Katy's POV:
Leniwie otworzyłam oczy, rozglądając się od razu po całym pomieszczeniu, w którym dominowała biel i błękit. Od razu zorientowałam się, że nie jestem w swoim łóżku, tylko niestety w szpitalu, ale coś jednak poprawiło mi humor. Odwróciłam głowę, a na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. Justin spał z delikatnie rozchylonymi ustami, jego włosy były roztrzepane i już delikatnie opadały na jego czoło, co tylko dodało mu uroku. Jęknęłam cicho przyglądając się swojemu chłopakowi. Był idealny, chciałam dosłownie zatrzymać ten moment i móc patrzeć na niego tak w nieskończoność. Wyglądał tak niesamowicie bezbronnie i słodko. Uwielbiałam sposób w jaki mnie przytulał i mimo tego, że spał, nie wypuszczał mnie z uścisku. Jego dłonie muskały rozgrzaną skórę na moim brzuchu, co trochę mnie rozpraszało. Kochałam to jak mnie dotykał, ale miał on w sobie coś takiego, że traciłam kontrole, gdy tylko był obok. Z zamyślenia wyrwała mnie pielęgniarka, która weszła do pokoju i od razu jej policzki zalały rumieńce. Uśmiechnęłam się do niej, co ona od razu odwzajemniła i zaczęła zabierać się za wymienianie mojej kroplówki. Odwróciłam wzrok i ponownie przyglądałam się Justinowi, który smacznie spał wtulając się w moja pierś jak małe dziecko.
-To strasznie słodkie, co dla Ciebie robi.- przerwała cisze, młoda blondynka sprawdzając moją temperaturę.
-Wiem..- jęknęłam cicho i przegryzłam wargę szczęśliwa. -Myślałam, że poczeka aż zasnę i wróci do domu, ale on..- przerwała mi.
-Został przy Tobie całą noc?- dokończyła za mnie i przyglądała się nam ze szczerym uśmiechem, który jeszcze bardziej poprawił mi nastrój.
-Dokładnie.- pokiwałam głową i przykryłam ramie Justina, kołdrą.
-Miałam wiele zmian od kiedy tu trafiłaś i na każdej widzę go przy Tobie.- powiedziała ciepło i wyszła, zostawiając mnie w ten sposób z głupkowatym uśmiechem.
Odwróciłam się w stronę swojego chłopaka, głaszcząc go delikatnie po policzku. Wyglądał tak słodko, że ledwo powstrzymałam się od złapania go za policzki. W moich oczach dominowało szczęście, które głównie on mi dawał. Byłam cholernie szczęśliwa, nie wiedziałam jak on to wszystko robił, ale kiedy tylko był obok... Wszystko, co złe znikało. Nie zamartwiałam się tak swoimi problemami, skupiałam się głównie na nim i na tym jak bardzo go kocham.
-Kocham Cię, głupku.- szepnęłam cicho i ucałowałam go w czoło. Kiedy tylko podniosła się na łokciach i próbowałam wygrzebać z łóżka, jego dłoń mnie zatrzymała.
-Nie idź.- wymamrotał jeszcze z zamkniętymi oczami.
-Kochanie idę tylko do łazienki.- nie potrafiłam kontrolować chichotu. Był taki uroczy.
-Nie chcę, żebyś szła.- otworzył delikatnie oczy i skrzyżował ręce, a na jego ustach zagościł grymas. Jęknęłam cicho, wiedziałam, że przesadza, bo to tylko łazienka, ale chyba mu się nie dziwiłam. Gdyby to on leżał nieprzytomny, a ja musiałabym czekać, nie wiedząc dokładnie, kiedy się obudzi.. Bałabym się puszczać go samego gdziekolwiek.
-Zaraz wrócę, obiecuję.- musnęłam jego usta słodko, a on jedynie uśmiechnął się łobuzersko, gdy wstałam.
-Hm?- spytałam nie wiedząc skąd ten zadziorny uśmiech. Szatyn lustrował mnie wzrokiem i oblizał kilka razy usta. O matko, niech on tego nie robi.
-Nic. Wyglądasz po prostu cholernie seksownie w tych krótkich spodenkach i mojej bluzce.- dalej lustrował mnie wzrokiem, przegryzając swoje wargi.
Zarumieniłam się i spojrzałam na niego poważnie, a on się jedynie roześmiał. Rzuciłam pod nosem coś w stylu: ciekawe-co-powiesz-jak-nie-będę-miała-na-sobie-niczego i ruszyłam w stronę łazienki. Po drodze zabrałam kilka potrzebnych mi rzeczy, które pewnie Justin kazał komuś przynieść, bo przecież nie zostawiłby mnie tu samej. Czułam jak dosłownie rozbierał mnie wzrokiem, więc gdy złapałam klamkę od łazienki wystawiłam mu język i zamknęłam się w środku. Słyszałam jego głośny śmiech, wiem pokazywanie języka było strasznie dojrzałe, biorąc pod uwagę, że niedługo mam dziewiętnaście lat. Ale hej! Justin może w kilka sekund z uroczego chłopca zmieniać się w seksownego mężczyznę, więc ja też mam swoje prawa! Katy, po prostu starasz się jakoś usprawiedliwić- pomyślałam i rozbierając się, pozwoliłam gorącej wodzie spłynąć po moim ciele. Wmasowywałam starannie szampon i nuciłam pod nosem jedną ze swoich ulubionych piosenek.
'Cause if the water dries up and the moon stops shining
Stars fall, and the world goes blind, boy
You know, I'll be savin' my love for you, for you.
Stars fall, and the world goes blind, boy
You know, I'll be savin' my love for you, for you.
