poniedziałek, 8 września 2014

12. Girl you know you want me.




Justin's POV:



Zaspany ruszyłem w stronę łazienki. Przemyłem twarz i kiedy spojrzałem w lustro od razu zacząłem się zastanawiać ile ja do cholery spałem. Do domu wróciłem po trzeciej w nocy, kiedy Katy wysłała mi wiadomość, że doszła już do swojego mieszkania. Może kiedyś się wyśpisz, Justin?- zadałem sobie to pytanie i już po chwili stałem pod prysznicem, który miał mnie orzeźwić. Gorąca woda spływała po moim ciele, moje myśli nagle odpłynęły razem z nią. Wyłączyłem się, postanowiłem chodź na chwile się odprężyć. Ciężko było mi udawać ciągle kogoś kim nie jestem. Katy jest w porządku, a ja mieszam jej w głowię i wciągam ją w te całe gówno dla własnych potrzeb. Jednak zacząłem już plan, więc teraz tego nie przerwę.
Już po kilku minutach wycierałem się ręcznikiem, chciałem na chwile zapomnieć, jednak kiepsko mi to wyszło, bo moje wszystkie myśli krążyły wokół Katy.
Cholera.
Wyszedłem z łazienki, kierując się w stronę swojej sypialni przeczesałem swoje mokre włosy, które nie były już idealnie postawione. Wilgotne, opadały na moje czoło, dużo dziewczyn uważa to za słodkie, nie wiem czemu. Mogę być seksowny, ale nie słodki.
Jeszcze cztery dni do finału, sam nie wiem czy uda mi się ten cały plan. W cztery dni dziewczyna ma zaufać mi do tego stopnia, żeby być ze mną w noc finału? Moim zadaniem jest, żeby nie dojechała do podziemia, to nie jest trudne, jednak czy ona będzie chciała spędzać ze mną czas przed finałem? Może będzie ze swoją grupą cały dzień? O nie, nie dopuszczę do tego.
Wyciągnąłem telefon, musiałem ciągle działać i spędzać z nią jak najwięcej czasu.
-Cześć, Katy.- przywitałem się, kiedy dziewczyna odebrała.
-O, cześć Justin.- powiedziała, trochę zdziwiona, jednak mogłem się domyślić, że na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Słuchaj, chciałem spytać, co dzisiaj robisz?- spytałem trochę zdenerwowany, bo jeśli ona nie będzie miała czasu to wtedy, ja będę miał mniej czasu, żeby się przywiązała i mi zaufała.
-Hm, teraz wychodzę z przyjaciółmi, może później?- powiedziała po chwili.
-Jasne, mogę przyjechać po Ciebie koło piętnastej?- spytałem.
-Dobra, będę tam gdzie wczoraj mnie wysadziłeś, hej.- zaśmiała się cicho przez, co na mojej twarzy pojawił się również mały uśmiech. Bieber, robisz się coraz większą ciotą.
-Cześć.- zaśmiałem się również i rozłączyłem.
Awww, jak słodko. Nie.
Zacząłem wybierać szybko ciuchy. Sięgnąłem po szare spodnie, biały T-shirt z wyciętym lekko dekoltem i czarną bluzę. Na nogi wsunąłem czarne supry, nie chciało mi się robić włosów, więc pozostawiłem je w takim nieładzie. Kiedy wsiadłem do samochodu i ruszyłem, miałem w głowie tylko jedną rzecz.
Wiem, co pomoże mi się odstresować i zapomnieć.
Wysłałem wiadomość do Alexis, która mówiła o tym, że zaraz u niej będę. Nie obchodziło mnie, co robi. Ona nigdy mi nie odmawia, więc mogę przyjeżdżać, kiedy chcę. Nie traktuję jej jednak z szacunkiem, bo ona dobrze wie, że łączy nas tylko seks, a dalej w to brnie. Jest we mnie wpatrzona, widzi to, że ją wykorzystuje, jednak cały czas jest chętna. Dziwka.
Wybaczcie, ale innego określenia dla niej nie znajdę.
Katy w żadnym stopniu nie jest jak ona, można z nią porozmawiać czy się po prostu dobrze bawić. Spędziliśmy razem jeden wieczór, a ja już domyślam się jaka jest. Na pewno nie jest dziwką jak Alexis.
A nawet jeśli jest to, co Cię to Bieber obchodzi, przecież ona jest tylko częścią planu, mam rację?- dogryzł mi głos w mojej głowie.
Oh, nie oszukuj się, lubisz tą laskę.- ponownie mi dogryzł przez, co pokręciłem głową, żeby odrzucić od siebie wszystko, co jest związane z Katy.
Wsiadłem w samochód i odjechałem z piskiem opon. W głowię miałem tylko Alexis czekającą na mnie w łóżku.



Katy's POV:



Szczerze się przyznam, że zdziwił mnie telefon od Justina. Myślałam, że to jeden wieczór, że po prostu chciał zabrać jakąś nową laskę na imprezę i to tyle. A teraz? Dzwoni i znowu chcę się spotkać. Sama nie wiem, o co mu chodzi i skąd taka zmiana, ale nie będę narzekać. Lubię jego towarzystwo i w sumie nie mam nic lepszego do roboty. Teraz idę już spotkać się z przyjaciółmi, ale później jestem wolna. Bieber, co ty kombinujesz?
Szłam przez miasto pełne ludzi, niektórzy szli za rękę szczęśliwi, co powodowało mały mętlik w mojej głowię. Nigdy nie byłam z takim chłopakiem, który by mnie dobrze traktował. Zawsze zakochiwałam się w chłopakach, którzy nie chcieli mnie uszczęśliwiać. Mam kilka takich historii... Na przykład Taylor.
Ale to przeszłość, trzeba o tym zapomnieć i po prostu żyć dalej. Taylor niedawno pojawił się w moim życiu ponownie, ale ja nie chcę dać mu kolejnej szansy. Nic już do niego nie czuję i nie ufam mu. Związek z nim zostawił po sobie ślad do dzisiaj, nie chcę wracać do czegoś, co mnie smuci i rani. Boję się trochę zakochać, dla mnie to naprawdę silne uczucie i kiedy będę darzyć nim nieodpowiednią osobę, będę cierpiała. Taka niestety jest prawda, ludzie są podli i częściej myślą o sobie niż o innych. Nigdy nie chciałam dawać żadnej nadziei Luke'owi, bo po prostu nic do niego nie czuje. Wiem dobrze jak to jest starać się o kogoś i nie chcę, żeby on myślał, że kiedykolwiek zostaniemy parą. Z tego właśnie powodu często go odpycham, chcę po prostu dla niego dobrze. Dziwi mnie trochę zachowanie Justina, spotkaliśmy się i on się od razu martwi. Nie rozumiem tego, ale nie będę przecież zadawać mu głupich pytać, bo może taki po prostu jest. No i w sumie to całkiem miłe z jego strony, że chcę, żebym napisała, kiedy dojdę bezpiecznie do mieszkania i tak dalej..
 Mam nadzieję, że on niczego nie próbuje i to wszystko zastanie tak jak jest, bo nie chcę mieć chłopaka. A co dopiero chłopaka z podziemia z przeciwnej drużyny. O nie, nie.
Otworzyłam drzwi od mojej ulubionej restauracji i już wchodząc, zauważyłam swoich przyjaciół. To jedno z naszych ulubionych miejsc, więc zawsze zajmujemy ten sam stolik.
-Cześć wam.- przywitałam się i przytuliłam każdego po kolei.
-Hej, co tak długo?- spytał Jake.
-Sama nie wiem, może wyszłam później z domu.- wzruszyłam ramionami i usiadłam z nimi przy stole.
-Co chcesz zjeść?- spytał mnie Luke, kiedy wstał, żeby podejść do kelnera i coś domówić.
-To co zawsze.- uśmiechnęłam się do niego, pomimo tego, co powiedział to dalej jest moim przyjacielem i traktuje go jak brata. Nie będę miała mu za złe do końca życia, że w złości i do tego jeszcze pijany powiedział kilka ostrych słów. Jasne, że to zabolało, ale dam sobie radę.
On odwzajemnił gest, ale zachowywał się jakoś inaczej. Może pamięta to, co powiedział i jest mu teraz głupio. Nie mam pojęcia.
-Słyszałaś o akcji w podziemiu?- spytała Lily, przez co spojrzałam na nią od razu.
-Jaka znowu akcja?- spytałam ciekawa.
-Jakiś zespół miał ze sobą niezłe starcie, organizatorzy przenieśli nasz finał na środę, czyli za tydzień.- powiedziała po czym wszyscy westchnęli cicho.
Byliśmy już zmęczeni tą ciągłą rywalizacją, mamy tego dosyć.
-Ale wiadomo, co się dokładniej stało?- pytałam dalej przyjaciół, zaciekawiona.
-Doszło do bójki, pewnie polała się krew i teraz trzeba poczekać kilka dni, bo policja może się kręcić.- odpowiedział mi Mike, po czym od razu pokiwałam głową, co oznaczało, że wiem, o co chodzi. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz takie coś się dzieje w podziemiu. To nie nowość, idzie przywyknąć.
Spojrzałam w stronę kelnera, który szedł z moim zamówieniem. Zawsze kiedy tu jesteśmy to zamawiam spaghetti, jest genialne.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się krótko do kelnera i zabrałam się za jedzenie tak jak reszta.
Luke zerkał na mnie, naprawdę nie wiedziałam, o co mu chodzi. Zaczęło mnie to irytować, bo widać było, że o coś mu jest.
-Coś nie tak?- spytałam, kiedy złapałam Luke na gapieniu się na mnie.
-Nie, wszystko w porządku.- odpowiedział zmieszany i wymusił delikatny uśmiech przez, co przewróciłam oczami.
-Widzę, że coś Ci nie odpowiada.- powiedziałam ostrym tonem przez, co moi przyjaciele wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami. Nie wiedzieli o mojej kłótni z Luke'iem i niech tak lepiej zostanie. Wszyscy mieli by mu za złe, że zachował się jak dupek, a ja nie potrzebuję zamieszenia. Jest mi to zbędne, naprawdę.
Po chwili podniosłam się i powiedziałam ciche „przepraszam” po czym odeszłam od stołu. Szłam powoli w kierunku łazienki, nie miałam pojęcia, co jest z nim nie tak, ale irytował mnie. Luke za dużo sobie pozwala, zdecydowanie.
Spojrzałam w lustro w łazience, po czym cicho wypuściłam powietrze. Musiałam ochłonąć, ciężko udawać przed nimi, że wszystko jest w porządku. Nie potrafię za bardzo kłamać i nie lubię tego robić, jeśli z Justinem coś by się wydało, a oni zapytaliby się mnie wprost.. Sama nie wiem, co bym powiedziała. Dziwi mnie fakt, że ta cała Alexis z Justina grupy tak normalnie zareagowała na to, że on zabrał mnie na imprezę. Ja nie potrafię im się do tego przyznać, wiem, że oni nie spotykają się z konkurencją i ja też tego robić nie mogę. Jestem najmłodsza i tak naprawdę mam najmniej do gadania. To cholernie głupie, że im nic nie mówię, ale czasami tak trzeba. Czasami trzeba ukrywać, niektóre rzeczy.
Spojrzałam ostatni raz w lustro i wzięłam głęboki wdech po czym wyszłam trochę zdezorientowana. Kiedy szłam w kierunku naszego stolika, usłyszałam jak ktoś wchodzi do restauracji. Obróciłam się za siebie i to, co zobaczyłam prawie zwaliło mnie z nóg. Co on tutaj z nią robi do cholery?
Przyśpieszyłam i jak gdyby nigdy nic, usiadłam ponownie przy stole.
-Gdzie byłaś?- spytał Luke, kiedy tylko usiadłam.
-Ja pierdole w toalecie, czy ty kurwa za każdym razem musisz wszystko wiedzieć? Gówno Cię to obchodzi.- warknęłam ostro, zapadła cisza. Nie spodziewali się tego, że tak na niego naskoczę, ale ja po prostu mam dość jego pytań. Nie musi wszystkiego wiedzieć, nie przesadzajmy, to chore. Rzuciłam na stół banknot za mój obiad i wstałam.
-Zobaczymy się może jutro, dzisiaj już nie mam humoru, cześć.- odeszłam od stołu i zdenerwowana ruszyłam do wyjścia. Byłam coraz bliżej stolika Justina i Alexis, oni mnie nie widzieli, kiedy tu wchodzili. Przeszłam obok nich i patrząc na Justina, który trzymał rękę na odkrytym udzie Alexis, powiedziałam ciche.
-Cześć.- i wyszłam z restauracji, zatrzaskując za sobą drzwi.
Po moim policzku nie spływały żadne pieprzone łzy, nie byłam smutna. Byłam zła.
Luke naprawdę przegina, czasami zachowuje się jakby był moim pieprzonym mężem. Chcę i musi wszystko wiedzieć. Gdzie byłam, co robiłam i na dodatek z kim. Jest cholernie denerwujący.
Nie mam obowiązku spowiadać się mu, więc niech po prostu się pieprzy. Wkurwił mnie.
Nienawidzę, kiedy ktoś jest taki ciekawy, to moje cholerne życie, jasne?
A do tego jeszcze Justin. Poważnie? Co to za dzień, że wszyscy mnie wkurwiają.
Gadał na tą Alexis jak na ostatnią sukę, a teraz zabiera ją do restauracji. Może i jestem zazdrosna, sama nie wiem, co czuję, po prostu się zdenerwowałam. Kiedy mnie zobaczył, wyglądał jakby zrobiło mu się głupio. O co temu chłopakowi chodzi, do cholery nie jestem ślepa. Jeśli chcę lecieć na dwa fronty to niech od razu spierdala.
Usiadłam zdenerwowana na ławce i westchnęłam głośno. Czy zawsze musi być coś, co będzie mnie denerwować? Czy nie może być po prostu ciągle dobrze?
Siedziałam w tym miejscu kilkanaście dobrych minut, zamyślona. Miałam mętlik w głowie jeśli chodzi o Justina. Po co zabierał mnie na tą imprezę, przecież widać, że między nim a tą laską coś jest. Gdzie w tym wszystkim ja mam miejsce, po co mnie w to miesza. Muszę z nim porozmawiać, tym razem poważnie i bez myślenia o konsekwencjach. W dupie mam to, co on sobie o mnie pomyśli, po prostu powiem mu jak dla mnie to wszystko wygląda.
Zaczęłam iść w umówione miejsce, nie pisałam do Justina ani nic z tych rzeczy. Umówiliśmy się, więc po prostu idę tam, bo za kilka minut będzie piętnasta.
Usiadłam z kubkiem kawy na murku przy parkingu. Machałam nogami, które słodko wisiały nad ziemią. Z zamyślenia oderwało mnie auto, które podjechało szybko na pusty parking. Z samochodu wysiadł Justin. Czy muszę mówić jak wyglądał? Seksownie jak zwykle.
-Cześć, shawty.- mrugnął do mnie, kiedy wyciągnął z bagażnika swoją kurtkę i wdrapał się na murek.
Wystarczył moment, a po moich plecach przeszedł dreszcz. On tylko koło mnie usiadł, poczułam jego perfekcyjne perfumy i w brzuchu wybuchło mi stado motyli. Chyba zaczynam przyzwyczajać się do tego uczucia.
-Hej.- powiedziałam krótko i dalej patrzyłam na swoje nogi, którymi machałam w górę i w dół jak mała dziewczynka.
-Długo już tutaj siedzisz?- spytał i zarzucił na moje ramiona jego kurtkę, żeby było mi ciepło.
Byłam na niego zła, więc średnio chciało mi się rozmawiać. Chciałam, żeby to zauważył, nie zamierzałam ani trochę się wysilać. Niech sam się stara o podtrzymanie rozmowy.
Jednak muszę przyznać, że gest z kurtką był uroczy.
-Ej, mała co jest?- szturchnął mnie delikatnie ramieniem i zrobił tą swoją słodką minę.
Ugh. Katy, proszę tylko nie wymięknij.
-Nic, gdzie mnie zabierasz tym razem.- zmieniłam szybko temat i zeskoczyłam z murka.
-Gdzie tylko chcesz.- oplótł mnie swoim ramieniem w pasie i w ten sposób doszliśmy do auta.
Czy mówiłam już jak strasznie bezpiecznie się czuję, kiedy on tak robi?
Wsiadłam do samochodu bez słowa, zapięłam pas i od razu odwróciłam głowę w stronę okna. Chciałam, żeby czuł się niezręcznie. Chciałam, żeby wiedział, że coś jest nie tak.
Justin usiadł za kierownicą i od razu ruszył, nawet nie położył ręki na moim udzie. Idź sobie do tej dziwki, ona na pewno pozwoli Ci położyć na sobie łapy.
Jechaliśmy kilka minut w ciszy, aż w końcu on to przerwał.
-Powiesz mi, co się stało dzisiaj w tej restauracji?- spytał, kontem oka wiedziałam, że na mnie patrzy, ale ja nie zamierzałam zrobić tego samego.
-Mało ważne.- wzruszyłam obojętnie ramionami i zaczęłam z nudów kręcić kosmyk swoich włosów na palcu.
-Jak dla mnie to jest ważne, wyglądałaś na zdenerwowaną.- sapnął, najwidoczniej zmęczony moją obojętnością.
-Pokłóciłam się z kumplem, mówiłam, że mało ważne.- przewróciłam oczami i westchnęłam zirytowana.
-Wytłumaczysz mi kurwa, o co Ci chodzi?- warknął ostro i zatrzymał auto na poboczu.
Byliśmy na jakieś dzielnicy, wokół nie było żadnych samochodów ani domów, więc byliśmy sami.
-To pytanie zadaj lepiej sobie.- rzuciłam ostro i wyszłam z samochodu, po czym zatrzasnęłam drzwi.
Kiedy szłam już przed siebie, gotowa na powrót do domu na pieszo, jego ręka mnie zatrzymała.
-O czym ty mówisz?- spytał już trochę łagodniejszym tonem, jego oczy złagodniały. Trwaliśmy w takiej ciszy kilka sekund, patrzyłam na niego ciągle. Nie zamierzałam oderwać od niego chociaż na chwilę wzroku. Wiedziałam, co robi i o czym chcę z nim rozmawiać. Koniec bawienia się moimi uczuciami, zawsze każdy to robił, ale nie teraz.
-Zabrałeś mnie na imprezę, wyśmiałeś Alexis, kiedy mówiła, że jesteście razem, chciałeś się dzisiaj spotkać, spędzić ze mną czas. Wczoraj pokazałeś mi swoje wyjątkowe miejsce, w którym lubisz pomyśleć o jakiś sprawach. Mówisz, że się o mnie martwisz, chcesz, żebym pisała, kiedy będę już bezpieczna w domu, o co chodzi?- spytałam ze szklankami w oczach. On raczej tego nie zauważył, jednak kiedy to wszystko powiedziałam, sama zdałam sobie sprawę, że on zachowuję się jakby mu zależało. A mi też zależy... Nie wiem dlaczego.
-Kiedy robisz te wszystkie rzeczy, na drugi dzień widzę Cię z tą laską w restauracji. Trzymasz swoją rękę na jej udzie i patrzysz na nią jakbyś miał ochotę ją pieprzyć.- zaczęłam trochę ostrzej. -O co chodzi Justin, jeśli chcesz się mną zabawić to daj sobie spokój. Nie jestem dziwką na jedną noc.- powiedziałam smutno.
Justin patrzył na mnie cały czas, nawet na chwilę nie spuścił wzroku. Po zrobił to.
On naprawdę to zrobił.
Stało się, złączył nasze usta w krótkim, ale pełnym uczuć pocałunku. To trwało chwilę, ale przysięgam, że gdybym mogła to bym to powtórzyła. Sama nie wiem jak to opisać, on całuje.. Idealnie.
Jego delikatne wargi muskały słodko moje. To uczucie było inne, on oplótł mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Czułam się inaczej, przez ten pocałunek cała zaczęłam drżeć. On trzymał mnie i patrzył w moje oczy, żeby powiedzieć mi coś najwidoczniej ważnego.
-Wiem, że nie jesteś dziwką na jedną noc.- zaczął spokojnie, ciągle utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. -Wiem też, że to wszystko tak wygląda, ale z Alexis nie jest tak jak myślisz. Ona jest częścią mojego zespołu, przyjaźnimy się i nic więcej.- powiedział przekonująco i nie wiem dlaczego, ale uwierzyłam w to wszystko. Może rzeczywiście trochę przesadziłam?
-Masz rację, nie powinnam w ogóle być zła, bo nawet jeśli byś się z nią spotykał to ja nie mam z tym nic wspólnego.- powiedziałam i spojrzałam na jego oczy, które ponownie nabrały cieplejszych barw.
-A ja sądzę inaczej.- uśmiechnął się w ten swój sposób, za którym już trochę się stęskniłam i wtulił mnie na chwilę w siebie.
-Gdzie jedziemy?- spytałam po chwili i zachwiałam się na nogach, kiedy mnie puścił i na mnie spojrzał.
-A gdzie masz ochotę jechać?- spytał i oparł się o tył swojego auta.
-Obojętne mi to jest, ja nawet mogę jechać do głupiego parku.
-Ej! Parki nie są głupie, ja tam lubię w nich przebywać.- zaśmiał się i zrobił tą swoją minę w stylu ałć-to-bolało.
-Jesteś słodki.-zaśmiałam się i poszłam do samochodu.
Justin ruszył z piskiem opon i odwrócił głowę w moją stronę.
-Kochanie, zapamiętaj. Jestem wszystko, tylko nie słodki.- powiedział w tak seksowny sposób, że miałam ochotę rozebrać się i zatrzymać samochód.



Justin's POV:




Wszystko wydaję mi się dziwne, spotykam Katy nawet w głupiej restauracji. Na tak wielkie miasto wpadłem raz akurat na nią i postanowiłem zjeść obiad w tym samym miejscu, co ona. To nie jest normalne.
Te przypadki zdarzają się coraz częściej.
Nie wiedziałem jak wykręcić się ze spotkania z Alexis, ona nie widziała tam Katy, jednak jeśli by zobaczyła to z zazdrości mogłaby zacząć gadać różne rzeczy. Alexis jest zdolna do wszystkiego jeśli chodzi o mnie, nie chcę, żeby Katy się coś stało. Ta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy to fakt, ale to nie znaczy, że przez ten chory plan ma mieć problemy. Nie będę ją mieszał w takie sprawy, które mogą jej zaszkodzić. Ona jest naprawdę miła, zajebiście spędza się z nią czas tylko, że kiedy na nią patrzę... Widzę tylko siebie i swoją grupę jako zwycięzców. Spędzam i robię te wszystkie rzeczy, żeby plan się powiódł. Nie ma nic pomiędzy.
A może jednak coś jest, Justin? Może ty lubisz spędzać z nią czas i patrzeć jak się uśmiecha?- dogryzł mi ten pieprzony głos. Nie jestem taką ciotą, żeby przywiązywać się do jakiejś laski.- powtarzałem sobie.
Ten pocałunek z Katy to też część planu. Wybrałem po prostu taki moment, w którym ona była zdenerwowana, zadawała mnóstwo pytań, a ten pocałunek wszystko zmienił. Złagodniała i od razu polepszył jej się humor. Lubisz jak ona ma dobry humor, Bieber.
Zamknij się, kurwa.

**


Prowadziłem samochód zamyślony, brunetka patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Zdawałem sobie sprawę z tego jak świetną ona jest dziewczyną, jednak nie miałem zamiaru tego wykorzystać. Spieprzył bym to prędzej czy później, więc lepiej się poświęcić i zająć wygraną. Chyba jestem trochę tym zmęczony. Nie lubię udawać, ale jeśli muszę to robię to naprawdę dobrze. Widzę, że ona zaczyna się angażować, widzę jak na mnie patrzy i jak przeżywa moje wyjście z Alexis. Ona jest o mnie zazdrosna, może i jeszcze nic do mnie nie czuję, ale podobam jej się na pewno w jakimś stopniu. Sam jednak nie mogę powiedzieć o niej złego słowa. Jest piękna, mądra, seksowna i szalona. Na pierwszy rzut oka widać, że ona lubi się zabawić. To prawdziwe życie, a nie jakiś romantyczny film. Sam mam ochotę się z nią pieprzyć i jestem pewny, że nie odmówiłaby mi tego, ale przez to wszystko popsuję. Ona musi myśleć, że jestem idealnym kandydatem na chłopaka, z którym będzie spędzać cudowne wieczory. Dziewczyny to lubią i tego zazwyczaj pragną. 

-Justin.-spokojny głos Katy wypełnił samochód.
-Tak?- spojrzałem w jej stronę i zauważyłem, że myśli nad czymś intensywnie. 
Dziewczyna przełknęła dosyć głośno ślinę, zerknęła przez okno zatrzymując wzrok i chyba zaczęła bardziej zastanawiać się nad tym, co powiedzieć. 
-Kochanie, śmiało.- zachęciłem ją i przeczesałem trochę zdenerwowany włosy, ciągnąć za ich końce. 
-Co będzie z finałem i podziemiem?- zadała pytanie, którym całkowicie zbiła mnie z tropu.
Wypuściłem niekontrolowanie głośno powietrze i oblizałem zestresowany usta. 
"Nic nie będzie, bo ty nawet nie dotrzesz na ten pieprzony finał."- tak miałem jej powiedzieć? 
-Katy, sam nie wiem, bo nie chcę z tobą rywalizować, ale co mamy zrobić.- wybrnąłem z sytuacji. 
Brunetka pokiwała tylko głową i cicho sapnęła, przez, co poczułem się jak gówno. Nigdy się tak nie zachowywałem, zawsze miałem w dupie innych, o co więc teraz chodzi? 
Przyśpieszyłem, żeby poczuć się trochę lepiej i wyładować w jakiś sposób złość na samego siebie. Przekraczając dozwoloną prędkość i skupiając się na drodze, poczułem na swojej dłoni ciepłą i delikatną dłoń Katy.
-Możesz trochę zwolnić?- spytała tym swoim cichym głosem.
-Daj spokój to tylko prędkość, nie zachowuj się jak dziecko.- powiedziałem pod wpływem emocji, które wzięły nade mną górę. Zawsze przegrywałem w walce o siebie. 
Zatraciłem się na chwilę w szybkiej jeździe, zapominając całkowicie o Katy, która zrobiła coś, co złamało moje serce. Ona oparła głowę o drzwi i z całych sił ściskała pas bezpieczeństwa. Nie miałem pojęcia, że ona aż tak boi się szybko jeździć. 
-Katy, kochanie, ja..- zacząłem, ale już po chwili zabrakło mi słów. 
Postanowiłem, że już nic nie będę mówił, pokażę jej jak dojedziemy, że jest mi przykro i nie chciałem, żeby tak wyszło. Ja naprawdę nie chciałem.
Podjechaliśmy pod mój dom, ona była cały czas w tej samej pozycji pomimo tego, że już kilka minut temu zwolniłem. Kosmyki jej włosów opadały słodko na jej buzię, którą chciałem widzieć uśmiechniętą. Widziałem, że jest wystraszona, więc wysiadłem z samochodu i podchodząc do jej drzwi, wziąłem ją na ręce. Pomimo tego głupiego planu i tego całego gówna z podziemia, ja po prostu czułem, że muszę to zrobić. Sam nie wiem jak to nazwać, bo nigdy nie zachowywałem się tak wobec dziewczyny, zawsze każda była mi obojętna. Ale nie ona.
Nawet dobrze jej nie znam, a po prostu nie chcę patrzeć na nią w takim stanie, wolę kiedy się uśmiecha i śmieje. Jest niewyobrażalnie urocza. 
Zaniosłem Katy do domu, ona wtulona we mnie, schowała bezbronnie buzię w zgięcie mojej szyi. Słyszałem jak spokojnie oddycha i w jakiś dziwny sposób podobało mi się to. Jej ciepłe, drobne ciało przy moim i to poczucie bezpieczeństwa, które jej dawałem. 
Położyłem ją na swoim łóżku i ściągając jej buty, zauważyłem, że przestała się trząść.
-Wszystko w porządku?- spytałem zmartwiony i usiadłem obok niej. Gładziłem delikatnie jej policzek, żeby poczuła, że tu jestem i nie mam zamiaru jej skrzywdzić. 
-Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłem i nie zwolniłem, kiedy prosiłaś. To było bardzo głupie, naprawdę przepraszam.- przerwałem ciszę i spuściłem głowę w dól, bo było mi jakoś dziwnie. Czułem się coraz bardziej jak dupek, ona nie była niczemu winna, a została wybrana na ofiarę całego planu i jeszcze do tego tak ją potraktowałem. To nie jest sprawiedliwe. 
-Jest okej, Justin, nie przejmuj się.- usłyszałem po kilku minutach jej głos, za którym w jakiś sposób się stęskniłem. Lubiłem kiedy mówiła moje imię, kiedy śmiała się w ten uroczy sposób i przedrzeźniała się ze mną. Znamy się tak krótko, a ja już zdążyłem polubić w niej różne rzeczy.
-Powiesz mi dlaczego tak zareagowałaś? Aż tak nie lubisz szybkiej jazdy?- spytałem łagodnym tonem i obserwowałem jej każdy ruch, który sprawiał, że odpływałem. 
To niesamowite, że tak wymiękasz dla tej laski.
Ona usiadła naprzeciwko mnie, trzymała jedną nogę na mojej, a na tak wielkie łóżko, siedzieliśmy wyjątkowo blisko siebie. 
-Jak miałam jakoś piętnaście lat miałam wypadek samochodowy. Przez to boję się tak szybko jeździć, po prostu się tego boję.- powiedziała w końcu, co mnie naprawdę zaskoczyło.
-Wypadek? Jak to się dokładniej stało, z kim jechałaś?- zacząłem pytać, bo ciekawość wzięła nade mną górę. Nie powinienem pytać ją o takie rzeczy, bo nie wyglądała jakby chciało jej się o tym rozmawiać. 
-Jechałam z moim byłym chłopakiem, prosiłam, żeby zwolnił, jednak on nie słuchał. Nie mieliśmy jakiś poważnych obrażeń, kilka zadrapań, jednak ja dalej sądzę, że to był jakiś cud. Przy takiej prędkości i takiej stłuczce to naprawdę to był łagodny wypadek.- Katy powiedziała to wolno i spokojnie. Wyglądała jednak inaczej, wiedziałem, że chcę, żebym myślał, że już ją to nie rusza, jednak głos jej się delikatnie załamał. Takie rzeczy dotykają i zostawiają po sobie ślad na całe życie, to normalne. 
-Rozumiem.- pogłaskałem ją delikatnie po plecach i pocałowałem w czoło. Nie chciałem, żeby zadręczała się tym, trzeba zapomnieć o przeszłości. 
Jednak męczyło mnie jeszcze jedno pytanie, które musiałem zadać.
-A co z tym chłopakiem?- spytałem i podniosłem się, żeby otworzyć okno.
-Pytasz o to dlaczego nie jesteśmy razem?- zadała mi pytanie i sięgnęła po papierosa z paczki, którą wyciągnąłem z kieszeni swoich spodni. 
-Tak.- powiedziałem i schowałem pojedynczy kosmyk włosów za jej ucho.
-Tak wyszło, powiedzmy, że to nie był "zdrowy" związek.- westchnęła i od razu postanowiłem skończyć ten temat, żeby jej nie męczyć. To raczej nie jest dla niej przyjemny temat, więc potrafię sobie odpuścić. 
Leżeliśmy w ciszy, ale to była jedna z najprzyjemniejszych chwil w moim życiu. Naprawdę. 
Ściągnąłem maskę, nie udawałem nikogo, zapomniałem nawet o tym cholernym planie. Wsłuchiwałem się jedynie w jej spokojny oddech, który sprawiał, że czułem się wyjątkowo dobrze. Poznałem w swoim życiu wiele dziewczyn, ale jeszcze żadna nie sprawiła, żebym czuł się tak dobrze. Nie musiałem nic mówić, ta cisza była przyjemna. Muskałem jej delikatnie rozgrzaną skórę na szyi, a on bawiła się moimi włosami. Nie oczekiwała ode mnie niczego. Tylko ja i ona.
Sam nie wiem, co się ze mną dzieje, nie wiem czemu podoba mi się to wszystko, nie wiem, co czuję i co będzie dalej. Nie będę się tym teraz martwić, chcę po prostu zapomnieć. 
-Justin?- ponownie usłyszałem jej delikatny głos, który sprawił, że kąciki moich ust delikatnie uniosły się ku górze.
-Tak, kochanie?- spytałem, używając przy tym słowa kochanie sam z siebie. Po prostu tak chciałem, nie miałem w tym żadnego nieczystego zamiaru.
-Często tak leżysz z dziewczynami?- zadała pytanie, bawiąc się teraz moim nieśmiertelnikiem.
Na dłuższą chwilę zapadła cisza, nie wiedziałem czy dobrze robię. Jeśli jej powiem to stracę to, na co tylko pracowałem, ale z drugiej strony.. Chcę, żeby wiedziała.
-Jeszcze nigdy nie spędzałem z dziewczyną w taki sposób czasu.- powiedziałem szczerze, byłem nawet z siebie dumny. Odkryłem coś czego wcześniej nie znałem. Kiedyś moi rodzice ciągle mówili o tym, żebym zostawił laski na jedną noc i znalazł sobie kogoś kto, nawet bez słów będzie przy mnie. Katy chyba właśnie jest tą osobą, nie jestem do końca pewny, ale tak mi się wydaje. 
Szkoda, Bieber, bo ona jak tylko się dowie o twoim oszustwie, odejdzie.- zaatakowało mnie moje sumienie.
Wtuliłem Katy mocno w siebie, żeby nacieszyć się tymi ostatnimi chwilami i dniami z nią. To nie wyjdzie, uwielbiam jej towarzystwo i chyba nawet ją lubię.. ale źle zacząłem tą znajomość. 
To po prostu się nie może udać..
-Dlaczego udajesz takiego niebezpiecznego i złego chłopaka, wolę kiedy jesteś sobą.- jej głos sprawiał, że czułem się dobrze w środku, a to co powiedziała spowodowało, że ukuło mnie niesamowicie mocno serce. Woli, kiedy jestem sobą? 
Plan to jedna sprawa, ale to, że leżę z najpiękniejszą dziewczyną na ziemi i jestem po prostu sobą to prawda. Teraz nie traktuje tego jako część planu. 
-A i Justin, jeszcze jedno.- zaczęła i podniosła się na łokciach, żeby pochylić się nade mną.
-Tak?- spytałem i oblizałem usta, czekając na dalszy ciąg. 
-Dzięki, że mnie dzisiaj pocałowałeś, bo jeszcze nikt tak zajebiście mnie nie całował.- powiedziała w ten seksowny, ale zarazem uroczy sposób i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.






Mamy 12, misiaki! :) 
Czekam na wasze komentarze, które mnie zmotywują, bo jeśli ich nie będzie to rozdział pojawi później.
Dobrze wiecie jak to jest pracować na coś i nie widzieć efektów, nie mówię teraz, że przy moim ff ich nie ma, ale fajnie jakby wszyscy, którzy czytają mojego bloga zaczęli mnie doceniać. Wtedy na pewno będę szczęśliwa i wy też, bo rozdziały będą dłuższe i ciekawsze. Tu nie chodzi o moje lenistwo, ale jeśli ja czytam wasze komentarze i widzę, że jest ich coraz więcej (a jak na ten moment jest coraz mnie, buu) to mi się po prostu chcę! Chcę prowadzić tego bloga, chcę go skończyć i mam już plan taki, że będziecie sikać po gaciach, ale jest ten jeden warunek..

Komentujcie

Komentujcie 

i jeszcze raz

Komentujcie



P.S Liczę na waszą pomoc, jeden tweet wystarczy, ale to już jakaś reklama dla mojego bloga i mojej ciężkiej pracy, kocham was.




















24 komentarze:

  1. nie widze na mobilnym tekstu:( / suprari

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zwykle dhdhshshsjdbsk>>>>>>>

    / suprari

    OdpowiedzUsuń
  3. Yaaay swietny rozdzial i taki słodki aw czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku rozdział mega<3

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo ale to urocze <3 wspaniłe :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No talent to masz nie mały. Czekam na kolejne bo chcę się przekonać czy ten plan będzie faktycznie taki super ale myślę że tak :D rozdział jest cudowny, najlepszy jaki napisałaś :* i perspektywa Justina jest zajebista wychodzi na to ze Katy nie jest mu obojętna i mam nadzieje ze nie będzie jej zlewał. Kocham czekam na kolejny /XYX

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju KOCHam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  8. mmmm pierwszy pocałunek
    cudowny rozdział
    i czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww! Wreszcie się pocałowali! Rozdział był taki słodziutki! Justin zaczyna coś do niej czuć! *o* już nie mogę się doczekać dalszej akcji <3 do następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  10. straszny z niego dupek...
    ale rozdział jest genialny! i ten pocałunek na końcu omfg suhfsoiej *-*
    @SkaylerW

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział i taki uroczy ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku Jus, jak to spierdolisz to zostaniesz z niczym ;-; mam nadzieję, że Justin odstąpi od tego durnego planu i będzie z Katy <3 czekam na kolejny *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny i rozdział i długi co jest fajne :) oj Justin chyba zaczyna coś czuc do Katy i powoli zdaje sobie z tego sprawę :)
    @katrauuhl

    OdpowiedzUsuń
  14. śiwieny, bardzo bardzo mi sie podoba nie moge sie doczekac nstepnego:) powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O boziu całowali się asfgjskgkfkg *.* Justin jest taki słodki mam tylko nadzieje że w końcu zostawi ten popierdzielony plan. Dziewczyno kocham cie za to opowiadanie xx czekam na nn @jb_is_my_prince

    OdpowiedzUsuń
  16. KOCHAM TEN ROZDZIAŁ! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Naprawdę robi się coraz ciekawsze i twoje ff jest wyjątkowe bo nigdy nie czytałam podobnego a bardzo mi się podoba, czekam na następny i powodzenia przy pisaniu misiu

    OdpowiedzUsuń
  18. Okej, okej. Przyznam się bez bicia, komentuję rozdział dopiero po raz drugi. No cóż, naprawdę Cię za to przepraszam i obiecuję, że teraz będę sumienną czytelniczką.
    Co do rozdziału, jestem zadowolona, jak zawsze. Strasznie mi szkoda głównej bohaterki. Jest wykorzystywana i nawet jeśli Justin się w niej zakocha (o ile już nie jest zakochany), to gdy prawda wyjdzie na jaw, nie chciałabym być w jego skórze.
    Komentarz pewnie jest chaotyczny i niezrozumiały, ale piszę na telefonie, więc przepraszam jeszcze raz. Wielki buziak dla Ciebie! - Julia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham te opowiadania! Ciekawość mnie zżera jak nie wiem! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. swiety jeju nfnjvnjks

    OdpowiedzUsuń
  21. cudowny rozdzial!!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy