niedziela, 29 czerwca 2014

2. We just wanna have fun tonight.




Katy's POV:





Chyba nigdy nie czułam się tak dziwnie. Stałam w miejscu przypominając sobie dokładnie wydarzenia sprzed kilku sekund. To było takie inne. 
Justin tak po prostu patrzył mi prosto w oczy. Był skupiony i czułam, że coś za tym się kryło, bo w momencie kiedy mnie minął cała aż się spięłam. Ten chłopak nie jest moim przyjacielem i nigdy nim nie będzie, bo rywalizujemy ze sobą i w takim biznesie jak nasz nie ma miejsca na jakieś znajomości. To tylko nienawiść. Właśnie to czułam kiedy patrzył prosto w moje oczy. Napięcie między nami było nie do wytrzymania i nie będę ukrywać, że trochę się wtedy bałam. W sumie najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie zrobił nic. Zostawił mnie z pytaniami, na które sama sobie nie odpowiem. Będę musiała czekać na jego kolejny ruch?
Z zamyślenia wyrwała mnie Lily.
-Wszystko dobrze, Katy?- spytała kładąc przy tym swoją dłoń na moim odkrytym ramieniu.
 -Tak. Znaczy chyba tak.- sapnęłam niepewnie zerkając w stronę drzwi, w których zniknął kilka minut temu chłopak.
-Nie wyglądasz jakby było dobrze.- powiedziała marszcząc brwi. 
-Lily, jest okey, spokojnie.- odparłam i posłałam jej blady uśmiech, żeby dała mi spokój i nie zadawała pytań. 
-Dobra, jeśli tak mówisz.- zerknęła na mnie ostatni raz,  a ja tylko głośno westchnęłam. 
Lily jeszcze chwilę przyglądała mi się ale niestety. Nie uda Ci się nic ze mnie wyciągnąć, kochana. A nawet jeśli chciałabym jej powiedzieć to jak miałabym to zrobić? Oh, Lilly, słuchaj, bo tak wyszło, że kilka minut temu przeszedł obok mnie Justin, przed którym mnie ostrzegaliście, bo najprawdopodobniej szykuje coś wielkiego dla naszej ekipy i to raczej nie będzie nic przyjemnego? Nie.
Mogłabym jeszcze dodać: A i jeszcze jak Justin tak szedł to utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Miałam ochotę rozerwać jego koszulkę nie zważając na wszystkich w tym pieprzonym pomieszczeniu. Sama nie wiem jak się powstrzymałam, bo był gorący. 
Chyba sobie kurwa ze mnie żartujecie. Gdybym powiedziała Lily, że miałam jakikolwiek kontakt z Justinem to moi przyjaciele od razu zaczęliby panikować. Tego jednak wolę uniknąć. Dobrze wiem jak jest niebezpiecznie i nikt nie musi mnie pouczać. To jednak nie moja wina, że jako szesnastolatka zostałam sama. Byłam ciekawa i nie znałam życia, nawet nie miałam osoby, która by mnie mogła czegoś nauczyć. Rodzice nigdy nie zwracali na mnie uwagi. Zawsze byłam tylko problemem i nigdy nie poczułam prawdziwego ciepła od drugiej osoby. Oczywiście, że chcę być kochana i chcę też kochać kogoś tak mocno, żeby dawać mu codziennie całą siebie, ale co ja mogę? Dokładnie.
 Nic nie mogę.
Kiedy uciekłam z domu, bo miałam już dość tego jak traktowali mnie rodzice, poznałam swoich przyjaciół. Połączyła nas miłość do tańca i to, że ich życie też nigdy nie było kolorowe. Zawsze przy sobie jesteśmy i to oni pomogli mi wyjść wtedy na prostą. Nie pozwolę nikomu zniszczyć tego, co razem zbudowaliśmy, bo jest to dla mnie cholernie ważne.
 Kiedyś po prostu tańczyliśmy w szóstkę na ulicach Nowego Yorku, pieniądze jakieś z tego były, ale to nigdy nie były wystarczające sumy. Właśnie dlatego wplątaliśmy się w bałagan w podziemiu. W tym miejscu za każdy występ dostajemy pieniądze, a za każdą wygraną podwyższają nam stawkę i jest o nas coraz głośniej. Przez to ludziom odbija i chcą za wszelką cenę być najlepsi, mi jednak na tym aż tak nie zależy, bo mam jakieś granice. Justin jednak nie może tego powiedzieć.
Ogólnie jestem osobą, która nie lubi oceniać kogoś przed poznaniem się, ale no kurwa, nie bądźmy ślepi. On i jego grupa naprawdę nie wyglądali ciekawie, kiedy stali tam wcześniej widziałam w jaki sposób ludzie ich wymijali i unikali. Tego po prostu nie da się nie zauważyć.
Ciekawa jestem jak to wszystko się potoczy.


