Justin's
POV:
Zaspany
ruszyłem w stronę łazienki. Przemyłem twarz i kiedy spojrzałem w
lustro od razu zacząłem się zastanawiać ile ja do cholery spałem.
Do domu wróciłem po trzeciej w nocy, kiedy Katy wysłała mi
wiadomość, że doszła już do swojego mieszkania. Może kiedyś się wyśpisz, Justin?-
zadałem sobie to pytanie i już po chwili stałem pod prysznicem,
który miał mnie orzeźwić. Gorąca woda spływała po moim ciele,
moje myśli nagle odpłynęły razem z nią. Wyłączyłem się,
postanowiłem chodź na chwile się odprężyć. Ciężko było mi
udawać ciągle kogoś kim nie jestem. Katy jest w porządku, a ja
mieszam jej w głowię i wciągam ją w te całe gówno dla własnych
potrzeb. Jednak zacząłem już plan, więc teraz tego nie przerwę.
Już
po kilku minutach wycierałem się ręcznikiem, chciałem na chwile
zapomnieć, jednak kiepsko mi to wyszło, bo moje wszystkie myśli
krążyły wokół Katy.
Cholera.
Wyszedłem
z
łazienki, kierując się w stronę swojej sypialni przeczesałem
swoje mokre włosy, które nie były już idealnie postawione.
Wilgotne, opadały na moje czoło, dużo dziewczyn uważa to za
słodkie, nie wiem czemu. Mogę
być seksowny, ale nie słodki.
Jeszcze
cztery dni do finału, sam nie wiem czy uda mi się ten cały plan.
W cztery dni dziewczyna ma zaufać mi do tego stopnia, żeby być ze
mną w noc finału? Moim zadaniem jest, żeby nie dojechała do
podziemia, to nie jest trudne, jednak czy ona będzie chciała
spędzać ze mną czas przed finałem? Może będzie ze swoją grupą
cały dzień? O nie, nie dopuszczę do tego.
Wyciągnąłem
telefon, musiałem ciągle działać i spędzać z nią jak najwięcej
czasu.
-Cześć,
Katy.- przywitałem się, kiedy dziewczyna odebrała.
-O,
cześć Justin.- powiedziała, trochę zdziwiona, jednak mogłem się
domyślić, że na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Słuchaj,
chciałem spytać, co dzisiaj robisz?- spytałem trochę
zdenerwowany, bo jeśli ona nie będzie miała czasu to wtedy, ja
będę miał mniej czasu, żeby się przywiązała i mi zaufała.
-Hm,
teraz wychodzę z przyjaciółmi, może później?- powiedziała po
chwili.
-Jasne,
mogę przyjechać po Ciebie koło piętnastej?- spytałem.
-Dobra,
będę tam gdzie wczoraj mnie wysadziłeś, hej.- zaśmiała się
cicho przez, co na mojej twarzy pojawił się również mały
uśmiech. Bieber,
robisz się coraz większą ciotą.
-Cześć.-
zaśmiałem się również i rozłączyłem.
Awww,
jak słodko. Nie.
Zacząłem
wybierać szybko ciuchy. Sięgnąłem po szare spodnie, biały
T-shirt z wyciętym lekko dekoltem i czarną bluzę. Na nogi wsunąłem
czarne supry, nie chciało mi się robić włosów, więc
pozostawiłem je w takim nieładzie. Kiedy wsiadłem do samochodu i
ruszyłem, miałem w głowie tylko jedną rzecz.
Wiem,
co pomoże mi się odstresować i zapomnieć.
Wysłałem
wiadomość do Alexis, która mówiła o tym, że zaraz u niej będę.
Nie obchodziło mnie, co robi. Ona nigdy mi nie odmawia, więc mogę
przyjeżdżać, kiedy chcę. Nie traktuję jej jednak z szacunkiem,
bo ona dobrze wie, że łączy nas tylko seks, a dalej w to brnie.
Jest we mnie wpatrzona, widzi to, że ją wykorzystuje, jednak cały
czas jest chętna.
Dziwka.
Wybaczcie,
ale innego określenia dla niej nie znajdę.
Katy
w żadnym stopniu nie jest jak ona, można z nią porozmawiać czy
się po prostu dobrze bawić. Spędziliśmy razem jeden wieczór, a
ja już domyślam się jaka jest. Na pewno nie jest dziwką jak
Alexis.
A
nawet jeśli jest to, co Cię to Bieber obchodzi, przecież ona jest
tylko częścią planu, mam rację?- dogryzł
mi głos w mojej głowie.
Oh,
nie oszukuj się, lubisz tą laskę.- ponownie
mi dogryzł przez, co pokręciłem głową, żeby odrzucić od siebie
wszystko, co jest związane z Katy.
Wsiadłem
w samochód i odjechałem z piskiem opon. W głowię miałem tylko
Alexis czekającą na mnie w łóżku.
Katy's
POV:
Szczerze
się przyznam, że zdziwił mnie telefon od Justina. Myślałam, że
to jeden wieczór, że po prostu chciał zabrać jakąś nową laskę
na imprezę i to tyle. A teraz? Dzwoni i znowu chcę się spotkać.
Sama nie wiem, o co mu chodzi i skąd taka zmiana, ale nie będę
narzekać. Lubię jego towarzystwo i w sumie nie mam nic lepszego do
roboty. Teraz idę już spotkać się z przyjaciółmi, ale później
jestem wolna. Bieber,
co ty kombinujesz?
Szłam
przez miasto pełne ludzi, niektórzy szli za rękę szczęśliwi, co
powodowało mały mętlik w mojej głowię. Nigdy nie byłam z takim
chłopakiem, który by mnie dobrze traktował. Zawsze zakochiwałam
się w chłopakach, którzy nie chcieli mnie uszczęśliwiać. Mam
kilka takich historii... Na przykład Taylor.
Ale
to przeszłość, trzeba o tym zapomnieć i po prostu żyć dalej.
Taylor niedawno pojawił się w moim życiu ponownie, ale ja nie chcę
dać mu kolejnej szansy. Nic już do niego nie czuję i nie ufam mu.
Związek z nim zostawił po sobie ślad do dzisiaj, nie chcę wracać
do czegoś, co mnie smuci i rani. Boję się trochę zakochać, dla
mnie to naprawdę silne uczucie i kiedy będę darzyć nim
nieodpowiednią osobę, będę cierpiała. Taka niestety jest prawda,
ludzie są podli i częściej myślą o sobie niż o innych. Nigdy
nie chciałam dawać żadnej nadziei Luke'owi, bo po prostu nic do
niego nie czuje. Wiem dobrze jak to jest starać się o kogoś i nie
chcę, żeby on myślał, że kiedykolwiek zostaniemy parą. Z tego
właśnie powodu często go odpycham, chcę po prostu dla niego
dobrze. Dziwi mnie trochę zachowanie Justina, spotkaliśmy się i on
się od razu martwi. Nie rozumiem tego, ale nie będę przecież
zadawać mu głupich pytać, bo może taki po prostu jest. No i w
sumie to całkiem miłe z jego strony, że chcę, żebym napisała,
kiedy dojdę bezpiecznie do mieszkania i tak dalej..
Mam nadzieję, że on niczego nie próbuje i to wszystko zastanie tak jak jest, bo nie chcę mieć chłopaka. A co dopiero chłopaka z podziemia z przeciwnej drużyny. O nie, nie.
Mam nadzieję, że on niczego nie próbuje i to wszystko zastanie tak jak jest, bo nie chcę mieć chłopaka. A co dopiero chłopaka z podziemia z przeciwnej drużyny. O nie, nie.
Otworzyłam
drzwi od mojej ulubionej restauracji i już wchodząc, zauważyłam
swoich przyjaciół. To jedno z naszych ulubionych miejsc, więc
zawsze zajmujemy ten sam stolik.
-Cześć
wam.- przywitałam się i przytuliłam każdego po kolei.
-Hej,
co tak długo?- spytał Jake.
-Sama
nie wiem, może wyszłam później z domu.- wzruszyłam ramionami i
usiadłam z nimi przy stole.
-Co
chcesz zjeść?- spytał mnie Luke, kiedy wstał, żeby podejść do
kelnera i coś domówić.
-To
co zawsze.- uśmiechnęłam się do niego, pomimo tego, co powiedział
to dalej jest moim przyjacielem i traktuje go jak brata. Nie będę
miała mu za złe do końca życia, że w złości i do tego jeszcze
pijany powiedział kilka ostrych słów. Jasne, że to zabolało, ale
dam sobie radę.
On
odwzajemnił gest, ale zachowywał się jakoś inaczej. Może pamięta
to, co powiedział i jest mu teraz głupio. Nie mam pojęcia.
-Słyszałaś
o akcji w podziemiu?- spytała Lily, przez co spojrzałam na nią od
razu.
-Jaka
znowu akcja?- spytałam ciekawa.
-Jakiś
zespół miał ze sobą niezłe starcie, organizatorzy przenieśli
nasz finał na środę, czyli za tydzień.- powiedziała po czym
wszyscy westchnęli cicho.
Byliśmy
już zmęczeni tą ciągłą rywalizacją, mamy tego dosyć.
-Ale
wiadomo, co się dokładniej stało?- pytałam dalej przyjaciół,
zaciekawiona.
-Doszło
do bójki, pewnie polała się krew i teraz trzeba poczekać kilka
dni, bo policja może się kręcić.- odpowiedział mi Mike, po czym
od razu pokiwałam głową, co oznaczało, że wiem, o co chodzi. Nie
pierwszy i pewnie nie ostatni raz takie coś się dzieje w podziemiu.
To nie nowość, idzie przywyknąć.
Spojrzałam
w stronę kelnera, który szedł z moim zamówieniem. Zawsze kiedy tu
jesteśmy to zamawiam spaghetti, jest genialne.
-Dziękuję.-
uśmiechnęłam się krótko do kelnera i zabrałam się za jedzenie
tak jak reszta.
Luke
zerkał na mnie, naprawdę nie wiedziałam, o co mu chodzi. Zaczęło
mnie to irytować, bo widać było, że o coś mu jest.
-Coś
nie tak?- spytałam, kiedy złapałam Luke na gapieniu się na mnie.
-Nie,
wszystko w porządku.- odpowiedział zmieszany i wymusił delikatny
uśmiech przez, co przewróciłam oczami.
-Widzę,
że coś Ci nie odpowiada.- powiedziałam ostrym tonem przez, co moi
przyjaciele wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami. Nie
wiedzieli o mojej kłótni z Luke'iem i niech tak lepiej zostanie.
Wszyscy mieli by mu za złe, że zachował się jak dupek, a ja nie
potrzebuję zamieszenia. Jest mi to zbędne, naprawdę.
Po
chwili podniosłam się i powiedziałam ciche „przepraszam” po
czym odeszłam od stołu. Szłam powoli w kierunku łazienki, nie
miałam pojęcia, co jest z nim nie tak, ale irytował mnie.
Luke za dużo sobie pozwala, zdecydowanie.
Spojrzałam
w lustro w łazience, po czym cicho wypuściłam powietrze. Musiałam
ochłonąć, ciężko udawać przed nimi, że wszystko jest w
porządku. Nie potrafię za bardzo kłamać i nie lubię tego robić,
jeśli z Justinem coś by się wydało, a oni zapytaliby się mnie
wprost.. Sama nie wiem, co bym powiedziała. Dziwi mnie fakt, że ta
cała Alexis z Justina grupy tak normalnie zareagowała na to, że on
zabrał mnie na imprezę. Ja nie potrafię im się do tego przyznać,
wiem, że oni nie spotykają się z konkurencją i ja też tego robić
nie mogę. Jestem najmłodsza i tak naprawdę mam najmniej do
gadania. To cholernie głupie, że im nic nie mówię, ale czasami
tak trzeba. Czasami trzeba ukrywać, niektóre rzeczy.
Spojrzałam
ostatni raz w lustro i wzięłam głęboki wdech po czym wyszłam
trochę zdezorientowana. Kiedy szłam w kierunku naszego stolika,
usłyszałam jak ktoś wchodzi do restauracji. Obróciłam się za
siebie i to, co zobaczyłam prawie zwaliło mnie z nóg.
Co on tutaj z nią robi do cholery?
Przyśpieszyłam
i jak gdyby nigdy nic, usiadłam ponownie przy stole.
-Gdzie
byłaś?- spytał Luke, kiedy tylko usiadłam.
-Ja
pierdole w toalecie, czy ty kurwa za każdym razem musisz wszystko
wiedzieć? Gówno Cię to obchodzi.- warknęłam ostro, zapadła
cisza. Nie spodziewali się tego, że tak na niego naskoczę, ale ja
po prostu mam dość jego pytań. Nie musi wszystkiego wiedzieć, nie
przesadzajmy, to chore. Rzuciłam na stół banknot za mój obiad i
wstałam.
-Zobaczymy
się może jutro, dzisiaj już nie mam humoru, cześć.- odeszłam od
stołu i zdenerwowana ruszyłam do wyjścia. Byłam coraz bliżej
stolika Justina i Alexis, oni mnie nie widzieli, kiedy tu wchodzili.
Przeszłam obok nich i patrząc na Justina, który trzymał rękę na
odkrytym udzie Alexis, powiedziałam ciche.
-Cześć.-
i wyszłam z restauracji, zatrzaskując za sobą drzwi.
Po
moim policzku nie spływały żadne pieprzone łzy, nie byłam
smutna. Byłam
zła.
Luke
naprawdę przegina, czasami zachowuje się jakby był moim pieprzonym
mężem. Chcę i musi wszystko wiedzieć. Gdzie byłam, co robiłam i
na dodatek z kim. Jest
cholernie denerwujący.
Nie
mam obowiązku spowiadać się mu, więc niech po prostu się
pieprzy. Wkurwił
mnie.
Nienawidzę,
kiedy ktoś jest taki ciekawy, to moje cholerne życie,
jasne?
A
do tego jeszcze Justin. Poważnie?
Co to za dzień, że wszyscy mnie wkurwiają.
Gadał
na tą Alexis jak na ostatnią sukę, a teraz zabiera ją do
restauracji. Może i jestem zazdrosna, sama nie wiem, co czuję, po
prostu się zdenerwowałam. Kiedy mnie zobaczył, wyglądał jakby
zrobiło mu się głupio. O co temu chłopakowi chodzi, do cholery
nie jestem ślepa.
Jeśli chcę lecieć na dwa fronty to niech od razu spierdala.
Usiadłam
zdenerwowana na ławce i westchnęłam głośno.
Czy zawsze musi być coś, co będzie mnie denerwować? Czy nie może
być po prostu ciągle dobrze?
Siedziałam
w tym miejscu kilkanaście dobrych minut, zamyślona. Miałam mętlik
w głowie jeśli chodzi o Justina. Po co zabierał mnie na tą
imprezę, przecież widać, że między nim a tą laską coś jest.
Gdzie w tym wszystkim ja mam miejsce, po co mnie w to miesza. Muszę
z nim porozmawiać, tym razem poważnie i bez myślenia o
konsekwencjach. W dupie mam to, co on sobie o mnie pomyśli, po
prostu powiem mu jak dla mnie to wszystko wygląda.
Zaczęłam
iść w umówione miejsce, nie pisałam do Justina ani nic z tych
rzeczy. Umówiliśmy się, więc po prostu idę tam, bo za kilka
minut będzie piętnasta.
Usiadłam
z kubkiem kawy na murku przy parkingu. Machałam nogami, które
słodko wisiały nad ziemią. Z zamyślenia oderwało mnie auto,
które podjechało szybko na pusty parking. Z samochodu wysiadł
Justin. Czy muszę mówić jak wyglądał? Seksownie jak zwykle.
-Cześć,
shawty.- mrugnął do mnie, kiedy wyciągnął z bagażnika swoją
kurtkę i wdrapał się na murek.
Wystarczył
moment, a po moich plecach przeszedł dreszcz. On tylko koło mnie
usiadł, poczułam jego perfekcyjne perfumy i w brzuchu wybuchło mi
stado motyli. Chyba zaczynam przyzwyczajać się do tego uczucia.
-Hej.-
powiedziałam krótko i dalej patrzyłam na swoje nogi, którymi
machałam w górę i w dół jak mała dziewczynka.
-Długo
już tutaj siedzisz?- spytał i zarzucił na moje ramiona jego
kurtkę, żeby było mi ciepło.
Byłam
na niego zła, więc średnio chciało mi się rozmawiać. Chciałam,
żeby to zauważył, nie zamierzałam ani trochę się wysilać.
Niech sam się stara o podtrzymanie rozmowy.
Jednak
muszę przyznać, że gest z kurtką był uroczy.
-Ej,
mała co jest?- szturchnął mnie delikatnie ramieniem i zrobił tą
swoją słodką minę.
Ugh.
Katy, proszę tylko nie wymięknij.
-Nic,
gdzie mnie zabierasz tym razem.- zmieniłam szybko temat i
zeskoczyłam z murka.
-Gdzie
tylko chcesz.- oplótł mnie swoim ramieniem w pasie i w ten sposób
doszliśmy do auta.
Czy
mówiłam już jak strasznie bezpiecznie się czuję, kiedy on tak
robi?
Wsiadłam
do samochodu bez słowa, zapięłam pas i od razu odwróciłam głowę
w stronę okna. Chciałam, żeby czuł się niezręcznie. Chciałam,
żeby wiedział, że coś jest nie tak.
Justin
usiadł za kierownicą i od razu ruszył, nawet nie położył ręki
na moim udzie. Idź sobie do tej dziwki, ona na pewno pozwoli Ci
położyć na sobie łapy.
Jechaliśmy
kilka minut w ciszy, aż w końcu on to przerwał.
-Powiesz
mi, co się stało dzisiaj w tej restauracji?- spytał, kontem oka
wiedziałam, że na mnie patrzy, ale ja nie zamierzałam zrobić tego
samego.
-Mało
ważne.- wzruszyłam obojętnie ramionami i zaczęłam z nudów
kręcić kosmyk swoich włosów na palcu.
-Jak
dla mnie to jest ważne, wyglądałaś na zdenerwowaną.- sapnął,
najwidoczniej zmęczony moją obojętnością.
-Pokłóciłam
się z kumplem, mówiłam, że mało ważne.- przewróciłam oczami i
westchnęłam zirytowana.
-Wytłumaczysz
mi kurwa, o co Ci chodzi?- warknął ostro i zatrzymał auto na
poboczu.
Byliśmy
na jakieś dzielnicy, wokół nie było żadnych samochodów ani
domów, więc byliśmy sami.
-To
pytanie zadaj lepiej sobie.- rzuciłam ostro i wyszłam z samochodu,
po czym zatrzasnęłam drzwi.
Kiedy
szłam już przed siebie, gotowa na powrót do domu na pieszo, jego ręka
mnie zatrzymała.
-O
czym ty mówisz?- spytał już trochę łagodniejszym tonem, jego
oczy złagodniały. Trwaliśmy w takiej ciszy kilka sekund,
patrzyłam na niego ciągle. Nie zamierzałam oderwać od niego
chociaż na chwilę wzroku. Wiedziałam, co robi i o czym chcę z nim
rozmawiać. Koniec bawienia się moimi uczuciami, zawsze każdy to
robił, ale nie teraz.
-Zabrałeś
mnie na imprezę, wyśmiałeś Alexis, kiedy mówiła, że jesteście
razem, chciałeś się dzisiaj spotkać, spędzić ze mną czas.
Wczoraj pokazałeś mi swoje wyjątkowe miejsce, w którym lubisz
pomyśleć o jakiś sprawach. Mówisz, że się o mnie martwisz,
chcesz, żebym pisała, kiedy będę już bezpieczna w domu, o co
chodzi?- spytałam ze szklankami w oczach. On raczej tego nie
zauważył, jednak kiedy to wszystko powiedziałam, sama zdałam
sobie sprawę, że on zachowuję się jakby mu zależało. A mi
też zależy... Nie wiem dlaczego.
-Kiedy
robisz te wszystkie rzeczy, na drugi dzień widzę Cię z tą laską w restauracji. Trzymasz swoją rękę na jej udzie i patrzysz
na nią jakbyś miał ochotę ją pieprzyć.- zaczęłam
trochę ostrzej. -O co chodzi Justin, jeśli chcesz się mną zabawić
to daj sobie spokój. Nie jestem dziwką na jedną noc.- powiedziałam
smutno.
Justin
patrzył na mnie cały czas, nawet na chwilę nie spuścił wzroku.
Po zrobił to.
On naprawdę to zrobił.
On naprawdę to zrobił.
Stało
się, złączył nasze usta w krótkim, ale pełnym uczuć
pocałunku. To trwało chwilę, ale przysięgam, że gdybym mogła to
bym to powtórzyła. Sama nie wiem jak to opisać, on całuje..
Idealnie.
Jego delikatne wargi muskały słodko moje. To uczucie było inne, on oplótł mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Czułam się inaczej, przez ten pocałunek cała zaczęłam drżeć. On trzymał mnie i patrzył w moje oczy, żeby powiedzieć mi coś najwidoczniej ważnego.
Jego delikatne wargi muskały słodko moje. To uczucie było inne, on oplótł mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Czułam się inaczej, przez ten pocałunek cała zaczęłam drżeć. On trzymał mnie i patrzył w moje oczy, żeby powiedzieć mi coś najwidoczniej ważnego.
-Wiem,
że nie jesteś dziwką na jedną noc.- zaczął spokojnie, ciągle
utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. -Wiem też, że to wszystko tak wygląda, ale z
Alexis nie jest tak jak myślisz. Ona jest częścią mojego zespołu,
przyjaźnimy się i nic więcej.- powiedział przekonująco i nie wiem
dlaczego, ale uwierzyłam w to wszystko. Może rzeczywiście
trochę przesadziłam?
-Masz
rację, nie powinnam w ogóle być zła, bo nawet jeśli byś się z
nią spotykał to ja nie mam z tym nic wspólnego.- powiedziałam i
spojrzałam na jego oczy, które ponownie nabrały cieplejszych barw.
-A ja
sądzę inaczej.- uśmiechnął się w ten swój sposób, za którym
już trochę się stęskniłam i wtulił mnie na chwilę w siebie.
-Gdzie
jedziemy?- spytałam po chwili i zachwiałam się na nogach, kiedy
mnie puścił i na mnie spojrzał.
-A
gdzie masz ochotę jechać?- spytał i oparł się o tył swojego
auta.
-Obojętne
mi to jest, ja nawet mogę jechać do głupiego parku.
-Ej!
Parki nie są głupie, ja tam lubię w nich przebywać.- zaśmiał
się i zrobił tą swoją minę w stylu ałć-to-bolało.
-Jesteś
słodki.-zaśmiałam się i poszłam do samochodu.
Justin
ruszył z piskiem opon i odwrócił głowę w moją stronę.
-Kochanie,
zapamiętaj. Jestem wszystko, tylko nie słodki.- powiedział w tak
seksowny sposób, że miałam ochotę rozebrać się i zatrzymać
samochód.
Justin's
POV:
Wszystko
wydaję mi się dziwne, spotykam Katy nawet w głupiej restauracji. Na tak wielkie miasto wpadłem raz akurat na nią i postanowiłem zjeść obiad w tym samym miejscu, co ona. To nie jest normalne.
Te przypadki zdarzają się coraz częściej.
Te przypadki zdarzają się coraz częściej.
Nie
wiedziałem jak wykręcić się ze spotkania z Alexis, ona nie
widziała tam Katy, jednak jeśli by zobaczyła to z zazdrości
mogłaby zacząć gadać różne rzeczy. Alexis jest zdolna do
wszystkiego jeśli chodzi o mnie, nie chcę, żeby Katy się coś
stało. Ta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy to fakt, ale to nie
znaczy, że przez ten chory plan ma mieć problemy. Nie będę ją
mieszał w takie sprawy, które mogą jej zaszkodzić. Ona jest
naprawdę miła, zajebiście spędza się z nią czas tylko, że
kiedy na nią patrzę... Widzę tylko siebie i swoją grupę jako
zwycięzców. Spędzam i robię te wszystkie rzeczy, żeby plan się
powiódł. Nie ma nic pomiędzy.
A
może jednak coś jest, Justin? Może ty lubisz spędzać z nią czas
i patrzeć jak się uśmiecha?- dogryzł
mi ten pieprzony głos. Nie jestem taką ciotą, żeby
przywiązywać się do jakiejś laski.- powtarzałem
sobie.
Ten
pocałunek z Katy to też część planu. Wybrałem po prostu taki
moment, w którym ona była zdenerwowana, zadawała mnóstwo pytań,
a ten pocałunek wszystko zmienił. Złagodniała i od razu
polepszył jej się humor. Lubisz jak ona ma dobry humor,
Bieber.
Zamknij
się, kurwa.
**
Prowadziłem samochód zamyślony, brunetka patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Zdawałem sobie sprawę z tego jak świetną ona jest dziewczyną, jednak nie miałem zamiaru tego wykorzystać. Spieprzył bym to prędzej czy później, więc lepiej się poświęcić i zająć wygraną. Chyba jestem trochę tym zmęczony. Nie lubię udawać, ale jeśli muszę to robię to naprawdę dobrze. Widzę, że ona zaczyna się angażować, widzę jak na mnie patrzy i jak przeżywa moje wyjście z Alexis. Ona jest o mnie zazdrosna, może i jeszcze nic do mnie nie czuję, ale podobam jej się na pewno w jakimś stopniu. Sam jednak nie mogę powiedzieć o niej złego słowa. Jest piękna, mądra, seksowna i szalona. Na pierwszy rzut oka widać, że ona lubi się zabawić. To prawdziwe życie, a nie jakiś romantyczny film. Sam mam ochotę się z nią pieprzyć i jestem pewny, że nie odmówiłaby mi tego, ale przez to wszystko popsuję. Ona musi myśleć, że jestem idealnym kandydatem na chłopaka, z którym będzie spędzać cudowne wieczory. Dziewczyny to lubią i tego zazwyczaj pragną.
-Justin.-spokojny głos Katy wypełnił samochód.
-Tak?- spojrzałem w jej stronę i zauważyłem, że myśli nad czymś intensywnie.
Dziewczyna przełknęła dosyć głośno ślinę, zerknęła przez okno zatrzymując wzrok i chyba zaczęła bardziej zastanawiać się nad tym, co powiedzieć.
-Kochanie, śmiało.- zachęciłem ją i przeczesałem trochę zdenerwowany włosy, ciągnąć za ich końce.
-Co będzie z finałem i podziemiem?- zadała pytanie, którym całkowicie zbiła mnie z tropu.
Wypuściłem niekontrolowanie głośno powietrze i oblizałem zestresowany usta.
"Nic nie będzie, bo ty nawet nie dotrzesz na ten pieprzony finał."- tak miałem jej powiedzieć?
-Katy, sam nie wiem, bo nie chcę z tobą rywalizować, ale co mamy zrobić.- wybrnąłem z sytuacji.
Brunetka pokiwała tylko głową i cicho sapnęła, przez, co poczułem się jak gówno. Nigdy się tak nie zachowywałem, zawsze miałem w dupie innych, o co więc teraz chodzi?
Przyśpieszyłem, żeby poczuć się trochę lepiej i wyładować w jakiś sposób złość na samego siebie. Przekraczając dozwoloną prędkość i skupiając się na drodze, poczułem na swojej dłoni ciepłą i delikatną dłoń Katy.
-Możesz trochę zwolnić?- spytała tym swoim cichym głosem.
-Daj spokój to tylko prędkość, nie zachowuj się jak dziecko.- powiedziałem pod wpływem emocji, które wzięły nade mną górę. Zawsze przegrywałem w walce o siebie.
Zatraciłem się na chwilę w szybkiej jeździe, zapominając całkowicie o Katy, która zrobiła coś, co złamało moje serce. Ona oparła głowę o drzwi i z całych sił ściskała pas bezpieczeństwa. Nie miałem pojęcia, że ona aż tak boi się szybko jeździć.
-Katy, kochanie, ja..- zacząłem, ale już po chwili zabrakło mi słów.
Postanowiłem, że już nic nie będę mówił, pokażę jej jak dojedziemy, że jest mi przykro i nie chciałem, żeby tak wyszło. Ja naprawdę nie chciałem.
Podjechaliśmy pod mój dom, ona była cały czas w tej samej pozycji pomimo tego, że już kilka minut temu zwolniłem. Kosmyki jej włosów opadały słodko na jej buzię, którą chciałem widzieć uśmiechniętą. Widziałem, że jest wystraszona, więc wysiadłem z samochodu i podchodząc do jej drzwi, wziąłem ją na ręce. Pomimo tego głupiego planu i tego całego gówna z podziemia, ja po prostu czułem, że muszę to zrobić. Sam nie wiem jak to nazwać, bo nigdy nie zachowywałem się tak wobec dziewczyny, zawsze każda była mi obojętna. Ale nie ona.
**
Prowadziłem samochód zamyślony, brunetka patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Zdawałem sobie sprawę z tego jak świetną ona jest dziewczyną, jednak nie miałem zamiaru tego wykorzystać. Spieprzył bym to prędzej czy później, więc lepiej się poświęcić i zająć wygraną. Chyba jestem trochę tym zmęczony. Nie lubię udawać, ale jeśli muszę to robię to naprawdę dobrze. Widzę, że ona zaczyna się angażować, widzę jak na mnie patrzy i jak przeżywa moje wyjście z Alexis. Ona jest o mnie zazdrosna, może i jeszcze nic do mnie nie czuję, ale podobam jej się na pewno w jakimś stopniu. Sam jednak nie mogę powiedzieć o niej złego słowa. Jest piękna, mądra, seksowna i szalona. Na pierwszy rzut oka widać, że ona lubi się zabawić. To prawdziwe życie, a nie jakiś romantyczny film. Sam mam ochotę się z nią pieprzyć i jestem pewny, że nie odmówiłaby mi tego, ale przez to wszystko popsuję. Ona musi myśleć, że jestem idealnym kandydatem na chłopaka, z którym będzie spędzać cudowne wieczory. Dziewczyny to lubią i tego zazwyczaj pragną.
-Justin.-spokojny głos Katy wypełnił samochód.
-Tak?- spojrzałem w jej stronę i zauważyłem, że myśli nad czymś intensywnie.
Dziewczyna przełknęła dosyć głośno ślinę, zerknęła przez okno zatrzymując wzrok i chyba zaczęła bardziej zastanawiać się nad tym, co powiedzieć.
-Kochanie, śmiało.- zachęciłem ją i przeczesałem trochę zdenerwowany włosy, ciągnąć za ich końce.
-Co będzie z finałem i podziemiem?- zadała pytanie, którym całkowicie zbiła mnie z tropu.
Wypuściłem niekontrolowanie głośno powietrze i oblizałem zestresowany usta.
"Nic nie będzie, bo ty nawet nie dotrzesz na ten pieprzony finał."- tak miałem jej powiedzieć?
-Katy, sam nie wiem, bo nie chcę z tobą rywalizować, ale co mamy zrobić.- wybrnąłem z sytuacji.
Brunetka pokiwała tylko głową i cicho sapnęła, przez, co poczułem się jak gówno. Nigdy się tak nie zachowywałem, zawsze miałem w dupie innych, o co więc teraz chodzi?
Przyśpieszyłem, żeby poczuć się trochę lepiej i wyładować w jakiś sposób złość na samego siebie. Przekraczając dozwoloną prędkość i skupiając się na drodze, poczułem na swojej dłoni ciepłą i delikatną dłoń Katy.
-Możesz trochę zwolnić?- spytała tym swoim cichym głosem.
-Daj spokój to tylko prędkość, nie zachowuj się jak dziecko.- powiedziałem pod wpływem emocji, które wzięły nade mną górę. Zawsze przegrywałem w walce o siebie.
Zatraciłem się na chwilę w szybkiej jeździe, zapominając całkowicie o Katy, która zrobiła coś, co złamało moje serce. Ona oparła głowę o drzwi i z całych sił ściskała pas bezpieczeństwa. Nie miałem pojęcia, że ona aż tak boi się szybko jeździć.
-Katy, kochanie, ja..- zacząłem, ale już po chwili zabrakło mi słów.
Postanowiłem, że już nic nie będę mówił, pokażę jej jak dojedziemy, że jest mi przykro i nie chciałem, żeby tak wyszło. Ja naprawdę nie chciałem.
Podjechaliśmy pod mój dom, ona była cały czas w tej samej pozycji pomimo tego, że już kilka minut temu zwolniłem. Kosmyki jej włosów opadały słodko na jej buzię, którą chciałem widzieć uśmiechniętą. Widziałem, że jest wystraszona, więc wysiadłem z samochodu i podchodząc do jej drzwi, wziąłem ją na ręce. Pomimo tego głupiego planu i tego całego gówna z podziemia, ja po prostu czułem, że muszę to zrobić. Sam nie wiem jak to nazwać, bo nigdy nie zachowywałem się tak wobec dziewczyny, zawsze każda była mi obojętna. Ale nie ona.
Nawet dobrze jej nie znam, a po prostu nie chcę patrzeć na nią w takim stanie, wolę kiedy się uśmiecha i śmieje. Jest niewyobrażalnie urocza.
Zaniosłem Katy do domu, ona wtulona we mnie, schowała bezbronnie buzię w zgięcie mojej szyi. Słyszałem jak spokojnie oddycha i w jakiś dziwny sposób podobało mi się to. Jej ciepłe, drobne ciało przy moim i to poczucie bezpieczeństwa, które jej dawałem.
Położyłem ją na swoim łóżku i ściągając jej buty, zauważyłem, że przestała się trząść.
-Wszystko w porządku?- spytałem zmartwiony i usiadłem obok niej. Gładziłem delikatnie jej policzek, żeby poczuła, że tu jestem i nie mam zamiaru jej skrzywdzić.
-Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłem i nie zwolniłem, kiedy prosiłaś. To było bardzo głupie, naprawdę przepraszam.- przerwałem ciszę i spuściłem głowę w dól, bo było mi jakoś dziwnie. Czułem się coraz bardziej jak dupek, ona nie była niczemu winna, a została wybrana na ofiarę całego planu i jeszcze do tego tak ją potraktowałem. To nie jest sprawiedliwe.
-Jest okej, Justin, nie przejmuj się.- usłyszałem po kilku minutach jej głos, za którym w jakiś sposób się stęskniłem. Lubiłem kiedy mówiła moje imię, kiedy śmiała się w ten uroczy sposób i przedrzeźniała się ze mną. Znamy się tak krótko, a ja już zdążyłem polubić w niej różne rzeczy.
-Powiesz mi dlaczego tak zareagowałaś? Aż tak nie lubisz szybkiej jazdy?- spytałem łagodnym tonem i obserwowałem jej każdy ruch, który sprawiał, że odpływałem.
To niesamowite, że tak wymiękasz dla tej laski.
Ona usiadła naprzeciwko mnie, trzymała jedną nogę na mojej, a na tak wielkie łóżko, siedzieliśmy wyjątkowo blisko siebie.
-Jak miałam jakoś piętnaście lat miałam wypadek samochodowy. Przez to boję się tak szybko jeździć, po prostu się tego boję.- powiedziała w końcu, co mnie naprawdę zaskoczyło.
-Wypadek? Jak to się dokładniej stało, z kim jechałaś?- zacząłem pytać, bo ciekawość wzięła nade mną górę. Nie powinienem pytać ją o takie rzeczy, bo nie wyglądała jakby chciało jej się o tym rozmawiać.
-Jechałam z moim byłym chłopakiem, prosiłam, żeby zwolnił, jednak on nie słuchał. Nie mieliśmy jakiś poważnych obrażeń, kilka zadrapań, jednak ja dalej sądzę, że to był jakiś cud. Przy takiej prędkości i takiej stłuczce to naprawdę to był łagodny wypadek.- Katy powiedziała to wolno i spokojnie. Wyglądała jednak inaczej, wiedziałem, że chcę, żebym myślał, że już ją to nie rusza, jednak głos jej się delikatnie załamał. Takie rzeczy dotykają i zostawiają po sobie ślad na całe życie, to normalne.
-Rozumiem.- pogłaskałem ją delikatnie po plecach i pocałowałem w czoło. Nie chciałem, żeby zadręczała się tym, trzeba zapomnieć o przeszłości.
Jednak męczyło mnie jeszcze jedno pytanie, które musiałem zadać.
-A co z tym chłopakiem?- spytałem i podniosłem się, żeby otworzyć okno.
-Pytasz o to dlaczego nie jesteśmy razem?- zadała mi pytanie i sięgnęła po papierosa z paczki, którą wyciągnąłem z kieszeni swoich spodni.
-Tak.- powiedziałem i schowałem pojedynczy kosmyk włosów za jej ucho.
-Tak wyszło, powiedzmy, że to nie był "zdrowy" związek.- westchnęła i od razu postanowiłem skończyć ten temat, żeby jej nie męczyć. To raczej nie jest dla niej przyjemny temat, więc potrafię sobie odpuścić.
Leżeliśmy w ciszy, ale to była jedna z najprzyjemniejszych chwil w moim życiu. Naprawdę.
Ściągnąłem maskę, nie udawałem nikogo, zapomniałem nawet o tym cholernym planie. Wsłuchiwałem się jedynie w jej spokojny oddech, który sprawiał, że czułem się wyjątkowo dobrze. Poznałem w swoim życiu wiele dziewczyn, ale jeszcze żadna nie sprawiła, żebym czuł się tak dobrze. Nie musiałem nic mówić, ta cisza była przyjemna. Muskałem jej delikatnie rozgrzaną skórę na szyi, a on bawiła się moimi włosami. Nie oczekiwała ode mnie niczego. Tylko ja i ona.
Sam nie wiem, co się ze mną dzieje, nie wiem czemu podoba mi się to wszystko, nie wiem, co czuję i co będzie dalej. Nie będę się tym teraz martwić, chcę po prostu zapomnieć.
-Justin?- ponownie usłyszałem jej delikatny głos, który sprawił, że kąciki moich ust delikatnie uniosły się ku górze.
-Tak, kochanie?- spytałem, używając przy tym słowa kochanie sam z siebie. Po prostu tak chciałem, nie miałem w tym żadnego nieczystego zamiaru.
-Często tak leżysz z dziewczynami?- zadała pytanie, bawiąc się teraz moim nieśmiertelnikiem.
Na dłuższą chwilę zapadła cisza, nie wiedziałem czy dobrze robię. Jeśli jej powiem to stracę to, na co tylko pracowałem, ale z drugiej strony.. Chcę, żeby wiedziała.
-Jeszcze nigdy nie spędzałem z dziewczyną w taki sposób czasu.- powiedziałem szczerze, byłem nawet z siebie dumny. Odkryłem coś czego wcześniej nie znałem. Kiedyś moi rodzice ciągle mówili o tym, żebym zostawił laski na jedną noc i znalazł sobie kogoś kto, nawet bez słów będzie przy mnie. Katy chyba właśnie jest tą osobą, nie jestem do końca pewny, ale tak mi się wydaje.
Szkoda, Bieber, bo ona jak tylko się dowie o twoim oszustwie, odejdzie.- zaatakowało mnie moje sumienie.
Wtuliłem Katy mocno w siebie, żeby nacieszyć się tymi ostatnimi chwilami i dniami z nią. To nie wyjdzie, uwielbiam jej towarzystwo i chyba nawet ją lubię.. ale źle zacząłem tą znajomość.
To po prostu się nie może udać..
-Dlaczego udajesz takiego niebezpiecznego i złego chłopaka, wolę kiedy jesteś sobą.- jej głos sprawiał, że czułem się dobrze w środku, a to co powiedziała spowodowało, że ukuło mnie niesamowicie mocno serce. Woli, kiedy jestem sobą?
Plan to jedna sprawa, ale to, że leżę z najpiękniejszą dziewczyną na ziemi i jestem po prostu sobą to prawda. Teraz nie traktuje tego jako część planu.
-A i Justin, jeszcze jedno.- zaczęła i podniosła się na łokciach, żeby pochylić się nade mną.
-Tak?- spytałem i oblizałem usta, czekając na dalszy ciąg.
-Dzięki, że mnie dzisiaj pocałowałeś, bo jeszcze nikt tak zajebiście mnie nie całował.- powiedziała w ten seksowny, ale zarazem uroczy sposób i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.
Zaniosłem Katy do domu, ona wtulona we mnie, schowała bezbronnie buzię w zgięcie mojej szyi. Słyszałem jak spokojnie oddycha i w jakiś dziwny sposób podobało mi się to. Jej ciepłe, drobne ciało przy moim i to poczucie bezpieczeństwa, które jej dawałem.
Położyłem ją na swoim łóżku i ściągając jej buty, zauważyłem, że przestała się trząść.
-Wszystko w porządku?- spytałem zmartwiony i usiadłem obok niej. Gładziłem delikatnie jej policzek, żeby poczuła, że tu jestem i nie mam zamiaru jej skrzywdzić.
-Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłem i nie zwolniłem, kiedy prosiłaś. To było bardzo głupie, naprawdę przepraszam.- przerwałem ciszę i spuściłem głowę w dól, bo było mi jakoś dziwnie. Czułem się coraz bardziej jak dupek, ona nie była niczemu winna, a została wybrana na ofiarę całego planu i jeszcze do tego tak ją potraktowałem. To nie jest sprawiedliwe.
-Jest okej, Justin, nie przejmuj się.- usłyszałem po kilku minutach jej głos, za którym w jakiś sposób się stęskniłem. Lubiłem kiedy mówiła moje imię, kiedy śmiała się w ten uroczy sposób i przedrzeźniała się ze mną. Znamy się tak krótko, a ja już zdążyłem polubić w niej różne rzeczy.
-Powiesz mi dlaczego tak zareagowałaś? Aż tak nie lubisz szybkiej jazdy?- spytałem łagodnym tonem i obserwowałem jej każdy ruch, który sprawiał, że odpływałem.
To niesamowite, że tak wymiękasz dla tej laski.
Ona usiadła naprzeciwko mnie, trzymała jedną nogę na mojej, a na tak wielkie łóżko, siedzieliśmy wyjątkowo blisko siebie.
-Jak miałam jakoś piętnaście lat miałam wypadek samochodowy. Przez to boję się tak szybko jeździć, po prostu się tego boję.- powiedziała w końcu, co mnie naprawdę zaskoczyło.
-Wypadek? Jak to się dokładniej stało, z kim jechałaś?- zacząłem pytać, bo ciekawość wzięła nade mną górę. Nie powinienem pytać ją o takie rzeczy, bo nie wyglądała jakby chciało jej się o tym rozmawiać.
-Jechałam z moim byłym chłopakiem, prosiłam, żeby zwolnił, jednak on nie słuchał. Nie mieliśmy jakiś poważnych obrażeń, kilka zadrapań, jednak ja dalej sądzę, że to był jakiś cud. Przy takiej prędkości i takiej stłuczce to naprawdę to był łagodny wypadek.- Katy powiedziała to wolno i spokojnie. Wyglądała jednak inaczej, wiedziałem, że chcę, żebym myślał, że już ją to nie rusza, jednak głos jej się delikatnie załamał. Takie rzeczy dotykają i zostawiają po sobie ślad na całe życie, to normalne.
-Rozumiem.- pogłaskałem ją delikatnie po plecach i pocałowałem w czoło. Nie chciałem, żeby zadręczała się tym, trzeba zapomnieć o przeszłości.
Jednak męczyło mnie jeszcze jedno pytanie, które musiałem zadać.
-A co z tym chłopakiem?- spytałem i podniosłem się, żeby otworzyć okno.
-Pytasz o to dlaczego nie jesteśmy razem?- zadała mi pytanie i sięgnęła po papierosa z paczki, którą wyciągnąłem z kieszeni swoich spodni.
-Tak.- powiedziałem i schowałem pojedynczy kosmyk włosów za jej ucho.
-Tak wyszło, powiedzmy, że to nie był "zdrowy" związek.- westchnęła i od razu postanowiłem skończyć ten temat, żeby jej nie męczyć. To raczej nie jest dla niej przyjemny temat, więc potrafię sobie odpuścić.
Leżeliśmy w ciszy, ale to była jedna z najprzyjemniejszych chwil w moim życiu. Naprawdę.
Ściągnąłem maskę, nie udawałem nikogo, zapomniałem nawet o tym cholernym planie. Wsłuchiwałem się jedynie w jej spokojny oddech, który sprawiał, że czułem się wyjątkowo dobrze. Poznałem w swoim życiu wiele dziewczyn, ale jeszcze żadna nie sprawiła, żebym czuł się tak dobrze. Nie musiałem nic mówić, ta cisza była przyjemna. Muskałem jej delikatnie rozgrzaną skórę na szyi, a on bawiła się moimi włosami. Nie oczekiwała ode mnie niczego. Tylko ja i ona.
Sam nie wiem, co się ze mną dzieje, nie wiem czemu podoba mi się to wszystko, nie wiem, co czuję i co będzie dalej. Nie będę się tym teraz martwić, chcę po prostu zapomnieć.
-Justin?- ponownie usłyszałem jej delikatny głos, który sprawił, że kąciki moich ust delikatnie uniosły się ku górze.
-Tak, kochanie?- spytałem, używając przy tym słowa kochanie sam z siebie. Po prostu tak chciałem, nie miałem w tym żadnego nieczystego zamiaru.
-Często tak leżysz z dziewczynami?- zadała pytanie, bawiąc się teraz moim nieśmiertelnikiem.
Na dłuższą chwilę zapadła cisza, nie wiedziałem czy dobrze robię. Jeśli jej powiem to stracę to, na co tylko pracowałem, ale z drugiej strony.. Chcę, żeby wiedziała.
-Jeszcze nigdy nie spędzałem z dziewczyną w taki sposób czasu.- powiedziałem szczerze, byłem nawet z siebie dumny. Odkryłem coś czego wcześniej nie znałem. Kiedyś moi rodzice ciągle mówili o tym, żebym zostawił laski na jedną noc i znalazł sobie kogoś kto, nawet bez słów będzie przy mnie. Katy chyba właśnie jest tą osobą, nie jestem do końca pewny, ale tak mi się wydaje.
Szkoda, Bieber, bo ona jak tylko się dowie o twoim oszustwie, odejdzie.- zaatakowało mnie moje sumienie.
Wtuliłem Katy mocno w siebie, żeby nacieszyć się tymi ostatnimi chwilami i dniami z nią. To nie wyjdzie, uwielbiam jej towarzystwo i chyba nawet ją lubię.. ale źle zacząłem tą znajomość.
To po prostu się nie może udać..
-Dlaczego udajesz takiego niebezpiecznego i złego chłopaka, wolę kiedy jesteś sobą.- jej głos sprawiał, że czułem się dobrze w środku, a to co powiedziała spowodowało, że ukuło mnie niesamowicie mocno serce. Woli, kiedy jestem sobą?
Plan to jedna sprawa, ale to, że leżę z najpiękniejszą dziewczyną na ziemi i jestem po prostu sobą to prawda. Teraz nie traktuje tego jako część planu.
-A i Justin, jeszcze jedno.- zaczęła i podniosła się na łokciach, żeby pochylić się nade mną.
-Tak?- spytałem i oblizałem usta, czekając na dalszy ciąg.
-Dzięki, że mnie dzisiaj pocałowałeś, bo jeszcze nikt tak zajebiście mnie nie całował.- powiedziała w ten seksowny, ale zarazem uroczy sposób i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.
Mamy 12, misiaki! :)
Czekam na wasze komentarze, które mnie zmotywują, bo jeśli ich nie będzie to rozdział pojawi później.
Dobrze wiecie jak to jest pracować na coś i nie widzieć efektów, nie mówię teraz, że przy moim ff ich nie ma, ale fajnie jakby wszyscy, którzy czytają mojego bloga zaczęli mnie doceniać. Wtedy na pewno będę szczęśliwa i wy też, bo rozdziały będą dłuższe i ciekawsze. Tu nie chodzi o moje lenistwo, ale jeśli ja czytam wasze komentarze i widzę, że jest ich coraz więcej (a jak na ten moment jest coraz mnie, buu) to mi się po prostu chcę! Chcę prowadzić tego bloga, chcę go skończyć i mam już plan taki, że będziecie sikać po gaciach, ale jest ten jeden warunek..
Komentujcie
Komentujcie
i jeszcze raz
Komentujcie
P.S Liczę na waszą pomoc, jeden tweet wystarczy, ale to już jakaś reklama dla mojego bloga i mojej ciężkiej pracy, kocham was.
nie widze na mobilnym tekstu:( / suprari
OdpowiedzUsuńJa też :c
UsuńJuż powinno być dobrze :)
Usuńnie jest, dalej jest bardzo słabo widoczny :(
Usuńrozdział jak zwykle dhdhshshsjdbsk>>>>>>>
OdpowiedzUsuń/ suprari
Yaaay swietny rozdzial i taki słodki aw czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńjejku rozdział mega<3
OdpowiedzUsuńooo ale to urocze <3 wspaniłe :D
OdpowiedzUsuńNo talent to masz nie mały. Czekam na kolejne bo chcę się przekonać czy ten plan będzie faktycznie taki super ale myślę że tak :D rozdział jest cudowny, najlepszy jaki napisałaś :* i perspektywa Justina jest zajebista wychodzi na to ze Katy nie jest mu obojętna i mam nadzieje ze nie będzie jej zlewał. Kocham czekam na kolejny /XYX
OdpowiedzUsuńJeju KOCHam to opowiadanie
OdpowiedzUsuńmmmm pierwszy pocałunek
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział
i czekam na nn xx
Aww! Wreszcie się pocałowali! Rozdział był taki słodziutki! Justin zaczyna coś do niej czuć! *o* już nie mogę się doczekać dalszej akcji <3 do następnego :3
OdpowiedzUsuństraszny z niego dupek...
OdpowiedzUsuńale rozdział jest genialny! i ten pocałunek na końcu omfg suhfsoiej *-*
@SkaylerW
Świetny rozdział i taki uroczy ♥
OdpowiedzUsuńJejku Jus, jak to spierdolisz to zostaniesz z niczym ;-; mam nadzieję, że Justin odstąpi od tego durnego planu i będzie z Katy <3 czekam na kolejny *.*
OdpowiedzUsuńświetny i rozdział i długi co jest fajne :) oj Justin chyba zaczyna coś czuc do Katy i powoli zdaje sobie z tego sprawę :)
OdpowiedzUsuń@katrauuhl
śiwieny, bardzo bardzo mi sie podoba nie moge sie doczekac nstepnego:) powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńO boziu całowali się asfgjskgkfkg *.* Justin jest taki słodki mam tylko nadzieje że w końcu zostawi ten popierdzielony plan. Dziewczyno kocham cie za to opowiadanie xx czekam na nn @jb_is_my_prince
OdpowiedzUsuńKOCHAM TEN ROZDZIAŁ! <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę robi się coraz ciekawsze i twoje ff jest wyjątkowe bo nigdy nie czytałam podobnego a bardzo mi się podoba, czekam na następny i powodzenia przy pisaniu misiu
OdpowiedzUsuńOkej, okej. Przyznam się bez bicia, komentuję rozdział dopiero po raz drugi. No cóż, naprawdę Cię za to przepraszam i obiecuję, że teraz będę sumienną czytelniczką.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, jestem zadowolona, jak zawsze. Strasznie mi szkoda głównej bohaterki. Jest wykorzystywana i nawet jeśli Justin się w niej zakocha (o ile już nie jest zakochany), to gdy prawda wyjdzie na jaw, nie chciałabym być w jego skórze.
Komentarz pewnie jest chaotyczny i niezrozumiały, ale piszę na telefonie, więc przepraszam jeszcze raz. Wielki buziak dla Ciebie! - Julia.
Kocham te opowiadania! Ciekawość mnie zżera jak nie wiem! :)
OdpowiedzUsuńswiety jeju nfnjvnjks
OdpowiedzUsuńcudowny rozdzial!!
OdpowiedzUsuń