po prostu Luke powiedział dzisiaj do mnie dokładnie to samo.- mówiła to trochę znudzona.
-Luke?- zacisnąłem niekontrolowanie szczękę.
-Ta, Luke. Ten sam, co jest ze mną w zespole i ten sam, co mnie dzisiaj odwiózł, kojarzysz?- zaśmiała się, przypominając mi, że o tym już mówiliśmy.
-Racja. Po jaką cholerę on tak do Ciebie powiedział?- spytałem zazdrosny w jakiś dziwny sposób o dziewczynę, która nawet nie była moja.
-Nie wiem, pewnie dlatego, że zna mnie kupę lat i jakoś tak zdarza mu się mówić.- wzruszyła ramionami i wrzuciła pudełko z popcornem do mikrofalówki.
Napiąłem mięśnie i zacisnąłem szczękę, patrząc tępo w podłogę, Katy musiała zauważyć, że coś jest nie tak, bo już po chwili jej ciało było przy moim. Kiedy położyła dłoń na moim policzku i kazała mi spojrzeć w swoje oczy, momentalnie złagodniałem.
-Justin, nie ma niczego o czym być nie wiedział, jasne?- uspakajała mnie, co trochę pomogło, jednak dalej miałem przed oczami jakiegoś kolesia u jej boku.
-Nie możesz być taki zazdrosny.- wyciągnęła popcorn i wsypała go do miski.
-Dlaczego niby?- spytałem i ruszyłem do sypialni za nią.
-Bo nawet nie jesteś moim chłopakiem.- zbiła mnie tym całkowicie z tropu.
-A chciałabyś, żebym był?- również ją zaskoczyłem.
-Zadaj to pytanie inaczej.- powiedziała uśmiechając się łobuzersko.
-Katy, kochanie, czy chciałabyś, żebym był twoim chłopakiem?- zapytałem pewny tego, że tak chciała, żeby to zabrzmiało.
-Inaczej.- droczyła się ze mną.
-Katy, czy chciałabyś budzić się obok mnie każdego ranka, czy chciałabyś, żebym przytulał Cię i całował gdzie tylko będziesz chciała, czy chciałabyś, żebym oglądał z Tobą gwiazdy i robił rzeczy, które sprawią, że będziesz czuła się najbardziej potrzebna na świecie, czy chciałabyś, żebym mówił Ci jak piękna jesteś, czy chciałabyś, żebym był zazdrosny o każdego dupka, który się do Ciebie zbliży, czy chciałabyś spać w moim ciuchach i latać po moim mieszkaniu w samej bieliźnie.. Katy, czy chciałabyś być moją dziewczyną?- spytałem patrząc jej w oczy, trzymając dłonie na jej policzkach.
Dziewczyna z uśmiechem, którego jeszcze nie znałem, popchnęła mnie delikatnie na łóżko i siadając na mnie rozkrokiem, powiedziała.
-Mówią, że czyny udowadniają więcej niż słowa, więc.. -powtórzyła dokładnie, co ja przed pocałunkiem, który miał pokazać jak bardzo mi na niej zależy.
Brunetka otuliła mnie swoimi rękami i wsuwając dłonie we włosy, złączyła nasze usta. Ten pocałunek był tak samo czuły jak ten wcześniejszy. Pokazała mi to samo, co ja pokazałem jej wcześniej. Bawiła się moimi włosami i szarpała delikatnie za ich końce, wiedziała, że to mnie uspokaja. Z moim warg przerzuciła się na szczękę, którą w każdym miejscu obdarowała pocałunkiem. Jej usta sprawiały, że nie myślałem o niczym więcej tylko o tym, jakim pieprzonym szczęściarzem jestem.
-Rozumiem, że to oznacza, że jesteś moja?- spytałem zadziornie i szturchałem nosem jej szyje.
-Tylko twoja.- dodała i opadła swoim perfekcyjnym ciałem na mnie.
**
Jak myślicie, co zrobi Justin w finale? Czy on rzeczywiście porzucił swój plan?
**
Proszę bardzo, mamy 13 rozdział, misie!
Jaty moments jak wam się podobają? Ja jestem szczęśliwa, bo wszystko idzie tak jak chcę, ale mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie naprawdę dużo komentarzy, bo jest on najdłuższym rozdziałem ze wszystkich.
Starałam się i naprawdę ważne jest dla mnie wasze zdanie, więc błagam was, rozpiszcie się, bo ja to pisałam kilka dni :)
Kocham was, nie zawiedźcie mnie, bo z tego fanfiction czerpie najwięcej przyjemności, a wy możecie mnie naprawdę uszczęśliwić.