*

Siedzieliśmy teraz całą ekipą już trochę wstawieni na kanapach w rogu sali. Muzyka dalej roznosiła to miejsce, a ja czułam się jakoś inaczej. Chciało mi się cholernie tańczyć, ale wiedziałam, że kiedy wstanę to ten taniec nie będzie taki jak zwykle. Czułam się taka nienasycona i można powiedzieć, że miałam na kogoś ochotę. Bawiłam się słomką od mojego mocnego drinka, seksownie przegryzałam wargę przypominając sobie zapach perfum Justina, które czułam wtedy tylko przez kilka sekund. Sama nie wiedziałam, co w nim takiego było, ale nie mogłam wyrzucić go ze swojej głowy, która i tak była pełna niegrzecznych myśli. Czułam na sobie spojrzenie podnieconego Luke'a, co mnie trochę rozpraszało, bo wyglądał naprawdę tak jakby chciał mnie teraz w swoim łóżku.
Spojrzałam na niego znacząco, a on się trochę zmieszał, co mi jak najbardziej odpowiadało. Nie chciałam, żeby mój przyjaciel patrzył na mnie w taki sposób, bo było to krępujące.
Rozglądnęłam się zauważając przy tym dużo par ocierających się seksownie o siebie. Wszyscy byli pijani, a mi to odpowiadało. Nie chciałam niczego innego tej nocy jak dobrej imprezy, więc wyciągnęłam papierosa. Kiedy go odpaliłam pierwsze zaciągnięcie było jak zaspokojenie jakiegoś chorego pragnienia. Wypuszczałam powoli dym robiąc przy tym od czasu do czasu kółeczka. Zauważyłam, że zwrócili na mnie uwagę jacyś chłopacy, ale jakoś nie dbałam o to. Wydaje mi się, że przyzwyczaiłam się już do wzroku innych na sobie. Nie myślcie, że uważam się za nie wiadomo kogo, ale często różni chłopacy przyglądali mi się. Sama się dziwie dlaczego.
Alkohol płynący w moich żyłach jest jak adrenalina. Poprawiłam swoje włosy i w kilka sekund znalazłam się na parkiecie między już spoconymi ciałami. Czułam zapach papierosa, który unosił się gdzieś w powietrzu, odchyliłam swoją głowę do tyłu tańcząc seksownie do rytmu. Nie potrzebowałam nikogo, żeby zrobić dobre show. To w jaki sposób się ruszałam spodobało się jakiemuś brunetowi, który do mnie dołączył. Położył swoje dłonie na moich biodrach i tańczyliśmy tak jakby nikogo nie obchodziło, co będzie jutro. Delikatnie otarłam się tyłkiem o jego wybrzuszenie w spodniach. Na trzeźwo nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła, to po prostu alkohol dodał mi tej odwagi, którą jakąś częścią siebie kochałam. Przejechałam dłonią po jego karku przez, co podrażniłam jego wrażliwą skórę swoimi paznokciami. Chłopak jęknął po czym schował twarz w zgięciu mojej szyi i składał tam mokre pocałunki. Przeszedł mnie dreszcz, coraz bardziej miałam na niego ochotę.
Kiedy chciałam się obrócić do niego tyłem zatrzymała mnie czyjaś ręka, która pociągnęła mnie w swoją stronę.
-Co jest kurwa?- warknęłam zdezorientowana lekko kołysząc się na nogach.
-Wiesz co robisz?- syknął Luke, który był najwidoczniej zazdrosny i wkurwiony, bo jego szczęka była bardziej wyraźna.
-Tak, ile ja mam kurwa lat?- odpyskowałam mu oblizując po tym wargi.
-|Przestań, Katy, wiesz, że jesteś na to za dobra.- powiedział spokojniej przybliżając się trochę do mnie.
-Najwidoczniej taka jestem, Luke, przestań pierdolić.- przewróciłam oczami unikając jego spojrzenia.
-Popatrz mi w oczy i powiedz, że tego właśnie chcesz.- złapał mój podbródek po czym spojrzał na chłopaka, z którym wcześniej tańczyłam.
-Skoro to robiłam to znaczy, że tego właśnie chciałam.- powiedziałam stanowczo, ale czułam, że mimo tego, co powiem to on ma rację.
-Katy, ja wiem, że ty chcesz być kochana przez kogoś.- powiedział. -Ale nie rób niczego na siłę, nawet jeśli wydaję Ci się że tego właśnie teraz chcesz- dodał, a ja spuściłam wzrok.
-Luke ja...- zaczęłam ale on położył palec na moich malinowych ustach.
-Shhhh, ja wiem i wszystko rozumiem.- mruknął i wrócił na kanapy, a ja stałam zapatrzona w podłogę, ludzie tańcząc obok tylko obijali się o mnie.
Poszłam w kąt sali, gdzie było mniej ludzi i mogłam tam w spokoju usiąść sama. Luke miał tą pieprzoną rację. Często robiłam rzeczy, które miały mi pomóc zapomnieć, że nie mam osoby, która będzie kochać mnie i tylko mnie. Która będzie przytulać mnie nawet wtedy kiedy tego nie będę chciała. Która będzie bronić mnie i to właśnie ramiona tego wyjątkowego chłopaka będą najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Nie miałam takiej osoby, a bardzo chciałam. To mnie bolało i zawsze wtedy szukałam jakiegoś wyjścia, które na koniec i tak okazywało się niewłaściwym.  Usiadłam przy barze na wyjątkowo wygodnym krześle. Czułam się jakbym była tylko ja, a wszystko inne się zatrzymało. Patrzyłam na swoje paznokcie myśląc o tym wszystkim, co będzie z Justinem i jakie gówno dla nas wymyślił. Nie wierzyłam, że to jak mnie mijał i patrzył mi w oczy było normalne. To coś znaczyło, on na pewno nie zrobił tego tak po prostu.
W imprezach najgorsze jest to, że kiedy jesteś pijany, ale po jakimś czasie już trochę trzeźwiejesz to nie wiesz czy pić dalej czy dać sobie spokój. Trochę zaczęła boleć mnie głowa i miałam już nawet dość tej muzyki. Dosłownie wszystko zaczęło mnie wkurwiać.
Zaczęłam iść w kierunku  drzwi, które prowadziły do wyjścia z podziemia. Kiedy je otworzyłam moim oczom ukazał się długi korytarz, którym miałam dojść na świeże powietrze. Poczułam delikatny wiatr, który musnął moją rozgrzaną skórę. Minęłam kilka osób i czułam, że alkohol dalej miał nade mną kontrolę. Szłam seksownym krokiem. Wszystko działo się tak szybko.
Poczułam jak silne, męskie dłonie popychają mnie na ścianę przez, co zamazał mi się trochę obraz. Gorące ciało przycisnęło moje. Jęknęłam cicho i odchyliłam głowę, żeby coś zobaczyć, jednak było za ciemno, a jego usta były przy mojej szyi. Poczułam te same perfumy. 
Straciłam na chwilę kontrolę nad swoim ciałem, jednak jego ramiona mnie podtrzymały.
  Silne i stanowcze ramiona.
-Tęskniłaś?- szepnął zmysłowo do mojego ucha przez, co w moim brzuchu wybuchło stado motyli.




~*~


Cześć wam!
Mamy 2 rozdział i naprawdę mam nadzieję, że wam się spodoba. Jak widzicie akcja toczy się powoli, ale, co tu się dziwić jak to dopiero początek Jaty! Dajmy im szansę, żeby się rozkręcili.
Chcę, żebyście wiedzieli, że naprawdę każdy komentarz to mój uśmiech, nieistotne czy pozytywny czy negatywny! Jeśli napiszesz mi co myślisz to ja będę wiedziała, że mam dla kogo pisać!

TO MNIE BARDZO MOTYWUJĘ, WIĘC PROSZĘ NIE IGNORUJ TEGO I ZOSTAW KOMENTARZ, KTÓRY NA PEWNO WEZMĘ SOBIE DO SERCA!


Zapraszam oczywiście na zwiastun:

KLIK


CZYTASZ= KOMENTUJESZ 

Kocham was i dziękuję za wszystko, bo mam najlepszych czytelników na świecie!
Przepraszam za błędy.



Zapraszam na świetne ff o Justinie mojej koleżanki:
FF



25 komentarzy= NOWY ROZDZIAŁ 

poniedziałek, 23 czerwca 2014

1. Sometimes it's hard to face reality.


Katy's POV:



  Stałam i obserwowałam ludzi tańczących do rytmu muzyki, w sumie to cały czas myślałam o występie ekipy Justina, jeśli w ogóle dobrze zapamiętałam jego imię. Nie wiem czy wiecie, ale tutaj liczy się ta pieprzona wygrana. Ogólnie kocham taniec i jest to duża część mojego życia, ale w podziemiu, czyli w miejscu, w którym każdy zespół chcę wygrać jest to mało ważne. Tutaj musisz być najlepszy. Nie ma nic pomiędzy. Ludzie, którzy zajmowali się wybieraniem zespołów z najlepszą choreografią i energią zniknęli gdzieś za drzwiami. Pewnie będą omawiać wygraną jakąś godzinę, a ja tu nie wytrzymam. Prawie wszyscy w sali ustawili się przy ścianach, żeby każdy tancerz mógł wejść na środek parkietu i pokazać, co mu najlepiej idzie. Muzyka dosłownie roznosiła to miejsce, ale to tak cholernie mi się podobało. Gęsia skórka pojawiła się na moim ciele jak zobaczyłam ruchy jednej dziewczyny, która tańczyła teraz sama w kółku zrobionym przez wszystkich tutaj. Cholera, była naprawdę dobra. Klaskałam razem z innymi i każdy przyglądał się brunetce bujając się przy tym. Mimo tego, że zespoły nie przepadają za sobą to wiem, że jesteśmy tu wszyscy tacy sami. Kiedy tancerz usłyszy muzykę to po prostu to czuję, nie da się tego opisać w żaden sposób. To jest coś,  co jest naprawdę niewytłumaczalne, musisz czuć to całym sobą, żeby pokazać co potrafisz. 
Dziewczyna miała w sobie coś czego jeszcze wcześniej nie widziałam. Widać było, że wie, co robi i że to kocha. Posłała niektórym łobuzerski uśmiech, bo wiedziała, że teraz wszyscy w tym pomieszczeniu się na nią patrzą. Była w centrum uwagi i najwidoczniej to lubiła. Jednak ja to kochałam, więc seksownym krokiem ruszyłam na środek parkietu. Wszyscy teraz patrzyli na mnie, a ona najwidoczniej nie chciała odpuścić. Tańczyłam ruszając się przy tym pewnie i zmysłowo, bo taki był akurat klimat piosenki. Widziałam jak wszyscy faceci przegryźli wargi kiedy po prostu się tak ruszałam. Nie zrozumcie mnie źle, nie byłam jakąś dziwką, to po prostu taki styl tańca, tutaj każdy o tym wie, ale to nie znaczy, że chłopaków to przestaje podniecać. Taniec czy nie, oni i tak patrzą na Ciebie w sposób, który zdradza, że chcą wziąć Cię ostro na parkiecie. To całkiem zabawne w jaki sposób kobieta może podniecić faceta dzięki mowie ciała. Podobało mi się to. Dziewczyna obserwowała mnie uważnie i z każdym moim ruchem widziałam w jej oczach zwątpienie. Przykro mi mała, ale ze mną się nie wygrywa. Wszyscy naprawdę z zachwytem patrzyli na naszą dwójkę i na nasze taneczne starcie. Jednak ja byłam zwycięzcą. Brunetka udając rozbawioną po prostu cofnęła się pod ścianę, wszyscy jednak wiedzieliśmy, że się poddała, bo oczywiste dla niej było, że tego nie może wygrać. Moi przyjaciele śmiali się machając ręką, żebym już wróciła pod ścianę do nich i zwolniła parkiet innym. Z seksownym uśmiechem ruszyłam w ich stronę, tancerze klaskali i gwizdali,  bo najwidoczniej podobał im się mój taniec. 
-To było cholernie dobre.- mruknął do mojego ucha mój przyjaciel Jake.
-Dziękuję.- zaśmiałam się patrząc na resztę moich przyjaciół, którzy byli po prostu ze mnie dumni, bo pokazałam tej dziewczynie kto tu jest najlepszy.
-Spójrz tylko.- szturchnęła mnie Nicole i od razu spojrzałam tam gdzie ona. 
Dziewczyna, z która przed chwilą tańczyłam na środku teraz stała a dokładniej wisiała na szyi chłopaka, którego twarz kojarzyłam.
-Kto to?- spytałam Luke'a zaciekawiona tą sytuacją, bo rzadko zdarzają się pary w zespołach, a co dopiero między zespołami.
-To Justin. Przewodniczący grupy, która tańczyła od razu po nas. Jego ekipa reprezentuję się na wielu turniejach tanecznych i ogólnie nie należy on do najgrzeczniejszych.- powiedział Luke opierając się obojętnie o ścianę.
-Stary, ty też nie należysz do najgrzeczniejszych.- uderzył Luke'a w ramię Mike, a ja się zaśmiałam na ten przyjacielski "gest".
-Dobra, ale co z nimi?- spytałam obserwując jak dziewczyna dosłownie wisi na jego szyi, a on tak po prostu dotyka jej tyłek.
-Katy, jesteśmy z nimi w jednej kategorii, rywalizujemy z nimi i walczymy o ten sam puchar, a oni grają nieczysto.- westchnął głośno Mike.
Dziewczyny spojrzały na mnie sprawdzając czy wszystko załapałam. 
-Cholera, jak bardzo nieczysto?- przegryzłam wargę i spojrzałam na Justina przez, co nasze spojrzenia się spotkały, a ja poczułam jak coś w moim brzuchu się przewraca. 
-Nie wiem jak bardzo, ale wiem, że ten cały Justin i jego grupa nie potrafią przegrywać.- odpowiedział mi Mike, a ja starałam się nie patrzeć w stronę Justina.
-Tym bardziej po tym jak wygrałam bitwę taneczną z jego dziewczyną? -spytałam i zerknęłam na chwilę w stronę pary.
-Dokładnie.- kiwnął głową Jake, a ja tylko westchnęłam łapiąc o co chodzi. 
Oparłam się o ścianę i spojrzałam na zdenerwowanego Luke'a. Chłopak spiął się kiedy zobaczył, że mu się przyglądam. Nie zrozumcie mnie źle, Luke jest seksownym, kochanym i opiekuńczym chłopakiem, ale ja nic do niego nie czuję. On jednak nie może powiedzieć tego samego o mnie. Mike i Jake już kilka razy próbowali mi to wyjaśnić i namówić mnie, żebym dała mu szansę, ale ja traktuję go jak przyjaciela. Zawsze mogliśmy na sobie polegać,  a ja za dużo razy przejechałam się na ludziach i nie chcę stracić go przez jakiś głupi związek. Kocham go jak swojego starszego brata, on kiedyś się z tym pogodzi. Musi się pogodzić.
-Myślisz, że potoczy się to gorzej niż akcje z tymi zespołami, które stały się legendą w podziemiach Nowego York'u?- zaskoczyłam Luke'a pytaniem i oblizałam wargi, co było już moim nawykiem.
-A dokładniej to, o co Ci chodzi?- spytał trochę zdziwiony.
-Chodzi mi o Justina i jego grupę, widać, że są wplątani w różne gówna i że obojętne im jest, co się stanie, więc są odważni. Boję się ich trochę. Nie chcę, żeby skończyło się to jak kiedyś z inną grupą. Ty i chłopaki nie możecie nas bronić cały czas, bo wiadomo, że większość zespołów tutaj jest gotowa zabić za najlepszy tytuł w podziemiu.- powiedziałam na jednym tchu, a chłopakowi aż otworzyły się szerzej oczy.
-Myślę, że ten chłopak jak i jego ekipa to rzeczywiście jeden wielki bałagan.- powiedział zerkając w stronę Justina. -Narkotyki, dziwki i władza to zdecydowanie to, co on i jego zespół kocha. Mają to wypisane na twarzy.- dodał Luke i zaśmiał się bez humoru.
-Chcę tylko wiedzieć do czego on może być zdolny, żeby nas wykluczyć z tych zawodów.- powiedziałam niespokojnie i odgarnęłam włosy na prawą stronę. 
-Nie mam pojęcia, dobrze wiesz, że to, co robimy nie jest bezpieczne. Pokazywanie się w podziemiu naraża nas na głupie gry ze strony różnych idiotów, którzy chcą być najlepsi. Ty, ja, Mike, Jake, Nicole i Lily jesteśmy przyjaciółmi i tworzymy jedną z najlepszych grup tanecznych, to prawda, ale to nie zmienia tego, że jesteśmy wplątani w ten syf. Podziemie to nie jest miejsce na zabawy, każde przejście do kolejnych zawodów może skończyć się tym, że ktoś na ulicy w nocy rozjebie Ci głowę.- powiedział patrząc w ziemie.
-Nie musisz mi tego powtarzać, wiem w jakie gówno się wplątaliśmy i wiem jak jest o nas tutaj głośno. Właśnie przez to, że jesteśmy dobrzy możemy mieć przejebane.- warknęłam wkurwiona i poczułam chęć zapalenia papierosa.
-Dokładnie. Teraz kiedy organizatorzy wrócą z wynikami i  może przejdziemy dalej to nie wiem jak to wszystko się potoczy.- westchnął. -Ten Justin ciągle zerka w naszą stronę, ale nie obracaj się teraz. Obserwuje Cię.- powiedział wkurwiony, a ja trochę podskoczyłam na te słowa.
Przeczesałam nerwowo włosy i pociągnęłam delikatnie za końcówki, żeby się uspokoić.
-Idę do dziewczyn.- powiedziałam starając się nie patrzeć w kierunku tego Justina.
-Jasne, są tam.- mruknął wskazując na schody przy scenie gdzie Lily i Nicole piły jakieś drinki.
Uśmiechnęłam się blado do Luke'a i ruszyłam w stronę swoich przyjaciółek. Ludzi było cholernie dużo, a ja czułam, że naprawdę chcę mieć wyjebane w ten cały stres. Niestety się kurwa nie da.
Szłam wymijając przy tym tańczących ludzi. Serce biło mi szybko, czułam, że się denerwuję, ale sama nie wiedziałam dlaczego. Obróciłam głowę w prawo przez co moje falowane włosy opadły na moje rozgrzane plecy. W momencie kiedy go zobaczyłam wszystko zwolniło, stałam w miejscu, a on szedł w moją stronę. Jego idealne usta wypuściły gęsty dym. Cholera wyglądał seksownie. Ogarnęłam się trochę jednak cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. To było coś czego nie chciałam, ale jednak nie potrafiłam tego przerwać. Skupiłam się tylko na nim i na tym, co zrobi i co się stanie. Kiedy był coraz bliżej mogłam poczuć jego zapach. Te idealne perfumy.  Jak mnie mijał mogłam nawet poczuć jego gorący oddech na swojej skórze. Przeszedł obok mnie bez słowa, ale wiedziałam, że wie kim jestem i że to się tak normalnie nie skończy. Kiedy się obróciłam, Justin już zniknął za drzwiami, które prowadziły do wyjścia na zewnątrz. To było cholernie dziwne. 
W ogóle, co to miało znaczyć? To było jakieś ostrzeżenie? 
   



~*~


Cześć Kochani! 
Dziękuje za ponad 1000 wyświetleń na blogu, to dla mnie naprawdę wiele znaczy. Chcę wam podziękować za każdy komentarz pod prologiem i mam nadzieję, że będzie was coraz więcej!
Pierwszy rozdział jak widać jest krótki, ale nie ma się co dziwić, początek nie może wam za dużo zdradzać! Proszę, pamiętajcie, że każdy komentarz to uśmiech na mojej twarzy. To wy mnie motywujecie i to dla was się staram. Naprawdę mam nadzieję, że was nie zawiodłam tym pierwszym rozdziałem, ale zrozumcie mnie, ja też muszę się jakoś rozkręcić! Wiem, że  będzie coraz lepiej jak wy będziecie komentować i motywować mnie! Więc na co czekasz? NAPISZ CO MYŚLISZ O ROZDZIALE, CO CI SIĘ PODOBAŁO LUB CO CI NIE PRZYPADŁO DO GUSTU. 


CZYTASZ= KOMENTUJESZ

Zapraszam na zwiastun:



Kocham was xx




~*~

Kim jest tak naprawdę Justin? Co chcę osiągnąć i do czego może się posunąć? 
Katy da sobie radę?

niedziela, 15 czerwca 2014

Prolog


Katy's POV:




        Z nimi się wychowałam, dorastałam i przechodziłam najgorsze dni w swoim życiu. To oni pojawili się wtedy, kiedy byłam sama. Taniec i moi przyjaciele to wszystko, co teraz mam. Nie jest to jednak tak jak wam się wydaję. Nowy York to miasto, w którym ciągle się coś dzieje. Gwiazdy, pieniądze, moda i chęć bycia lepszym od wszystkich. To właśnie w tym się wychowałam. Podziemie to miejsce dla takich ludzi jak ja, Nicole, Lily, Jake, Mike i Luke. Razem tworzymy jedną z najlepszych grup tanecznych na tych pieprzonych ulicach. To jest jednak gra, którą każdy za wszelką cenę chcę wygrać. W podziemiu nie istnieje coś takiego jak przyjaźń między zespołami, to jest czysta nienawiść i rywalizacja. Mało kto to rozumie, ale jeśli siedzisz w tym tyle lat, wiesz, że tak po prostu będzie lepiej. W każdą sobotę jest coś takiego jak 'Battle of the Dance' czyli bitwa na taniec. Tam każdy może zmierzyć się z kimś innym, żeby pokazać, że jest lepszym tancerzem. O to w tym wszystkim chodzi. Liczy się tylko wygrana, nieistotne w jaki brutalny sposób ktoś ją osiągnął. Wszystko kręci się wokół pieniędzy i tego, żeby mówili właśnie o Tobie. Z jednej strony to chore, ale z drugiej to moje życie i kocham to. 


         Byłam już ubrana i gotowa na dzisiejsze pokazy. Miało być sporo nowych grup i ogólnie szykowała się dobra impreza. Obserwowałam moich przyjaciół rozgrzewających się przed występem. Każdy taki pokaz jest ważny. To od Ciebie zależy w jaki sposób zapamiętają Cię ludzie i czy będą Cię szanować. Przeczesałam swoje włosy i wychyliłam głowę, żeby zobaczyć ludzi przed sceną. Tyle razy ile tutaj tańczyliśmy to jeszcze nigdy nie widziałam tylu osób, nowe twarze same rzucały się w oczy. Jednak byłam pewna siebie, nauczyłam się tego, bo gdybym wątpiła w swoje możliwości już dawno bym przegrała to wszystko, co mam teraz. Luke posyłał mi znaczące spojrzenie. Cholera, wiedziałam, że musimy pokazać się z jak najlepszej strony, żeby później przejść do bitw na taniec, w których będziemy reprezentować się już osobno. Wyczytali nas i wbiegliśmy na scenę zaczynając jedne z najlepszych tutaj show. Większość ludzi klaskała, ale widziałam też takich, którzy przyglądali nam się z ironicznym uśmiechem na twarzy. Wszystko wyszło nam perfekcyjnie, energia była jak nigdy i to jest najważniejsze. Ustawiliśmy się przed sceną czekając na pokaz innej grupy. Rozglądałam się i przegryzłam mocno wargę przez nerwy.


"Za chwilę zobaczymy  zespół, który jest jednym z najlepszych w podziemiach tego miasta. Ten zespół zostawia po sobie ślad na długo, w każdym z nielegalnych turniejów tańca. Zapraszamy zespół Justina."


        Na to, co przeczytał prowadzący tego gówna, aż zrobiło mi się słabo. Takich turniejów tańca jest dużo, ale moja grupa występuje tylko w tym podziemiu, oni jednak pokazywali się nie tylko w jednym miejscu. Ludzie głośno westchnęli na początek ich choreografii, która była naprawdę dobra. Obserwowałam ich występ uważnie, nerwowo bawiłam się swoimi włosami. To chore. Oni nie mogą wygrać. Zaciekawił mnie chłopak, który chyba był choreografem tego układu. Cały czas na mnie zerkał i stał na samym środku. Był cholernie dobry, miał w sobie coś takiego, co mi się podobało. Na koniec ich występu stał na samym początku sceny. Dokładniej to przed moją twarzą. Wysłał do mnie taki seksowny i łobuzerski uśmiech i zbiegł ze sceny ze swoją grupą. Stałam oniemiała. Co to miało kurwa być?


~*~



Cześć Kochani!
Jak widać mamy już prolog tak jak obiecałam.
Wygląd bloga jest tymczasowy, ponieważ cały czas czekam na szablon. Ten, który mam teraz może każdy pobrać, więc ktoś inny też może go mieć na blogu.
Zapraszam na zwiastun: 


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Obserwatorzy