Wycierałam puszystym ręcznikiem gorące krople ze swojego ciała. Założyłam wcześniej wybrana bieliznę, białą bokserkę i krótkie spodenki dresowe, w których często łaziłam po domu. Patrzyłam dłuższą chwilę w lustro zastanawiając się, co robiłam przez całą noc. Wory pod oczami były okropnie widoczne, więc jęknęłam niezadowolona. Lekarz mówił mi już, że wszystko ze mną w porządku, jedynie potrzebuje odpoczynku. Sięgnęłam po swoją srebrną kosmetyczkę i uśmiechnęłam się zaglądając do środka. Postanowiłam zrobić delikatny makijaż, korektor zdziałał dosłownie cuda, bo moja twarz wyglądała już o wiele lepiej. Rzęsy wytuszowałam wodoodpornym tuszem, który perfekcyjnie je pogrubił. Rozczesałam mokre kosmyki swoich włosów, dalej nucąc coś pod nosem. Przeczesałam palcami swoją grzywkę, a na końcówki nałożyłam olejek. Przyglądałam się uważnie swojemu odbiciu. Wilgotne włosy opadały na moje ramiona, więc było mi trochę zimno. Zabrałam wszystkie rzeczy i wyszłam z łazienki. Justin siedział już na krześle obok mojego łóżka, które idealnie zaścielił. Pieprzony perfekcjonista. Włożyłam swoje rzeczy do dużej torby, cały czas czułam na sobie jego wzrok. Nie byłam na niego zła, ja po prostu uwielbiałam się z nim droczyć, więc postanowiłam przez chwilę nie zwracać na niego uwagi, czego nienawidził. Usiadłam na łóżku i odblokowałam swój telefon. Nie spojrzałam na niego ani razu, jednak czułam jak dosłownie wiercił dziurę w mojej głowię.
-Katy.- powiedział, ale ja dalej zajmowałam się swoim telefonem.
-Katy.- powtórzył trochę głośniej, a ja dalej udawałam, jednak ciężko mi było stłumić chichot.
-Katy, kurwa.- jęknął niezadowolony.
-Hm?- odpowiedziałam, dalej nie patrząc nawet w jego stronę.
-Spójrz na mnie.- rozkazał, jednak ja to zignorowałam, czekając na rozwinięcie akcji. Zanim się zorientowałam, poczułam silne ramiona, które podniosły mnie do góry i usadziły na swoich kolanach. Zarumieniłam się, uświadamiając sobie, że siedzę na nim rozkraczona i w każdej chwili ktoś może wejść do środka. Chłopak nie dał mi zbyt dużo czasu na rozmyślenia, wpił się zachłannie w moje usta. Całował mnie z ogromną pasją, jęknęłam cicho pragnąc więcej, co Justin postanowił mi dać. Nasze języki ocierały się o siebie, jego dłonie muskały moją skórę na policzku, Dyszałam głośno, jednak nie myślałam nawet o tym, żeby to przerwać. Justin przegryzł moja dolną wargę, a ja jęknęłam przez, co uzyskał jeszcze większy dostęp do moich ust. Głaskał delikatnie mój policzek uśmiechając się podczas pocałunku. Wplotłam palce w jego perfekcyjne włosy, jednak on zwolnił i odsunął się dając mi na koniec buziaka w czoło.
-Nigdy więcej mnie nie ignoruj.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem, patrząc na to do jakiego stanu mnie doprowadził. Dyszałam napalona patrząc na niego wzrokiem pełnym pożądania.
-Będę robiła, co będę chciała, Panie Bieber.- wyszeptałam do jego ucha, po czym przegryzłam mocno jego płatek i przejechałam tyłkiem po jego kroczu. -Nie zadzieraj ze mną, skarbie.- pokiwałam palcem i usiadłam obok. Chłopak patrzył na mnie, tym razem to on oddychał szybko i nie mógł nad sobą zapanować.
-Katy..- jęknął sunąć dłonią po moim odkrytym udzie.
-Nie, Justin.- powiedziałam stanowczo. -To jak wrócimy do domu...- powiedziałam uśmiechając się do niego zwycięsko. Wygrałam, znowu.
-Pani Jones?- do pomieszczenia weszła ta sama pielęgniarka, w rękach trzymała jakieś kartki.
-Tak?- spytałam, Justin patrzył ze mną wyczekująco na kobietę.
-Dobre wieści, może Pani powoli pakować swoje rzeczy, to Pani ostatnia kroplówka.- powiedziała z uśmiechem, co odwzajemniłam i pokiwałam głową ze zrozumieniem. Kobieta wyszła, a ja z Justinem wyczekująco wpatrywaliśmy się w kroplówkę, mając nadzieję, że jakoś to przyśpieszymy. Szatyn potarł ręce, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Coś w moim brzuchu wywinęło fikołka, cholera czy on musi tak na mnie działać?
-Jeszcze trochę skarbie i nikt nam w niczym nie przeszkodzi..- przyciągnął mnie do siebie tak, żebym ponownie usiadła na jego kolanach. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Ucałował on moje nadgarstki dostrzegając na nich najwidoczniej stare blizny.
-Katy..- zaczął mówić, patrząc uważnie na nie.
-Nic nie mów, Justin.- cicho powiedziałam patrząc w dół. Nie potrafiłam w takim momencie spojrzeć mu w oczy. Chłopak ucałował każda z nich i westchnął głośno przytulając mnie jeszcze mocniej.
-Kochanie, chcę tylko wiedzieć czy dalej to robisz, ale w innym miejscu..- przerwał ciszę i przełknął głośno ślinę, bojąc się odpowiedzi.
-Nie.- odpowiedziałam szczerze. -To stare blizny, nie mam zamiaru już tego robić.- powiedziałam, a chłopak podniósł mój podbródek, zmuszając, żebym na niego spojrzała.
-Kochanie, nie wiem dlaczego robiłaś sobie krzywdę, ale to nic nie zmienia. Kocham Cię tak samo, a może nawet i bardziej, jesteś silną kobieta i popatrz, jakoś sobie poradziłaś.- mówił szczerze, a jego oczy były łagodne i pełne ciepła. -Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze Ci pomogę i zawsze możesz ze mną o wszystkim porozmawiać. Będziesz o tym pamiętać?- spytał, pocierając moje plecy.
-Będę.- powiedziałam, a w moich oczach od razu zebrały się łzy. Nie byłam przyzwyczajona do takich słów. Kocham go i to, co powiedział potwierdziło tylko fakt, że jest idealny. Wiem, że mogę na niego liczyć i to wszystko co mówi jest szczerze. Jezu, on jest taki cudowny.
-Księżniczko, nie płacz. Jesteś na to za piękna.- musnął moje wargi i splótł nasze dłonie. -Kocham Cię.- powiedział z uśmiechem, którego nie potrafiłam nie odwzajemnić.
-Ja Ciebie też, przecież wiesz to.- musnęłam jego usta krótko, ale z ogromnym uczuciem.
Trwaliśmy kilkanaście dobrych minut przytuleni do siebie. Nasze serca biły w tym samym tempie, delikatnie głaskałam skórę na jego karku, składając tam od czasu do czasu pocałunki. Zamknęłam oczy, a w mojej głowie rozbłysła jedna scena.
*flashback*
Byłam cała spięta, dosłownie kilka metrów przede mną szedł jakiś podejrzany facet, dreszcz przebiegł po moim plecach. Głośno przełknęłam ślinę i czym bliżej go byłam tym mniej odważne kroki stawiałam. Kiedy mieliśmy się minąć, chłopak złapał moje nadgarstki i pociągnął mnie na bok, przez co uderzyłam w ścianę.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam wyrywając się, jednak na nic, bo on był za silny. Mocniej złapał moje ręce i przywarł mnie całym swoim ciałem do ściany. Kiedy nie mogłam się w ogóle ruszyć, mężczyzna zaczął jedna ręką szukać czegoś w kieszeni. Zaczęłam krzyczeć, pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Nogi mi zdrętwiały, nie wiedziałam czego się spodziewać, chłopak robił nerwowe ruchy, więc postanowiłam stać w miejscu. Był za silny, nie miałam żadnych szans.
Moją uwagę odwrócił samochód, który jechał w naszym kierunku, z piskiem opon i skręcił tak, że kierowca mógł wysiąść blisko nas.
Zamarłam.
Mężczyzna uderzył mną o ścianę mocno i zaczął uciekać. Upadłam na ziemie, ale kiedy tylko się otrząsnęłam podniosłam głowę do góry. Justin wymierzył kilka ciosów i kiedy ten facet upadł, kopnął go kilka razy w brzuch. Starałam się jak najszybciej podnieść, kręciło mi się w głowie, ale jakoś dałam radę. Opierałam się o ścianę, żeby nie stracić równowagi, kiedy już chciałam zrobić krok w stronę samochodu poczułam za sobą ramię oplatające moją talię.
-Nic Ci nie jest?- spytał Justin, miał na twarzy trochę krwi, ale dalej wyglądał idealnie. Pokiwałam tylko głową i dałam się poprowadzić do jego samochodu.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam wyrywając się, jednak na nic, bo on był za silny. Mocniej złapał moje ręce i przywarł mnie całym swoim ciałem do ściany. Kiedy nie mogłam się w ogóle ruszyć, mężczyzna zaczął jedna ręką szukać czegoś w kieszeni. Zaczęłam krzyczeć, pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Nogi mi zdrętwiały, nie wiedziałam czego się spodziewać, chłopak robił nerwowe ruchy, więc postanowiłam stać w miejscu. Był za silny, nie miałam żadnych szans.
Moją uwagę odwrócił samochód, który jechał w naszym kierunku, z piskiem opon i skręcił tak, że kierowca mógł wysiąść blisko nas.
Zamarłam.
Mężczyzna uderzył mną o ścianę mocno i zaczął uciekać. Upadłam na ziemie, ale kiedy tylko się otrząsnęłam podniosłam głowę do góry. Justin wymierzył kilka ciosów i kiedy ten facet upadł, kopnął go kilka razy w brzuch. Starałam się jak najszybciej podnieść, kręciło mi się w głowie, ale jakoś dałam radę. Opierałam się o ścianę, żeby nie stracić równowagi, kiedy już chciałam zrobić krok w stronę samochodu poczułam za sobą ramię oplatające moją talię.
-Nic Ci nie jest?- spytał Justin, miał na twarzy trochę krwi, ale dalej wyglądał idealnie. Pokiwałam tylko głową i dałam się poprowadzić do jego samochodu.
*end of flashback*
-Dziękuję.- powiedziałam cicho patrząc na mojego chłopaka, który bawił się moimi palcami.
-Za co?- spytał zdezorientowany.
-Za wszystko, Justin. Nie wiem, co by się stało jakbyś nie pojawił się wtedy we właściwym miejscu i o właściwym czasie.
-Mówisz o tej imprezie, kiedy poszłaś gdzieś sama i jakiś chory idiota chciał Cię skrzywdzić?- spytał, a jego oczy pociemniały. Najwidoczniej przypomniał sobie dokładnie to nieprzyjemne zdarzenie.
-Tak, dokładnie o tym..- powiedziałam cicho, patrząc na niego.
-Nie ma sprawy, nie mogłem pozwolić dotknąć mojej księżniczki.- musnął moje wargi.
-Wtedy nie byłam twoją księżniczka.- zauważyłam.
-To, że nie mówiłem Ci o tym, nie znaczy, że nią nie byłaś.- puścił mi oczko i westchnął myśląc nad czymś. Wiedziałam, że cos go dręczy.
-Kroplówka się skończyła, możemy już jechać do domu?- spytałam, a on jedynie uśmiechnął się i pokiwał głową. Justin podniósł mnie i postawił koło drzwi, papiery i inne formalności były już załatwione, więc nie miałam się czym martwić. Po krótkiej rozmowie z doktorem, ruszyliśmy w kierunku wyjścia z tego ogromnego szpitala. Cudownie czułam się, kiedy chłopak pewnie splótł nasze dłonie, to wszystko było już takie oficjalne. Chciałam już wrócić do domu i porozmawiać z nim na temat podziemia i moich przyjaciół. Wiedziałam, że razem sobie jakoś poradzimy, w końcu mamy siebie i nic więcej nie jest nam potrzebne. Obserwowałam Justina, który ciągnął mnie do wyjścia, już pewnie przez te kilka dni udało mu się ogarnąć jak się stąd wydostać. Chłopak miał na sobie jasne jeansy, które jak zwykle były bardzo nisko, czarną bluzkę z krótkim rękawem i niebieskie vansy. Uwielbiałam jego styl i byłam pewna, że on uwielbiał mój. Pasowaliśmy do siebie idealnie, ale mimo wszystko on był seksowniejszy. Niestety.
-Zrób sobie zdjęcie, starczy na dłużej.- uśmiechnął się szeroko, był tak cholernie pewny siebie. Uderzyłam go w ramię, a on zabawnie je potarł i jęknął z 'bólu'.
-Nienawidzę Cię.- burknęłam, krzyżując ręce na piersi.
-Skarbie, nie oszukuj samej siebie. Kochasz mnie.- pocałował mnie krótko, dzięki czemu wszystkim głupim laską na parkingu zszedł uśmiech z twarzy. On jest mój, suki. Posłałam im złowrogie spojrzenie, na co one jedynie jęknęły i piorunowały mnie wzrokiem. Jedna dosłownie śliniła się na widok mojego chłopaka, co prawie wyprowadziło mnie z równowagi. Postanowiłam pokazać im, że Justin może im się jedynie przyśnić. Zarzuciłam dłonie na jego szyje, wpijając się w jego usta, które poruszały się na moich namiętnie. Chłopak położył dłonie na mój tyłek i ścisnął go, ignorując to, że widzi nas mnóstwo ludzi. Przejechałam językiem po jego pulchnej wardze i wplotłam palce w jego włosy, delikatnie je roztrzepując. Szatyn jęknął z przyjemności, a kiedy skończyliśmy klepnął mnie w tyłek. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie i spojrzałam ponownie na te suki, które zrezygnowane posłały mi ostatnie spojrzenie i ruszyły dalej ulicą. Ha, wygrałam, bitches!
Szczęśliwa splotłam ponownie nasze dłonie i szłam koło chłopaka, szukając wzrokiem jego auta. Po kilku minutach zobaczyłam jego ukochane audi w panterkę i uśmiechnęłam się do niego.
-Uwielbiam to auto.- przyznałam wsiadając.
-A ja uwielbiam, kiedy jesteś zazdrosna.- warknął seksownie, odpalając i ruszając z parkingu.
-Co?- prawie krzyknęłam.- Kiedy niby byłam zazdrosna?- udawałam głupią, modląc się, żeby to nie wyszło na jaw.
-Kochanie, widziałem.- przegryzł wargę. -To cholernie podniecające, że chciałaś im pokazać, że jestem tylko Twój i bardzo dobrze.- powiedział przybliżając się do mnie. -Bo ty jesteś tylko moja.- dodał szeptem całując kącik moich ust. W moim brzuchu wybuchło stado szalejących motyli. On tak cholernie wszystko rozumiał i tak strasznie podobało mi się to jak do mnie mówił. Za każdym razem, kiedy szeptał mi coś do ucha, mam ochotę rozebrać go w kilak sekund i kazać mu pieprzyć mnie do rana. Dosłownie. On tak na mnie działa.
-Jesteśmy na miejscu.- wyrwał mnie z zamyślenia i wyskoczył auta, obchodząc je, żeby otworzyć mi drzwi.
-Skarbie, od kiedy z Ciebie taki dżentelmen.- zaśmiałam się, a jego mina spoważniała. Przygwoździł mnie do samochodu, zbliżając się do mojej szyi, na której złożył co najmniej dziesięć pocałunków. Odchyliłam głowę i zignorowałam fakt, że sąsiedzi mogą nas widzieć.
-Dla Ciebie mogę być kimkolwiek zechcesz, kotku.- warknął do mojego ucha, a mnie zalała fala pragnienia. Potrzebowałam go, chciałam już czuć tą cholerną bliskość. Chciałam dać mu całą siebie.
-Idziemy?- uśmiechnął się do mnie i oplótł mnie ramieniem w talii.
-Jeszcze pytasz?- zaśmiałam się, czekając aż chłopak otworzy drzwi od swojego domu.
Weszliśmy roześmiani, od czasu wymienialiśmy znaczące spojrzenia. W jego oczach dominowało pragnienie, które bardzo dobrze rozumiałam. Byłam pewna, że on potrzebuje tego tak samo jak ja. Chcę czuć się tak dobrze jak ostatnio. Tęskniłam za jego rozgrzanym ciałem przy moim ciele. To było takie cudowne, aż nie do opisania. Przegryzłam wargę i usiadłam na blacie w kuchni, obserwowałam go uważnie. Jego idealne włosy były roztrzepane, wiedziałam, że nie miał za wielu rzeczy u mnie w szpitalu, ale chociaż udało mu się wziąć tam szybki prysznic. On nie chciał zostawić mnie tam nawet na chwile, nawet nie wiem czy jadł coś normalnego. Byłam szczęściarą. Justin Bieber, nieosiągalny i niebezpieczny chłopak, który bierze udział w nielegalnych wyścigach i finałach w podziemiu jest mój. W ogóle nie podobało mi się to, że się ścigał, ale rozmawialiśmy o tym już kilka razy i wierze, że robi to rzadko, a dokładniej wtedy, kiedy chcę jakoś wyładować wszystkie złe emocje. Oblizałam usta szybko, ponieważ miałam wrażenie, że się ślinie. Szatyn stał kilka metrów ode mnie i kończył robić nasze drinki. Między nami panowała przyjemna cisza, więc mogłam przyglądać się mu i nie myśleć o niczym innym niż o tym jak idealny jest. Jego tatuaże pokrywały silne ramiona, które uwielbiałam czuć na swoim ciele. Włosy miał w seksownym nieładzie, a pulchne usta oblizywał tak powoli, jakby chciał mnie sprowokować. Jęknęłam cicho, kiedy wypuścił głośno powietrze i koncentrując się na alkoholu, kończył swoje dzieło. Był perfekcyjny we wszystkim, zastanawiałam się skąd ma tyle zdolności i czy jest to w ogóle możliwe. Związałam włosy w wysokiego kucyka i zeskakując z blatu, ruszyłam w jego stronę. Chłopak od razu obdarował mnie swoim spojrzeniem, jego karmelowe tęczówki zabłysły, a na twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
-To nieprawdopodobne, że jesteś tylko moja i nie muszę się z nikim Tobą dzielić.- powiedział i zaczął trącić moją szyje swoim nosem. Zassał moja skórę, zostawiając w jednym miejscu bolesną malinkę. Zaznaczył, że jestem tylko jego, to cholernie seksowne.
-Tylko twoja.- dyszałam kiedy chłopak ścisnął moje pośladki i przegryzał wrażliwą skórę na szyi. Zaśmiałam się cicho, kiedy połaskotał mój policzek swoimi długi rzęsami i wzięłam szklankę do ręki. Upiłam łyka i jęknęłam głośno przymykając przy tym wargi.
-Mmm, to jest pyszne.- jęknęłam.
-Kochanie, nie jęcz, bo obiecuję, że nawet nie zdążysz wypić połowy.- zaśmiał się kładąc mnie na ogromne łóżko. Przyglądałam mu się, cholernie podniecało mnie to, co mówił, był teraz takim dupkiem, który posyłał mi spojrzenie w stylu 'jesteś taka seksowna, będę pieprzył Cię całą noc' ale za to go kochałam. Potrafił być pewnym siebie dupkiem, ale jednak wszystko robił delikatnie i nie chciał mnie niczym skrzywdzić. Kochał mnie, a ja kochałam jego. To cudowne, mam rację?
Delektowałam się drinkiem, który zrobił Justin, ale nie przestałam na niego patrzeć, po prostu nie mogłam. Chłopak kucnął przy ogromnej wieży i wybierając płytę, posłał mi uśmiech. Muzyka, którą oboje kochaliśmy wysłała mnie do jeszcze lepszego świata.
[music]
Jego karmelowe tęczówki błądziły po moim ciele, a na jego twarzy gościł seksowny uśmiech. Przejechałam chłodnymi dłońmi po jego karku, na którym po krótkiej chwili pojawiła się gęsia skórka. Chłopak zaczął smakować moich ust, co z ogromnym uczuciem oddałam. Bawiłam się jego włosami, ciągnąć za ich końce, dzięki czemu jęknął głośno, więc otrzymałam dostęp do jego buzi. Wślizgnęłam język, który zwinnie przejechał po jego pulchnej wardze. Całowaliśmy się dysząc cicho, jednak nie wyglądało na to, że któreś z nas chciało to przerwać. Justin przewrócił mnie zwinnie, więc to teraz on górował nade mną. Spojrzałam w jego oczy, w których widziałam tą pewność i ochotę. Tak, kochanie też tego chcę. Zaczął tworzyć drogę z pocałunków, która zaczęła się na mojej szczęce, a skończyła przy moich majtkach. Jego pocałunki na moim ciele paliły moją skórę przyjemnie, pisnęłam kiedy jego dużą dłoń powędrowała na moje pośladki. Jego koszulka zasłaniała mi jego mięśnie, bez żadnego namysłu złapałam jej koniec i pociągnęłam do góry. Napajałam się widokiem jego cudownego ciała.
-Kochanie, nawet nie zdążyłem dobrze zacząć a ty już jesteś dla mnie cała mokra.- szepnął do mojego ducha. Miał nade mną kontrolę, wiedział jak na mnie działa i same pocałunki sprawiały, że wariowałam. Chłopak wsunął dłoń pod moją bieliznę i zaczął bawić się moja łechtaczką. Nakręcał mnie coraz bardziej, niegrzeczne słówka, które szeptał do mojego ucha doprowadzały mnie do szału. Jęczałam cicho, a kiedy włożył we mnie swój jeden palec, zassałam wargi zachłannie. Czułam krople potu spływającą po moim ciele. Chłopak złapał druga ręką moją pierś i bawił się nią.
-Justin.-dyszałam czując się tak cholernie dobrze.
-Shhh, skarbie. To dopiero początek.- powiedział zachrypniętym głosem, wygięłam plecy w łuk, kiedy jego dwa palce poruszały się we mnie w niesamowicie szybkim tempie. Ciągnęłam za jego włosy, całując delikatnie jego szyję.
-Jak się czujesz?- spytał mnie bawiąc się tym i ciesząc z tego jak było mi dobrze.
-J-justin nie przestawaj, błagam!-wykrzyczałam czując, że fala orgazmu jest już blisko. Chłopak zaśmiał się i zlustrował moje ciało wzrokiem.
-Jesteś piękna.- musnął moje wargi i zatrzymał swoje poczynania. Obdarowałam go groźnym spojrzeniem, byłam niezadowolona. Szatyn nie przejął się tym i kiedy ściągnął całkiem moją bieliznę, patrzył na mnie chwilę.
-Cholernie piękna.- powtórzył. Patrzyłam na niego, tak bardzo pragnęłam czuć go w sobie, potrzebowałam tego. Byłam podniecona, a widok jego stojącego penisa, który dosłownie rozrywał jego białe bokserki, sprawiał, że wariowałam.
-Chcę Ciebie, teraz.- zażądałam i uderzając go mocno w klatkę piersiową, usiadłam na jego kroczu. -To już raczej nie będzie nam potrzebne, jak sądzisz?- bawiłam się gumką od jego bokserek, kręcąc tyłkiem przez co jego członek jeszcze bardziej stwardniał.
-Katy.- warknął seksownie, czując podniecenie.
-Coś mówiłeś?- zaczęłam go drażnić, jeżdżąc po jego bieliźnie w górę i w dół. Dzielił nas tylko kawałek pieprzonego materiału, ale nie chciałam odpuścić. On sam drażnił się ze mną, więc dlaczego ja nie mogłam podrażnić się z jego kolegą? Przecież wszyscy wiemy jak Justin Bieber mnie pragnie. Zaśmiałam się patrząc na Justina, który przymrużył oczy i rzucił krótką wiązankę przekleństw.
-Co? Co mówiłeś?- szepnęłam. -Mam nadzieje, że powiedziałeś właśnie, że mnie kochasz, bo mam zamiar zaprowadzić Cię do raju.- zaśmiałam się seksownie i ściągnęłam jego bokserki, rzucając je niedbale na bok.
-Katy, kurwa chcę tego Teraz.-próbował się podnieść i przerzucić mnie na plecy, jednak zatrzymałam go. Pokiwałam palcem i posłałam mu łobuzerski uśmiech.
-Teraz ja tu rządze, Panie Bieber.- warknęłam zsuwając się nieco niżej. Chłopak oddychał głośno, najwidoczniej podniecony tym w jaki sposób się z nim bawiłam. Złapałam jego twardego penisa pewnie w dłoń i zerkając na chłopaka, posłałam mu ostatni uśmiech. Tak strasznie chciałam, żeby czuł się dobrze. Chciałam, żeby doszedł dla mnie.
Przejechałam językiem po jego główce i nawet nie wiem jak, wzięłam go prawie całego do buzi. Drażniąc delikatnie zębami jego wrażliwą skórę, ssałam go. Czułam się dobrze, wiedziałam, że Justinowi tego było trzeba. Kiedy chłopak wsunął dłonie w moje włosy i odchylił głowę do tyłu, wiedziałam, że jestem w tym dobra.
-Ja pierdole, Katy!-warknął sapiąc. Wiwatowałam w duchu, jednak nie przestawałam nawet na chwilę. Wzięłam jego penisa całkowicie do buzi, chłopak mamrotał i przeklinał co kilka sekund, a kiedy przyśpieszyłam, słona ciecz wystrzeliła do mojego gardła. Połknęłam ją bez zawahania i oblizałam usta, uśmiechając się do swojego mężczyzny, który patrzył na mnie podniecony jak nigdy w życiu. Pociągnął mnie w swoja stronę i ułożył się między moimi nogami wygodnie. Zassałam skórę na jego szyi, zostawiając tam mocne ślady. Justin odgarnął włosy z mojej twarzy, przyglądając się mi.
-To było cudowne.- powiedział między głośnymi oddechami. Wpił się zachłannie w moje usta, pragnęłam go jeszcze bardziej i wiedziałam, że nie mogę czekać. Chłopak patrzył chwilę w moje tęczówki i jakby zrozumiał, jednak wiedziałam, że czuję to samo. Nic nie mogło równać się z tym, co tworzyliśmy razem, kiedy był we mnie. Założył szybko prezerwatywę i patrząc na moje piersi, oblizał powoli usta. O cholera, Bieber nie prowokuj mnie. Jęczałam głośno, kiedy ssał mojego sutka i drapałam go po plecach.
-Powiedz jak bardzo chcesz, żebym Cię pieprzył.- wydyszał między pocałunkami na moim brzuchu.
-Chcę tego bardzo, Justin, błagam.- jęczałam z przyjemności kiedy jego palce drażniły moją łechtaczkę.
-Dla Ciebie wszystko.- szepnął zmysłowo do mojego ucha i wszedł we mnie szybko. Nie poczułam bólu, poczułam się najlepiej na świecie.
-Justin, o boże...- krzyczałam, nie potrafiąc powiedzieć nic więcej.
-Tak wiem, kochanie..- przegryzł płatek mojego ucha poruszając się we mnie w normalnym tempie. Nasze jęki wypełniły całą sypialnie, myślałam tylko o tym jak cholernie cudownie się czuje. Moje dłonie jeździły po jego plecach i karku, który był już cały mokry od potu. Przegryzłam wargę, kiedy chłopak ponownie złapał moją pierś.
-Szybciej.- zażądałam, a chłopak nawet się nie sprzeciwił. Wymienialiśmy, co chwile spojrzenia, moje oczy były delikatnie przymrużone. Dyszałam, myśląc o tym, że ta chwila powinna trwać wiecznie.
-Kochanie, jesteś taka ciasna.. Czuję jak twoje ścianki zaciskają się wokół mojego penisa.- szeptał do mojego ucha, cholera to takie niegrzeczne. Nie byłam gotowa na to, żeby odpowiedzieć mu cokolwiek. Jego ciało przy moim, to było takie idealne. Pisnęłam, kiedy chłopak przegryzł moja wargę i już po kilku sekundach byłam na szczycie. Orgazm zawładnął mną, dysząc ciężko, patrzyłam na Justina, który po kilku ruchach, opadł na mnie delikatnie. Leżeliśmy w cholernie przyjemnej ciszy, zadowoleni z tego, co właśnie się stało. Oboje doszliśmy, co było najpiękniejszym uczuciem na ziemi. Pogłaskałam jego policzek i musnęłam jego wargi.
-Kocham Cię.- uśmiechnęłam się szczęśliwa.
-Ja Ciebie mocniej.- odwzajemnił gest i razem skierowaliśmy się pod prysznic.
~*~
Zdecydowałam się dodać ten rozdział, jest krótki, ale nie martwcie się, bo mam wiele pomysłów, jednak nie miałam czasu go nawet skończyć, więc to w następnym :)
Co do te przerwy.. Nie przestanę pisać tego opowiadania, jednak bądźcie świadomi, że wasze lenistwo doprowadziło do tego, że nie pisałam nic przez dwa tygodnie. Była dosyć duża przerwa między tamtym a tym rozdziałem, ale dobrze wiecie, że dodałabym szybciej, jednak sami sobie jesteście winni. Mam nadzieje, że notka, która napisałam wcześniej trochę do was dotarła i zrozumieliście już, że potrzebuje waszego wsparcia i waszego zdania, inaczej to wszystko straci sens. Dziękuje za miłe słowa, kocham was i mam nadzieje, że wszystko u was dobrze, następny postaram się dodać jak najszybciej i oczywiście liczę na duża ilość komentarzy :)
much love <3
-Jeszcze pytasz?- zaśmiałam się, czekając aż chłopak otworzy drzwi od swojego domu.
Weszliśmy roześmiani, od czasu wymienialiśmy znaczące spojrzenia. W jego oczach dominowało pragnienie, które bardzo dobrze rozumiałam. Byłam pewna, że on potrzebuje tego tak samo jak ja. Chcę czuć się tak dobrze jak ostatnio. Tęskniłam za jego rozgrzanym ciałem przy moim ciele. To było takie cudowne, aż nie do opisania. Przegryzłam wargę i usiadłam na blacie w kuchni, obserwowałam go uważnie. Jego idealne włosy były roztrzepane, wiedziałam, że nie miał za wielu rzeczy u mnie w szpitalu, ale chociaż udało mu się wziąć tam szybki prysznic. On nie chciał zostawić mnie tam nawet na chwile, nawet nie wiem czy jadł coś normalnego. Byłam szczęściarą. Justin Bieber, nieosiągalny i niebezpieczny chłopak, który bierze udział w nielegalnych wyścigach i finałach w podziemiu jest mój. W ogóle nie podobało mi się to, że się ścigał, ale rozmawialiśmy o tym już kilka razy i wierze, że robi to rzadko, a dokładniej wtedy, kiedy chcę jakoś wyładować wszystkie złe emocje. Oblizałam usta szybko, ponieważ miałam wrażenie, że się ślinie. Szatyn stał kilka metrów ode mnie i kończył robić nasze drinki. Między nami panowała przyjemna cisza, więc mogłam przyglądać się mu i nie myśleć o niczym innym niż o tym jak idealny jest. Jego tatuaże pokrywały silne ramiona, które uwielbiałam czuć na swoim ciele. Włosy miał w seksownym nieładzie, a pulchne usta oblizywał tak powoli, jakby chciał mnie sprowokować. Jęknęłam cicho, kiedy wypuścił głośno powietrze i koncentrując się na alkoholu, kończył swoje dzieło. Był perfekcyjny we wszystkim, zastanawiałam się skąd ma tyle zdolności i czy jest to w ogóle możliwe. Związałam włosy w wysokiego kucyka i zeskakując z blatu, ruszyłam w jego stronę. Chłopak od razu obdarował mnie swoim spojrzeniem, jego karmelowe tęczówki zabłysły, a na twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
-To nieprawdopodobne, że jesteś tylko moja i nie muszę się z nikim Tobą dzielić.- powiedział i zaczął trącić moją szyje swoim nosem. Zassał moja skórę, zostawiając w jednym miejscu bolesną malinkę. Zaznaczył, że jestem tylko jego, to cholernie seksowne.
-Tylko twoja.- dyszałam kiedy chłopak ścisnął moje pośladki i przegryzał wrażliwą skórę na szyi. Zaśmiałam się cicho, kiedy połaskotał mój policzek swoimi długi rzęsami i wzięłam szklankę do ręki. Upiłam łyka i jęknęłam głośno przymykając przy tym wargi.
-Mmm, to jest pyszne.- jęknęłam.
-Kochanie, nie jęcz, bo obiecuję, że nawet nie zdążysz wypić połowy.- zaśmiał się kładąc mnie na ogromne łóżko. Przyglądałam mu się, cholernie podniecało mnie to, co mówił, był teraz takim dupkiem, który posyłał mi spojrzenie w stylu 'jesteś taka seksowna, będę pieprzył Cię całą noc' ale za to go kochałam. Potrafił być pewnym siebie dupkiem, ale jednak wszystko robił delikatnie i nie chciał mnie niczym skrzywdzić. Kochał mnie, a ja kochałam jego. To cudowne, mam rację?
Delektowałam się drinkiem, który zrobił Justin, ale nie przestałam na niego patrzeć, po prostu nie mogłam. Chłopak kucnął przy ogromnej wieży i wybierając płytę, posłał mi uśmiech. Muzyka, którą oboje kochaliśmy wysłała mnie do jeszcze lepszego świata.
[music]
Jego karmelowe tęczówki błądziły po moim ciele, a na jego twarzy gościł seksowny uśmiech. Przejechałam chłodnymi dłońmi po jego karku, na którym po krótkiej chwili pojawiła się gęsia skórka. Chłopak zaczął smakować moich ust, co z ogromnym uczuciem oddałam. Bawiłam się jego włosami, ciągnąć za ich końce, dzięki czemu jęknął głośno, więc otrzymałam dostęp do jego buzi. Wślizgnęłam język, który zwinnie przejechał po jego pulchnej wardze. Całowaliśmy się dysząc cicho, jednak nie wyglądało na to, że któreś z nas chciało to przerwać. Justin przewrócił mnie zwinnie, więc to teraz on górował nade mną. Spojrzałam w jego oczy, w których widziałam tą pewność i ochotę. Tak, kochanie też tego chcę. Zaczął tworzyć drogę z pocałunków, która zaczęła się na mojej szczęce, a skończyła przy moich majtkach. Jego pocałunki na moim ciele paliły moją skórę przyjemnie, pisnęłam kiedy jego dużą dłoń powędrowała na moje pośladki. Jego koszulka zasłaniała mi jego mięśnie, bez żadnego namysłu złapałam jej koniec i pociągnęłam do góry. Napajałam się widokiem jego cudownego ciała.
-Kochanie, nawet nie zdążyłem dobrze zacząć a ty już jesteś dla mnie cała mokra.- szepnął do mojego ducha. Miał nade mną kontrolę, wiedział jak na mnie działa i same pocałunki sprawiały, że wariowałam. Chłopak wsunął dłoń pod moją bieliznę i zaczął bawić się moja łechtaczką. Nakręcał mnie coraz bardziej, niegrzeczne słówka, które szeptał do mojego ucha doprowadzały mnie do szału. Jęczałam cicho, a kiedy włożył we mnie swój jeden palec, zassałam wargi zachłannie. Czułam krople potu spływającą po moim ciele. Chłopak złapał druga ręką moją pierś i bawił się nią.
-Justin.-dyszałam czując się tak cholernie dobrze.
-Shhh, skarbie. To dopiero początek.- powiedział zachrypniętym głosem, wygięłam plecy w łuk, kiedy jego dwa palce poruszały się we mnie w niesamowicie szybkim tempie. Ciągnęłam za jego włosy, całując delikatnie jego szyję.
-Jak się czujesz?- spytał mnie bawiąc się tym i ciesząc z tego jak było mi dobrze.
-J-justin nie przestawaj, błagam!-wykrzyczałam czując, że fala orgazmu jest już blisko. Chłopak zaśmiał się i zlustrował moje ciało wzrokiem.
-Jesteś piękna.- musnął moje wargi i zatrzymał swoje poczynania. Obdarowałam go groźnym spojrzeniem, byłam niezadowolona. Szatyn nie przejął się tym i kiedy ściągnął całkiem moją bieliznę, patrzył na mnie chwilę.
-Cholernie piękna.- powtórzył. Patrzyłam na niego, tak bardzo pragnęłam czuć go w sobie, potrzebowałam tego. Byłam podniecona, a widok jego stojącego penisa, który dosłownie rozrywał jego białe bokserki, sprawiał, że wariowałam.
-Chcę Ciebie, teraz.- zażądałam i uderzając go mocno w klatkę piersiową, usiadłam na jego kroczu. -To już raczej nie będzie nam potrzebne, jak sądzisz?- bawiłam się gumką od jego bokserek, kręcąc tyłkiem przez co jego członek jeszcze bardziej stwardniał.
-Katy.- warknął seksownie, czując podniecenie.
-Coś mówiłeś?- zaczęłam go drażnić, jeżdżąc po jego bieliźnie w górę i w dół. Dzielił nas tylko kawałek pieprzonego materiału, ale nie chciałam odpuścić. On sam drażnił się ze mną, więc dlaczego ja nie mogłam podrażnić się z jego kolegą? Przecież wszyscy wiemy jak Justin Bieber mnie pragnie. Zaśmiałam się patrząc na Justina, który przymrużył oczy i rzucił krótką wiązankę przekleństw.
-Co? Co mówiłeś?- szepnęłam. -Mam nadzieje, że powiedziałeś właśnie, że mnie kochasz, bo mam zamiar zaprowadzić Cię do raju.- zaśmiałam się seksownie i ściągnęłam jego bokserki, rzucając je niedbale na bok.
-Katy, kurwa chcę tego Teraz.-próbował się podnieść i przerzucić mnie na plecy, jednak zatrzymałam go. Pokiwałam palcem i posłałam mu łobuzerski uśmiech.
-Teraz ja tu rządze, Panie Bieber.- warknęłam zsuwając się nieco niżej. Chłopak oddychał głośno, najwidoczniej podniecony tym w jaki sposób się z nim bawiłam. Złapałam jego twardego penisa pewnie w dłoń i zerkając na chłopaka, posłałam mu ostatni uśmiech. Tak strasznie chciałam, żeby czuł się dobrze. Chciałam, żeby doszedł dla mnie.
Przejechałam językiem po jego główce i nawet nie wiem jak, wzięłam go prawie całego do buzi. Drażniąc delikatnie zębami jego wrażliwą skórę, ssałam go. Czułam się dobrze, wiedziałam, że Justinowi tego było trzeba. Kiedy chłopak wsunął dłonie w moje włosy i odchylił głowę do tyłu, wiedziałam, że jestem w tym dobra.
-Ja pierdole, Katy!-warknął sapiąc. Wiwatowałam w duchu, jednak nie przestawałam nawet na chwilę. Wzięłam jego penisa całkowicie do buzi, chłopak mamrotał i przeklinał co kilka sekund, a kiedy przyśpieszyłam, słona ciecz wystrzeliła do mojego gardła. Połknęłam ją bez zawahania i oblizałam usta, uśmiechając się do swojego mężczyzny, który patrzył na mnie podniecony jak nigdy w życiu. Pociągnął mnie w swoja stronę i ułożył się między moimi nogami wygodnie. Zassałam skórę na jego szyi, zostawiając tam mocne ślady. Justin odgarnął włosy z mojej twarzy, przyglądając się mi.
-To było cudowne.- powiedział między głośnymi oddechami. Wpił się zachłannie w moje usta, pragnęłam go jeszcze bardziej i wiedziałam, że nie mogę czekać. Chłopak patrzył chwilę w moje tęczówki i jakby zrozumiał, jednak wiedziałam, że czuję to samo. Nic nie mogło równać się z tym, co tworzyliśmy razem, kiedy był we mnie. Założył szybko prezerwatywę i patrząc na moje piersi, oblizał powoli usta. O cholera, Bieber nie prowokuj mnie. Jęczałam głośno, kiedy ssał mojego sutka i drapałam go po plecach.
-Powiedz jak bardzo chcesz, żebym Cię pieprzył.- wydyszał między pocałunkami na moim brzuchu.
-Chcę tego bardzo, Justin, błagam.- jęczałam z przyjemności kiedy jego palce drażniły moją łechtaczkę.
-Dla Ciebie wszystko.- szepnął zmysłowo do mojego ucha i wszedł we mnie szybko. Nie poczułam bólu, poczułam się najlepiej na świecie.
-Justin, o boże...- krzyczałam, nie potrafiąc powiedzieć nic więcej.
-Tak wiem, kochanie..- przegryzł płatek mojego ucha poruszając się we mnie w normalnym tempie. Nasze jęki wypełniły całą sypialnie, myślałam tylko o tym jak cholernie cudownie się czuje. Moje dłonie jeździły po jego plecach i karku, który był już cały mokry od potu. Przegryzłam wargę, kiedy chłopak ponownie złapał moją pierś.
-Szybciej.- zażądałam, a chłopak nawet się nie sprzeciwił. Wymienialiśmy, co chwile spojrzenia, moje oczy były delikatnie przymrużone. Dyszałam, myśląc o tym, że ta chwila powinna trwać wiecznie.
-Kochanie, jesteś taka ciasna.. Czuję jak twoje ścianki zaciskają się wokół mojego penisa.- szeptał do mojego ucha, cholera to takie niegrzeczne. Nie byłam gotowa na to, żeby odpowiedzieć mu cokolwiek. Jego ciało przy moim, to było takie idealne. Pisnęłam, kiedy chłopak przegryzł moja wargę i już po kilku sekundach byłam na szczycie. Orgazm zawładnął mną, dysząc ciężko, patrzyłam na Justina, który po kilku ruchach, opadł na mnie delikatnie. Leżeliśmy w cholernie przyjemnej ciszy, zadowoleni z tego, co właśnie się stało. Oboje doszliśmy, co było najpiękniejszym uczuciem na ziemi. Pogłaskałam jego policzek i musnęłam jego wargi.
-Kocham Cię.- uśmiechnęłam się szczęśliwa.
-Ja Ciebie mocniej.- odwzajemnił gest i razem skierowaliśmy się pod prysznic.
~*~
Zdecydowałam się dodać ten rozdział, jest krótki, ale nie martwcie się, bo mam wiele pomysłów, jednak nie miałam czasu go nawet skończyć, więc to w następnym :)
Co do te przerwy.. Nie przestanę pisać tego opowiadania, jednak bądźcie świadomi, że wasze lenistwo doprowadziło do tego, że nie pisałam nic przez dwa tygodnie. Była dosyć duża przerwa między tamtym a tym rozdziałem, ale dobrze wiecie, że dodałabym szybciej, jednak sami sobie jesteście winni. Mam nadzieje, że notka, która napisałam wcześniej trochę do was dotarła i zrozumieliście już, że potrzebuje waszego wsparcia i waszego zdania, inaczej to wszystko straci sens. Dziękuje za miłe słowa, kocham was i mam nadzieje, że wszystko u was dobrze, następny postaram się dodać jak najszybciej i oczywiście liczę na duża ilość komentarzy :)
much love <3