PISZCIE, CO SĄDZICIE I CZY JUŻ POKOCHALIŚCIE JATY :)
omg sa razem mozemy juz umierac. teraz jednak najbardziej ciekawi mnie co wydarzy sie w finale. zajebisty rozdzial i czekam na kolejny.@richhgirlx
OdpowiedzUsuńswietne, ciekawe co będzie dalej<3
OdpowiedzUsuńaaaa jezu szaleje! boski rozdział, świetnie napisany i tyle jaty moments awww tak już ich kocham! jestem ciekawa co justin zrobi w finale ale oby nic głupiego co ją zrani bo zabiję grrr! i fajnie że te perspektywy justina i katy się przeplatają:) no to dużo weny i do następnego x
OdpowiedzUsuńJesteś genialna ! Jestem ciekawa co Justin zrobi w finale , lol hahaha do następnego !
OdpowiedzUsuńto jest wspaniałe, nie moge się doczekać co zrobic Justin w tym całym finale aww
OdpowiedzUsuńo ja pierdole awwwww hsjdgfhbjsdf
OdpowiedzUsuńGENIALNI! ONI SĄ IDEALNI! BOZIU SIDFHDSUJDF <3
omfg co Justin zrobi z finałem? zrezygnuje z planu? a może będzie tak, że zrezygnuje ale Katy się wcześniej dowie o tym planie i się wkurzy? omfg sudgfuyshjdf nie mogę się doczekać shjgdfjsdf <3
Aaaa to jest świetne ! Już nie mogę się doczekać co Justin zrobi w finale i czy Jaty przetrwa ;) Jesteś wspaniała jak twoje rozdziały ♥
OdpowiedzUsuńCoś pięknego!!!!!
OdpowiedzUsuńAww >3 końcówka naj <3 i to jak Justin się jej zapytał o chodzenie ^^ ideał :3
OdpowiedzUsuńłaaał, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :D
OdpowiedzUsuńgenialny rozdzial, jacy oni slodcy omg @zxcvjklx
OdpowiedzUsuńOmg idealnie. Ale pomimo wszystko cos mi sie wydaje ze Justin jednak odwali cos ba finałach
OdpowiedzUsuńŚwietny roozdział :)
OdpowiedzUsuńchyba najlepszy rozdział jak dotąd moim zdaniem, Świetnie! Straszne jestem ciekawa co sie dalej będzie dziać!
OdpowiedzUsuń@ilovelaugh96
vfgcgfjyghjgyjgygy obiecuje, ze jezeli Jus ja skrzywdzic to go powiesze za jaj kurwa. !! KOCHAM TWOJE OPOWIADANIOE JEST TAKIE JBJHFGFGFRDXRDFYUFG BRAK SŁÓW PO PROOOOSTU . ONA ZASLUGUJE NA MILOS!
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO SIEBIE: forbidden-love-jb.blogspot.com i hurt-jb.blogspot.com
Cudowne cudowne cudowne. .... boje się tylko o ten finał :))
OdpowiedzUsuńOni są cudowni i kochani. Mam nadzieje ze ten finał nic nie popsuje i bedzie wszystko dobrze. Uwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuńugvfhdgvhbchgbsdf TO JEST PO PROSTU ZAJEBISTE !!!!!! nic innego nie kocham tak bardzo jak ich <333 czekam na kolejny i kolejny i jeszcze nastepny i omgggnd xfhvbghdsfggjghkhk
OdpowiedzUsuńAww jakie słodziaki <3 ciekawe co wykombinuje Justin na finałach... wydaję mi się, że specjalnie to on właśnie nie pójdzie albo coś takiego, żeby Katy grupa wygrała, ale to tylko moje przypuszczenia. Już myślałam, że dojdzie do czegoś pomiędzy nimi, ale niestety nie :c (zboczona strona się włączyła xD) do następnego <3
OdpowiedzUsuńBoziuuuuuu... To był chyba najsłodszy rozdział w historii (oczywiście poza momentem w domu Justina i ich kłótni) *.* mam ogromną nadzieję że Jus jednak zostawi ten chory plan i nie znani Katy bo chyba bym go zabiła.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3 <3 <3 @Jb_is_my_prince
jezu, jaki świetny hgdshgdsgh
OdpowiedzUsuńczekam na 14
jakby on ciagnal dalej ten plan moje serce by peklo przyrzekam eh
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny?:(
Najwspanialszy! <3 czekam na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńjaki cudny omg
OdpowiedzUsuńswieny rozdzial
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuń